Temat: Niepracujące matki

Co myślicie o niepracujących matkach? Nie mowię tu o mamach niemowlaków czy dzieci niepłnosprawnych. Ale matkach, ktore miją dziecko lub dwójkę w wieku wczesnoszkolnym lub późnoprzedszkolnym i tłumaczą swoje siedzenie w domu posiadaniem dzieci. Nie mogą pójść do pracy bo dzieci przecież nie mogą być poza domem do 16, bo tylko one potrafią z dziećmi odrobić lekcje, żaden inny opiekun, bo obiad trzeba ugotować, bo tyle prac w domu. Jak myślicie, jest to lenistwo czy nieporadność życiowa?

kama844 napisał(a):

Raijaa napisał(a):

kama844 napisał(a):

Wilena różnie ludziom się w życiu układa, nie wszyscy skończą ,,dobre,, kierunki..salowe i panie myjące szyby też są potrzebne. Problem leży gdzie indziej- w systemie
Wiem. Ale uważam, że każdy sam odpowiada za swoje wybory i wykształcenie (pomijam przypadki skrajne, ktoś był chory, miał ciężko chorych bliskich) i jeżeli jest salową, a nie lekarką i zarabia grosze to nie powinien narzekać skoro "tak sobie ukuł własny los". A często słyszę "to niesprawiedliwe, że ja pracuję za tyle i tyle, a ktoś inny za 10 razy więcej, na pewno po znajomości" - w ogóle bez uwzględnienia ile godzin ten ktoś x10 prześlęczał nad książkami i robiąc dodatkowe kursy, praktyki i papierki. 
Ale ty nie wiesz, jakie życie ma pani x czy pan y, jacy są z domu i jakie mieli dzieciństwo.. Nie wiem czemu ale ludzie często się przede mną otwierają i opowiadają o swoim życiu i niejednokrotnie byłam w szoku, że w domu jest tak źle, bo wydawali się domem idealnym.. a tu się okazuje, że tatuś despota albo pół nocy przesiedziało się z płaczącą mamą próbując wymyślić sposób na uratowanie firmy, bo upada. Ludzie nie chodzą i nie chwalą się po ulicach, że tata bije albo babcia potrzebuje opieki, bo jest umierająca.. i nie, te osoby nie mają czasu na siedzenie nad książkami albo kasy na dodatkowe kursy. Nie mówię, że nie ma na świecie ludzi, co wszystko mają gdzieś a potem budzą się z ręką w nocniku, owszem są. Znam wiele przypadków dzieciaków, które mogly mieć wszystko, najlepsze studia gdyby chciały ale nie chciały. Ale nie można tak szablonowo oceniać, bo nie wiesz, które oczy, jaką historię w sobie kryją.. Poza tym muszą być na świecie ludzie wykonujący każdą pracę ! Pan wywożący śmieci, ktoś kto je segreguje, pani na kasie czy fabryki, bo nie miałabyś żelu pod prysznic, gdyby ktoś go nie wyprodukował.. nie wszyscy mogą być lekarzami i prawnikami, bo nie na tym świat polega..Piekarz o 4 rano piecze chlebek, żebyś miała co jeść.. gdyby nie ludzie z "niższych" warstw społecznych, osoby z "wyższych" nie miałyby co ze swoją kasą robić. Szacunek należy się każdemu, bo każdy odwala kawał dobrej roboty a nie uproszczanie, że uczyć mu się nie chciało.. i godne życie też powinni mieć wszyscy- ale to już chyba kraj idealny..Znam osoby, które pracowały w wieku 18-19 lat, nie na swoje zachcianki a na pomoc rodzinie... i jeśli poradziły sobie w życiu to mają naprawdę moje uznanie, bo zaprzeć się a nie dać się to sztuka. Poza tym jest takie coś jak powołanie, ktoś może nie chcieć być lekarzem a właśnie salową, bo lubi tą pracę.. Nie wiem, nie rozumiem cię.. mam wrażenie, że uważasz, że po świecie powinni chodzić tylko lekarze i prawnicy a jak nie- to twoja wina i jesteś kimś gorszym..
Ażeby to wiedzieć potrzeba mądrości, otwartego serca i doświadczenia- tego nie przeczyta się  w Harym Poterze. Ktoś kto  nie ma powodów do narzekań, często nie rozumie ludzi które te powody mają( choć narzekactwo jest złą cechą) uważa, że niepowodzenie w życiu wynika tylko z głupoty i lenistwa(pomijając jaskrawe i bardzo nieliczne przypadki oczywistej biedy czy choroby).Wilena wierzy ,że każdy jak by chciał to sięgnie złotych ziemskich gór-to taka utopia kapitalistyczna- od pucybuta do milionera, którą bezkrytycznie przyjmuje. Po za tym rzutuje zachowanie swoich szkolnych znajomych na wszystkich ludzi, tych starszych i z innych realiów też.

