Temat: Studenci prawa

Wiem, że temat o studiach niedawno zakładałam, ale ten będzie bardziej konkretny...
Pytam głównie studentów prawa albo osób, które po prostu mają o tym jakieś pojęcie :)
Jak wygląda Wasz plan zajęć?
Dużo jest dni kiedy jesteście na uczelni bardzo długo? Plan będę miała dopiero za parę tygodni więc na razie nic nie wiem, a jestem ciekawa :)
Pierwszy rok był dla Was bardzo ciężki? Mieliście takie wrażenie, że musicie się dużo więcej uczyć niż w liceum?
Jako studentka prawa powiem tak ...studia prawnicze to są tylko dla osób bardzo upartych i mających dużą wiedzę o rynku prawniczym. Bardzo pomogą pieniądze i rodzina prawnicza .... zaraz wyjaśnię.

Nie ma problemu z dostaniem się na studia ... ja jeszcze zdawałam na dzienne egzamin wstępny ... wyuczył się człowiek na blachę 10  książek z historii łącznie z podpisami pod obrazkami, dokonał wnikliwej analizy obrazków oraz portretów z książki  i miał indeks studenta prawa. 

Trudność egzaminów zależy od kadry naukowej. Czasem wystarczy dobrze się nauczyć a czasem wiedza i nawet gorliwa modlitwa nie pomogą .. zwłaszcza kiedy sam autor egzaminu nie wie co miał na myśli i jakie odpowiedzi są prawidłowe. Czasem wystarczy popytać starszych studentów i oni już podpowiedzą jak sobie coś ułatwić.

Pierwszy rok to głównie historia. Bardzo duuużo nauki. Na samą historię ustroju mieliśmy 2 książki łącznie 1100 stron. Na historii prawa były 2 książki też jakieś 900 stron. Prawo rzymskie - książka może 400-500 stron ale to już był zaczątek prawa cywilnego więc masa ludzi miała z tym problemy. 

Na 2 roku cywilne, karne , administracyjne, konstucyjne - samo materialne ... jeszcze ludzie dawali rade  zaczynały sie przedmioty prawnicze ale dużo można było uczyc sie na zrozumienie .

3 rok zaczynała się procedura i już specjalistyczne gałęzie: jakieś tam gospodarcze, jakieś tam międzynarodowe.  U nas największa zmora studentów to proces karny. Niby łatwy przyjemny , książka coś 700-800 stron ale bardzo wysokie wymagania. 

4 rok jest najtrudniejszy ..... prawo finansowe, ochrona środowiska z prawem geologicznym, prawo rolne, międzynarodowe prywatne (normy kolizyjne) kpc, prawo pracy itp.  Odnoszą się zazwyczaj do kilku gałęzi prawa i traktuja już bardzo szczegółowo pewne zagadnienia. 

5  rok to już tylko Teoria i filozofia prawa ale uczelnia zmieniła taktyke w ostatnich latach i lubi na 5 roku specjalnie uwalać studentów i cofać o rok aby zdobyć jakąs kasę za warunek albo powtarzanie. 

Nie da się ukryć, ze trzeba się uczyć. Nie wierze, jak ktoś mówi że na prawie uczy się tylko 2 tyg przed sesja .. no chyba , ze studiuje na dworcu. Czasem można coś wykombinować i łatwo przejść jakiś przedmiot a  czasem można porządnie dostać kopa w d... i niesprawiedliwie dostać pałe.  

Wiele zależy od uczelni. Moja ma taka zasadę: uprzykrzyć życie studentowi. Często zmieniają regulamin zazwyczaj na niekorzyść, na zaocznych egzaminy i dyżury są w tygodniu w godzinach pracy. Czasem za byle gównem trzeba jeździć kilak razy i non stop zwalniać się z pracy. Mając zdane wszystkie egzaminy i mając napisana prace nie można się bronic bo uczelnia się boi, że student zażąda zwrotu cześci czesnego więc trzeba czekać do początku czerwca. . Na przestrzeni kilku lat wprowadzono wiele nic nie wnoszących dodatkowych przedmiotów. Zapychają one tak plan że na 5 roku zjazdy są nawet co weekend. 


