Temat: Ściąganie w szkole i na studiach

W gimnazjum czy liceum ściąganie było bardzo powszechne, ściągało się głównie z przedmiotów, z których nie czekała nas matura (czyli np. u nas - klasa ścisła, ściągało się np. z historii, wosu, kultury etc.). Nie było to nic dziwnego.

Natomiast teraz jestem na pierwszym roku studiów i zauważyłam, że ściąganie to temat tabu. Nawet jeżeli mowa o mało ważnych przedmiotach, które są po prostu wepchnięte i w ogóle nie wiążą się z przyszłym zawodem. Ponad połowa osób uważa, że ściąganie jest nieuczciwe wobec innych, którzy się nauczyli. No niby tak, ale przecież uczymy się dla siebie - jeżeli ktoś nie czuje potrzeby posiadania wiedzy na jakiś temat (podkreślam: niezwiązany z zawodem!), a chce być dopuszczony do egzaminu to ściąga. 

Jakie wy macie na ten temat zdanie, popieracie ściąganie na mało ważnych przedmiotach czy jesteście całkowitymi przeciwnikami?

Nie sciagam, ale jest mi obojetnie czy ktos to robi czy nie. Kiedy studiowalam w Polsce bylo to na porzadku dziennym i nawet ludzie sie tym przechwalali. Kiedy bylam w Polsce sciagalam wiele razy z prostego wzgledu na to, ze nie widzialam sensu wykuwac na pamiec wszystkich wzorow na calki etc. Natomiast po przeniesieniu sie na studia w innym kraju - sciaganie nie bylo mi potrzebne ani raz - to, czego sie ucze jest jasno wyjasnione, wykladowcy wiedza, ze sa od tego, zeby jak najlepiej wszystko wyjasnic oraz wiedza, ze to, co jest ogolnodostepne w internecie (e.g. wzory) oraz potrzebne do rozwiazania zadania nie musi byc wykute na pamiec wiec zawsze daja tablice i kalkulatory.

pamietam jak moja siostra mowila ze w szkole sredniej kupowali gazete, i pan nauczyciel czytal ja sobie, jak bylo glosno to mowil ze ja zaraz odlozy

Pasek wagi

arfromdee napisał(a):

Nie sciagam, ale jest mi obojetnie czy ktos to robi czy nie. Kiedy studiowalam w Polsce bylo to na porzadku dziennym i nawet ludzie sie tym przechwalali. Kiedy bylam w Polsce sciagalam wiele razy z prostego wzgledu na to, ze nie widzialam sensu wykuwac na pamiec wszystkich wzorow na calki etc. Natomiast po przeniesieniu sie na studia w innym kraju - sciaganie nie bylo mi potrzebne ani raz - to, czego sie ucze jest jasno wyjasnione, wykladowcy wiedza, ze sa od tego, zeby jak najlepiej wszystko wyjasnic oraz wiedza, ze to, co jest ogolnodostepne w internecie (e.g. wzory) oraz potrzebne do rozwiazania zadania nie musi byc wykute na pamiec wiec zawsze daja tablice i kalkulatory.

I to jest racjonalne podejście, tak właśnie powinno być. 

jestem totalnie przeciw.

sama na swoich zajęciach ściąganie i kombinatorstwo tępię ile wlezie - kto ściąga - na starcie wylatuje z sali na poprawkę, a może na niej dostać max 3. nie ma zmiłuj. nie każdy musi skończyć studia. sorry - poprzewracało się niektórym w głowach, a średnie wykształcenie to nie obciach.

arfromdee napisał(a):

Nie sciagam, ale jest mi obojetnie czy ktos to robi czy nie. Kiedy studiowalam w Polsce bylo to na porzadku dziennym i nawet ludzie sie tym przechwalali. Kiedy bylam w Polsce sciagalam wiele razy z prostego wzgledu na to, ze nie widzialam sensu wykuwac na pamiec wszystkich wzorow na calki etc. Natomiast po przeniesieniu sie na studia w innym kraju - sciaganie nie bylo mi potrzebne ani raz - to, czego sie ucze jest jasno wyjasnione, wykladowcy wiedza, ze sa od tego, zeby jak najlepiej wszystko wyjasnic oraz wiedza, ze to, co jest ogolnodostepne w internecie (e.g. wzory) oraz potrzebne do rozwiazania zadania nie musi byc wykute na pamiec wiec zawsze daja tablice i kalkulatory.