Uwielbiam używanie argumentów ad personam połączonych z jakąś prostą uszczypliwością, a jeszcze bardziej uwielbiam kiedy ludzie są tak zachwyceni swoją erudycją i stworzeniem tej uszczypliwości, że piszą jakieś słowo z błędem (apogeum mojego uwielbienia następuje kiedy potem tłumaczą się, że to literówka :). Wierzę, że jest możliwe osiągnięcie może nie złotych ziemskich gór, ale godziwego standardu życia, kiedy nie trzeba się zastanawiać czy wystarczy pieniędzy na jedzenie i opłaty (nie za willę na Kabatach, a normalne mieszkanie). Rozumiem trudną sytuację, ale nie rozumiem usprawiedliwiania tą swoją trudną sytuacją wszystkiego. Na prawdę 60% osób (bo tyle zdało maturę na niskim poziomie, albo jej nie zdało) ma babcię, którą opiekuje się 24/7, albo ojca który bije i pije dzień w dzień? I na prawdę wszyscy ludzie, którzy się na studia nie dostali kryją za sobą jakąś głębszą historię? Czy może jednak nie uczyli się bo im się nie chciało, nie przeczytali lektur bo uznali że bryk wystarczy i nie rozwiązywali zadań z matematyki, bo to nudne? Sama nie do końca miałam kolorowo w liceum, nie chcę się wgłębiać tutaj, ale miałam na prawdę uzasadnionego doła + byłam chora, ale w ciągu tych 3 lat szkoły jakoś się dało wygospodarować czas żeby jednak odrobinę się pouczyć. I nie, nie chodziłam na żadne dodatkowe kursy (ok na językowe - więc może z angielskiego mi było łatwiej, ale polski, historia, wos, matma - tyle co wyniosłam z lekcji). Ja rozumiem, że niepowodzenie w życiu nie wynika tylko z głupoty i lenistwa. Nie rozumiem dlaczego tak wiele osób próbuje sobie i innym wmówić, że niepowodzenie w życiu wynika tylko z trudnej sytuacji. To jest jakaś wypadkowa czynników, a rzesza osób tego nie pojmuje. I gwarantuję, że nie każdy lekarz i prawnik miał usłane różami życie, po prostu robił wszystko by ono wyglądało lepiej, a nie zwalał winy na los i system (owszem, system jest zły, ale to nie jest jeszcze powód żeby się poddać przed startem). 

