Temat: Z innej beczki pytanie

Mianowicie,jestem katoliczką i po raz pierwszy od czterech lat poczułam mus wyspowiadania się przed swiętami. od czterech lat nie żyję z mężem,nic mnie z nim nie łączy prócz dzieci i wspólnego dachu,nie jestem też z nikim związana. Więc do rzeczy,klasztornik właściwie nic mi złego nie powiedział,szczerze powiedziawszy spodziewałam się,że mnie skarci ale on nie! wręcz stwierdził,że muszę też myśleć o własnych potrzebach zaraz po po tym,że najważniejsze jest dobro dzieci. Wiem,że wcześniej czy później rozwiodę się z mężem bo taka wegetacja nie ma sensu,jestem szalenie nieszczęśliwa i wierzę,że jeszcze wiele przede mną. Wiec jak to jest właściwie? Jak się rozwiodę i z kimś zwiążę to nie będę mogła przystępować do spowiedzi i komunii św?Bo ja się już pogubiłam,ostatni spowiednik nie pomógł mi wcale a chciała bym żyć  kochac kiedyś...Więc pytam rozwódki i osoby w drugich związkach,jak to jest???
O.o nie jestem i nigdy nie byłam katoliczką, więc się nie wypowiem, ale sądzę, że sam rozwód nie jest żadnym powodem do ograniczenia praw we wspólnocie religijnej. Oczywiście, nie mam pojęcia jak jest w praktyce.
czy to,że jestem nieszczęśliwa od 13stu lat a kiedyś chciała bym być to mam być gorsza? czy szczęście jest limitowane?

Ciekawe pytanie. Już nie wiem czy łączyć to w ogóle z wyznaniem, bo sprawa jest bardziej skomplikowana. Każdy powinien być w życiu tak bardzo szczęśliwy i spełniony, jak może, i próbować uzyskać szczęście nawet jeżeli wiązałoby się to z ryzykiem, czy stratą przywilejów. Sądzę, że przeszkadzanie komukolwiek w osiągnięciu szczęścia, jest niemoralne i nieetyczne. Jeżeli twoje spełnienie jest ukryte poza tym dusznym związkiem, sięgnij po nie. Podobno zawsze powinno się szukać rozwiązań nieszkodliwych dla otoczenia, ale jeżeli takich rozwiązań nie ma - trudno.
Gdy jesteś sama po rozwodzie, to możesz przystąpić do komunii. Jeżeli jesteś w nowym związku jest to już uznawane za grzech.

Dlatego ja nie jestem już w sumieniu Katoliczką, bo uważam wiele zakazów i nakazów za niesprawiedliwe, a wręcz nieludzkie. Mam w planach apostazję, ale to już inny temat.
Myślę, że to ty masz złe podejście- nie rozumiem trochę, nie trzeba wierzyć w Kościół, żeby wierzyć w Boga. Wiem, nie powinnam się wypowiadać, nie jestem nawet chrześcijanką, ale dla mnie powinnaś się rozwieść, być może kogoś znaleźć, być szczęśliwą, a nie myśleć "czy można będzie chodzić do kościoła"- wiesz, jakby tak logiczniej pomyśleć, to męczenie siebie, męża i dzieci w związku, który istnieje tylko i wyłącznie na papierze powinno być grzechem, a nie rozwód i próbowanie być szczęśliwym.
"Sądzę, że przeszkadzanie komukolwiek w osiągnięciu szczęścia, jest niemoralne i nieetyczne".


Mądre słowa.
Z tego co wiem z rozmow lekcji religi heh (a lubiłam dyskutowac tam na co ciekawsze tematy :)) to jesli jest ci źle z mezem nie jest grzechem separacja z nim, wyprowadzenie sie itp. Bo czmeu miałoby byc? Ksiadz powiedział, że natomiast jesli osoba taka znajdzie sobie później partnera to niestety bedzie żyła w grzechu. niestety ale slub jest na cale zycie, nie mozna rozdzielac tego co Bóg złaczył. Powiedział natomiast, ze oczywiscie nie jest to tak samo cięzki grzech jak np zdradzanie swojego partnera, posiadanie wielu partnerow seksualnych ale tez pdoelga pod 6 przykazanie. taka osoba może oczywiscie nadal chodzic na msze itp ale już nie do komuni. Chyba, że zwiazek sie rozpadnie.. Tylko wlasnie nie wiem kto chciałby zyc w samotnosci..
Pasek wagi
a może spróbuj odbudować relacje z tym partnerem, chyba, że to już nie możliwe. po rozwodzie - tak, po zmianie partnera chyba też ale dopiero po spowiedzi ;) 
Dla mnie największą masakrę jest fakt, że można uzyskać rozwód kościelny, jeżeli okazałoby się, że parter/partnerka jest bezpłodny. Natomiast jak np. mąż katuje dzieci i żonę, wykorzystuje seksualnie, znęca się psychicznie - cokolwiek - to już nie można, bo trzeba trwać wiernie nawet "w chorobie". Szkoda tylko, że bezpłodność czy problemy z płodnością już się spod tego wyłamują.

Ja postanowiłam być Panią mojego sumienia. Jeżeli Bóg istnieje, to będzie wiedział, czy byłam dobrym człowiekiem. Instytucja Kościoła mnie irytuje. Mimo to szanuję ją za wkład w walkę w czasach komuny i obecną działalność charytatywną, ale tylko za to.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.