- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 maja 2014, 22:34
Od przyszłego roku chciałabym zamieszkać z chłopakiem "na swoim" - w wynajmowanej kawalerce. Najpierw myślałam o pokoju z nim, ale teoretycznie na jedno wyjdzie jeśli chodzi o miejsce, prywatność a w dodatku muszę znosić inne osoby z innych pokojów w mieszkaniu. Wszyscy są jednak zaskoczeni. Z wyjątkiem moich rodziców, którzy pochwalą ten pomysł. Za to koleżanki uważają, że to bez sensu, bo kawalerka to jeden pokój, zero prywatności, włączy mi się chęć uduszenia go, komplikacje w stylu życia (on będzie chciał obejrzeć mecz a ja się pouczyć, on iść spać a ja poczytać książkę itd itd.)
Moi rodzice uważają, że to fajny pomysł a ceny kawalerek nie są chyba AŻ TAKIE straszne. Mój chłopak się "napalił" i muszę przyznać, że ja też. Ale inni gaszą mój entuzjazm mówiąc mi takie rzeczy. Ale przecież kiedyś trzeba spróbować bycia z kimś prawie 24h/dobę. Wiadomo, że nie zacznę od 3pokojowego mieszkania z tarasem. A jeszcze nie zarabiam. Jakie są Wasze doświadczenia? Aż tak źle? Nie da się żyć?
14 maja 2014, 22:49
ja bym nie dała rady, mamy dwa pokoje i myślę, że z jednym byłoby trudno. Ja czasem muszę po prostu posiedzieć sama, zrelaksować się... Ale różni ludzie, różne charaktery.
14 maja 2014, 22:59
nie próbowaliście jeszcze mieszkać, że tak powiem, przez np 3 dni? w sensie non stop być razem. jeśli nie, to ciężko może być na początku. i to każdy związek przez to przechodzi, po prostu trzeba nauczyć się żyć z drugą osobą :) przez pierwsze kilka miesięcy było koszmarnie, mieliśmy poważne kłótnie i myślę, że gdyby były dwa pokoje to jakoś moglibyśmy sie odseparować na chwilę i byłoby lepiej. no ale już po tych kilku miesiącach jest naprawdę cudownie i nie pamiętam już jak to było mieszkać bez niego :) a ceny mieszkań kawalerek a 2-pokojowych często nie są aż tak zróżnicowane, dobrze poszukaj. powodzenia!
14 maja 2014, 23:04
"Mieszkaliśmy" ze sobą - głównie non stop tydzień na wakacjach czy jak moi rodzice wyjechali na wakacje i do mnie przyjechał. Było naprawdę cudownie i nie miałam go dosyć.
14 maja 2014, 23:05
Strasznie straszą te Twoje koleżanki a taka jest prawda, ze jak nie znajdziecie kompromisu to nawet 3 pokojowe mieszkanie nie pomoże. Na początku będzie ciężko, bo będziecie się "docierać" stylem bycia, przyzwyczajeniami ale na pewno znajdziecie odpowiednie rozwiązania na pewne komplikacje..
14 maja 2014, 23:16
Przez pierwsze ponad 4 lata mieszkałam z obecnym już mężem, wcześniej chłopakiem w kawalerce... pokój, kuchnia, łazienka... Szczerze.... skoro nie pozabijaliśmy się na tak małej przestrzeni, to nic nas nie ruszy :-) 1,5 roku temu przenieśliśmy się do 3 pokoi... ale nam na początku było trudno przywyknąć, że sedzimy w różnych pokojach i generalnie, że jedno idzie spać do sypilani a drugie siedzi przy kompie w innym pokoju...to było takie dziwne, po latach robienia wszystkiego wspólnie w jednym pokoju :-) Mieszkanie w kawalerce na początku ma swoje niezparzeczalne uroki...można się dobrze poznać. Ciesz się, że masz możliwość mieszkanie tylko z nim... warto się poznać. A jak coś nie wyjdzie... to znaczy, że to nie ten :-) Kawalerka pomoże podjąć decyzję :-)
14 maja 2014, 23:17
Ja mieszkam z chłopakiem już ponad 10 miesięcy, wcześniej byliśmy ze sobą 3 lata i powiem Ci, że to najlepsze na co mogliśmy się zdecydować. On pracuje, ja studiuję - nie siedzimy całymi dniami ze sobą, bo każde z nas ma jakieś obowiązki, ale jak już jesteśmy razem, to jest cudownie. Faktem jest też to, że takie wspólne mieszkanie zweryfikuje, czy wytrzymacie ze sobą, czy zaakceptujecie swoje wady, o których teraz być może nie wiecie nie mieszkając ze sobą, ale to chyba dobry sposób, żeby sprawdzić wasz związek, szczególnie jeśli planujesz z nim przyszłość :)
14 maja 2014, 23:27
Ja się rzuciłam na głęboką wodę - zamieszkałam z moim facetem po 10 miesiącach związku, i mieszkamy razem już czwarty rok. Najpierw w wynajmowanych pokojach, od roku w kawalerce. Moi rodzice, w przeciwieństwie do twoich, byli przeciwni, bo uważali że przez takie wspolne mieszkanie szybko się rozstaniemy. Odpowiadałam: wolę się dowiedzieć, źe nie nadajemy się do wspólnego życia szybciej, niż po ślubie. U nas w domu to ja jestem ta ''zła'', ta, której więcej rzeczy przeszkadza. I tak to ja się czepiam o brudne gary, ja marudzę, że jest 3 w nocy, a on jeszcze nie śpi, i również ja mam więcej na głowie. Przez te lata udało nam się wypracować jakieś kompromisy, nauczyliśmy się trochę odpuszczać - widzę też z perspektywy czasu, że zamieszkaliśmy wspólnie jako para niedojrzałych gówniarzy, którzy najpierw nie zwracali najmniejszej uwagi na burdel w domu, a w kolejnej fazie potrafili o to drzeć koty przez 3 dni. Dzisiaj, kiedy on chce dłużej posiedzieć przy kompie, ja zakładam stopery i idę spać; egzekwuję od niego wykonywanie obowiązków domowych i widzę, że konsekwencja przynosi efekty. Jest coraz lepiej.