I nie mówię, że każdy powinien być prawnikiem i lekarzem, a jak nie jest to jest kimś gorszym. Mam świadomość, że piekarz, salowa i pani na kasie też są bardzo potrzebni. Zmierzam do tego, że chyba każdy wie, że piekarz, salowa i pani na kasie zarabiają mniej niż lekarz i prawnik. Po prostu nie rozumiem tego jak ktoś nagle doznaje szoku i jest zdziwiony, że bez studiów, bez doświadczenia, etc. zarabia mniej. Po czym ma pretensje - właśnie, do losu i do systemu, przy równoczesnych zerowych pretensjach do siebie. Nie piszę tutaj o każdym, jak ktoś lubi swoją pracę - spoko. Jak ktoś świadomie wiedział, że nie będzie zarabiał dużo - spoko. Jak ktoś kończy zawodówkę albo jakiś śmieciowy kierunek i jest w szoku - coś mi tutaj nie gra. A jak ktoś jeszcze bez tej jakiej takiej pracy i zarobków się decyduje na dziecko (albo dwójkę, albo trójkę) i płacze, że ciężko to nie rozumiem dlaczego nie ma pretensji do samego siebie? - skoro bez dzieci było ciężko, to można chyba wpaść na to że z dziećmi łatwiej nie będzie. 

Widzę, że nic, nie dociera - klapki na oczy i argumenty na poziomie "moja racja jest mojsza niż twojsza" + te personalne + odwoływanie się do przypadków przerysowanych na potrzeby dyskusji - klasyka jednym słowem :)

Wilena- nie, nie każdy lekarz miał słodkie życie i tak, każdy ma życie, jakie sobie wypracował. 
Jedni mieli łatwiej, inni bardzo pod górkę, jeszcze innych nie miał kto naprowadzić.
Jak powiedziałam, chylę czoła ku ludziom radzącym sobie w życiu, którzy (jak wiem) nie mieli lekko w życiu.
Oczywiście, że każda decyzja jest naszą decyzją.
Ale też.. nie wszyscy są tacy sami, niektórzy potrzebują "popchnięcia" czy podania ręki w odpowiednim momencie, bo nie są na tyle silni aby ze wszystkim sobie poradzić, gdy wokół mnóstwo innych problemów. I nie dostają tego wsparcia w odpowiednim momencie.
Nie wiem, nie znam twoich znajomych, znam tylko swoich i większość z nich nie miało lekko w życiu (nie wiem, może coś w powietrzu mamy? taki region? a może po prostu wiem prawdę o ich życiu?) z 60% będzie.
Nie wszyscy tak samo radzą sobie ze swoimi problemami..
Mnie też czasem wkurzają takie teksty, miałam np. koleżankę, która zwalała, ze nie zdała do następnej klasy, bo jej tata jest alkoholkiem (większość roku spędzał za granicą i tylko kasę słał) ale nie wzięła pod uwagę, że całe weekendy spędzała na imprezach, nie raz w pn nie będąc wstanie wstać do szkoły.. ale ja jej o tym powiedziałam w oczy, że owszem, jej ojciec jest alkoholikiem ale widzi go max. tydz na 3 miesiące a niektóre dzieciaki mają to w domu na co dzień.. i jakoś kończą szkołę.
Uogólniać można w każdą stronę- w mojej klasie maturalnej matury nie zdały osoby ze średnią 5,0, dlaczego?

A do systemu można mieć żal, szczególnie w czasach dzisiejszych, gdy ma się świadomośc, że w innych krajach jakoś ludzie żyją na innym poziomie mając różne pracę
Ja nie zazdroszczę nikomu willi, niech ma ! Szczególnie jeśli zapracował sobie na to, proszę bardzo.
Ja sama źle jakoś szczególnie nie mam ale jestem murem za tym , że każdy powinien spokojnie żyć nie martwiąc się o jutro a nie "nie starcza do 1?- sama jesteś sobie winna, bo pracujesz na kasie i nie miej żalu, że ktoś ma lepiej"
Każdy powinien mieć szansę na godne życie i nie martwić się o jutro..

W Polsce większość ludzi nie powinno mieć dzieci.. według ciebie (sama mówisz o 60% ludzi ze złą maturą i bez studiów)

A co ty tak piszesz o liceum?Nie wiem moze teraz jest inaczej, ale za czasow starej matury to mozna bylo miec same szostki a na studia zdawac trudne egzamin, ktorych zakres nijak mial sie do tego z liceum(mimo, ze w informatorach tak pisali) i bez dodatkowych drogich kursow ani rusz, bo nawet nie wiedziaslas co sie uczyc. I jeszcze byl wyz demografoczny wiec nawet na najbardziej lipne kierunki kilkanascie chetnych na miejsce to byl standard.

