Temat: dostajecie surowe kary od rodzicow ?

za pyskowanie, zle oceny ? Czy wydaje sie wam ze wasi rodzice sa surowi/poblazliwi ? Moi rodzice sa bardzo surowi na malo mi pozwalaja, gdy zrobie cos naprawde nie w porzadku potrafia mi dac szlaban na wszystko i stosuja rozne drakonskie kary..Mam wrazenie ze u moich kolezanek tak nie jest?

Dla mnie najgorszą karą było, jak mama sie nie odzywała do mnie. Juz wolałam, zeby zabroniła mi oglądać tv czy cokolwiek. Ale to nieodzywanie się było najgorsze. Miałam wzorowe oceny, ale przyznam, że byłam trudnym dzieckiem, które zadawało zawsze za dużo pytań i wszystko robiło po swojemu. Nie dostawałam żadnych kar, takich jak tu opisujecie. Tylko te cholerne "ciche dni".

pau000 napisał(a):

anka55515 napisał(a):

midnight9 napisał(a):

jak bylam w wieku szkolnym to dostawalam surowe kary, zabieranie telefonu zrobilam cos zle to pamietam tekst mamy jak dzis, "tydzien nie wychodzisz z domu" to bylo straszne. ale przynajmniej jak robilam cos za ich plecami , czyt. spotykalam sie ze znajomymi, poszlam wypic pol piwa bo balam sie ze sie opije wspominam te czasy najlepiej i fajnie bylo miec kogos nad soba:) wroilabym do tamtych czasow :P
no nie wiem ja na oewno nie chce do tego wracac.  Rodzice nigdy mnie nie uderzyli ale przed 18  musialam w ramach kary. jak bardzo pyskowalam. czy widzieli mnie pijana, pic olej rycynowy, teraz juz od tego odeszli ale to bylo straszne i upokarzajace.
to już podchodzi pod przemoc...

no albo to troll albo masz rodzicow ktorym bym ugotowala na Twoim miejscu zupe z takiego oleju

ja nie mialam kar, rzadko mi sie zdarzylo cos nie tak zrobic, ogolem mam baaaardzo wyluzowanych rodzicow

patasola napisał(a):

jak bylam mala i pyskowalam (5-8 lat), to tato mi kazal ssac ziarno pieprzu :P do tej pory nie rozumiem, czemu grzecznie ssalam, a nie wypluwalam :Pczasem jak z siostra narozrabialysmy stalysmy na kolanach lub byl szlaban na telewizje, czy podworko. albo nie dostawalam kieszonkowego. pare razy zdarzylo mi sie dostac pasem (trzy razy chyba).  nie zniszczylo mnie to psychicznie :P

patologia

nie dostawalam kar, raz niby nie moglam ogladac tv, ale mialam chyba 6 lat:p 

Ogolnie rodzice mi ufaja, oceny zawsze mialam najlepsze, nie wracalam do domu pijana(noo, nie wracalam, pilam tylko gdy zostawalam gdzies na noc), nigdy nie palilam, nigdy nie oklamalam mamy, ze ide gdzies, a bylam gdzies indziej, godzin powrotow ustalonych tez nie mialam, czesto mama po mnie na imprezy przyjezdzala ok 2/3 w nocy, zawsze bylam w dobrym stanie (a przed 18 zawsze trzezwa gdy wracalam do domu) . Najgorsza kara bylo dla mnie gdy mama mowila, ze sie na mnie zawiodla lub , ze jest jej przykro.... A to zawsze dotyczylo sprzatania- jestem z natury balaganiara

Uwazam, ze kary nie sa potrzebne, choc czasem przydatne. Zawsze wspolczulam kolezankom, ktore za kilka minut spoznienia do domu(np, bo autobus sie spoznil) nie mogly wychodzic na dwor przez  tydzien czy dwa:o 

Nie jestem rozpieszczona, po prostu szanuje moich rodzicow, a oni mnie

Choc fakt, kloce sie z mama czesto :D

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

patasola napisał(a):

jak bylam mala i pyskowalam (5-8 lat), to tato mi kazal ssac ziarno pieprzu :P do tej pory nie rozumiem, czemu grzecznie ssalam, a nie wypluwalam :Pczasem jak z siostra narozrabialysmy stalysmy na kolanach lub byl szlaban na telewizje, czy podworko. albo nie dostawalam kieszonkowego. pare razy zdarzylo mi sie dostac pasem (trzy razy chyba).  nie zniszczylo mnie to psychicznie :P
patologia

Ty chyba nie znasz znaczenia tego słowa.

Pasek wagi

Jako dziecko zdarzało mi się dostać pasem :D Pamiętam, co to był za ryk :P

Jako nastolatka nie robiłam żadnych wyskoków, nie imprezowałam, nie piłam alko itd. Zdarzały mi się pyskówki, po których mama starała się ze mną rozmawiać, mówiła, że jej przykro itd. Też to przeżywałam, aczkolwiek podchodziło pod szantaż emocjonalny.

