Temat: wasza prawidziwa miłość

Cześć dziewczyny i chłopcy :) późna pora a mnie naszło na rozmyślanie....

kiedy przeżyłyście swoją pierwszą miłość ? taką prawdziwą, niezapomnianą...czy może jej jeszcze nie było ? :) szczęśliwa, czy raczej nie ? jesteście dalej razem czy osobno i wspominacie czasem z sentymentem ? 

jestem jeszcze młoda (18 l) a nigdy nie kochałam... owszem spotykałam się z chłopakami, ale do żadnego nie żywiłam żadnego uczucia(na prawdę nic, może mi sie tylko podobał ale zaraz konczyłam znajomosc) i teraz tak myślę, że chciałabym poczuć miłość, nawet tą nieszczęśliwa..mam nadzieje, że kiedyś sie zakocham  i to na dodatek szczęśliwie.

Pasek wagi

Takiej prawdziwej nie było, więc uważam, że jej nie ma. 

Taka jak w Hymnie o miłości. 

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje 

meglio.vita napisał(a):

ale to rozpamietywanie nieszczesliwej milosci ma coś w sobie... takie potwierdzenie szczescia, które było

Taaa... takie rozpamiętywanie ma w sobie tyle, że człowiek całe lata męczy się i cierpi, a za każdym razem gdy widzi tę osobę, słyszy jej imię, słyszy gdzieś coś o niej, usłyszy piosenkę, która się kojarzy itp, to jego względnie poukładane już życie znowu się sypie. Dziewczyno, serio, zastanów się co Ty pleciesz z tą nieszczęśliwą miłością. Uważaj o czym marzysz. Takie marzenia nastolatek o nieszczęśliwej miłości to tak jak marzenie o spotkaniu niegrzecznego chłopca, którego zmienią.

U mnie moja prawdziwa miłość skończyła się depresją, która wraca do tej pory, problemami z ułożeniem sobie życia, z zaangażowaniem (i nie mówię tu tylko o zaangażowaniu w związki, ale w cokolwiek, choćby pracę, czy relacje czysto koleżeńskie). Mam wrażenie, że po przeżyciu "tej wspaniałej nieszczęśliwej miłości" wszelkie pozytywne uczucia zostały ze mnie wypłukane. Nie poczułam nic pozytywnego do ludzi, którzy mnie zaczeli otaczać po tej sytuacji. Dodam tylko, że minął ponad rok od rozstania, a ja przeprowadziłam się już 4razy, teraz planuję piąty, bo cały czas szukam miejsca, gdzie uda mi się zapomnieć.

Skąd wiem, że to prawdziwa miłość? A no stąd, że jak z poprzednim facetem rozstałam się po 3,5roku bo mnie zdradził to przestałam czuć cokolwiek, zdałam więc sobie sprawę, że "kochałam" tylko wyobrażenie o tym człowieku. Jak zostawił mnie mój narzeczony to ani razu nie wątpiłam w to, że kocham jego takiego jaki jest, nawet pomimo, że mnie zostawił, no i że życzę mu największego szczęścia jakie istnieje (choćby z inną). I nie, nie chcę do niego wracać. 

Pasek wagi

Pierwszy raz poczułam "coś" do chłopaka w wieku 16 lat. Nie wiem co to było - fascynacja? Miłość na pewno nie :)

Kolejny raz ulokowałam w kimś uczucia dopiero w wieku lat 19/20 - początek studiów. Motyle, zimne poty, brak języka w ustach a do tego mnóstwo czułości i szczęścia. Do dziś czuję coś w środku na samo wspomnienie o nim. A gdy mamy się spotkać... milion myśli. 

Od niedawna jestem w związku. I czasami wydaje mi się, że On pasuje do mnie idealnie, że nikogo innego nie wyobrażam sobie u mojego boku, że to właśnie z nim chcę założyć rodzinę, zamieszkać. Są też chwile, kiedy zastanawiam się czy kiedyś poznam jeszcze kogoś innego. Długo o niego walczyłam i wierzyłam, że to TO! Jestem z nim szczęśliwa, resztę zweryfikuje czas ;)

meglio.vita napisał(a):

i teraz tak myślę, że chciałabym poczuć miłość, nawet tą nieszczęśliwa..mam nadzieje, że kiedyś sie zakocham  i to na dodatek szczęśliwie.

