- Dołączył: 2012-04-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 8463
11 października 2013, 13:14
Mojemu mężowi od kiedy pamięta marzy się kot, cały czas mnie nagabuje na przygarnięcie jakiegoś do domu. Kocham zwierzęta, ale ponad 12 lat miałam psy. Przejściowo były też króliki, chomiki i inne gryzonie. Również chciałabym mieć zwierzaka, bo bez niego dom wydaje mi się jakiś pusty, ale nie jestem przekonana co do kota. Zgoda, są one słodkie i milusie, ale wydaje mi się, że są to niezłe rozrabiaki. Mieszkamy w niedużym mieszkaniu na 3 piętrze, a więc nie mam możliwości wypuszczania kota na dwór. Przez około 6 godzin dziennie kot byłby sam w mieszkaniu. Boje się, że z nudów dokona zniszczeń. Mąż ma wyobrażenie o kotach tyle co naoglądał się filmików na yt, ja natomiast widziałam co potrafi zrobić kot siedzący sam w domu. A może przesadzam i warto spróbować? Jak myślicie?
- Dołączył: 2013-06-04
- Miasto: Mikołów
- Liczba postów: 3995
11 października 2013, 23:00
Jako kociarka i właścicielka kotki i kocurka (obecnie oboje mają po 4 lata) powiem Ci,
że
wszystko zależy od charakteru danego kota i od jego wychowania. Moje przylepy (dosłownie przytulanki) były takie małe, że mieściły się w jednej dłoni, wszędzie tam gdzie się zmieściły to wchodziły (za meble, pod wannę, do łóżka, itp. :)), z początku miałam z kocurem problem, bo zawieszał się na firankach i bujał w najlepsze
![]()
, ale za każdym razem dostawał po tyłku, aż w końcu się nauczył co mu wolno, co nie. Od małego koty miały drapak, więc akurat z nimi nie mam problemu, że mi coś drapią czy niszczą, zresztą regularnie obcinam im pazurki. Są przyzwyczajone, że przez większość dnia są ze mną w domu, ale też spokojnie mogę je zostawić same na 12 godzin i nic nie zmajstrują (byleby miały czysto w kuwecie, miały wodę i jedzenie). Nie nudzą się, bo są w dwójkę. Mieszkam w bloku na drugim pietrze, mam balkon i tylko tam sobie wychodzą, nie uciekają nigdzie, a raczej niechętnie chcą gdzieś dalej się ruszać. Miałam jeszcze przeboje, gdy były po sterylizacji. Kotki gorzej to przechodzą i potrzebują więcej czasu i opieki niż kocurki. Ja musiałam pilnować swojej przez około 4-5dni, z kocurem jedynie 1 dzień i było bez problemu.
Moja teściowa natomiast ma 3 koty, też od małego je wzięła, ale te to są mendy.. jeden to się nie da dotknąć, burczy i syczy jak coś mu się nie spodoba. Drugi to taki płaksiulski kocio - chodzi i sobie wiecznie miałczy, a trzecia to ona - wiecznie by się chciała głaskać. Drapią jej wszystko co popadnie, łóżka, fotele, nawet tapety, bo do drapaków są nieprzyzwyczajone.
(Chociaż jakbym była kotem i u nich mieszkała też bym tak robiła)![]()
. Szwagierka też ma kota, ona na niego nie narzeka :)
Więc
kot kotowi nie równy. Edytowany przez CzarnaCzekoladka 12 października 2013, 08:26
- Dołączył: 2013-03-18
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3437
11 października 2013, 23:25
Również mam kota i mieszkam na 1 piętrze w bloku. Kot zostaje sam dziennie 5-10 h. Do tej pory nie dokonał ani jednego większego zniszczenia (poza bokiem szafki w przedpokoju na której ostrzy sobie pazury) :)
Mój kot nie wychodzi (boi się..) mimo , że od małego ją chciałam uczyć wychodzić na dwór.
- Dołączył: 2011-04-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1260
11 października 2013, 23:35
Ja jestem "kocią mamą" z doświadczeniem,od zawsze.Aktualnie od 7 lat mam rodzeństwo kocurka i kotkę.Zniszczeń mi żadnych nigdy koty nie dokonały,miałam naprawdę różne i naprawdę długo.Tyle,że moje koty są na noc wypuszczane i w ciągu dnia oczywiście też (nie kupiłam nigdy kuwety),jak kociaki były naprawdę malutkie i nie chciałam ich zostawiać na dworze a wyjeżdżałam na długo to wtedy kuweta "samoróbka",ale to tak jak były prawie ślepe.I najgorsze co się zdarzyło w mojej karierze to kupa jeśli kot bez kuwety został na wiecej niż kilka godzin(nieraz wiele więcej,niż piszesz,np 8-10).Takie wpadki to jednak domena kociaków,nie dorosłych już kotów.
Aha,no i raz kocur wywrócił orchideę,ale tak jak mówię,moje są i w domu i na dworze.
- Dołączył: 2011-04-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1260
11 października 2013, 23:38
A już mówiąc o dogadaniu się psa z kotem, to cóż,moje koty nie znały pojęcia "pies" do wieku około 4 lat,były same.Po tym czasie adoptowaliśmy dużego psa razy uznanej powszechnie za groźną.I było to początkowo na zasadzie "Domu tymczasowego",jeśliby się zwierze nie dogadały to szukalibyśmy psu innej rodziny (choć wątpię :P).