Pasek wagi

nigdy żadnej kary nie dostałam. Ale zauważyłam że mimo tego, nie lubiłam korzystać ze swojej swawoli :D Miałam i mam lekko, ale to nie znaczy, że wchodzę rodzicom na głowę. No, może troszkę :) W każdym razie, jeszcze nigdy nie usłyszałam, że jestem źle wychowana.

Mirinda89 napisał(a):

Jako dziecko zdarzało mi się dostać pasem :D Pamiętam, co to był za ryk :PJako nastolatka nie robiłam żadnych wyskoków, nie imprezowałam, nie piłam alko itd. Zdarzały mi się pyskówki, po których mama starała się ze mną rozmawiać, mówiła, że jej przykro itd. Też to przeżywałam, aczkolwiek podchodziło pod szantaż emocjonalny.

o, u mnie w sumie identycznie :) sporadycznie, ale jednak

CrunchyP0rn napisał(a):

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

patasola napisał(a):

jak bylam mala i pyskowalam (5-8 lat), to tato mi kazal ssac ziarno pieprzu :P do tej pory nie rozumiem, czemu grzecznie ssalam, a nie wypluwalam :Pczasem jak z siostra narozrabialysmy stalysmy na kolanach lub byl szlaban na telewizje, czy podworko. albo nie dostawalam kieszonkowego. pare razy zdarzylo mi sie dostac pasem (trzy razy chyba).  nie zniszczylo mnie to psychicznie :P
patologia
Ty chyba nie znasz znaczenia tego słowa.

:DChyba sama dorastalas w jakiejs patologicznej rodzinie i nie wiesz co jest normalne... znecanie i wyzywanie sie na dzieciach swiadczy tylko o okrutnosci i braku umiejetnosci rodzicow... W normalnych rodzinach, gdzie rodzice wyznaczaja granice i dzieci dobrze wychowuja wystarczy ze zrobia krzywa mine jak dziecko cos przeskrobie a juz sie robi czerwone, zawstydzone i przeprasza.... I przynajmniej mu sie na psyche nie siada.

Asiupek napisał(a):

CrunchyP0rn napisał(a):

zaprawdeprzekletemiejsce napisał(a):

patasola napisał(a):

jak bylam mala i pyskowalam (5-8 lat), to tato mi kazal ssac ziarno pieprzu :P do tej pory nie rozumiem, czemu grzecznie ssalam, a nie wypluwalam :Pczasem jak z siostra narozrabialysmy stalysmy na kolanach lub byl szlaban na telewizje, czy podworko. albo nie dostawalam kieszonkowego. pare razy zdarzylo mi sie dostac pasem (trzy razy chyba).  nie zniszczylo mnie to psychicznie :P
patologia
Ty chyba nie znasz znaczenia tego słowa.
Chyba sama dorastalas w jakiejs patologicznej rodzinie i nie wiesz co jest normalne... znecanie i wyzywanie sie na dzieciach swiadczy tylko o okrutnosci i braku umiejetnosci rodzicow... W normalnych rodzinach, gdzie rodzice wyznaczaja granice i dzieci dobrze wychowuja wystarczy ze zrobia krzywa mine jak dziecko cos przeskrobie a juz sie robi czerwone, zawstydzone i przeprasza.... I przynajmniej mu sie na psyche nie siada.

Może dorastałam, może nie. Nie powinno Ciebie to interesować.

Pacnięcie pasem to nie jest wyżywanie się, tylko ostateczność. I żadna patologia.

Brat mojego chłopaka (12l) mimo, że dorasta w dobrej rodzinie, która dba o swoje dzieci (chyba aż za bardzo, bo jest ultra rozpieszczony) jak dostaje polecenie, żeby nakrył do stołu (5 widelców i parę szklanek) odkłada to do ostatniego momentu grając na swoim Xboxie, jak matka podniesie głos tracąc cierpliwość, bo obiad już gotowy i inni czekają, aż on wypełni swój obowiązek, to on narzeka, że na niego krzyczy i "czemu on (starszy brat) nie może tego zrobić". Raz odwalił taki popis histerii, kiedy mój chłopak z nim ćwiczył matmę, że matka nie wytrzymała i go trzepnęła 2 razy pasem. Poryczał chwilę (nie z bólu tylko z samego faktu) i się uspokoił, po godzinie proszenia i mówienia na spokojnie. Uważam, że w takich momentach człowiek ma prawo stracić cierpliwość i sięgnąć do ostateczności. Nikt tam na co dzień się nie tłucze i nie jest to żadna patologia, a była to chyba druga sytuacja, kiedy kiedykolwiek w życiu dostał w tyłek.

Ale zwolenniczki bezstresowego wychowania i tak powiedzą, że to masakra i okrucieństwo. Takie symboliczne trzepnięcie czasem symbolizuje dzieciakowi, że to nie on rządzi i układa wszystkich po kątach.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.