Temat: modlitwa- wierzycie?

Moja mama wlozyla mi do portfela modlitwe - "Sen Matki Boskiej" mowiac,ze ta modlitwa zawsze jej pomaga gdy jest w dolku.

Kiedy moja siostra w koncu zaszla w ciaze po dlugich staranich jak i naturalnym sposobem i sztucznym.W 7 miesiacu zaczela krwawic i bylo ryzyko, ze straci swoja coreczke.Moja mama zaczela z moja siostra odmawiac wspomniana modlitwe.Nigdy nie bedzie wiadomo czy wlasnia modlitwa pomogla mojej siostrze,ale Laurka ma teraz 3,5 lata i jest super dziewczynka.Wychuchana wydmuchana jak to sie mowi ;)

To jest jeden z wiekszych przykladow,ale bylo ich wiecej.

Moje pytanie to Czy zdarza Wam sie w chwilach bezsilnosci odmawiac jakos modlitwe? Jesli nie masz juz nadziei a zostaje tylko usiasc i plakac..

Jak trwoga to do swietych..

Pewnie wiele osob w ogole w takie cos nie wierzy,ale moze znajda sie jakies ktosie,ktorym zdarza sie odmowic modlitwe..?

Osobiscie nie chodze do kosciola, ale nie ze wzgledu, ze nie wierze.Nie chodze bo nie lubie..nie trzeba chodzic do.kosciola zeby wierzyc ;)

A co Wy o tym myslicie?

mysz57 napisał(a):

Hypate napisał(a):

Eli84 napisał(a):

Nie wierzę.

madnes napisał(a):

Człowiek ma potrzebe wierzenia w cos, co jest niezalezne od niego i z czym nie ma realnego kontaktu. To taki nasz instynkt.
Nie posiadam tego instynktu. I dobrze. W modlitwy, relikwie i cuda na kiju nie wierzę
każdy go posiada. zmienia się tylko nazwa  tego w co się wierzy. dla mnie jest to Bóg, dla kogoś innego może to być los czy przeznaczenie czy jeszcze coś innego. a wiąże się to z poczuciem bezpieczeństwa. dodatkowo uważam, że wyparcie się wiary w cokolwiek oznacza, że albo człowiek nie myślał nad tym dogłębnie, albo lubi oszukiwać samego siebie.
Dlaczego? Jedni ludzie wierzą, inni nie wierzą i tyle.Temat zapowiadał się ciekawie a zmienił się w przepychanki p.t. "moja racja jest lepsza od twojej racji". Nie można po prostu z szacunkiem wysłuchać opinii innych ludzi i dać im prawa do innego zdania? :-/

forum chyba ma służyć rozmowie? jest po to aby ludzie mogli wymienić się poglądami na różne tematy. przynajmniej ja tak uważam. zostało rzucone hasło więc wygłosiłam swoją opinie, do której nikogo nie zmuszam. nie rozumiem gdzie brak jest szacunku w mojej wypowiedzi i gdzie widzisz tą "przepychankę"? po za tym to Ty w swoim ostatnim zdaniu odebrałaś mi możliwość wypowiedzenia własnej opinii, bo jak wnioskuje masz odmienne zdanie niż moje:)

Sama musisz to poczuć a wiara to łaska, o którą trzeba prosić.

Hypate napisał(a):

Eli84 napisał(a):

Nie wierzę.

madnes napisał(a):

Człowiek ma potrzebe wierzenia w cos, co jest niezalezne od niego i z czym nie ma realnego kontaktu. To taki nasz instynkt.
Nie posiadam tego instynktu. I dobrze. W modlitwy, relikwie i cuda na kiju nie wierzę
każdy go posiada. zmienia się tylko nazwa  tego w co się wierzy. dla mnie jest to Bóg, dla kogoś innego może to być los czy przeznaczenie czy jeszcze coś innego. a wiąże się to z poczuciem bezpieczeństwa. dodatkowo uważam, że wyparcie się wiary w cokolwiek oznacza, że albo człowiek nie myślał nad tym dogłębnie, albo lubi oszukiwać samego siebie.

Jeśl;i przyniosło Ci jakąś ulgę czy pocieszenie napisanie  (w sposób pośredni, ale odczytałam jak odczytałam), że jestem bezmyślna i się oszukuję to na zdrowie ;) Mogłabym napisać właściwie to samo, ale ... nie napiszę.