Wspólne mieszkanie ma swoje plusy i minusy - przykładowo, nie byłoby mnie stać na wynajęcie samodzielnego pokoju (nie mówiąc już o mieszkaniu), a nie chciałam dzielić pokoju z koleżanką lub zupełnie obcym człowiekiem. Ale też mieszkając z chłopakiem w jakimś stopniu bierzesz sobie na głowę odpowiedzialność również za tego drugiego człowieka. Choć ogółem jestem zadowolona, że mieszkamy razem, że nie musimy kombinować jak tu wygospodarować czas, żeby się spotkać, i czy czasem nie wkurzamy kogoś, kiedy jedno przesiaduje u drugiego, to dzisiaj głęboko przemyślałabym tę decyzję. Raz, dwa, albo pięć razy. Bo w sumie trochę na własne życzenie wpędziłam się w kierat obowiązków domowych, nie mam też w zasadzie sytuacji, że mogę sobie pobyć sama ze sobą, niezależnie od nikogo. Ale... dopóki sama nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Nie słuchaj koleżanek, tylko siebie - ostatecznie, lepiej, żebyś dowiedziała się, że nie nadajecie się do wspólnego mieszkania po 2 latach związku, niż dużo dużo później :)
15 maja 2014, 00:11
Ja mieszkałam w kawalerce przez ponad rok - i było świetnie. Teraz się przeprowadziliśmy do 2 pokojowego - i pod pewnymi względami kawalerka bardziej nam służyła. Ja jestem typem nocnego marka, mój za to wcześniej wstaje i jak mieszkaliśmy razem, to żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać razem chodziliśmy spać i razem wstawaliśmy. A teraz nam się to trochę rozjechało niestety... Ale nie słuchaj koleżanek. Lepiej, żebyście mieszkali tylko w dwójkę i się wzajemnie docierali niż mieszkali jeszcze z kimś, z kim nie wiadomo jak będzie się układać. Może się Okazać, że osoby inne będą Wam grały na nerwach i przez to sami będziecie zirytowani a to też nie będzie na Was dobrze wpływać.
15 maja 2014, 07:41
My zamieszkalismy razem po 2 latach zwiazku ale wczesniej zylismy w roznych miastach wiec byl to zwiazek na odleglosc , a razem zamieszkalismy po 2 miesiacach od mojej przeprowadzki do jego miasta z tym ,ze w 2 pokojach i sadze ,ze to jest ok ... mozemy zapraszac gosci i mamy ich gdzie przenocowac,mamy wiecej przestrzeni i on moze posiedziec przy kompie kiedy ja chce spac ( choc wcale mi sie to nie podoba ) ..mamy jednak zamiar przeniesc sie na rok do kawalerki i sie przemeczyc zeby porobic oszczednosci (nasze mieszkanie jest stosunkowo drogie ) a po roku znow do 2 pokoi i podpisac umowe conajmniej 3 -letnia , skonczyc studia ,znalezc prace i pomyslec o tym aby zakupic jakies male mieszkanko ale nasze ,oczywiscie tez 2 pokoje ,jest to poprostu wygodniejsze .. z tym ,ze lepiej w kawalerce niz wcale ,uwazam ze jesli ludzie sie kochaja to wspolne zamieszkanie jest cudowne mimo ,ze sa nieporozumienia ..nie ma nic cudowniejszego niz wspolne zasypianie i budzenie sie choc u nas jest z tym roznie bo on gra do pozna a ja wczesniej wstaje bo na studia ...jednak czasem potrafimy znalezc dni tylko dla siebie od pobudki do zasniecia .
15 maja 2014, 07:51
W sumie ja tak mieszkam, tylko, że nasza "kawalerka" ma jakieś 60 m2 :). Uwielbiam nasze mieszkanie. Co do "prywatności" i nauki. Przecież jest jeszcze kuchnia. My mamy bardzo duży kuchnio-salon i jedną sypialnię. Jeśli potrzebujemy się nad czymś skupić, to jedno z nas zamyka się w sypialni i tyle.