Nieszcześliwą ? Nie wiesz co mówisz dziewczyno. Ja mam 17 lat, zabujałam się nieszcześliwie po raz drugi ale teraz kocham mocniej bo z tym chłopakiem coś zaszło, narobił mi nadziei a teraz nic z tego nie ma i cierpię jak cholera bo często go widzę, i muszę to znosić.
Wierz mi , nie chcesz tego. Lepiej poczekać niż kochać bez wzajemności.

ja w wieku wlasnie 18 lat poznalam chlopaka, w ktorym sie zakochalam, ale to bylo takie mega uczucie. Niestety nie wyszlo, bylismy razem krotko. On okazal sie prostakiem, ktoremu zalezalo na jednym, ja sie nie zgodzilam i KONIEC. Plakalam bardzo dlugo. Akurat wtedy skonczylam zawodowke i chodzilam zaocznie do liceum, nie mialam pracy i zupelnie sobie nie radzilam z tym wszystkim, mialam za duzo wolnego czasu. Potrafilam cale dnie chodzic w pizamie, az wstyd ale nie dbalam w ogole o siebie w kazdym tego slowa znaczeniu, jedynie doprowadzalam sie do porzadku na weekend jak kolezanki wyciagaly mnie na dyskoteke. Nie mogly liczyc na udana zabawe ze mna, a wrecz przeciwnie, do dzis jestem im wdzieczna za to co robily dla mnie. Utylam wtedy 10kg :( Glupio przyznac, ale do dzis mam sentyment przeplatajacy sie z nienawiscia do tego palanta, choc minely juz prawie 4 lata. Teraz jestem z moim obecnym, trzecim chlopakiem juz ponad dwa lata :) no i uwierz, ze nie chcesz przezyc nieszczesliwej milosci, nie zycze tego najgorszemu wrogowi. Chcesz byc przy tej osobie, bo ona jest dla ciebie wszystkim, ale nie mozesz. Nie ma nic gorszego.

Mialam 16 lat kiedy sie zakochalam. On wtedy tyle samo. Za mlodzi bylismy, zranil mnie, plakalam rok. Wrocil i od tamtej pory jestesmy nierozlaczni. Nasz zwiazek trwa juz 4 lata, jestesmy zareczeni, mieszkamy razem :) Moj osobisty happy end. Nauczylam sie jednak czegos - szanowac milosc, dbac o zwiazek i druga osobe, bo wiem jak boli jej utrata.

Mam 21 lat. Przeżyłam cudowną, szaloną znajomość która jest jednocześnie moja największą porażką. Zbyt niedojrzali emocjonalnie, zbyt dużo dramatu, licealnych trójkątów. Żałuję, że nasza znajomość nie rozwijała się później. Ale nigdy nie żałowałam. Nie potrafiłabym. Pierwszego pocałunku. I wszystkich kolejnych. Randki na środku zamarzniętego jeziora. Romantycznych prezentów. Przejażdżek motorem. Wszystko skończyło się zanim naprawdę zaczęło. Jednak nie potrafię żałować rozstania. Choć przyznaję to z lekkim bólem, gdybyśmy zostali razem nigdy nie stałabym się osobą którą jestem teraz. Spełniam się życiowo i widocznie taka była tego cena. Wspomnienia pozostają. Kiedyś odbyliśmy rozmowę na temat wyboru czy warto spotkać miłość i ją stracić czy w ogóle jej nie spotkać. Dla ironii oboje wybraliśmy pierwszą opcję i oboje do niej doprowadziliśmy.

mam nadzieję, że ta która jest teraz to ta jedyna. mam 19 lat, jesteśmy rok razem

chyba nie ma jednej prawdziwej milosci...bylam zakochana kilka razy, nie da sie powiedziec ze jedno uczucie bylo gorsze  czy lepsze :P albo jak ktos bierze slub, to chyba czuje te "prawdziwa milosci", potem sie rozwodzi za 5 lat, znow zakochuje i jest szczesliwy...i to tez jest wtedy "prawdziwa milosc". wiec chyba tego pojecia lepiej nie tlumaczyc, bo sie nie da :P

Pasek wagi

Moja pierwsza "miłość" to było złudzenie pomyliłam dwa uczucia byłam bardziej niedojrzała niż dziś. I chyba bałam się że mam już 16 lat i nigdy nie miałam chłopaka. Dlatego pomyliłam przyjaźń z czymś głębszym. Potem było kilku chłopaków jeden mi się podobał ale nie wyszło resztą się brzydko "pobawiłam". Potem poznałam pewnego pana który zawirował całym moim światem. Którego zaczynałam darzyć już tak mocnym uczuciem jak nikogo innego. Nawet po roku z A. tego nie czułam - stąd już wiem że to była wielka pomyłka i cieszę się ze stanowczo to zakończyłam. Nie jestem już tym który uczynił moje życie piękniejszym - oszukał mnie, i podejrzewam że wciąż by to robił gdybym nie odkryła jego kłamstw. Jeszcze nikogo nie kochałam miałam tylko epizod w życiu który dał mi namiastkę tego czym może być miłość. Może straciłam rok z życia, może przez 6 miesięcy chodziłam jak trup i nie nadawałam się do życia. Ale mam co wspominać i wiem czego szukać wiem na co zwracać większą uwagę. I mam nie tylko te złe wspomnienia te dobre chwile też pamiętam. I mimo że w jakiś sposób go nienawidzę za to jak mnie oszukał to nadal do niego coś czuje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.