KotkaPsotka napisał(a):

cancri napisał(a):

Ja sie tam modle codziennie. A czas, kiedy bylam bardziej wierzaca i praktykujaca, niz teraz, naprawde obfitowal w moim zyciu w "cuda". Ale jestem tylko czlowiekiem, grzesznym w dodatku.Nie ogarniam takich wymowek- nie modle sie, bo jestem grzeszna, i to by byla hipokryzja. No sorry, dla mnie to jest wlasnie hipokryzja i usprawiedliwianie siebie w bardzo tani sposob. Nie ogarniam tego dlaczego myslicie, ze ludzie, ktorzy sie modla czy chodza do kosciola musza byc ludzmi bez grzechu, nawet papiez popelnia grzechy.Mam sasiadke, ktora przez lata starala sie o dzieci, miala robione in vitro kilka razy, poronila chyba z 7 razy (naprawde), nigdy nie byla wierzaca, wrecz przeciwnie. Az w koncu sie poddala, poszla do kosciola i wykrzyczala caly swoj zal, spokorniala i zaszla w ciaze z miesiac pozniej, z blizniakami, chlopczyk i dziewczynka, od tej pory, a dzieciaki maja juz ze 4 lata, co tydzien lata do kosciola jak nawiedzona :POczywiscie, rownie dobrze mogloby to byc dzielem przypadku ;-) Mnie Bog, kosmiczna energia, wielki makaron czy szef jedi, jakkolwiek Go nazwiecie, zawsze slucha poki co, a modlitwa pomaga w pokorze. Nie wstydze sie tego, tez wiele w zyciu przeszlam (np. nowotwor), i nie watpilam, ani tez nie obarczalam za to wina Boga. I bardzo podoba mi sie to, co napisal ktos powyzej, ze choroby, to kwestia syfu, jaki jemy. Sami na siebie je sprowadzamy w wielkiej mierze.donot- nie modlisz sie do swietych, tylko prosisz ich o wstawiennictwo, ja to tak zawsze rozumiem.
I taka wlasnie teoria jest dla mnie nie do zaakceptowania. Co dobre to Bog zsyla a co zle to juz nie Bog. Troche to sie kupy nei trzyma.

Bo wiesz, w calej tej historii jest jeszcze taki ziomek jak Szatan ;-) Nie napisalam nigdzie, ze Bog zsyla tylko to co dobre, tylko, ze wiara w niego pomaga, i modlitwa do niego rowniez pomaga, wiele zalezy od nas samych (oczywiscie jak mamy problemy z ciaza, to same sie nie zaplodnimy nagle).

wczoraj oglądałam Sprawę dla reportera, gdzie właśnie był przykład cudu modlitwy. Niesamowite! Ja wierzę w to i nawet czytałam (bodajże w ksiąze Jillian Michaels) o tym, ze był nawet eksperyment dot. modlitwy. Były dwie grupy chorych ludzi - za jednych modlili się ludzie, za drugich nie - i ci, za któych sie modlono, szybciej zdrowieli. 

Rozumiem Cie z tym chodzeniem do Kosciola :) ja ogolnie mam duzy problem, aby wysiedziec w Kosciele - czasami trochę przygnebia (i nudzi nawet) mnie ta otoczka smutku, żalu - ale z drugiej strony, jak pojde sobie do Dominikanow, to jakos lepiej sie czuje. Sa rozne koscioly, warto poszukac takiego, ktory nam bedzie odpowiadal. Szkoda, ze w katolickim kosciele nie moze byc jak u baptystow, spiewy, radosc, nadzieja. Chyba bym dwa razy chetniej chodzila na takie msze :) przykład: 

albo to: http://www.youtube.com/watch?v=xM4xaUG1frA

Mowi sie, ze ten kto spiewa, modli sie dwa razy :] cos w tym jest! Mnie piesni koscielne (te piekne i ladnie wykonane) napawaja czyms szczegolnym. 

cancri napisał(a):