Co do pracy  ... żeby coś osiągnąć trzeba iść na aplikacje. Dzisiaj wydaje Ci się to niczym trudnym ale jak będziesz miała 24-30 lat to zadasz sobie pytanie .. aplikacja 3,5 roku , tyle pieniędzy , tyle nauki ...  w tym wieku człowiek myśli o rodzinie , mężu dzieciach i te 3,5 roku to strasznie dużo bo to jest jeszcze czas inwestowania w siebie a nie w rodzine i często trzeba wybrać. 

Jak masz bogatych rodziców to fajnie możesz tyrać na aplikacji za grosze , rodzice i tak Cie utrzymają ( starego konia) albo zapłacą Ci za aplikacje jak nie masz kasy to problem . 

Z pracą jest różnie. W moim  średnim mieście kiepsko ... jest dużo kancelarii ale to płotki ... sami pracują nie stac ich nawet na sekretarki a do dopiero żeby zatrudnic studenta prawa albo aplikanta. W dużym miescie trzeba miec szczęście - dzisiaj naprawde jest masa absolwentow prawa. Wielu jest juz na aplikacji podaz jest ogromna , kurczą sie miejsca pracy i spadaja wynagrodzenia . Pytanie też czy znajdziesz patrona dzięki któremu będziesz mogła odbyć tę aplikacje i pytanie czy Cię zatrudni i za ile czy będziesz musiała szukać dodatkowej pracy  . Dobre miejsce dla prawnika to: Warszawa, Łódź, Wrocław, 

Jak już skończysz aplikację albo będziesz nabijać kabze komuś albo założysz własną kancelarie ale pytanie czy Cie na to stać ?

Natomiast nie ulega wątpliwości, że są osoby które b dużo zarabiają, np kadra naukowa na wydziale - .. u nas prof za poradę biora nawet ok 1 tyś zł. ale czy akurat ty będziesz prof ?   Mam kilku znajomych którzy wyrózniali sie na studiach oni mają dobra prace ale ile to jest osob ? 10-20 na rok liczący kilkaset studentów. No chyba ze masz rodzine , która wcisnie cie do swojej kancelarii - to no problem. 

Dobrze się zastanów ..... za duzo jest juz prawnikow


A co do pracy w marketach  itp.   Moi koledzy ze studiów pracuja na magazynach albo na kasach w markecie a kolezanki w sklepach z ciuchami  bedac na 5 roku , ja na 2 roku pracowalam w sklepie meblowym. Na zoacznych może 60 -70 % pracuje z czego tylko 30 % rocznika w kancelarii. Jak prof pyta kto pracuje w zawodzie to i tak zawsze mówi wow jak na cała grupę 30 osób zglasza się 5-10 osób. 

Znajomi ktorzy pokonczyli niektorzy przez rok szukali patrona na aplikacje. Inni majac dośw. w zawodzie i szukając nowej pracy dostawali propozycje darmowych praktyk być może z możliwością zatrudnienia o ile dostana sie na aplikacje  . ? Jak ktos dostanie umowe o prace to jest sukces  . . z reguły na początku dają zlecenia  i człowiek tyra cały etat za 600-800  zł na reke 

Ja 3 lata pracowałam w kancelarii na minimalnej pensji ... teraz szukam nowej pracy i nawet z dosw. nie jest wesoło. A jak już coś się znajdzie to praca jest od 10 do 18 plus dojazd ( jakies 1.5 h) i jakos nie wyobrazam sobie pisania w takich warunkach pracy mgr czy przygotowania sie na ostatnie egzaminy . Po studiach też ciezko widze taka prace jednak mam meza chcialabym powiekszyc rodzine i co to za zycie jak wraca sie wieczorami ??

P.S.

Tak sobie jeszcze wspomniałam o znajomych na aplikacji. Wesoło nie jest  masa nauki praca długie godziny w  kancelarii itd często nie śpią  a nie mówiąc juz o życiu prywatnym. Jeśłi lubisz ciężko pracować stawiasz na karierę to jest zawód dla Ciebie tylko się zastanów czy za 10 lat będziesz miała takie samo zdanie bo mnie się poglądy zmieniły i dzisiaj jest dla mnie co innego ważne i żałuję że nie podjęłam innych decyzji .

