- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 października 2014, 12:06
Dziewczyny, kto Waszym zdaniem powinien zapłacić rachunek na randce (w kinie, knajpie, kawiarni)? :)
Czy uzależniacie to od tego, która to randka? :)
Zapraszam do dyskusji :)
3 października 2014, 12:09
W moim przypadku zawsze płacił i płaci facet, nie toleruje płacenia na pół czy bym ja płaciła. Jestem kobietą i jeśli facet chciałby mnie zdobyć to niech się wykosztuje Mój tak robił i robi dalej, i cały czas mnie ma. Wymagam by traktował mnie jak damę, otwierał drzwi, oddawał kurteczkę jak mi zimno, całował w rączkę itd :)
3 października 2014, 12:11
Mój facet zarabia tyle, co ja. Było by trochę dziwne, jakbym non stop na nim pasożytowała. Na początku raz czy dwa zapłacił on, potem zaczeliśmy płacić na zmianę. Ew. on płaci w restauracji, a ja robię jakieś większe zakupy.
3 października 2014, 12:14
Mój facet zarabia tyle, co ja. Było by trochę dziwne, jakbym non stop na nim pasożytowała. Na początku raz czy dwa zapłacił on, potem zaczeliśmy płacić na zmianę. Ew. on płaci w restauracji, a ja robię jakieś większe zakupy.
Moim zdaniem to nie jest pasożytowanie, w moim związku kasa jest wspólna, nie ma podziału na jego kasę i moją. Póki co jest bez pracy to mnie utrzymuje, a ja dbam o dom, robie mu śniadania, obiady, kolacje i nie czuje się jak pasożyt
3 października 2014, 12:14
nigdy nie mialam problemu z placeniem, ale z reguły, mężczyźni, którzy zapraszali mnie na randki, chcieli sami płacić, a ja tam kłotliwa nie jestem ;p ( przynajmniej z początku ;p ). ale facet nie musi się wykosztować, żeby mnie zdobyć i takie podejście jest dla mnie okropnie materialistyczne. spacer to teżsuper randka i nie trzeba wydawać ani grosza i spierać się kto placi :)
3 października 2014, 12:16
Uważam, że można płacić za siebie albo na zmianę, ale to dopiero jak się już wejdzie w związek i poustala pewne sprawy. Nie wyobrażam sobie, żebym miała zapłacić za faceta na pierwszej, drugiej, trzeciej, czy nawet dziesiątej randce, jeśli nie jesteśmy oficjalnie razem i nie uregulowaliśmy reguł. To on ma mnie zdobyć, to nie jest kwestia mojej "pazerności" (za którą pewnie zostanę tu zjechana), tylko dobrego wychowania faceta. Jakby mnie zaprosił na randkę, a potem stwierdził, że mam zapłacić, to bym wyszła bez słowa i więcej by mnie nie zobaczył. Bo - moim zdaniem - jeśli facet jest "nowoczesny" (czyli, jeśli chodzi o sprawy damsko-męskie, kompletnie nie w moim typie, jestem tradycjonalistką raczej) lub po prostu skąpy, to nie jest wart (mojej) uwagi. Wiem, że to żaden wyznacznik, ale jakbym utworzyła z takim osobnikiem związek i on żałowałby pieniędzy nawet na jakieś pierdoły typu sprzęt do domu i ja musiałabym za wszystko płacić, to bym nie wyrobiła.
3 października 2014, 12:19
Ten, kto na nią zaprosił
a jeśli decyzja o tym, że wychodzimy do knajpy jest wspólna?
tak czy siak ja płacę za siebie, a nie na krzywy ryj;D
3 października 2014, 12:20
Ten, kto na nią zaprosił
oficjalnie tak :) a co, jeżeli wspólnie ustala się, że się gdzieś wychodzi? ;)
3 października 2014, 12:22
nigdy mi sie nie zdarzylo, zeby chlopak oczekiwal ode mnie placena na randce... ale w okresie szkolnym bardzo czesto chadzalam na randki w plenerze, gdzie nie bylo za co placic i to bylo absolutnie naturalne dla mnie...
potem z moim obecnym-wieloletnim ;) jakos tak wyszlo z czasem, ze raz on mial wiecej pieniedzy, raz ja i te pieniadze zaczely byc wspolne, ale to bez zadnego dyskutowania czy umawiania sie... i tak jest do dzisiaj, nigdy (przez 18 lat) nie bylo rozmowy o tym co jest placone z czyich funduszy...
Edytowany przez Cyrica 3 października 2014, 12:23