Temat: najgorsza randka ever?

Często chodzicie na randki? Mi się wczoraj zdarzyło być na jednej i dzięki temu przypomniałam sobie dlaczego nie przepadam za spotkaniami z obcymi gośćmi. Facet na początku wydawał się ok. Do momentu, gdy przekroczyliśmy próg knajpki w której mieliśmy jeść kolację. To kompletny bufon!!! Pomiatał kelnerkami, dogryzał im, wiecznie się o coś czepiał... wprawdzie zapłacił za mnie i to dość sporo, ale skwitował to stwierdzeniem "nie dostanie napiwku, nie będę dziękował za to, ze sama chciała tu pracować". Do teraz jestem w cięzkim szoku... I raczej zakończę tą wątpliwie przyjemną znajomość. 
Umówiłam się kiedyś na randkę z gościem poznanym w Internecie. Na zdjęciach wyglądał fajnie - brunet, ciemne oczy, wysoki, zadbany. Do tego dobrze nam się rozmawiało; był zabawny, inteligentny. No po prostu mój ideał! Nic nie wskazywało na katastrofę. Na "randce" gość okazał się strasznym bufonem i zarozumialcem. Poza tym nie wyglądał już tak rewelacyjnie jak na fotkach. Pod byle pretekstem bardzo szybko uciekłam z tego spotkania. Niestety nie chciał się ode mnie odczepić - pisał, dzwonił, nalegał na kolejne spotkanie. Trwało to dobre dwa tygodnie. W końcu wcisnęłam mu kit, że mam małego synka, którym zajmuje się moja mama. No i absztyfikant milczy do tej pory :D
A ja nie miałam nigdy takiej randki :( aż szkoda, bo bym miała się z czego śmiać :D
Ale mogę powiedzieć, że na najlepszą pierwszą randkę zabrał mnie mój aktualny mąż. Zaprosił mnie do baru, na drinka, tak na luzie, miła rozmowa, śmiechy itd., jak wyszliśmy, spojrzałam na niego i powiedziałam, że wygląda na silnego faceta. On wtedy podniósł mnie i niósł przez centrum Warszawy na rękach, a ja się śmiałam, kiedy mnie w końcu postawił, pocałowałam go. Czułam się tak jakby nikogo w koło nas nie było, jakbyśmy byli tylko my, choć to było samo centrum :)
Pasek wagi
hmmm ja w sumie nie byłam na beznadziejnej randce
zdarzało mi się oczywiście czuć już po 5 minutach, że nic z tego nie będzie, ale zawsze kończyło sie po kilku godzinach rozmowy/kawy/spaceru  miło i grzecznie

lubie chodzić na randki :) bardzo :) lubie poznawać ludzi i uczyć się od nich
Kolo przyszedł na randkę,,narąbany".
Innym razem inny koleżka zapraszał mnie na pierwszej randce juz do siebie na mieszkanie bo akurat rodzice wybyli na wieś. Niby pod pretekstem obejrzenia jego rybeki wysłuchania kolekcji płyt.
Jeszcze na tej samej randce byliśmy na koncercie i postanowił kupić sobie piwko, wyszliśmy jednak z obszaru koncertowania, on dalej z ta puszką i podeszli do nas policjanci. Chcieli nas spisywać chociaż ja grama jego piwa nie łyknełam. Do tego próbował mnie już obejmować na tym pierwszy spotkaniu i coś tam mówił o wielkości penisów murzynów, że niby polki na nich lecą...a udają swięte.Masakra, więcej nie chciałam go widzieć, ale miał mój nr gg i kom więc pisał do mnie czesto, chciał się spotkać ponownie.
Pasek wagi
Boże, współczuję. Ja na szczęście nie muszę już szukać faceta, ale też spotkałam się kiedyś raz z podobnym typem. Chamski, gburowaty, nie można było nawet normalnie z nim porozmawiać bo cały czas, gdy zaczynałam coś mówić to przerywał mi i opowiadał o sobie hahah! Uważał się za nie wiadomo kogo i cały czas dawał mi do zrozumienia, jakie to szczęście mnie spotkało, że chciał się ze mną umówić. Też szybko zakończyłam współpracę z tym panem... A co do twojej randki, to faktycznie totalny buc... Miałaś pecha, że trafiłaś na takiego faceta, ale patrz, nawet artykuły o nim piszą :D http://www.wiadomosci24.pl/artykul/klient_kelnerowi_wilkiem_288581.html 
Też nie chodzę na randki,ale na twoim miejscu zrobiłabym tak samo,więcej z takim prymitywem się nie umówiła.
Pasek wagi
Miałam może 14 lat, chłopak ze 2-3 lata starszy - ciągła "krępująca cisza", którą próbował wypełnić puszczając mi kilkanaście długich filmików z koncertu Iron Maiden...
Pasek wagi
Ach, wspomnień czar :D pośmiać się zawsze dobrze!