Poza tym ja mam 2 kierunki studiow i doswiadczenie mimo to nie stac mnie na pojscie do pracy.A takiej "lepszej" nianii, chyba xhodzilo ci o tansza to ja bym dziecka nie zostawila, bo watpie by za takie pieniadze zajela sie nim nalezycie.

A moj maz nie ma studio, liceum ledwo skonczyl, mature zdawal 2 razy, skonczyl technikom policealne i zarabia 5 razy wiecej.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

A co ty tak piszesz o liceum?Nie wiem moze teraz jest inaczej, ale za czasow starej matury to mozna bylo miec same szostki a na studia zdawac trudne egzamin, ktorych zakres nijak mial sie do tego z liceum(mimo, ze w informatorach tak pisali) i bez dodatkowych drogich kursow ani rusz, bo nawet nie wiedziaslas co sie uczyc. I jeszcze byl wyz demografoczny wiec nawet na najbardziej lipne kierunki kilkanascie chetnych na miejsce to byl standard.Poza tym ja mam 2 kierunki studiow i doswiadczenie mimo to nie stac mnie na pojscie do pracy.A takiej "lepszej" nianii, chyba xhodzilo ci o tansza to ja bym dziecka nie zostawila, bo watpie by za takie pieniadze zajela sie nim nalezycie.A moj maz nie ma studio, liceum ledwo skonczyl, mature zdawal 2 razy, skonczyl technikom policealne i zarabia 5 razy wiecej.


Nie wiem ile ma lat ale raczej młodziutka jest :)
Takie ma prawda młodości.. jeszcze wiele razy jej się pogląd na życie zmieni, jak spotka na swojej drodze wiele osób, będzie musiała dokonywać wiele wyborów, no i przede wszystkim wejdzie w dorosłość już tak na 100% :)

Wilena rozumiem o co Ci chodzi i tak jest( jako jedna ze składowych tego co się dzieje), natomiast chyba nie jesteś świadoma tego co wynika z treści Twoich postów. I nie tylko ja je tak odbieram.  Cóż każdy ma prawo widzieć świat jak chce. Miłej niedzieli 

Ps Na tę uszczypliwość się nie siliłam :p, niestety sama wyszła( taka moja zła cecha charakteru , przepraszam (kwiatek))

maharettt napisał(a):

A co ty tak piszesz o liceum?Nie wiem moze teraz jest inaczej, ale za czasow starej matury to mozna bylo miec same szostki a na studia zdawac trudne egzamin, ktorych zakres nijak mial sie do tego z liceum(mimo, ze w informatorach tak pisali) i bez dodatkowych drogich kursow ani rusz, bo nawet nie wiedziaslas co sie uczyc. I jeszcze byl wyz demografoczny wiec nawet na najbardziej lipne kierunki kilkanascie chetnych na miejsce to byl standard.Poza tym ja mam 2 kierunki studiow i doswiadczenie mimo to nie stac mnie na pojscie do pracy.A takiej "lepszej" nianii, chyba xhodzilo ci o tansza to ja bym dziecka nie zostawila, bo watpie by za takie pieniadze zajela sie nim nalezycie.A moj maz nie ma studio, liceum ledwo skonczyl, mature zdawal 2 razy, skonczyl technikom policealne i zarabia 5 razy wiecej.


Ona (Wilena) pisze i odwołuje się bezpośrednio to tego co zna, jest po prostu młoda. Jakby powiedziała moja babcia "życia jeszcze nie zna" ;)  To nic złego, ale ja bym nie dzieliła wszystkiego na czarne albo białe. W życiu są różne różne przypadki losowe, najlepszy plan na życie tego nie ogranie.

