- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 lipca 2014, 21:08
Czy zdecydowałybyście się na związek z biednym chłopakiem, który nie ma żadnej rodziny i wy jeszcze musialybyście go wspierać ( pewnie zarówno psychicznie jak i finansowo ) ?
8 lipca 2014, 01:39
moj doktor na studiach mowił tak : miłośc przemija pieniądze pozostają
8 lipca 2014, 02:34
moj doktor na studiach mowił tak : miłośc przemija pieniądze pozostają
....jak widac na przykladzie doktora, wyksztalcenie nie czyni madrym.....
8 lipca 2014, 09:57
....jak widac na przykladzie doktora, wyksztalcenie nie czyni madrym.....moj doktor na studiach mowił tak : miłośc przemija pieniądze pozostają
masz jakieś kompleksy na punkcie swojego braku wykształcenia?
8 lipca 2014, 10:18
No ja takiego biednego wzięłam ... rodzinę miał, ale raczej do utrzymania.
8 lipca 2014, 10:39
znając mnie, to bym by
....jak widac na przykladzie doktora, wyksztalcenie nie czyni madrym.....moj doktor na studiach mowił tak : miłośc przemija pieniądze pozostają
Dokładnie.
8 lipca 2014, 10:46
Mam sąsiada, pracowity chłopak ale niezwykle skrzywdzony przez los. Jest bardzo sympatycznym i fajnym facetem. Nigdy nie pomyślałabym że można go odrzucić tylko dlatego że nikt mu na starcie nie pomógł i całe życie jest samotny. Na szczęście on spotkał wspaniałą dziewczynę której jest wart. I temu chłopakowi o którym piszesz też tego życzę, ale ty daj mu spokój. Bo jeśli masz wątpliwości czy można kochać taką osobę to lepiej odpuść mu dodatkowych cierpień, bo z twojej strony nie jest to na pewno szczera miłość.
8 lipca 2014, 11:04
No masakra.ale nie dotyczy to wszystkich kobietale kobiety są wyrachowane jednak :/ komu by przyszło takie pytanie do głowy. Na prawdę zastanawiasz się czy wejść w związek z kimś bo nie ma rodziny/jest biedny/nie ma samochodu/coś innego?
tak,nie ma co generalizować ,ale wiekszosci są..
8 lipca 2014, 11:06
no i wyszlo szydlo z kobiecego worka :Dczas zrzucic maski . Kobiety leca na kase, faceci chca tylko podymac jak najwiecej lasek :D
8 lipca 2014, 11:42
Kiedys nie umiałam takiemu pomóc . . nie miałam chyba odwagi ( gdyż byłam w innym toksycznym związku )
teraz chłopaka już nie ma - zginął w niewyjaśnionych okolicznościach - wyskoczył z 4 piętra albo ktoś mu w tym pomógł
Ja do tej pory sobie z tym nie radzę . . :/
8 lipca 2014, 11:43
Czy zdecydowałybyście się na związek z biednym chłopakiem, który nie ma żadnej rodziny i wy jeszcze musialybyście go wspierać ( pewnie zarówno psychicznie jak i finansowo ) ?
Mój chłopak pochodzi z rodziny wielodzietnej (ma 8mioro rodzeństwa - jego mama jest bardzo religijną osobą, stąd tyle dzieci). Za własne pieniążki skończył studia i zrobił kurs prawo jazdy. Z jego opowieści wynika, że w domu mama tylko czekała kiedy wyprowadzi się z uwagi na brak miejsca. Przejechał 600 km za pracą. Zostawił za sobą wszystko, nie dostał i nie oczekiwał żadnej pomocy od rodziców. Sporą część pensji wydaje na czynsz za mieszkanie. Nie ma samochodu, własnego mieszkania. Szczęście dają mu rajdy rowerowe i drobne rzeczy. Mimo trudnego dzieciństwa jest optymistą.W obcym mieście jest zupełnie sam. W dodatku po czasie wyznał mi, że jego tata cierpi na schizofrenie i został umieszczony w zakładzie. Kolejny fakt jesteśmy w związku na odległość. Te wszystkie fakty sprawiają, że czasem mam wątpliwości. Nie chcę być posądzona o materializm, ale to wszystko nie jest takie łatwe. Wiem, że jest mu ciężko i jest sam. Ja jeżdżę do niego i to jest dla mnie spory wydatek finansowy. Nie mogę z nim zamieszkać, bo muszę dokończyć pewne plany. Ciągle się zastanawiam nad naszym związkiem. Oboje nie chcemy dzieci, ale gdyby to się zdarzyło, to jest np. prawdopodobieństwo, że odziedziczą chorobę psych., co mnie przeraża. Jesteśmy razem dwa lata, ale ja nie wiem, czy on mi mógłby dać poczucie bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, nigdy nie dałam mu możliwości, żeby wykosztował się na mnie i boję się, że tego on alej będzie oczekiwał, a obecnie moja sytuacja bardzo się skomplikowała i musze ograniczyć wyjazdy do niego. Te wszystkie deficyty wynagradza on swoim charakterem. Jednak czy to wystarczy? To mój pierwszy związek i daje z siebie bardzo dużo. Staram się go w żaden sposób nie skrzywdzić. Tylko w mojej głowie pojawia się tyle wątpliwości. Każdy chciałby ułożyć sobie życie jak najlepiej.Ja mam 29 lat, on 31. To już poważny wiek, powinno się wiedzieć czego chce, a ja jednego dnia go uwielbiam, drugiego mam myśli, że powinniśmy się rozstać. Nie umiem na to spojrzeć obiektywnie.