Ale sprawy poszły nadzwyczaj gładko,wszystkie stworki żyją w komitywie a nawet bardzo się lubią :)
- Dołączył: 2013-07-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3254
11 października 2013, 23:47
Felvarin napisał(a):
Mojemu mężowi od kiedy pamięta marzy się kot, cały czas mnie nagabuje na przygarnięcie jakiegoś do domu. Kocham zwierzęta, ale ponad 12 lat miałam psy. Przejściowo były też króliki, chomiki i inne gryzonie. Również chciałabym mieć zwierzaka, bo bez niego dom wydaje mi się jakiś pusty, ale nie jestem przekonana co do kota. Zgoda, są one słodkie i milusie, ale wydaje mi się, że są to niezłe rozrabiaki. Mieszkamy w niedużym mieszkaniu na 3 piętrze, a więc nie mam możliwości wypuszczania kota na dwór. Przez około 6 godzin dziennie kot byłby sam w mieszkaniu. Boje się, że z nudów dokona zniszczeń. Mąż ma wyobrażenie o kotach tyle co naoglądał się filmików na yt, ja natomiast widziałam co potrafi zrobić kot siedzący sam w domu. A może przesadzam i warto spróbować? Jak myślicie?
Dlatego ja postawiłabym na kota perskiego. Są one spokojne, zrównoważone, delikatne. Miałam już 3. Ja jestem fanką kotów. W tej chwili nie mam żadnego, za to mam 4 psy, jednak strasznie brakuje mi kota. One dają inną miłość i inne ciepło, niż pies.
- Dołączył: 2013-07-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 3254
11 października 2013, 23:49
do_gory_nogami napisał(a):
mieszkałam z kotem na studiach:) tzn z kolezanką, która miała kota. Co do szaleństw to kot bardziej był aktywny w nocy jak my spałyśmy, chodził po nas po róznych sprzętach skakał i inne cuda. Podobnie jak Wy mieszkałysmy w bloku i kot większość czasu spędzał sam w domu jak byłyśmy na uczelni, kol zabierała go czasem na wies do babci jak jechała na weekend. Nigdy nie zdarzyło się żeby coś narozrabiał jak nas nie było. Jednak ja nigdy nie wziełabym do mieszkania poniewż strasznie śmierdziało, jak tylko zbliżałysmy sie do mieszkania to było czuc kota łee nie wiem czy on sikał czy co ale śmierdziało pomimo że myłysmy podłoge pare razy w tygodniu, czasem kot załatwiał się obok kuwety zamiast do niej i to był okropny smród fuj. Ale co kto lubi...
Może za rzadko sprzątała Twoja koleżanka? Albo używała nieodpowiedniego piasku? Bo ja miałam całe życie koty, nieraz nawet kilka na raz i nigdy u mnie nie śmierdziało. Chyba, że wyjeżdżałam i nikomu nie chciało się kuwety wymienić...
- Dołączył: 2013-07-03
- Miasto: Nowy Sącz
- Liczba postów: 2274
11 października 2013, 23:53
najlepiej jakbyście przygarnęli małego kotka albo 2 lub nawet szczeniaka psa i kota małego , wtedy zawsze jest lepiej bo miedzy sobą się im nie nudzi , a kota od małego też może zachowania nauczyć tylko trzeba chcieć
- Dołączył: 2008-09-06
- Miasto: Zzz
- Liczba postów: 1168
12 października 2013, 00:09
przecież to jest tylko kot - sama mam kota ) problemu - dać jeść i zmienić kuwetę . Ja też kocham psy ale mój kupił kota dla dzieciaka miałam mieszane uczucia ale napisze Ci jedno - kot śmiga swoimi drogami a ja swoimi :) Naprawdę kot to nie duży problem
- Dołączył: 2010-08-11
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 3826
12 października 2013, 00:26
WyjdaWamGaly napisał(a):
Felvarin napisał(a):
Mojemu mężowi od kiedy pamięta marzy się kot, cały czas mnie nagabuje na przygarnięcie jakiegoś do domu. Kocham zwierzęta, ale ponad 12 lat miałam psy. Przejściowo były też króliki, chomiki i inne gryzonie. Również chciałabym mieć zwierzaka, bo bez niego dom wydaje mi się jakiś pusty, ale nie jestem przekonana co do kota. Zgoda, są one słodkie i milusie, ale wydaje mi się, że są to niezłe rozrabiaki. Mieszkamy w niedużym mieszkaniu na 3 piętrze, a więc nie mam możliwości wypuszczania kota na dwór. Przez około 6 godzin dziennie kot byłby sam w mieszkaniu. Boje się, że z nudów dokona zniszczeń. Mąż ma wyobrażenie o kotach tyle co naoglądał się filmików na yt, ja natomiast widziałam co potrafi zrobić kot siedzący sam w domu. A może przesadzam i warto spróbować? Jak myślicie?
Dlatego ja postawiłabym na kota perskiego. Są one spokojne, zrównoważone, delikatne. Miałam już 3. Ja jestem fanką kotów. W tej chwili nie mam żadnego, za to mam 4 psy, jednak strasznie brakuje mi kota. One dają inną miłość i inne ciepło, niż pies.
perskie sa fajne, ale slyszalam ze jak nielubia kogos, to ten Ktos ma lipe;)
Mi sie podobaja brytyjskie;) baaaardzo;)
12 października 2013, 08:08
Koty są milusie i słodkie na 1 rzut oka, ale tak naprawdę dopóki nie poznasz ich, ich charakteru to nie będziesz wiedziała, że to najwspanialsze zwierzęra pod słońcem :D mnie mój codziennie zaskakuje swoimi dziwnymi pomysłami :) naprawdę warto, chociaż może się trafić kot "bez charakteru", który będzie uciekał przed Wami, chował się w "norkach" itp.. ja trafiłam na ewenement :)
Tylko nie zapomnij wysterlizować, kotka będzie się męczyła bez tego a kocur może znaczyć teren.
Edytowany przez _morena 12 października 2013, 08:11