- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 lipca 2014, 21:17
Ale rodzice mnie zmusili. Wiem, że to śmieszne, że w wieku 19 lat rodzice decydują o mojej przyszłości, ale kilka dni temu wybuchła awantura w domu, że nigdzie się nie zalogowałam i nie uiściłam opłatgy rekrutacyjnej. Wytłumaczyłam moim rodzicom n-ty raz z rzędu, bo wcześniej niejednokrotnie dawałam im do zrozumienia, że edukacji nie chce kontynuować, w moim przypadku jest to zupełnie bez sensu. Nie jestem człowiekiem sukcesu, wybitnie zdolnym, który z łatwością jednoczy sobie ludzi, a więc po studiach i tak nie osiągnę więcej niż bez nich, potem będę jęczeć jak połowa społeczeństwa, że jaka to ja wykształcona i biedna jestem, a ten kraj nie potrafi mi zapewnić odpowiedniego standardu życia. Druga rzecz, że nawet nie wiem, co ja chcę robić. Lubie uczyć się języków i czytać książki, ale to można robić pracując fizycznie. Podjęłam taki rodzaj pracy w wakacje i naprawdę mi on podpasował. Moi rodzice zupełnie tego nie rozumieją, twierdzą, że skoro oni są wykształceni, to ja też muszę być, dlatego sami zapłacili za jeden kierunek studiów, na który wcześniej się zalogowałam (o ja głupia, nie wylogowałam się z IRK) a oprócz tego opłacili mi dwa inne, że tak brzydko to ujmę, z dupy wyjęte, o których nigdy wczesniej nie wspominałam. Oczywiście, nikt siłą mnie tam nie zaciągnie, ale moi rodzice są osobami bardzo bezwzględnymi i despotycznymi. Zakomunikowali mi, że owszem, mogę nie iść na studia, ale to będzie równoznaczne z opuszczeniem domu rodzinnego, wynajęciem własnego mieszkania i ogółem pełnego usamodzielnienia się, bez możliwości liczenia na ich wsparcie finansowe, na co ja nie mogę sobie niestety pozwolić w tej chwili, bo nie stać mnie nawet na to, żeby zrobić miesięczne zakupy żywieniowe. Dodam jeszcze, że na studiach, wiem, że nie musiałabym nawet pracować, pieniądzę bez problemu bym od rodziców dostała. Ale ja po prostu czuję, że to będzie zmarnowane 5-8 lat, przez które mogłabym już podjąć pracę. Powiedzcie, co mam w takiej sytuacji zrobić?
7 lipca 2014, 09:07
A nie myślałaś żeby studiować zaocznie i pracować. Skoro lubisz pracę fizyczną to ok ale później będziesz wdzięczna rodzicom że zmuszali cię do studiowania. W życiu różnie bywa!
Życie to nie koncert życzeń. Połącz studia zaoczne z pracą. Jeśli lubisz języki to zapisz się na studia z filologią itp. W międzyczasie możesz zdać jakiś certyfikat z języka. Nie utrudniaj sobie życia. Rodzice są starsi od Ciebie i bardziej doświadczeni. Trochę lepiej znają świat. Ty dopiero zdałaś matury. Tak naprawdę nie znasz jeszcze dobrze otaczających nas polskich warunków. Posłuchaj się ich, pomęcz te 3 lata. Będziesz miała studia z głowy. Nie będzie Ci się chciało po kilku latach wracać na studia. W przyszłości jak będziesz chciała założyć rodzinę, to dopiero jest ciężko studiować. Sama wiem po sobie. Przemyśl poważnie to sprawę. Zapisz sobie na kartce za i przeciw pomysłowi na studia. Usiądź z rodzicami i spokojnie z nim porozmiawiaj.
