Temat: Problemy z uczuciami.

Czy któraś z Was ma może taki problem, że przez swoje kompleksy boi się otworzyć? I gdy chłopak zaczyna angażować się w rozmowy i tzw 'kręcenie' to wy się wycofujecie? Że nagle przestajecie odpisywać i wydaje wam się że tak będzie lepiej? Ja właśnie próbuje z tym walczyć... to nawet podchodzi pod igranie z czyimiś uczuciami. A i jest jeszcze taka sprawa, że interesują mnie jedynie chodzące ideały. A jak tu się przemóc i nie oceniać ludzi po okładce? Chcę kogoś poznać ale po krótkim czasie włącza mi się blokada i wycofanie. Gdzie moje uczucia? :(

Jeśli też Was coś takiego męczy to podzielcie sie swoimi przeżyciami, bo czasem fajnie wiedzieć, że nie jesteś z tym sama...

Ja nie..
Pasek wagi
pytanie może nieodpowiednie ale ile masz lat?. Ja 18 i mam wrażenie że jestem strasznie opóźniona pod tym względem...
walczę dokładnie z tym samym... w ogóle przerażała mnie zawsze świadomość bliskości drugiego człowieka... mam tu na myśli nawet zwykłe gesty jak przytulenie na powitanie. nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ale posiadałam kosmiczne blokady psychiczne. spotkałam kiedyś chłopaka, któremu opowiedziałam bez żadnych ściem dokładnie co czuję, a on starał się oswajać mój strach, moje niepokoje. śmiał się czasem, że jestem 'niedotyk'   i chociaż po dłuższym czasie rozstaliśmy (z innego powodu) to dziś wiem, że małymi kroczkami da się to zmienić. owszem nadal zdarza mi się 'uciekać' z randki, nadal nie lubię spotykać się z ludźmi których nie znam dobrze, ani nie lubię robić zakupów w sklepie, kiedy jest tłoczno, bo przechodzą mi czasem dreszcze jak ktoś ociera się o mnie przypadkiem... ale wiem, że wszystko można zmienić.
dodam że był to mój pierwszy i dotychczas jedyny chłopak. później nie spotkałam nikogo kto by mnie zauroczył. mam 20 lat i nie uważam żeby nie posiadanie faceta w tym wieku było czymś dziwnym. wydaje mi się, że lepiej czekać niż brać co dają.

ja również mam 18, a z chłopakiem byłam 4 miesiące rok temu, po czym zakończyłam tę znajomość. Męczyłam się z nim i takie wyjście było najlepsze. Najgorsze w tym było jedynie że mówiłam mu KOCHAM chociaż tego kompletnie nie czułam. Na początku było tylko podekscytowanie, które szybko minęło. Po nim było kilku z którymi 'kręciłam' ale właśnie przez to że ja sie zbyt szybko wycofuje, nic z tego krecenia nie było. Ja sie nawet krępuje z kimś spotkać!
Zielonegroszki, ja tez mysle ze w wieku 20lat byc samotnym to nie problem. W końcu jesteśmy młode i lepiej korzystać z życia, i czekać na tego jedynego :) ale u mnie najpierw powinnam się przełamać żeby ten jedyny mógł do mnie dotrzeć

może to przychodzi tak naturalnie... z czasem, właśnie z tym jedynym...
tylko ile można czekać na tego jedynego?....
Ja mam 15 lat i miałam juz 3 chłopaków... ale jeden chłopak skrzywdził mnie tak że długo nie mogłam się pozbierać i zamknełam się w sobie... Ja kieruje się takim stwierdzeniem że wolę się otworzyć i zaszaleś niż później żałować ze co by było gdybym się odezwała..:P Ale w sumie to co mi szkodzi przecież raz się żyję!!

oj jak miło, że ktoś tu o tym pisze, bo rozumiem wasz problem.

Ja mam prawie 19 lat i u mnie do tej pory na flirtach i kilku randkach się skończyło. Ja na ogół podobam się niezbyt przystojnym facetom(wiem, że to chamskie itp ale przyznaję, że chcę by choć trochę facet mi się podobał, a nie chodzi mi tylko o urodę, ale przede wszystkim o zadbanie o siebie), a zakładam, że żaden z tych którzy mi się bardzo podobają nie zwróci na mnie uwagi, bo jestem za mało atrakcyjna. Zresztą skutecznie płoszę facetów swoim "nietykalskim" zachowaniem i nieumiejętnością przyjmowania komplementów. Już i tak się przełamałam, ale łatwo potrafię zepsuć różne chwile(mimo, że jestem romantyczką).

Ojej, dziewczyny, łączmy się :D Mam podobnie, szczególnie jak w ostatniej wypowiedzi. Już się powoli przełamuję, znaczy po prostu nie wybiegam za daleko w przyszłość żeby się nie zamartwiać. No ale tylko ja wiem, ile nerwów to przełamanie kosztuje i próby nie zdołowania się, że nie mam u kogoś szans, bo jestem za brzydka.
Pasek wagi

Oj dziewczynki ja też wiem co czujecie.

Mam 17 lat, chłopaka miałam raz - o ile tak go można nazwać. Zaczełam z nim pisać, spotykać się i po pierwszym wspólnym wieczorze niby razem jedyne co miałam w głowie to ''omg ja chce do domu!''... Nie był dla mnie, teraz to widze, nawet nie wiem czemu w to brnęłam... Zawsze mówię, że owszem miałam chłopaka ale teoretycznie, nigdy praktycznie. Zero kontaktu poza tym, że kiedyś mnie przytulił, na co w ogóle nie miałam ochoty. Tyle, że tu nie chodziło o moją niechęć do dotyku, a o moją niechęć do niego ;D

Jestem typem ''nigdy nie zagadam pierwsza, a nawet jak on to zrobi to ja zwieję'' ;P

Tak zostałam sama i czuję się troche zacofana w sprawach damsko - męskich ;D

Choć teraz jest taki jeden... no ale co z tego -.-

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.