ZobaczePiatke napisał(a):

 Pierwszy rok był wtedy dosyć ciężki dla mnie, bo to początek studiów :) Wiele osób odpadło, ale ja nie miałam problemu z zaliczeniem egzaminów. Najtrudniejszym przedmiotem była Powszechna Historia Państwa i Prawa ze względu na bardzo obszerny materiał, wiele osób poległo na logice :D Zajęć było dużo i źle rozplanowane, ale później gdy wprowadzona została elektroniczna rejestracja to można sobie wybierać godziny zajęć. Z perspektywy czasu myślę, że chyba 3 i 4 rok były najgorsze - 5 za to najlepszy :)Nie wiem dziewczyny gdzie widziałyście studentów prawa na kasach w Tesco :D U mnie na roku nikt nie pracował na takim stanowisku ani żadnym podobnym :D Jedna dziewczyna pracowała w perfumerii Sephora i to już wszystkich dziwiło :D Ja skończyłam prawo w czerwcu, nie mam wysoko postawionych rodziców i prawników w rodzinie a pracuję w kancelarii w mieście, w którym podobno tak ciężko o jakąkolwiek pracę. Uczę się do egzaminu wstępnego na aplikację i od stycznia ją zacznę :D A dla autorki tematu : ucz się, ucz, czytaj dużo, zgłębiaj dziedzinę, która Cię zainteresuje a sukces gwarantowany :)Pozdrawiam wszystkich! :)


Ogólnie powiem Ci że jesteś zbyt pewna siebie .... a skąd wiesz że w styczniu zaczniesz aplikację ?? Nawet jeszcze egzaminu nie było ... możesz się bardzo przejechać jak niejedna osoba która znam  ale czasem kubeł zimnej wody jest niektórym potrzebny. A co do Twoich planów ... adwokat - złego konia obstawiasz :) I nie afiszuj się tak z tym ze jak prawo to tyko dziennie bo ja moja droga specjalnie przeniosłam się z dziennych na zaoczne i nie widzę różnicy szczerze to nawet jest na plus dla zaocznych bo to już ludzie z reguły ułożeni a na dziennych to takie dzieciaki na utrzymaniu rodziców co o zyciu wiedza tyle co w tv zobaczyli. Program jest ten sam nie ma taryfy ulgowej i po 3 latach pracy w zawodzie powiem tyle że to w pracy dopiero człowiek się uczy a studia wcale nie są aż tak istotne a tym bardziej ich tryb. W kancelarii w ktorej pracowalam na 12 osob tylko 2 byly po dziennych i jeszcze szef ciagle marudzil ze tacy niezaradni i ma gdzies czy maja mgr dziennych czy zaocznych  tylko interesuje go jak sobie radza czy sie ucza tego co im pokazuje i czy mysla . Kiedyś taki adwokat powiedział mi na 1 roku, że nie trzeba umieć kodeksu tylko trzeba myśleć i trzeba wiedzieć gdzie czego szukać a jak już parę lat popracujesz w danej dziedzinie to wszystko już się samo poukłada. I ja dzisiaj przyznaje mu rację. 
Hmm... po długości poprzedniego wpisu (i oczywiście jego treści) widzę osobę mocno sfrustrowaną. A wspomniana wyżej uczelnia nie była aż taka zła. Nie ma na niej egzaminu nie do przejścia. A co do ciągłych zmian w regulaminie... niektóre głupie, ale też dużo... w jakiś sposób uzasadnionych.

A i co do dopisanego: fakt dziewczyna może się nie dostać, więc śmiesznie, że napisała, że od stycznia zaczyna. A co do przenosin na zaoczne... było tak, jest i będzie, że dzienni śmieją się z zaocznych widząc w 90% z nich dzieci bogatych rodziców, którym nie chciało się uczyć, ale płacą, żeby mogli się chwalić, że studiują prawo. I fakt pozostaje faktem - odsetek dostających się na aplikacje jest o wiele mniejszy w przypadku studentów zaocznych.