7 lipca 2014, 09:22
Ja bym poszła na studia i była z tego szczęśliwa ..to jest przedłuzenie młodosci ,studia to nie tylko nauka ...to takze wspaniały czas , nie musisz studiowac 5 lat ,mozesz pójść na licencjackie a za 3 lata sie usamodzielnic , kiedys i tak bedziesz musiala .... zazdroszcze Ci ,ze wystarczy ,ze bedziesz studiowac ( gdzie na prawde nie ma tyle nauki jak ludzie gadaja a studiuje prawo wiec ciezki kierunek , mam na wszystko czas choc oczywiscie przysiasc do ksiazek czasem trzeba ) i nie musisz martwic sie o pieniadze , korzystaj z tego bo napracowac sie jeszcze zdazysz ...idz na studia ,poznaj fajnych ludzi i fajnie sie baw ...ja wlasnie skonczylam 1-szy rok , teraz mozna powiedziec jestem juz na 2-gim i uwazam ,ze to moj najlepszy w zyciu czas tylko niestety ja nie mam tak kolorowo bo mam do wyboru albo z narzeczonym odkladac kazda złotówke co wiąże sie z bardzo niskim standardem życia albo pracowac ..poki co z racji tego ,ze oboje sie uczymy w roku akademickim oszczedzalismy a teraz chwytamy sie kazdej pracy (ulotki,zbiory ,praca na kasie ) ...gdyby nie renta po moim ojcu w ogole nie mielisbysmy na jedzenie ,wiec sie ciesz ,ze Ty nie bedziesz musiala sie o to martwic bo niestety wielu studentow jest w podobnej sytuacji , mam kolezanke ,ktora musi za 300 zł sie wyzywic oczywiscie jakies ubrania ,kosmetyki wchodza w te 300 zł plus papierosy gdzie niestety jest nałogowym palaczem ....czasem brat jej dosyla 50 zł jak jej zabraknie ale chyba mozna sobie to wyobrazic jak jest ciezko ... my tez nie raz dodawalismy do sosu konserwe z biedronki bo na nic lepszego nie bylo kasy , tak wiec jezeli mozesz cieszyc sie studenckim zyciem i o nic sie nie martwic oprócz zaliczen(ktore sie sa takie straszne ) to korzystaj , napracujesz sie jeszcze w zyciu duzo ...
7 lipca 2014, 09:56
Proponuję nie iść na filologię.
Sama jestem filologiem, z zamiłowania, i krew mnie zalewa i oczy mi łzawią, kiedy widzę te nieprofesjonalne tłumaczenia robione na odwal się, albo spotykam dzieci uczone Polish English (który jest bardziej Polish niż English). Porozmawiaj z rodzicami, wyjedź za granicę, zrób sobie gap year, ucz się języka i zdaj certyfikat jego znajomości. Idź do pracy, poznaj nowych ludzi - po 365 dniach będziesz już wiedziała co i z kim chcesz robić.
Studia to nie jest przedłużenie liceum - studia powinny być przemyślaną decyzją, bo inaczej stracisz 3 lata z życia studiując coś, czego nie lubisz i co Ci się w życiu nie przyda.
7 lipca 2014, 09:58
Ja bym szła, póki jesteś młoda. I tak szybko zleci...później pewnych decyzji człowiek żałuje, ale jest już za późno.
7 lipca 2014, 10:00
Ewentualnie wybierz jakiś super prosty, lajtowy czasowo kierunek i traktuj go "byle zdać", a w wolnym czasie realizuj się w zawodzie i zbieraj doświadczenie, jeśli tak się da. Albo faktycznie zaoczne. Ale filologię też odradzam, filologia to coś więcej niż tylko kurs językowy.
7 lipca 2014, 10:02
kurczę, trochę ci zazdroszczę... jak ja bym chciała aby rodzice mnie "zmusili" na studia i je opłacali.... Ale niestety nie mam tak dobrze, studiuje i sama muszę te studia opłacić a dodatkowo jako że jestem osobą pełnoletnią muszę też dołożyć się do rodzinnego budżetu bo mieszkam z rodzicami... jest wiele osób które chciałyby znaleść się na twoim miejscu, super sprawą jest nie martwić się zarobkami i liczeniem każdego grosza tylko mieć wszystko w D.. bo rodzice opłacają....
Ale logiczne jest też to że nie kazdy chce iść na studia i to jest oczywiście zrozumiałe bo nie każdy w tym kraju musi mieć wyższe, ludzie po zawodówkach i technikach też są poszukiwani teraz nawet bardziej niż po studiach...
w takim przypadku musisz porozmawiać z rodzicami, dac im dobre argumenty , no i dogadac sie w kwesti finansowej, Normalnością jest że jeżeli się nie uczysz to utrzymujesz się sama, dlatego na początku dokładałabym sie rodzicą do czynszu i przy okazji odłożyła pare groszy na pierwsze dwa-trzy miesiące życia samemu np:na mieszkanie a potem to juz z górki
7 lipca 2014, 10:33
Ostatnio miałam podobną sytuację tylko że ja chce iść na studia. Moim rodzicom nie podobało się tylko, że studiując chce mieszkać z moim chłopakiem z którym jestem juz 4 lata. Wyszła jedna wielka awantura. Teksty typu proszę bardzo ale utrzymywać Cie nie będziemy. Tzn. że będą płacić tylko za studia i wszystko potrzebne do dalszej nauki a stancja, jedzenie, kosmetyki, ciuchy itp.opłacam sobie sama. Obecnie pracuje żeby sobie dorobić. Rodzice płacą za stancje. Mimo wcześniejszych gróźb wysyłają mi pieniądze na jedzenie. Wracając do domu wszystko jest w porządku z tą różnicą, że już tam nie mieszkam. Był żal, ale nie dziwię się im. Prędzej czy później i tak by do tego doszło. Mam cudownych rodziców i jestem im wdzięczna za wszystko. Myślę, że w Twoim przypadku tak jak i moim groźby typu "usamodzielnij się/nie damy Ci pieniędzy" są po to abyś zmieniła zdanie. Rodzice lubią mieć kontrole nad życiem swoich pociech ale to normalne. Chcą naszego szczęścia i żeby w życiu ułożyło się nam jak najlepiej. Nie mówię że masz w takim razie uparcie trzymać się swojego, ale przejdź na kompromis. Ktoś pisał o studiach zaocznych. To na pewno jakieś wyjście. Chociaż spróbuj studiować. Ja po prostu czekam z zniecierpliwieniem kiedy zacznie się październik i moja przygoda ze studiami. Podejdź do tego w inny sposób niż aktualnie. Powodzenia. ;)
7 lipca 2014, 10:59
A pozniej beda pierdzielic ,,widzisz dziecko masz studia tylko dzieki nam !! co Ty bys zrobila bez nas !! oh oh ''
7 lipca 2014, 11:01
Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi wiem tylko tyle, że nie chcesz iść na studia, bo NIE. Żadnych sensownych argumentów. Bez studiów, czy ze studiami i tak będzie Ci bardzo ciężko znaleźć pracę.
