- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 lipca 2014, 22:54
Nigdy nie miałam problemów ze ścisłymi przedmiotami. Kierując się zainteresowaniami wybrałam liceum ogólnokształcące z z rozszerzonym programem z historii. I nie uważam, że to był błąd, bo trafiłam na świetną klasę i cudowną wychowawczynię. Ale niestety lekcje matematyki wyglądały, jak wyglądały. W gimnazjum miałam świetną nauczycielkę, dzięki której spróbowałam nawet sił w konkursie matematycznym, a w liceum trafiłam na kobietę niepotrafiącą zapanować nad nieścisłymi umysłami. Mimo, że udało mi się dość dobrze napisać maturę z matematyki, uważam, że kompletnie nas do niej nie przygotowała. I dzięki niej odpuściłam sobie maturę z rozszerzonej matematyki, chociaż na początku trzeciej klasy rozważałam taką możliwość. Po maturze kompletnie nie wiedziałam, co chcę dalej robić, ale za namową mamy, złożyłam papiery na studia. No i wylądowałam na dość ciekawym kierunku, ale niestety to mała fabryka bezrobotnych. Od początku myślałam o zmianie w przyszłym roku akademickim. Chciałam podejść ponownie do matury i zdawać tę nieszczęsną rozszerzoną matematykę i fizykę. Ale moje obecne studia tak mnie wciągnęły, że postanowiłam odpuścić to sobie. Jednak teraz, bo kilkumiesięcznym mętliku i walce myśli, podjęłam decyzję o rzuceniu obecnych studiów. Mam dość bycia darmozjadem i pasożytem rodziny.
No i pojawia się problem czy złożyć papiery na politechnikę. Myślałam o studiach zaocznych. Przez rok nie miałam praktycznie kontaktu z przedmiotami ścisłymi, oprócz udzielania pojedynczych korków z matematyki, a w liceum miałam je na podstawowym poziomie. Może znajduje się tu ktoś w podobnej sytuacji i dał sobie radę? Albo znacie kogoś, kto zaryzykował z podstawą z matury i pomyślnie ukończył polibudę? Mam znajomych, którzy narzekają po 3 latach liceum z rozszerzoną matematyką i fizyką, czy nawet po technikach więc jestem przerażona, że sama sobie w ogóle nie dam rady. A nie chcę zmienić studiów, by mnie z nich wyrzucono.
I jak wygląda sprawa proporcji- ilość kobiet/mężczyzn w grupach? Boję się, że będę jedną z nielicznych kobiet i przez to częściej wywoływana do tablicy przez profesorów czy też moje nędzne umiejętności będą wyśmiewane przez pryzmat mojej płci.
Edytowany przez Apsik.4 4 lipca 2014, 22:57
4 lipca 2014, 22:59
Sama przygotowałam się do matmy i fizyki w 3 klasie liceum o profilu humanistycznym. Więc tak da się radę nauczyć samemu. Oba przedmioty zdałam na poziomie rozszerzonym, dostałam się na polibudę i nie miałam problemów z przedmiotami ścisłymi. Co do płci-studiowałam architekturę, a tam większość to kobiety,
4 lipca 2014, 23:07
Realizuj swoje marzenia. Polibuda bardziej Ci się przyda, niż humanistyczne wykształcenie.
4 lipca 2014, 23:13
Też jestem po humanie i 3 lata na polibudzie już za mną. To zależy jaki kierunek wybierasz bo prawda jest taka, że są kierunki łatwiejsze i trudniejsze.... Poradzisz sobie.. bo przecież z każdego przedmiotu są wykłady, ćwiczenia itp... a prowadzący są po to, żeby tłumaczyć i uczyć studentów. Wystarczy słuchać i nie robić sobie zaległości :) U mnie kobiety to 1/3 kierunku. A na co ty się wybierasz?
Edytowany przez Partenope 4 lipca 2014, 23:17
4 lipca 2014, 23:27
u mnie na roku są tylko 3 kobiety łącznie ze mną...
a z matematyką 3/4 osób ma problem...
4 lipca 2014, 23:32
u mnie na roku są tylko 3 kobiety łącznie ze mną...a z matematyką 3/4 osób ma problem...
A co studiujesz? Jesteś jakoś negatywnie wyróżniana przez profesorów?
4 lipca 2014, 23:50
byłam w podobnej sytuacji, skończyłam liceum ogólnokształcące, o profilu ogólnym...poszłam na humanityczne studia na uniwerek, a potem mi się odmieniło, wzięłam się za korki z matmy i zdałam na dzienne na politechnikę...skończyłam na 5 polibudę /oba kierunki tak różne skończyłam i to dziennie/..
wszystko się da, jeśli się chce..
4 lipca 2014, 23:56
A co studiujesz? Jesteś jakoś negatywnie wyróżniana przez profesorów?u mnie na roku są tylko 3 kobiety łącznie ze mną...a z matematyką 3/4 osób ma problem...
U mnie na przykład na roku było ze 20 dziewczyn na jakieś 175 osób. Nie zauważyłam, żeby dziewczyny były inaczej traktowane.
5 lipca 2014, 12:30
A co studiujesz? Jesteś jakoś negatywnie wyróżniana przez profesorów?u mnie na roku są tylko 3 kobiety łącznie ze mną...a z matematyką 3/4 osób ma problem...