LadyMandy napisał(a):

Hmm... po długości poprzedniego wpisu (i oczywiście jego treści) widzę osobę mocno sfrustrowaną. A wspomniana wyżej uczelnia nie była aż taka zła. Nie ma na niej egzaminu nie do przejścia. A co do ciągłych zmian w regulaminie... niektóre głupie, ale też dużo... w jakiś sposób uzasadnionych.

A to już Twoja interpretacja mojego wpisu. Jak uważasz, że jestem sfrustrowana Twoja sprawa :) Miłego dnia :)
ale się wywiązała dyskusja :D chociaż nie mówię, że to źle :)
ja jestem przyzwyczajona do nauki, chociaż zdaję sobie z tego sprawę, że na prawie będę jej miała duuużo więcej nić kiedykolwiek i rzeczywiście jestem uparta, więc mam nadzieję, że dam radę :)

mam jeszcze kilka pytan;
-na czy polega ta logika dla prawnikow? czego tam się uczycie?
-zalozmy, ze ktos nie zdal jakiegos egzaminu, idzie na poprawke i znow jej nie zdaje.. co wtedy? (nie mam pojecia o tych wszystkich procedurach na studiach, wiec sie nie smiejcie :))

Tu masz przykład zagadnień z logiki prawniczej: http://pl.scribd.com/doc/47417397/Logika-Prawnicza-opracowanie-dla-studentow
Polecam podręcznik Zielińskiego (Logika praktyczna) oraz wydawnictwa LexisNexis.

Na różnych uczelniach może są różne rozwiązania, ale u nas był do wyboru: warunek (o ile przedmiot nie miał kontynuacji/miałaś wystarczającą ilość punktów ECTS) lub egzamin komisyjny (w sumie można chyba było mieć 3 egzaminy komisyjne).

Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam - prawo skończyłam już jakiś czas temu.
Pasek wagi

healthylife napisał(a):

ale się wywiązała dyskusja :D chociaż nie mówię, że to źle :) ja jestem przyzwyczajona do nauki, chociaż zdaję sobie z tego sprawę, że na prawie będę jej miała duuużo więcej nić kiedykolwiek i rzeczywiście jestem uparta, więc mam nadzieję, że dam radę :)mam jeszcze kilka pytan;-na czy polega ta logika dla prawnikow? czego tam się uczycie?-zalozmy, ze ktos nie zdal jakiegos egzaminu, idzie na poprawke i znow jej nie zdaje.. co wtedy? (nie mam pojecia o tych wszystkich procedurach na studiach, wiec sie nie smiejcie :))

Na logice było trochę teorii i były zadania do rozwiązywania. Taka nauka o języku i znakach językowych , przeprowadzenie wnioskowań. Coś na zasadzie: Adwokat to prawnik. Czy wszyscy adwokaci są prawnikami? Czy każdy prawnik to adwokat? Już teraz dokładnie nie pamiętam jak to leciało :) Grunt to mieć dobra książkę i właściwego ćwiczeniowca .Ja pamiętam jak na ćw. robiliśmy zadania a jak skończyliśmy do dr sam nie wiedział czy dobrze wyszło i mówił, że musi skonsultować się z prof a tak w ogóle to on za bardzo tego nie rozumie i jego bardziej interesują ślady złoczyńcy na śniegu .... no tak się  składa, ze logikę wykłada katedra kryminalistyki. 

Jak nie zdasz 1 terminu to masz 2. Jak nie zdasz drugiego terminu to musisz wziąć warunek u nas cena 400 zł. Normalnie studiujesz następny semestr a za rok musisz zdać ten warunkowy egzamin i znowu masz 2 terminy. Egzamin komisyjny był wyjątkowo - nie każdy mógł dostać. Taki egzamin ustny przed komisja złożoną z dziekana , egzaminatora i jakiejś innej osoby będącej znawca przedmiotu. Jak nie zdasz komisa tez możesz brać warunek ale na jednym sem. nie możesz mieć 2 warunków jednocześnie .. wtedy musisz pisać podanie o powtarzanie semestru i to kosztuje tyle co jeden sem studiów u nas ponad 2 tyś zł. 