Poza tym, teraz posiadanie wyższego wykształcenia to standard, więc na Twoim miejscu wybrałabym się zaocznie na jakiś licencjat i poszła do pracy (rozpoczynając np. od stażu) - wtedy i wilk syty i owca cała.
7 lipca 2014, 11:07
Ale rodzice mnie zmusili. Wiem, że to śmieszne, że w wieku 19 lat rodzice decydują o mojej przyszłości, ale kilka dni temu wybuchła awantura w domu, że nigdzie się nie zalogowałam i nie uiściłam opłatgy rekrutacyjnej. Wytłumaczyłam moim rodzicom n-ty raz z rzędu, bo wcześniej niejednokrotnie dawałam im do zrozumienia, że edukacji nie chce kontynuować, w moim przypadku jest to zupełnie bez sensu. Nie jestem człowiekiem sukcesu, wybitnie zdolnym, który z łatwością jednoczy sobie ludzi, a więc po studiach i tak nie osiągnę więcej niż bez nich, potem będę jęczeć jak połowa społeczeństwa, że jaka to ja wykształcona i biedna jestem, a ten kraj nie potrafi mi zapewnić odpowiedniego standardu życia. Druga rzecz, że nawet nie wiem, co ja chcę robić. Lubie uczyć się języków i czytać książki, ale to można robić pracując fizycznie. Podjęłam taki rodzaj pracy w wakacje i naprawdę mi on podpasował. Moi rodzice zupełnie tego nie rozumieją, twierdzą, że skoro oni są wykształceni, to ja też muszę być, dlatego sami zapłacili za jeden kierunek studiów, na który wcześniej się zalogowałam (o ja głupia, nie wylogowałam się z IRK) a oprócz tego opłacili mi dwa inne, że tak brzydko to ujmę, z dupy wyjęte, o których nigdy wczesniej nie wspominałam. Oczywiście, nikt siłą mnie tam nie zaciągnie, ale moi rodzice są osobami bardzo bezwzględnymi i despotycznymi. Zakomunikowali mi, że owszem, mogę nie iść na studia, ale to będzie równoznaczne z opuszczeniem domu rodzinnego, wynajęciem własnego mieszkania i ogółem pełnego usamodzielnienia się, bez możliwości liczenia na ich wsparcie finansowe, na co ja nie mogę sobie niestety pozwolić w tej chwili, bo nie stać mnie nawet na to, żeby zrobić miesięczne zakupy żywieniowe. Dodam jeszcze, że na studiach, wiem, że nie musiałabym nawet pracować, pieniądzę bez problemu bym od rodziców dostała. Ale ja po prostu czuję, że to będzie zmarnowane 5-8 lat, przez które mogłabym już podjąć pracę. Powiedzcie, co mam w takiej sytuacji zrobić?
a więc tak... jesteś dorosła i chcesz siedzieć i pierdzieć w stołek w domu przed komputerem a wieczorami na imprezie?
Ja tam popieram Twoich rodziców, chcesz się uczyć - dają Ci szanse
Nie chcesz - to zarabiaj na siebie, oni mają obowiązek Cię utrzymywać do momentu zakończenia nauki (i 26rż). Co jest trudnego w znalezieniu pracy i pokoju?
A wiesz dlaczego tak myślę? Bo znam przypadek właśnie taki przypadek, koleś hulał przez rok, sam sobie robił wpisy do indeksu i przez rok jego życie to wielka impreza. Rodzice dumni że same piątki miał chwalili się na prawo i lewo i nagle oto jaki wstyd dla nich... Nie chcesz się uczyć, chcesz być dorosła? To bierz się za siebie!
Nie odbierz mnie źle, nie najeżdżam na Ciebie, po prostu istnieje życie bez studiów, ale fair jest wówczas zarabianie na siebie.