No więc ja pewnego razu w ciemno umówiłam się z pewnym panem, delikwent pojawił się o wyznaczonym czasie w wyznaczonym miejscu, w czarnym, rozwleczonym sweterku. Zobaczyłam go i od razu pomyślałam, nie, z tego nic nie będzie. Ale żem wesoła kobitka, pomyślałam także, co mi szkodzi, już tutaj jesteśmy, po co czas marnować, najwyżej będzie o czym psiapsiółom opowiadać. Mam zwyczaj podchodzić do zabawnych sytuacji jak do filmu, nawet filmowo sobie układam pewne rzeczy. Ale do czego zmierzam.

Generalnie facet był nijaki, nie miał swojego zdania, powtarzał tylko zasłyszane zdanie innych. Nie wywarł na mnie ani złego ani dobrego wrażenia, grzecznie za wszystko zapłacił, ogólnie nie miałam zastrzeżeń, dopóki w taksówce nie zaczął usiłować dotknąć moich włosów . Zjeżyłam się, odtrąciłam go, a jak już taxi stanęła przed moim domem i stało się jasne, że nie życzę sobie kontaktów fizycznych z nowo poznanym okazem, okaz wybąkał, że w sumie to on rozumie moje zachowanie i nie mógł oczekiwać niczego poza przyjaźnią. Na co ja mu odpowiedziałam, cytatem z Casablanci, Louis, tak sobie myślę, że to początek pięknej przyjaźni.

Normalnie poczułam się jak Bogart 
Kontakt z osobnikiem utrzymuję do dziś, fajny z niego chłop.
Pasek wagi
Ja miałam raz taką randkę ;) Chłopak naprawdę przystojny. Umówiliśmy się u mnie na osiedlu, w takim miejscu, by nie musiał krążyć po uliczkach, czyli tam gdzie jest sporo ludzi. 100 metrów do celu, usłyszałam umcyk-umcyk z Beemki;) Sam chłopak stał przy aucie, drzwi otwarte, ludzie patrzą się jak na czuba, no ale cóż. Raz się żyje. Podjechaliśmy do parku, usiedliśmy na ławce, moim oczom ukazał się cudowny sweterek w romby, przykrótkie spodnie, tak, że jak położył nogę na nogę w oczy rzuciły się dłuuugie skarpety, również w romby. Był nudny jak flaki z olejem.. Mówił, że absolutnie nie akceptuje, by dziewczyna piła alkohol, paliła papierosy. No nie da się opisać... Jakoś go spławiłam. Później nie dawał mi spokoju, wydzwaniał, pisał.. W końcu jak za którymś razem znowu zaproponował spotkanie, powiedziałam, że niestety, ale dzisiaj umówiłam się z koleżanką na PIWO. Od razu dał mi spokój. ;)
skarpety w rombyXDDDD padłam XDDD

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.