Temat: Problemy z uczuciami.

Czy któraś z Was ma może taki problem, że przez swoje kompleksy boi się otworzyć? I gdy chłopak zaczyna angażować się w rozmowy i tzw 'kręcenie' to wy się wycofujecie? Że nagle przestajecie odpisywać i wydaje wam się że tak będzie lepiej? Ja właśnie próbuje z tym walczyć... to nawet podchodzi pod igranie z czyimiś uczuciami. A i jest jeszcze taka sprawa, że interesują mnie jedynie chodzące ideały. A jak tu się przemóc i nie oceniać ludzi po okładce? Chcę kogoś poznać ale po krótkim czasie włącza mi się blokada i wycofanie. Gdzie moje uczucia? :(

Jeśli też Was coś takiego męczy to podzielcie sie swoimi przeżyciami, bo czasem fajnie wiedzieć, że nie jesteś z tym sama...

Marzena222... wiesz, przez rok się zebrać nie mogłam ;D Ale nadziei mi nie brakuje. Ktoś powiedział mi, że jak tak ''obserwuje'' a łapałam jego spojrzenie nie raz to jak jakby ocenia. Widocznie nie spodobało mu sie to co zobaczył. Tak myślę. W każdym razie... ciężko mi sie przełamać ;)
-
Pasek wagi
a przecież faceci to takie same wstydliwe istoty jak my.

dodam, że mojego eks-a to ja zaprosiłam na pierwszą randkę a potem unikałam go tylko jak się dało na uczelni, bo głupio mi było

tak wiem, ale jak patrze na te parki to sama bym tak chciała...zakochać się  :) Tylko, że jak jest okazja być z kimś, i poznania go i otworzenia się przed tą osobą to również mój mózg wariuje... włącza alarm i powiadomienie ''uciekaj''

 

a czy faceci wstydliwi? Nie zawsze, mi sie raczej podobają pewni siebie i tacy którzy wiedzą czego chcą.

jeden z moich poważnych kłopotów, że nie potrafię się zauroczyć... no wiecie. dziewczyny tak mają, że czasem wystarczy, że kogoś zobaczą i od razu wzdychają jaki to on piękny i że nie mogą spać przez niego... a ja? nic... totalnie nic. minęło już dobre kilka miesięcy jak rozstałam się z panem X. i chciałabym się zakochać choćby bez wzajemności, a nie potrafię. dobrze, że chociaż dwa razy w życiu poważnie się zakochałam, bo bym pomyślała, że coś ze mną nie tak.
A ja czasami bym chciała żeby ta moja fascynacja się rozpłyneła...
ja tam uważam że nawet nieodwzajemniona miłość może być piękna... w końcu jeśli na nią odpowiednio spojrzymy to jednak daje pozytywnego kopa... oczywiście o ile ktoś jest optymistą.
Jeszcze nie przekroczyłam granicy między zauroczeniem a miłością ;P
ale przez mi się zebrało na smętne wspomnienia... bo może by tak napisać do byłego... a może lepiej nie.

Ja mam lat 24,  pierwszego chłopaka miałam w wieku 16 lat, wiecie, pierwsza miłość etc.

Rzucił mnie - chociaż nie, on to określił jako przerwę

Bolało bardzo i miałam potem ten sam problem co wcześniej, czyli ten o którym piszecie Wy.

Byłam zakompleksiona, uważałam że nie mogę podobać się żadnemu facetowi, a jeśli już wiedziałam że któryś na mnie leci, to uciekałam, bałam się jak cholera,

Nie miałam nikogo przez ładny kawał czasu, nawet na studniówkę poszłam z bratem chłopaka mojej psiapsióły, poznałam go dopiero w dniu imprezy (ale zabawa była przednia)

i wiecie co?

I przyszedł kiedyś taki dzień, a właściwie wieczór, kiedy spotkałam JEGO, całkiem przypadkiem, znaliśmy się wcześniej z widzenia, nawet rozmawialiśmy ze sobą raz - parę lat wcześniej.

Wymieniliśmy wtedy parę zdań, i każde poszło w swoją stronę. Ale widać tak miało być, że On mnie potem znalazł. I tak został

Tak więc na każdego przyjdzie czas, jak to mawiała moja psiapsiióła: każda potwora znajdzie swego amatora  

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.