- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 listopada 2014, 07:53
Hey
Z racji tego, że pracuje w szpitalu postanowiłam poruszyć temat, który ostatnio zaprząta moją głowę. Pracując z moimi starszymi koleżankami słyszałam wiele historii na temat duchów ?, które straszyły je w szpitalu. Szczególnie zła sławą jest owiany mały pododdział, który znajdował się na dolnej kondygnacji szpitala i przebywali tam chorzy po operacjach kriochirurgicznych powikłanych zakażeniem, zazwyczaj na respiratorach niestety duża część z nich umierała. Wszystkie koleżanki zgodnie twierdzą, że panowała tam dziwna atmosfera i bały się nocnych dyżurów. Pomijam już historie opowiadane o tym jak zmarli z rodziny przychodzili się pożegnać lub tym podobne. Chciałam Was zapytać czy macie takie doświadczenia. Może, któraś z Was pracuje w szpitalu i ma swoje odczucia w tej kwestii?
11 listopada 2014, 15:37
Moja babcia zmarła ok 3 lat temu, stało się to w nocy. Ok 2-3 w nocy położyłam się spać (mam pokój z siostrą). Leżałam na łóżku i usłyszałam takie ciche pukanie, jakby myszka od komputera czy klawiatura... Wystraszona bałam się spojrzeć w stronę biurka, a moja siostra przez sen usiadła i zapytała mnie kto siedzi na krześle przy biurku.. Rano dowiedziałam się o śmierci babci..
11 listopada 2014, 15:53
Parę lat temu, po pewnej imprezie poszliśmy odprowadzić do domu pewną osobę. Kilka dni wcześniej zmarł sąsiad, który całe życie spędził na pracy w polu. W pewnym momencie kiedy weszliśmy już na właściwą drogę, z której widać pola i łąki zauważyłam pewną postać, długą, biało-szarą jak sunęła, a nie szła po miedzy. Trwało to kilka sekund i ta postać rozpłynęła się w powietrzu. Jedyne wyjaśnienie to takie, że św. pamięci sąsiad przyszedł się pożegnać ostatni raz ze swoim polem, gdzie spędził większość życia. To widziałam nie tylko ja i wiem ,że to nie był człowiek...
11 listopada 2014, 16:03
Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
a co ma jakikolwiek wiek i edukacja do duchów "inteligentny" osobniku? edukacja mówi, że duchy nie istnieją? co to w ogóle za pierdzielenie? nie widziałaś to się nie wypowiadaj. A poza tym przedstaw mi dowody owej edukacji na nieistnienie duchów : ]
Edytowany przez argento 11 listopada 2014, 16:05
11 listopada 2014, 16:14
a co ma jakikolwiek wiek i edukacja do duchów "inteligentny" osobniku? edukacja mówi, że duchy nie istnieją? co to w ogóle za pierdzielenie? nie widziałaś to się nie wypowiadaj. A poza tym przedstaw mi dowody owej edukacji na nieistnienie duchów : ]Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
A Ty masz jakiś dowod?
Juz pisalam wyzej czemu ma wiele wspólnego.
Edytowany przez 11 listopada 2014, 16:17
11 listopada 2014, 16:29
Parę lat temu, po pewnej imprezie poszliśmy odprowadzić do domu pewną osobę. Kilka dni wcześniej zmarł sąsiad, który całe życie spędził na pracy w polu. W pewnym momencie kiedy weszliśmy już na właściwą drogę, z której widać pola i łąki zauważyłam pewną postać, długą, biało-szarą jak sunęła, a nie szła po miedzy. Trwało to kilka sekund i ta postać rozpłynęła się w powietrzu. Jedyne wyjaśnienie to takie, że św. pamięci sąsiad przyszedł się pożegnać ostatni raz ze swoim polem, gdzie spędził większość życia. To widziałam nie tylko ja i wiem ,że to nie był człowiek...
Jestem dosc sceptyczna jesli chodzi o zjawiska paranormalne. Jednak miałam podobna sytuacje, jechalam po zmroku samochodem z kolezankami, w pewnym momencie z prawego pobocza zaczela "sunąć" postac, (chodem ani biegiem tego nazwac nie mozna, w kazdym razie poruszala sie szybciej od auta), zjawa dokładnie białoszara, długa,coś jak zagęszczona mgła,chociaz tego dnia nie bylo ani cienia mgly, to byla postac ksztaltu ludzkiego, myslalam ze mam halucynacje, ale znajome potwierdzily ze widza zjawe przelatujaca z prawego pobocza na lewe. Do dzis mam ciary jak o tym mysle. Nie mam pojecia czy ktos tam zmarl czy nie.