Nie podoba mi się, stwierdzenie, że   "Jak ktoś kończy zawodówkę albo jakiś śmieciowy kierunek i jest w szoku - coś mi tutaj nie gra. A jak ktoś jeszcze bez tej jakiej takiej pracy i zarobków się decyduje na dziecko (albo dwójkę, albo trójkę) i płacze, że ciężko to nie rozumiem dlaczego nie ma pretensji do samego siebie? - skoro bez dzieci było ciężko, to można chyba wpaść na to że z dziećmi łatwiej nie będzie." 

Przepraszam a za taką pracę nie należy się godna pensja? Taka żeby można było normalnie (bez luksusów) zapewnić podstawowy byt rodzinie z dziećmi? To jest straszne co piszesz. Krwiożerczy kapitalizm przedziera z tego. Krok do niewolnictwa. Serio zastanów się,.Dzieci według ciebie są dobre luksusowym dla wybranych...no tak skoro taka młoda osoba tak twierdzi to potem się dziwić, że lekarze, prawnicy itd to gorsze cwaniaki niż Mietek spod budki, (Znam trochę to środowisko i wiem jak część osób jest na kasę nastawione, zero szacunku do drugiego człowieka) 

Wilena, nie odbieraj tego jako atak, ale mysle,ze swietnie prognozujacemu przyszlemu prawnikowi , poprostu nie wypada nie znac poprawnej pisowni slowa "naprawde". 

Pasek wagi

marudaster napisał(a):

maharettt napisał(a):

A co ty tak piszesz o liceum?Nie wiem moze teraz jest inaczej, ale za czasow starej matury to mozna bylo miec same szostki a na studia zdawac trudne egzamin, ktorych zakres nijak mial sie do tego z liceum(mimo, ze w informatorach tak pisali) i bez dodatkowych drogich kursow ani rusz, bo nawet nie wiedziaslas co sie uczyc. I jeszcze byl wyz demografoczny wiec nawet na najbardziej lipne kierunki kilkanascie chetnych na miejsce to byl standard.Poza tym ja mam 2 kierunki studiow i doswiadczenie mimo to nie stac mnie na pojscie do pracy.A takiej "lepszej" nianii, chyba xhodzilo ci o tansza to ja bym dziecka nie zostawila, bo watpie by za takie pieniadze zajela sie nim nalezycie.A moj maz nie ma studio, liceum ledwo skonczyl, mature zdawal 2 razy, skonczyl technikom policealne i zarabia 5 razy wiecej.
Ona (Wilena) pisze i odwołuje się bezpośrednio to tego co zna, jest po prostu młoda. Jakby powiedziała moja babcia "życia jeszcze nie zna" ;)  To nic złego, ale ja bym nie dzieliła wszystkiego na czarne albo białe. W życiu są różne różne przypadki losowe, najlepszy plan na życie tego nie ogranie.Nie podoba mi się, stwierdzenie, że   "Jak ktoś kończy zawodówkę albo jakiś śmieciowy kierunek i jest w szoku - coś mi tutaj nie gra. A jak ktoś jeszcze bez tej jakiej takiej pracy i zarobków się decyduje na dziecko (albo dwójkę, albo trójkę) i płacze, że ciężko to nie rozumiem dlaczego nie ma pretensji do samego siebie? - skoro bez dzieci było ciężko, to można chyba wpaść na to że z dziećmi łatwiej nie będzie." Przepraszam a za taką pracę nie należy się godna pensja? Taka żeby można było normalnie (bez luksusów) zapewnić podstawowy byt rodzinie z dziećmi? To jest straszne co piszesz. Krwiożerczy kapitalizm przedziera z tego. Krok do niewolnictwa. Serio zastanów się,.Dzieci według ciebie są dobre luksusowym dla wybranych...no tak skoro taka młoda osoba tak twierdzi to potem się dziwić, że lekarze, prawnicy itd to gorsze cwaniaki niż Mietek spod budki, (Znam trochę to środowisko i wiem jak część osób jest na kasę nastawione, zero szacunku do drugiego człowieka) 