Wszystko oczywiście zależy od uczelni. 
mgielka, a na jakiej Ty uczelni studiowałaś ? 
widzę, że ta logika trochę pokręcona :)
a jaki przedmiot na I roku jest najcięższy dla większości? prawo rzymskie? (jeśli tak to czemu?)

mgielka. napisał(a):

ZobaczePiatke napisał(a):

 Pierwszy rok był wtedy dosyć ciężki dla mnie, bo to początek studiów :) Wiele osób odpadło, ale ja nie miałam problemu z zaliczeniem egzaminów. Najtrudniejszym przedmiotem była Powszechna Historia Państwa i Prawa ze względu na bardzo obszerny materiał, wiele osób poległo na logice :D Zajęć było dużo i źle rozplanowane, ale później gdy wprowadzona została elektroniczna rejestracja to można sobie wybierać godziny zajęć. Z perspektywy czasu myślę, że chyba 3 i 4 rok były najgorsze - 5 za to najlepszy :)Nie wiem dziewczyny gdzie widziałyście studentów prawa na kasach w Tesco :D U mnie na roku nikt nie pracował na takim stanowisku ani żadnym podobnym :D Jedna dziewczyna pracowała w perfumerii Sephora i to już wszystkich dziwiło :D Ja skończyłam prawo w czerwcu, nie mam wysoko postawionych rodziców i prawników w rodzinie a pracuję w kancelarii w mieście, w którym podobno tak ciężko o jakąkolwiek pracę. Uczę się do egzaminu wstępnego na aplikację i od stycznia ją zacznę :D A dla autorki tematu : ucz się, ucz, czytaj dużo, zgłębiaj dziedzinę, która Cię zainteresuje a sukces gwarantowany :)Pozdrawiam wszystkich! :)
Ogólnie powiem Ci że jesteś zbyt pewna siebie .... a skąd wiesz że w styczniu zaczniesz aplikację ?? Nawet jeszcze egzaminu nie było ... możesz się bardzo przejechać jak niejedna osoba która znam  ale czasem kubeł zimnej wody jest niektórym potrzebny. A co do Twoich planów ... adwokat - złego konia obstawiasz :) I nie afiszuj się tak z tym ze jak prawo to tyko dziennie bo ja moja droga specjalnie przeniosłam się z dziennych na zaoczne i nie widzę różnicy szczerze to nawet jest na plus dla zaocznych bo to już ludzie z reguły ułożeni a na dziennych to takie dzieciaki na utrzymaniu rodziców co o zyciu wiedza tyle co w tv zobaczyli. Program jest ten sam nie ma taryfy ulgowej i po 3 latach pracy w zawodzie powiem tyle że to w pracy dopiero człowiek się uczy a studia wcale nie są aż tak istotne a tym bardziej ich tryb. W kancelarii w ktorej pracowalam na 12 osob tylko 2 byly po dziennych i jeszcze szef ciagle marudzil ze tacy niezaradni i ma gdzies czy maja mgr dziennych czy zaocznych  tylko interesuje go jak sobie radza czy sie ucza tego co im pokazuje i czy mysla . Kiedyś taki adwokat powiedział mi na 1 roku, że nie trzeba umieć kodeksu tylko trzeba myśleć i trzeba wiedzieć gdzie czego szukać a jak już parę lat popracujesz w danej dziedzinie to wszystko już się samo poukłada. I ja dzisiaj przyznaje mu rację. 


W tym światku trzeba być pewnym siebie :D Przez całe studia przykładałam się do nauki, odbyłam razem 8 praktyk i teraz mam dobrze płatną pracę w kancelarii :D Naprawdę jeżeli nie zdam egzaminu wstępnego to będzie jakiś cud, zwłaszcza patrząc na poziom tego egzaminu w zeszłych latach :D  A jeżeli bym nawet oblała to i tak pracuję, więc sobie poczekam rok i wystartuję znowu :D Co za problem? :D
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.