Ja sie tam modle codziennie. A czas, kiedy bylam bardziej wierzaca i praktykujaca, niz teraz, naprawde obfitowal w moim zyciu w "cuda". Ale jestem tylko czlowiekiem, grzesznym w dodatku.Nie ogarniam takich wymowek- nie modle sie, bo jestem grzeszna, i to by byla hipokryzja. No sorry, dla mnie to jest wlasnie hipokryzja i usprawiedliwianie siebie w bardzo tani sposob. Nie ogarniam tego dlaczego myslicie, ze ludzie, ktorzy sie modla czy chodza do kosciola musza byc ludzmi bez grzechu, nawet papiez popelnia grzechy.Mam sasiadke, ktora przez lata starala sie o dzieci, miala robione in vitro kilka razy, poronila chyba z 7 razy (naprawde), nigdy nie byla wierzaca, wrecz przeciwnie. Az w koncu sie poddala, poszla do kosciola i wykrzyczala caly swoj zal, spokorniala i zaszla w ciaze z miesiac pozniej, z blizniakami, chlopczyk i dziewczynka, od tej pory, a dzieciaki maja juz ze 4 lata, co tydzien lata do kosciola jak nawiedzona :POczywiscie, rownie dobrze mogloby to byc dzielem przypadku ;-) Mnie Bog, kosmiczna energia, wielki makaron czy szef jedi, jakkolwiek Go nazwiecie, zawsze slucha poki co, a modlitwa pomaga w pokorze. Nie wstydze sie tego, tez wiele w zyciu przeszlam (np. nowotwor), i nie watpilam, ani tez nie obarczalam za to wina Boga. I bardzo podoba mi sie to, co napisal ktos powyzej, ze choroby, to kwestia syfu, jaki jemy. Sami na siebie je sprowadzamy w wielkiej mierze.donot- nie modlisz sie do swietych, tylko prosisz ich o wstawiennictwo, ja to tak zawsze rozumiem.

I taka wlasnie teoria jest dla mnie nie do zaakceptowania. Co dobre to Bog zsyla a co zle to juz nie Bog. Troche to sie kupy nei trzyma.

cancri napisał(a):

KotkaPsotka napisał(a):

cancri napisał(a):

Ja sie tam modle codziennie. A czas, kiedy bylam bardziej wierzaca i praktykujaca, niz teraz, naprawde obfitowal w moim zyciu w "cuda". Ale jestem tylko czlowiekiem, grzesznym w dodatku.Nie ogarniam takich wymowek- nie modle sie, bo jestem grzeszna, i to by byla hipokryzja. No sorry, dla mnie to jest wlasnie hipokryzja i usprawiedliwianie siebie w bardzo tani sposob. Nie ogarniam tego dlaczego myslicie, ze ludzie, ktorzy sie modla czy chodza do kosciola musza byc ludzmi bez grzechu, nawet papiez popelnia grzechy.Mam sasiadke, ktora przez lata starala sie o dzieci, miala robione in vitro kilka razy, poronila chyba z 7 razy (naprawde), nigdy nie byla wierzaca, wrecz przeciwnie. Az w koncu sie poddala, poszla do kosciola i wykrzyczala caly swoj zal, spokorniala i zaszla w ciaze z miesiac pozniej, z blizniakami, chlopczyk i dziewczynka, od tej pory, a dzieciaki maja juz ze 4 lata, co tydzien lata do kosciola jak nawiedzona :POczywiscie, rownie dobrze mogloby to byc dzielem przypadku ;-) Mnie Bog, kosmiczna energia, wielki makaron czy szef jedi, jakkolwiek Go nazwiecie, zawsze slucha poki co, a modlitwa pomaga w pokorze. Nie wstydze sie tego, tez wiele w zyciu przeszlam (np. nowotwor), i nie watpilam, ani tez nie obarczalam za to wina Boga. I bardzo podoba mi sie to, co napisal ktos powyzej, ze choroby, to kwestia syfu, jaki jemy. Sami na siebie je sprowadzamy w wielkiej mierze.donot- nie modlisz sie do swietych, tylko prosisz ich o wstawiennictwo, ja to tak zawsze rozumiem.
I taka wlasnie teoria jest dla mnie nie do zaakceptowania. Co dobre to Bog zsyla a co zle to juz nie Bog. Troche to sie kupy nei trzyma.
Bo wiesz, w calej tej historii jest jeszcze taki ziomek jak Szatan ;-) Nie napisalam nigdzie, ze Bog zsyla tylko to co dobre, tylko, ze wiara w niego pomaga, i modlitwa do niego rowniez pomaga, wiele zalezy od nas samych (oczywiscie jak mamy problemy z ciaza, to same sie nie zaplodnimy nagle).

