Temat: Z innej beczki pytanie

Mianowicie,jestem katoliczką i po raz pierwszy od czterech lat poczułam mus wyspowiadania się przed swiętami. od czterech lat nie żyję z mężem,nic mnie z nim nie łączy prócz dzieci i wspólnego dachu,nie jestem też z nikim związana. Więc do rzeczy,klasztornik właściwie nic mi złego nie powiedział,szczerze powiedziawszy spodziewałam się,że mnie skarci ale on nie! wręcz stwierdził,że muszę też myśleć o własnych potrzebach zaraz po po tym,że najważniejsze jest dobro dzieci. Wiem,że wcześniej czy później rozwiodę się z mężem bo taka wegetacja nie ma sensu,jestem szalenie nieszczęśliwa i wierzę,że jeszcze wiele przede mną. Wiec jak to jest właściwie? Jak się rozwiodę i z kimś zwiążę to nie będę mogła przystępować do spowiedzi i komunii św?Bo ja się już pogubiłam,ostatni spowiednik nie pomógł mi wcale a chciała bym żyć  kochac kiedyś...Więc pytam rozwódki i osoby w drugich związkach,jak to jest???

> Myślę, że to ty masz złe podejście- nie rozumiem
> trochę, nie trzeba wierzyć w Kościół, żeby wierzyć
> w Boga.

No tak, ale akurat z rozwodami to nie jest cos co sobie Kosciol wymyslił a słowa Jezusa z Bibli. Wiec to twoje podejscie ejst troche złe w tym wypadku. tzn ja nie mwoie co autorka postu powinna zrobic, ja pewnie wybrałabym nowy zwiazek, mówię tylko jak to jest okreslone w naszej religi, bo tego dotyczyło pytanie.

Pasek wagi

> Dla mnie największą masakrę jest fakt, że można
> uzyskać rozwód kościelny, jeżeli okazałoby się, że
> parter/partnerka jest bezpłodny.

Tak ponieważ celem zawarcia zwiazku małzenskiego jest posiadanie rodziny - czyli dzieci. Poza tym nie ma czegos takiego jak rozwod koscielny a uniewaznienie. Ja nie mówie, że sie ze wsyztskim zgadzam ale nie podoba mi sie jak przekrecacie wszystko co dotyczy religi po to zeby moc jak najweicej skrytykowac..

Pasek wagi
kurde była młoda,za młoda jak wyszłam za mąż...chciałam wyrwać się z domu,ojca alkoholika.Dwa tyg po ślubie mąż mnie pobił ale głupia nie odeszłambyłam w ciąży,bałam się. potem drugie dziecko i lata katorgi.od czterech lat nie sypiamy ze sobą,żyjemy jak dobrzy wrogowie i co? mam 34 lata i mam zacząć się starzeć? to nielogiczne,dlaczego moja wiara zabrania mi przez resztę życia być z kimś kochać być kochaną i być w zgodzie z wiarą? jasna cholera to mam po rozwodzie żyć jak zakonnica? Płakać mi się chceeeee! Załamka mnie dopadła bo myślała,że się rozwiodę i będę kiedyś happy,a wygląda na to,że muszę być samotna
Niestety gdy wzielas slub koscielny a teraz masz zamiar sie rozwiesc to nie bedziesz mogla przystepowac do sakramentow.Chyba,ze udaloby Ci sie uzyskac rozwod koscielny ale jest to bardzo ciezkie do realizacji...
Pasek wagi
Dla mnie sprawa jest jasna. Jeżeli przynależy się do jakiegoś wyznania, to w 100% respektuje się jego prawa, dogmaty, zakazy. Jeżeli w jakimś stopniu człowiek nie zgadza się z założeniami swojej religii, zamiast maltretować sumienie, powinien zmienić wyznanie. Nie jesteśmy prawnie zobowiązani do podporządkowania jakiejś konkretnej religii. To nie jest państwo wyznaniowe. 
> Myślę, że to ty masz złe podejście- nie rozumiem
> trochę, nie trzeba wierzyć w Kościół, żeby wierzyć
> w Boga. Wiem, nie powinnam się wypowiadać, nie
> jestem nawet chrześcijanką, ale dla mnie powinnaś
> się rozwieść, być może kogoś znaleźć, być
> szczęśliwą, a nie myśleć "czy można będzie chodzić
> do kościoła"- wiesz, jakby tak logiczniej
> pomyśleć, to męczenie siebie, męża i dzieci w
> związku, który istnieje tylko i wyłącznie na
> papierze powinno być grzechem, a nie rozwód i
> próbowanie być szczęśliwym.
Wiem,czasem myślę,że źle pojmuję wiarę w Boga...
Paranormalsun, a czy ja wszystko krytykuję? Doczytałaś do końca mój post? Szanuję Kościół za walkę z komuną, uważam Popiełuszkę i Jana Pawła II za wielkich ludzi, szanuję duchownych za wkład w działalność charytatywną. Wielu osobom wiara może pomóc i ja to szanuję, ale przecież mogę mieć własne zdanie. Nie krytykuję ślepo, wszystkiego. Krytykuję to, co mnie zraziło do tej instytucji. To tyle.

A czy z ludzkiego (nie religijnego) punktu widzenia tak skrajne przypadki jak np. znęcanie się nad własnymi dziećmi nie jest obiektywnie bardziej złe dla małżeństwa, dla dzieci? 

Pomylenie się w określeniu, to nie przekręcanie faktów, bo tak własnie jest, co sama potwierdziłaś.
Jeżeli uważasz, że natrafiłaś na absurd i się z nim nie pogodzisz (bo nie ma szans) - przyjmij rolę grzesznicy, albo... no właśnie, ale kto potrafi palić za sobą mosty?
I niestety, jak nie godzisz się na nakazy i zakazy, to praktycznie nie możesz nazywać się Katoliczką. Dlatego ja chcę być fair wobec wiernych i dokonać apostazji. Nie chcę kłamać przed Bogiem, że w niego wierzę, skoro łamię przykazania i w ten sposób obrażam tą wiarę.

Emilko87: nie chodizło mi o to, ze akurat ty wszytsko krytykujesz tylko, ze zawsze gdy jest jakis post o religi ludzie nie wierzacy prezkrecaja rozne rzeczy, wymyslaja własne uzasadnienia itp

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.