Temat: Dawanie prezentów za przysługi?

Od dawna (od kiedy związałam się z moim obecnym narzeczonym) zastanawia mnie temat dawania prezentów. Ostatnio szczególnie, bo zbliża się nasz ślub i pojawił się oczywiście temat prezentów dla rodziców, świadków, gości itd...

U narzeczonego w domu prezenty daje się przy każdej okazji, im więcej tym lepiej, domownicy obdarowuja się kartkami z życzeniami itd.
U mnie w domu wręcz odwrotnie - życzenia składa się ustnie a nie na kartkach, od kiedy dzieci sa już dorosłe to nawet na urodziny nie dajemy prezentów, tylko do siebie dzwonimy i składamy życzenia. Czasem z jakiejś okazji pojawia się drobiazg - typu ulubiona czekolada z 5zł - a my i tak w tej czekoladzie widzimy całe morze miłości. Więcej niż w górze prezentów.

i kwestia odwdzięczania się przyjaciołom za pomoc. Np. przeprowadzamy się i przyjaciele przyjeżdżają pomóc przy pakowaniu pudeł albo użyczaja samochodu. Gdybym po tym "podziękowała" im jakimś prezentem, to raczej by się obrazili, bo przecież to normalne, że przyjaciele czy rodzina sobie pomagają kiedy trzeba, raz ja tobie, potem ty mi, bezinteresownie. Prezent wygląda wtedy prawie jak zapłata za pomoc i jako taki nie byłby mile widziany.

I tak się zastanawiam - czy ja, moja rodzina i moi znajomi jesteśmy jacyś dziwni? Czy wręcz przeciwnie: takie podejście jest normalne? Mój narzeczony pochodzi z innego kraju i zastanawia mnie czy to różnica "kulturowa" czy "rodzinna"?
Jak to wygląda u was?
U mnie jak u Ciebie
Pasek wagi
tak, zdecydowanie różnica kulturowa.

będąc w holandii obserwowałam obdarowywanie prezentami bez okazji praktycznie na kazdym kroku- to jest po prostu miłe i tyle, nieważne ile prezent kosztował, moze byc wykonany nawet wlasnorecznie
Pasek wagi
U mnie bylo tak, ze na swieta np. dostawalam prezent tylko od rodzicow, jesli swieta byly u rodziny mamy, i od chrzestnej, bo rodzina jest duza i gdyby kazdemu trzeba bylo cos kupic, to bysmy wszyscy splajtowali :P

Ale od strony taty, gdzie rodzina jest mala, prezenty dajemy sobie zawsze i wszedzie, zawsze jakies pamiatki, na imieniny kwiaty czy wino, i tak dalej. Ta "mniejsza" rodzina tez mieszka tu gdzie ja, wiec mamy zdecydowanie czestszy kontakt. Staram sie tez dawac prezenty rodzinie od strony mamy- zawsze drobiazg dla najmlodszych dzieci, dla babci zawsze, ale juz dla kuzynow czy cos mniej, bo za duzo nas jest :P
U mnie na urodziny I swieta daje sie prezenty, tak bez okazji czy za przysluge juz nie. Moj narzeczony jest brytyjczykiem I w jego rodzinie z byle okazji kartki sie daje.
U mnie raczej nie obdarowujemy się prezentami bez okazji, jedynie w urodziny czy święta.
A jeśli chodzi o odwdzięczanie się przyjaciołom to zależy. Ostatnio np. znajomy pomagał nam wynieść z mieszkania lodówkę i dostał od mojej mamy piwo w ramach podziękowania. Ja nie widzę w tym nic złego.

deila napisał(a):

U mnie raczej nie obdarowujemy się prezentami bez okazji, jedynie w urodziny czy święta.A jeśli chodzi o odwdzięczanie się przyjaciołom to zależy. Ostatnio np. znajomy pomagał nam wynieść z mieszkania lodówkę i dostał od mojej mamy piwo w ramach podziękowania. Ja nie widzę w tym nic złego.

U mnie tak jak u Ciebie. Za przysługę można na piwko zaprosić albo na ciacho i kawę. A jak ktoś pomoże w przeprowadzce to się zaprasza na parapetówkę, ale nikt w podzięce nie wręcza za to mikrofali czy coś. Jakbym chciała płacić to wynajęłabym ekipę do tego, a tak jest też trochę zabawy. Pochodzę ze wsi gdzie często chodziło się pomóc sąsiadom w polu na zasadzie my wam pomożemy dzisiaj a za 3 dni wy nam pomożecie. A jak nie będzie okazji to i tak będzie.
Pasek wagi
Ja mam z kolei tak, jak Twój chłopak. Imieniny, urodziny, Dzień Ojca, Matki itd- prezent, nawet nie za wielki, ale prezent. U mojego chłopaka też tylko życzenia.
Nie no, piwko w ramach podziękowania to oczywiście ważna sprawa :) Mi chodziło o prezenty, takie wiecie, ze sklepu, w pudełku z kokardką.

Do czego to dochodzi - Vitalia jest żródłem dowodów w dyskusjach z narzeczonym :) Cieszę się jednak, że reprezentuję kraj a nie tylko jedną rodzinę ;) Chociaż prezenty są miłe i doceniam nawet piętnastą bransoletkę od teściowej ;) - to jednak wolę naszą polską kulturę, gdzie ludzie pomagaja sobie bezinteresownie i nie czują się potem zobowiązani do dawania prezentów.

mysz57 napisał(a):

Nie no, piwko w ramach podziękowania to oczywiście ważna sprawa :) Mi chodziło o prezenty, takie wiecie, ze sklepu, w pudełku z kokardką.Do czego to dochodzi - Vitalia jest żródłem dowodów w dyskusjach z narzeczonym :) Cieszę się jednak, że reprezentuję kraj a nie tylko jedną rodzinę ;) Chociaż prezenty są miłe i doceniam nawet piętnastą bransoletkę od teściowej ;) - to jednak wolę naszą polską kulturę, gdzie ludzie pomagaja sobie bezinteresownie i nie czują się potem zobowiązani do dawania prezentów.

Gdyby przyjaciele za pomoc w czymkolwiek lecieli do sklepu, żeby mi kupić prezent w pudełku z kokardką, a nie po piwko to bym się normalnie obraziła i już.
Mam wrażenie, że nam jako narodowi nie przeszkadza to, że mamy dług wdzięczności (czyżby przeszłości?), przez to utrzymujemy kontakt z ludźmi, tak zawiązują się przyjaźnie na całe życie. A inaczej to byłaby transakcja jak w sklepie, tylko paragonu brak.
A dla rodziny to nie musi być prezent ze sklepu. Mama ucieszy się jak posprzątam łazienkę i uprasuję, tata jak upiekę szarlotkę, przyjaciółka uwielbia moje bułeczki drożdżowe itd.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.