Należy się godna pensja za pracę, niezależnie od tego czy jest to praca w sklepie, w banku, na budowie, czy w szpitalu. I bynajmniej nie jestem fanką krwiożerczego kapitalizmu, ale realizmu już tak. Choćbym nie wiem jak mocno życzyła każdemu żeby dostawał godną pensję i mógł w spokoju wychowywać swoje dzieci to mam świadomość, że musi jeszcze dużo wody w Wiśle upłynąć zanim realia w Polsce takie będą. Oczywiście najlepiej by było, żeby pensje były porównywalne do tych na Zachodzie, żeby każdy miał pracę, w przedszkolach było dużo miejsc, a koszty życia były niskie. Ale tak nie jest i pewnie jutro też tak nie będzie. Stąd po prostu uważam, że jeżeli nie jest to jakiś zaskakujący fakt, że jest źle i te godziwe pensje nie są zagwarantowane w pracy w sklepie czy na budowie, to warto się postarać żeby pracować w zawodzie dającym większą gwarancję tej godziwej pensji. I po prostu mówię, że często widzę coś takiego - ktoś ma pretensje do wszystkich, do świata, do rządu, do kraju, do Boga, do losu, do ludzi którym się lepiej w życiu ułożyło, tylko do siebie nie. Nie mówię, żeby mieć pretensje tylko do siebie, na pewno to jest jakaś składowa wielu czynników, ale gdy się nie robi nic w tym kierunku żeby zarabiać godziwie to mnie potem dziwi ten lament. Pisałam o liceum, bo po prostu po znajomych z liceum widziałam ile robili. Nie wiele. Nie wykluczam, że ktoś się opiekował chorą babcią, a ktoś pilnował niepełnosprawnej siostry po lekcjach. Ale jak ktoś cały weekend imprezował, albo wrzucał na facebooka setną wiadomość o tym jak mu się nie chce czytać lektury i woli pooglądać serial to raczej powodem potem niepowodzenia na maturze nie była trudna sytuacja życiowa. Nie podciągam każdej sytuacji pod lekceważenie/głupotę, ale też nie podciągałabym każdej pod kategorię trudnej sytuacji. A co do dzieci, uważam że jak ktoś ledwo wiąże koniec z końcem, to może powinien się wstrzymać ze sprowadzaniem dziecka na świat jakiś czas. Na prawdę to, że nie życzę nowo-narodzonemu dziecku żeby miało w życiu tak samo ciężko jak rodzice jest wyrazem braku szacunku?

mayuko napisał(a):

Wilena, nie odbieraj tego jako atak, ale mysle,ze swietnie prognozujacemu przyszlemu prawnikowi , poprostu nie wypada nie znac poprawnej pisowni slowa "naprawde". 

Nie odbieram, błędy popełnia jakieś każdy, nie mniej znam poprawną pisownię słowa "na prawdę". Ba! Znam nawet poprawną pisownię słowa "po prostu", tak do kompletu :)

 Owszem, każdy jakieś błędy popełnia. Masz racje. Chodzi mi tylko o to, ze Pani na kasie jeszcze wypada, ale prawnikowi? A Ty  skoro znasz , to dlaczego wciąż piszesz to blednie? Taki żart?:-)

Pasek wagi

mayuko napisał(a):

 Owszem, każdy jakieś błędy popełnia. Masz racje. Chodzi mi tylko o to, ze Pani na kasie jeszcze wypada, ale prawnikowi? A Ty  skoro znasz , to dlaczego wciąż piszesz to blednie? Taki żart?:-)

Nie wiem czy wciąż, zapewne wtedy kiedy niedokładnie wcisnę spację. Zresztą, zapewne wiesz, że czasami klawiatura płata figle, skoro sama przed przecinkiem robisz odstęp - nie śmiałabym sugerować braku znajomości zasad interpunkcji, więc złożę to na karb problemów z klawiaturą. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.