To w koncu kto zsyla te choroby i nieszczescia? Szatan czy Bog? Raz czlowiek mowi, ze ta choroba to kara Boza a raz, ze Bog tak chcial, a innym znowusz razem ze to nie Boga dzielo.

beautyinme napisał(a):

Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i ziemi...Modlę się, częściej, rzadziej, różnie, intensywnie, uporczywe i czasem od niechcenia. Wierzę, że wysłuchiwana jestem zawsze. Wy jesteście także. I Ty też 'największa' hipokrytko i 'najgorsza' grzesznico też wysłuchiwana jesteś ;) Z tym że podkreślić trzeba, że Bóg to nie jest magiczna kula, której powiesz co chcesz a ona ci to w zamian oferuje. Najlepiej tu i teraz. Natychmiast! Bóg wie co dla Ciebie i dla mnie jest najlepsze, bo zna nas o imieniu kazdego z osobna. Wie jak wyglądało, jak wygląda i jak może wyglądać nasze życie. Oczywiście mamy wolną wolę więc wybierzemy wedle własnego widzimisię. Warto więc modlić się o łaskę, by potrafić rozeznać co dla nas jest dobre a co złe, by potrafić z pokorą przyjąć różne doświadczenia naszego życia, nawet, a przede wszystkim te najgorsze, jak śmierć najbliższych/rozwód itp wszystko jest po coś.

A co jest dobrego w chorobie dziecka? Co jest dobrego w tym, ze dzieci umieraja pare dni przed porodem i kobieta musi rodzic martwe dzeci? CO jest dobrego w tworzeniu "dziecka" bez wyksztalconej glowy?

Pasek wagi

Nie wierzę w Boga ani przeznaczenie. Nie neguję jego istnienia bo trudno mieć pewność, w wierze zresztą nie ma dla niej miejsca - podobnie jak w niewierze. Jestem sceptyczką jeśli chodzi o wszelkie zjawiska nadprzyrodzone, jakąś większą siłę - bez względu na to, czy nazwiemy ją Bogiem, Przeznaczeniem czy Karmą. Zgadzam się z opinią Billa Mahera (Jak ktoś nie widział filmu "Religulous" to polecam) że niewiara jest luksusem, na który niewielu sobie może pozwolić. Dlatego to, co dla niektórych jest cudem, wysłuchaną modlitwą - dla mnie jedynie przypadkiem, pracą wielu ludzi, cudem ale zwykle nauki. Każdy ma prawo do swojej opinii: dla mnie te wszystkie historie to po prostu stek bzdur ale nie twierdzę, że ktoś nie ma prawa w nie wierzyć, dopóki mnie do nich nie przekonuje. 

Eli84 napisał(a):

Hypate napisał(a):

Eli84 napisał(a):

Nie wierzę.

madnes napisał(a):

Człowiek ma potrzebe wierzenia w cos, co jest niezalezne od niego i z czym nie ma realnego kontaktu. To taki nasz instynkt.
Nie posiadam tego instynktu. I dobrze. W modlitwy, relikwie i cuda na kiju nie wierzę
każdy go posiada. zmienia się tylko nazwa  tego w co się wierzy. dla mnie jest to Bóg, dla kogoś innego może to być los czy przeznaczenie czy jeszcze coś innego. a wiąże się to z poczuciem bezpieczeństwa. dodatkowo uważam, że wyparcie się wiary w cokolwiek oznacza, że albo człowiek nie myślał nad tym dogłębnie, albo lubi oszukiwać samego siebie.
Jeśl;i przyniosło Ci jakąś ulgę czy pocieszenie napisanie  (w sposób pośredni, ale odczytałam jak odczytałam), że jestem bezmyślna i się oszukuję to na zdrowie ;) Mogłabym napisać właściwie to samo, ale ... nie napiszę.

napisała w sposób pośredni właśnie dlatego aby nie zostało to w ten sposób odebrane. zapomniałam, że ludzie są na swoim punkcie bardzo przewrażliwieni (tak wszyscy ja tez). chodziło mi bardziej o to, że człowiek (każdy) nie ma potrzeby, zastanawiania się nad tym w co wierzy, a w co nie. swoją wypowiedzią w żaden sposób nie chciałam nikogo urazić a jedynie zaprezentować swoją opinię na ten temat. co do oszukiwania to robi to każdy więc tu nie czuje się winna.

cancri - ale prośba o wstawiennictwo to tak jakby wprowadzanie 'osoby trzeciej' do związku z Bogiem. A przecież to jest niepotrzebne :) Nawet w liście do Tymoteusza jest nawet napisane, że jedynym pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem może być Chrystus.

donot, ale to jest kwestia kulturowa, tak samo jest napisane, zeby nie modlic sie o zmarlych, a przeciez sie to praktykuje ;-) Kosciol jest bardzo powiazany z kultura danego terytorium, na jakim sie znajduje.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.