Temat: Kto płaci na randce?

Dziewczyny, kto Waszym zdaniem powinien zapłacić rachunek na randce (w kinie, knajpie, kawiarni)? :) 

Czy uzależniacie to od tego, która to randka? :) 

Zapraszam do dyskusji :)

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

jurysdykcja napisał(a):

Mój facet zarabia tyle, co ja. Było by trochę dziwne, jakbym non stop na nim pasożytowała. Na początku raz czy dwa zapłacił on, potem zaczeliśmy płacić na zmianę. Ew. on płaci w restauracji, a ja robię jakieś większe zakupy.
Moim zdaniem to nie jest pasożytowanie, w moim związku kasa jest wspólna, nie ma podziału na jego kasę i moją. Póki co jest bez pracy to mnie utrzymuje, a ja dbam o dom, robie mu śniadania, obiady, kolacje i nie czuje się jak pasożyt

No jak kasa jest wspólna, więc de facto nie płaci on, tylko płacicie oboje :) Jeśli jesteś na jego utrzymaniu i taką macie umowę, to ok. Mówię raczej o związkach, gdzie nie ma wspólnego konta. 

Btw - to też zależy od kosztów obiadu. We Fr. za taki lepszy obiad na dwoje wychodzi 200 euro. To kupa kasy, jakby jedna osoba miała płacić non stop. Mój facet by szybko ogłosił bankructwo i przestalibyśmy chodzić do knajp ;)

Ten kto zapraszał ten płaci, a że ja bym nie zapraszała faceta na pierwsze randki to wychodzi na to, że płaci on. Jak już się kogoś lepiej zna to można się dogadać - w teorii, bo mój chłopak nadal się upiera że płaci on i zawsze jest ta sama szarpanina kiedy wyciągam portfel. Z jednej strony jest mi głupio i bym wolała żebyśmy płacili na zmianę albo po połowie, ale z drugiej odpuściłam (bo to na prawdę zaczynało przypominać szarpaninę i grę w "kto pierwszy wyciągnie pieniądze"). I podsumowując - na kolejnych randkach to już jest kwestia do ustalenia, ale na tych pierwszych (zakładając, że to on zaprasza, gdybym ja zapraszała to nie miałabym problemu z zapłaceniem) powinien płacić facet. I opieram to przekonanie na zasadach kultury i dobrego wychowania. W sumie to skóra mi cierpnie jak słucham czasem opowieści koleżanek i na prawdę się zastanawiam gdzie one znajdują takich beznadziejnych facetów, którzy zaprosili je gdzieś a potem wyjeżdżają z tekstem "ok, tu jest moja część pieniędzy, masz rachunek" na pierwszej randce. 

Uważam jak większość, na pierwszej, drugiej, piątej randce powinien płacić mężczyzna (w końcu to zwykle on zaprasza). U mnie mimo dłuższego stażu ciągle gdy mój zabiera mnie do kina, restauracji, zoo, gdziekolwiek - płaci on, natomiast gdy wpadamy na pomysł, żeby iść do knajpy - płacimy za siebie, ewentualnie on bierze najpierw piwa, później ja i tak dalej.

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

W moim przypadku zawsze płacił i płaci facet, nie toleruje płacenia na pół czy bym ja płaciła. Jestem kobietą i jeśli facet chciałby mnie zdobyć to niech się wykosztuje Mój tak robił i robi dalej, i cały czas mnie ma. Wymagam by traktował mnie jak damę, otwierał drzwi, oddawał kurteczkę jak mi zimno, całował w rączkę itd :)

lol

Pasek wagi

u mnie to wyglądało-wygląda tak:

początki znajomości, pierwsze randki itp płaci on... mimo, że z grzeczności oczywiście wychodzę z inicjatywą zapłaty itp.

teraz... już gdy jest związek itd on nadal chce płacić za wszystko sam... ale ustaliłam, że tak nie może być.. ;-) 

np. on płaci za kolację... a jak idziemy na lody czy kawę płacę ja. skoro nie chce żebym płaciła za jakieś droższe wyjścia/kolacje/obiady itd to dla mnie to dobra opcja. nie chcę ciągle go naciągać ;-)

Fuffa napisał(a):

Zalatana napisał(a):

Ten, kto na nią zaprosił
oficjalnie tak :) a co, jeżeli wspólnie ustala się, że się gdzieś wychodzi? ;)

Dla mnie randką jest zaproszenie drugiej osoby, ktora darzy sie sympatią/uczuciem. Wspólnie to się można umowić na normalne wyjscie i placic jak kto woli. Dla mnie to żadna "randka"

Pasek wagi

Zalatana napisał(a):

Fuffa napisał(a):

Zalatana napisał(a):

Ten, kto na nią zaprosił
oficjalnie tak :) a co, jeżeli wspólnie ustala się, że się gdzieś wychodzi? ;)
Dla mnie randką jest zaproszenie drugiej osoby, ktora darzy sie sympatią/uczuciem. Wspólnie to się można umowić na normalne wyjscie i placic jak kto woli. Dla mnie to żadna "randka"

a dla mnie umówione spotkanie dwóch osób, które coś do siebie mają jest randką.

poza tym bardziej cenię facetów, którzy nie chcą mnie od początku "kupic" stawiając mi różne rzeczy. a może proponuje zapłate za drogie zamowienie bo chce sprawdzić czy panna leci na kasę?

Wyborna napisał(a):

a może proponuje zapłate za drogie zamowienie bo chce sprawdzić czy panna leci na kasę?

a moze jak zaprosi do restauracji to chce sprawdzic czy panna leci na zarcie... ;)

Wyborna napisał(a):

a dla mnie umówione spotkanie dwóch osób, które coś do siebie mają jest randką.poza tym bardziej cenię facetów, którzy nie chcą mnie od początku "kupic" stawiając mi różne rzeczy. a może proponuje zapłate za drogie zamowienie bo chce sprawdzić czy panna leci na kasę?
Ciekawa interpretacja. Mój dziadek sie chyba w grobie przewraca co sie dzisiaj dzieje ;)

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

Wyborna napisał(a):

a może proponuje zapłate za drogie zamowienie bo chce sprawdzić czy panna leci na kasę?
a moze jak zaprosi do restauracji to chce sprawdzic czy panna leci na zarcie... ;)

oooo tak, lecę na żarcie <3 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.