Temat: badanie w obecności studentów

czy zgodzilybyscie sie na badanie w obecnosci studentow medycyny? mialyscie kiedys taka sytuacje ze wchodzicie do gabinetu i wszystko ok, nagle niewiadomo skad wchodzi stado studentow i beda ogladac cie golą rozkraczona na fotelu i macac po cyckach ?

ewelinusek napisał(a):

Matyliano napisał(a):

-tiramisu- napisał(a):

nie wiem skad  w kobietach ,ktore by sie zgodziły przeświadczenie o tym ,ze Ci studenci podchodza powaznie i beda sie tylko uczyc ... moj narzeczony ma przyjaciela ,ktory wlasnie w tym roku obronil licencjat z ratownictwa medycznego i jak opowiadal co tam na praktykach w szpitalu sie dzialo to brak slow .... zgryzliwe komentarze wymieniane miedzy soba to norma , tez wśród lekarzy , ale niestety studenci to jeszcze gówniarze ... na 4 moze jeden podejdzie na prawde poważnie i będzie starał się czerpać z tego jak najwięcej , pozostała 3 jest dla beki i taka jest prawda ...studenci medycyny to zwykli ludzie , a ludzie w tym wieku to często nieodpowiedzialne szczeniaki , sama jestem w tym wieku i wierzcie mi ,ze moi rowniesnicy studiujacy medycyne niczym nie roznia sie od moich kolegów z roku  .... szukaja tylko powodów do żartów ,taka jest prawda ... w życiu bym się nie zgodziła ,żeby grupka gówniarzy widziała mnie nago a tym bardziej dotykała ... 
matko, jaki bulwers. ja mam 4 znajomych studiujących medycynę i nie zaliczyłabym ich do takich, którzy kręcą bekę czy oblesnie komentuja. to kulturalni ludzie na poziomie. a porównywanie ratownika medycznego do lekarza, to jak kowala do dentysty...albo rzeźnika do chorurga.  znam 2 osobiście i to straszne buraki i wieśniaki i wiem, że tacy to komentują na bank. w zyciu mialam tez stycznosc z ratownikami i kazdemu jednemu dalabym chetnie w ryja, za podejscie do drugiego czlowieka czy chamskie komentarze. - nie ma wiekszego pajaca nad ratownika medycznego.
Tylko nigdy nie wiadomo kto się trafi. Zgodzisz się a tu wchodzą jakieś buraki i co? Mnie aż wzdryga na samą myśl, że jakiś wieśniak będzie oglądał mi krocze, a co dopiero przeżyć to. Byłam już traktowana jak mięso w szpitalu i nie mam problemu z tym, że moje krocze to tylko część ciała, ale przy ludziach dojrzałych, a nie nie wiadomo kim. 

tak,tak, jak najbardziej sie zgadzam.

Pasek wagi

ja do lekarzy typu: ginekolog, stomatolog, dermatolog chodzę tylko prywatnie

wolę raz zapłacić dużo i mieć spokój na dłużej komfort no i jakość usług

z NFZ chodzę do jedynie do takich ogólnych ;p

nie zgodziłabym się, bo to dla mnie niekomfortowe, ale dobrze, że są osoby nie mające z ty problemu bo w końcu bez pacjentów dla praktykantow to i lekarzy nie będzie

zaprawdeprzekletemiejsce masz gdzieś linka do zdjęcia z twojego avatara?

Bliska osoba (kobieta) jest lekarką i opowiadała jak lekarze ginekolodzy rozmawiali na dyżurze o pacjentkach i jak (mimo fachu) puszczali sobie pornole komentując to pseudofachowo. Więc student czy lekarz - jak człowiek porządny to porządny a jak świnia to świnia.

Pasek wagi

Byłam w takiej sytuacji u ginekologa i zgodziłam się na to, aby studenci obejrzeli badanie. Mam absolutnie gdzieś, co i jak będą potem komentować, bo i tak tego nie usłyszę ;) A jeśli ktoś nie jest durniem, to się czegokolwiek nauczy. Nawet takiego szczegółu, jak dokładnie ma się rozsiąść pacjentka - w końcu mało która to wie od pierwszej wizyty i to lekarz musi jej pomóc. 

U lekarza rodzinnego nawet więcej razy trafiła się taka sytuacja, ale w tym przypadku pozwalam się też zbadać przez studenta. Nie wiem tylko, czy kiedykolwiek pozwoliłabym studentowi krew pobrać, ale mam lekką paranoję na tle swoich żył ;)

Będąc raz w szpitalu zostałam skierowana na konsultacje ginekologiczną gdzie czekało na mnie 5 młodzieńców. Miałam wtedy 18 lat. Odmówiłam i podpisałam papiery potwierdzające to, że nie zgadzam się na to badanie.

Pasek wagi

Nie chcę was wszystkich tutaj mocno rozczarować ale jeżeli jesteście w szpitalu klinicznym to nikogo wasza zgodna nie interesuje. Niektórzy lekarze się pytają bo są uprzejmi ale prawda jest taka, że wg prawa nie macie w tej sytuacji nic do powiedzenia. A jak chcecie mieć lekarzy to musicie najpierw mieć studentów którzy się na kimś nauczą.

Podstawa prawna: http://www.prawapacjenta.eu/index.php/index.php?pId=492

W szpitalach klinicznych trzeba się liczyć z tym, że studenci mogą być obecni przy badaniu. Nie pamiętam jak jest z przeprowadzaniem go przez studentów... wydaje mi się, że już tego można odmówić. Osobiście nigdy nie spotkałam się z odmową, ale możliwe, że to dzięki mojemu podejściu do pacjentek. 

Sama pewnie bym się zgodziła. I na obecność i na przeprowadzanie badania przez studentów. Dla dobra nauki. ;-) Jednak nie miałabym oporów się sprzeciwić, gdybym zauważyła jakieś błędy w umiejętnościach, zachowaniu zasad bezpieczeństwa czy kulturze.

Mój kolega jest na ginekologii. Koledzy często sie śmieją z niego, ze ten to sobie poogląda :D tymczasem jak sam mówi, wszystkie te kobiety, które "oglądają" to starsze panie z nietrzymaniem moczu, wypadajacą macica i innymi różnymi starczymi dolegliwościami. Młoda kobieta pójdzie prywatnie do lekarza. Starsza pani, emerytka wybierze szpital kliniczny i obecnosć studentów, bo bedzie taniej. Zdarzyło mu sie być na porodzie, co skwitował jednym zdaniem "Normalnie cud widziałem, dziecko sie urodziło". Rozczulił mnie wtedy :)

nie zgodziłabym się, miałam chłopaka, który był studenetem medycyny. Różne rzeczy usłyszałam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.