11 listopada 2014, 17:05
juz drugi raz czytam książkę "Egzorcyzmy XX wieku"... polecam :)
Chętnie, gdyby nie sprawiło to, że nie spałabym cały miesiąc :P
11 listopada 2014, 17:18
Ja kiedyś wybrałam się z mężem na taki punkt widokowy w nocy niedaleko naszego domu. Siedzieliśmy w aucie i mąż próbował zrobić zdjęcie panoramy miasta. Bawił się chwilę telefonem, chciał wyłączyć lampę i podczas gdy przypadkiem błysnął flesz mi w szybie pokazało się odbicie twarzy jakiegoś grubego faceta z ogromnym nosem, dosłownie 10 cm od mojej twarzy. Powiedziałam, żeby jechał, a maż nie pytając o nic włączył auto i odjechał. Okazało się, że on kilka sekund przed błyskiem flesza z telefonu zobaczył dziwny cień przechodzący przed autem... Myślał, że mu się przewidziało. Po opowiedzeniu sytuacji znajomym okazało się, że też mieli w tym miejscu dziwne zdarzenia (postać kobiety, która znika, dziwne śmiechy z oddali, uczucie niepokoju, ujadające psy, gasnące silniki samochodów). Podobno odbyła się tam kiedyś jakaś walka między Polakami a Turkami o kościółek (teraz jest opuszczony), który notabene został postawiony za zadośćuczynienie za grzechy jakiegoś gwałciciela, mordercy...
11 listopada 2014, 17:29
Żywię bardzo silne przekonanie, iż duchy nie istnieją. Do każdej sytuacji znajdzie się parada bardziej racjonalnych wytłumaczeń, choć, rzecz jasna, niektóre będą bardziej naukowe i stąd mniej popularne.
11 listopada 2014, 17:45
Wierzę, że "coś" jest.
Sama miałam kilka tego typu doświdaczeń.
1. Miałam może 12-13 lat. Spotkanie rodzinne. Moj ojciec mówi, że śniła mu się moja prababka, pukała do jego mieszkania do okna, wołała "Komm, komm.-chodź, chodź"(była Niemką). Na co mój dziadek mówi, że jak zmarły się przyśni i puka do drzwi, okna, to znaczy, że przyszedł po kogoś. Wkrótce zmarł właśnie dziadek...
2. Miałam ok 18-19 lat, uparłam się, żeby sama zamieszkać w naszym remontowanym domu. Dom był w naszej rodzinie jeszcze przed II Wojną Światową.Reszta rodziny została w sąsiednim domu. Na noc ZAWSZE brałam naszego psa do domu. I którejś nocy tak "coś" strasznie waliło w ścianę boczną. Nie jakieś pukanie, ale strasznie mocne walenie w ścianę od zewnątrz i do tego atak szału u psa .. Przerażające to było, ogromny kilkukrotny huk w jednym miejscu ściany i nastroszony rozwścieczony pies .. w życiu tak się nie trzęsłam, i cała mokra ze strachu .. Po dziś dzień nie lubię zostawać tam sama w domu.
Kiedyś tam, jak byłam tam zupełnie sama, a tu nagle nad głową - czyli w sypialni rodziców - coś tam po podłodze się turlało - tak jakby śrubki w puszkę rzucić i po podłodze turlać ...
3. Byłam nastolatką, szkoła średnia z internatem. Po pierwszej klasie, wakacje i nie wiem dlaczego, przez kilka dni ciągle myślałam o jednej dziewczynie z internatu, jakoś specjalnie nie przyjaźniłyśmy się, ot tak na cześć się znałyśmy, mieszkała w pokoju obok. W pierwszym dniu po wakacjach w internacie dowiedziałam się, że O. nie żyje. Zginęła śmiercią tragiczną. Później jeszcze mi się śniła w trumnie.
4. Szkoła średnia, mieszkałam na stancji. W jednym pokoju mieszkałam z koleżanką, w drugim praktykantki. Podczas jednego dyżuru praktycznego, moja koleżanka poszła spać do drugiego pokoju, ja zostałam sama w naszym pokoju. Specjalnie zostawiłam drzwi otwarte na korytarz. W pewnym momencie w nocy obudziłam się, a tam w drzwiach do pokoju stał ... duch/zjawa? Miał dziwną pociągła twarz, zapadnięte policzki i oczy. Zaczełam do niego gadać, że co chcesz... czy coś takiego a "to" zaczęło się rozpuszczać .. jak para/mgła ... Reszte nocy nie spałam. Następnego ranka pytam się koleżanki czy byłas może u mnie, ona mówi że nie. Pytam się dalej czy A. (nasza koleżanka) coś chciała ode mnie?Była u mnie? Nie, nigdzie nie chodziły. Na co ja, to chyba ducha widziałam. W tej chwili ona mi się przyznała, że nasz znajomy z piętra niżej jej mówił, że wiele lat temu tu się ktoś powiesił ale ona mysłała, że on chciał specjalnie ją straszyć... Ja o niczym wcześniej nie widziałam.
Dodam, że po ok 10-13 latach rozmawiałam o tym zdarzeniu w mieszkaniu na stancji z inną koleżanką. I ona też miała podobne przeżycie tam w tym mieszkaniu - obudziła się i "czuła" że ktoś stoi nad nią. Zamarła ze strachu i tylko słyszała jak ktoś po chwili "wyszurał" z tego pokoju ciężkim krokiem.... O historii z wisielcem wcześniej nie wiedziała.