U mnie na uczelni tak wlasnie jest, mozesz miec wszystko, ale musisz umiec to wykorzystac.

zupazzolwia napisał(a):

jestem totalnie przeciw.sama na swoich zajęciach ściąganie i kombinatorstwo tępię ile wlezie - kto ściąga - na starcie wylatuje z sali na poprawkę, a może na niej dostać max 3. nie ma zmiłuj. nie każdy musi skończyć studia. sorry - poprzewracało się niektórym w głowach, a średnie wykształcenie to nie obciach.

Nie moge odniesc sie do studiow humanistycznych albo jezykowych, ale do kierunkow technicznych. Z twojego postu wynika, ze jestes wykladowca - powinnas zatem wiedziec, ze polski system edukacyjny lezy i kwiczy (juz darujmy sobie kompleksowe gadki, ze Polacy sa najlepiej wyksztalconym krajem w UE, bo to sie ma nijak do rzeczywistosci, swoja droga nie wiem kto na to wpadl) przez to, ze (uwaga, uogolnienie) to i studentom i wykladowcom sie w dupach poprzewracalo. Dlaczego? Oto moje doswiadczenia ze studiow/nauki w Polsce:

Egzamin z matematyki. Kalkulator niedozwolny. Tablice ze wzorami niedozwolne.

Egzamin z teorii logiki. Kalkulator niedozwolony. Tablice ze wzorami i wyrazeniami niedozwolone.

Egzamin z programowania. Komputer niedozwolony (pisanie na kartce) punkty ujemne za literowki albo syntax (cos, co kiedy normalnie pisane na komputerze zwroci blad - kazdy programista, nawet ten z 10. letnim stazem znajduje w swoim kodzie bledy syntaxowe)

(liceum) Egzamin z historii. Pytanie o to, co bylo ulubionym elementem ubioru konkretnego dowodcy.

Wykladowcy sa "cieci" na studentow, a studenci "cieci" na wykladowcow, bo i jednym i drugim sie wydaje ze rozumy pozjadali. Dopoki to sie nie zmieni,(razem ze zrozumieniem tego, co student MUSI znac na pamiec, a co moze "wygooglowac" - co zreszta bedzie robil kazdego dnia w pracy zwiazanej z zawodem dopoki sie za 500. podejsciem uzycia w praktyce po prostu nauczy na pamiec) to studenci beda sciagac, a wykladowcy beda to potepiac.

cancri napisał(a):

arfromdee napisał(a):

Nie sciagam, ale jest mi obojetnie czy ktos to robi czy nie. Kiedy studiowalam w Polsce bylo to na porzadku dziennym i nawet ludzie sie tym przechwalali. Kiedy bylam w Polsce sciagalam wiele razy z prostego wzgledu na to, ze nie widzialam sensu wykuwac na pamiec wszystkich wzorow na calki etc. Natomiast po przeniesieniu sie na studia w innym kraju - sciaganie nie bylo mi potrzebne ani raz - to, czego sie ucze jest jasno wyjasnione, wykladowcy wiedza, ze sa od tego, zeby jak najlepiej wszystko wyjasnic oraz wiedza, ze to, co jest ogolnodostepne w internecie (e.g. wzory) oraz potrzebne do rozwiazania zadania nie musi byc wykute na pamiec wiec zawsze daja tablice i kalkulatory.
U mnie na uczelni tak wlasnie jest, mozesz miec wszystko, ale musisz umiec to wykorzystac.

No i to jest zdrowe podejscie i tak powinno byc. Polska niestety bardzo z ta, jakby sie wydawalo, prosta zasada kuleje. Przeciez pracujac w zawodzie masz dostep do wszystkiego czego potrzebujesz. Musisz umiec wiedziec, gdzie i jak szukac oraz jak wykorzystac wiedze, ktora znajdujesz. Nikt nie bedzie stal nad toba i czekal az wymozdzysz i sobie ze studiow przypomnisz dokladna regulke razem z diagramem i danymi statystycznymi z 2006 roku.

;)u mnie tez sie sciąga jak leci.. 

mistrz ściągania we własnej osobie ;)
z tego co się da ściągam ale trzeba się także uczyć z niektórych
taka matma i chemia nic ci ściągi nie dzadzą w niektórych działach ,
a chemia boże chemia kto to wymyślił ...........

ja nie ściągam bo nie potrafię =) he he. Nawet jak kiedyś ściągnąłam to miałam kiepską ocene

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.