- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
11 listopada 2014, 07:53
Hey
Z racji tego, że pracuje w szpitalu postanowiłam poruszyć temat, który ostatnio zaprząta moją głowę. Pracując z moimi starszymi koleżankami słyszałam wiele historii na temat duchów ?, które straszyły je w szpitalu. Szczególnie zła sławą jest owiany mały pododdział, który znajdował się na dolnej kondygnacji szpitala i przebywali tam chorzy po operacjach kriochirurgicznych powikłanych zakażeniem, zazwyczaj na respiratorach niestety duża część z nich umierała. Wszystkie koleżanki zgodnie twierdzą, że panowała tam dziwna atmosfera i bały się nocnych dyżurów. Pomijam już historie opowiadane o tym jak zmarli z rodziny przychodzili się pożegnać lub tym podobne. Chciałam Was zapytać czy macie takie doświadczenia. Może, któraś z Was pracuje w szpitalu i ma swoje odczucia w tej kwestii?
11 listopada 2014, 12:28
Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
Polać jej!
Jedyny komentarz wobec tego wątku to hahahahhahahahahaha.
11 listopada 2014, 12:39
a co ma do tego edukacja i XXI wiek? myślisz ze jeśłi duchy istnieją to nagle znikną bo mamy XXI wiek? Ludzie wierzą w życie pozagrobowe, że mimio że umrą to nadal żyją... W to wierzy większość ludzkości, dlatego nie wiem dlaczego cie dziwi że wierzą też w duchy(inaczej dusze zmarłych). Ja wierzę, doznałam obecności ducha w domu babci, tak samo jak babcia i moi bracia. NIe młóiąc o anwiedzonym domu w mojej dzielnicy, tam autentycznie sztuśce same latały, drzwi sie otwierały a szuflady zamykałay się i otwierały. widzieli to wszscy domownicy i ludzie spoza tego domuNie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
Duchy nie istnieją.
11 listopada 2014, 12:39
Polać jej! Jedyny komentarz wobec tego wątku to hahahahhahahahahaha.Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
Z Kopernika też się śmiali, gdy twierdził, że to Ziemia krąży wokół Słońca. Skoro ta edukacja jest tak ogólnodostępna, to dlaczego nie można odnaleźć nigdzie książki o przykładowym tytule "Naukowe wytłumaczenie życia i śmierci." Nie wiemy jeszcze wszystkiego, dlatego niczego nie możemy wykluczyć, w tym istnienia duchów.
11 listopada 2014, 13:00
Z Kopernika też się śmiali, gdy twierdził, że to Ziemia krąży wokół Słońca. Skoro ta edukacja jest tak ogólnodostępna, to dlaczego nie można odnaleźć nigdzie książki o przykładowym tytule "Naukowe wytłumaczenie życia i śmierci." Nie wiemy jeszcze wszystkiego, dlatego niczego nie możemy wykluczyć, w tym istnienia duchów.Polać jej! Jedyny komentarz wobec tego wątku to hahahahhahahahahaha.Nie wiem jak mozna wierzyc w duchy... szczególnie w XXI wieku... kiedy edukacja jest ogólnodostępna...
11 listopada 2014, 13:04
moja mama autentyczne widziala swoja babcię, przyszla do niej sie pożegnać. Drzwi sie otworzyły i do pokoju weszla babcia .
11 listopada 2014, 13:05
ja tam troche wierze w duchy. Raz zanim sie porzadnie przebudzilam, mialam przed oczami moja kolezanke z dawnych lat. Dawno jej nie widzialam, wiec bylam zdziona czemu ona. Potem nasza wspolna znajoma powiedziala ze zmarla rano.
11 listopada 2014, 14:40
Wierzę, że w przyrodzie nic nie ginie i niemożliwe jest, żeby człowiek po śmierci tak po prostu zniknął. Ale zdecydowanie bliżej mojej teorii do poglądów Einsteina niż do widzenia zmarłego dziadka.
Myślę, że 99.9999% nie miało do czynienia z "duchami". Wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć. Cancri na przykład gdzieś pewnie widziała zdjęcie cioci, mózgowi wystarczył ułamek sekundy by je zapamiętać, a potem wstawił je na półpiętro. Ona nawet nie zarejestrowała faktu, że widziała kiedyś ciocię i mamy straszną historię. Nie wiem dlaczego zostawiam sobie ten ułamek procenta, ale może, tylko może są gdzieś ludzie, którzy rzeczywiście mieli do czynienia z energią pozostałą po zmarłych.
11 listopada 2014, 15:06
kilka dni temu zmarła babcia mojego męża /jutro mamy pogrzeb/...babcia była głęboko wierząca i praktykująca...niestety była to jedyna i ostatnia osoba w tej rodzinie-katoliczka...
babcia umierała w szpitalu, otoczona najbliższymi, ale nikt z nich nie potrafił się modlić /oni nawet ochrzczeni nie są/..dlatego poprosili mnie, abym modliła się nad nią...gdy to zrobiłam, modliłam się na głos, przy jej łóżku, przygotowałam specjalnie na tę okazję modlitwy i pieśni...to babcia w spokoju odeszła...
2 dni po jej śmierci miałam sen, przyśnilo mi się, że kurier dostarczył mi do pracy przesyłkę...sekretarka, która mi ją przyniosła nie chciała zdradzić adresata..powiedziała, że nie może..ową przesyłką była paczka cukierków, przepięknie zapakowana, takich groszków w kolorze żółtym...bardzo mnie to ucieszyło i poszłam do sekretarki dopytać, kto mi zrobił taką niespodziankę...ona dalej kręciła głową, że nie może powiedzieć..wtedy zapytałam czy to od babci i ona powiedziała, że tak...a ja na to, że wiem, że od niej i że to znak, że jest już w niebie...ale to był tylko sen
jutro jest pogrzeb babci, będę czytała w kościele i śpiewała..
11 listopada 2014, 15:11
mój mąż jest pilotem małych samolotów, ale od 2 lat nie lata i nawet nie jeździ już na spotkania z pilotami czy w aeroklubie i nie ma już kontaktu z tym hobby czy ludźmi stamtąd...kilka tygodni temu, jednej niedzieli zrobiliśmy sobie drzemkę poobiednią, gdy nagle mój mąż z krzykiem się obudził...powiedział, że przyśnił mu się wypadek samolotu w aeroklubie, że samolot spadł na ziemię...był cały zlany potem i bardzo przerażony...
jeszcze tego samego wieczora, dostał mąż telefon, że na tym lotnisku była katastrofa samolotu i zginął jeden z jego kolegów...a drugi jest konający
Edytowany przez RybkaArchitektka 11 listopada 2014, 15:13
11 listopada 2014, 15:32
mój mąż jest pilotem małych samolotów, ale od 2 lat nie lata i nawet nie jeździ już na spotkania z pilotami czy w aeroklubie i nie ma już kontaktu z tym hobby czy ludźmi stamtąd...kilka tygodni temu, jednej niedzieli zrobiliśmy sobie drzemkę poobiednią, gdy nagle mój mąż z krzykiem się obudził...powiedział, że przyśnił mu się wypadek samolotu w aeroklubie, że samolot spadł na ziemię...był cały zlany potem i bardzo przerażony...jeszcze tego samego wieczora, dostał mąż telefon, że na tym lotnisku była katastrofa samolotu i zginął jeden z jego kolegów...a drugi jest konający
normalnie jak Oszukać przeznaczenie! :D