Temat: Kiedy w końcu zdam to prawo jazdy?

Cześć,
jestem po 5 egzaminach. Na kursie bardzo dobrze mi szło, nawet instruktor chwalił mnie przed innymi kursantami. Dzień przed egzaminem powiedział mi, że jestem dla niego takim "pewniakiem". Mi też wydawało się, że całkiem dobrze sobie radzę za kółkiem, ale wraz z kolejnymi egzaminami zaczynam coraz bardziej w to wątpić. Nie potrafię poradzić sobie ze stresem, jestem totalnie spanikowana, a teraz dochodzi jeszcze presja. Chciałabym w końcu zdać. Do prawka podchodziłam bardzo ambitnie i jest tak w dalszym ciągu, tylko przygnębia mnie perspektywa zdawania -nasty raz. Poradźcie coś? Jak Wy radziliście sobie ze stresem? Za którym razem Wam się udało? :)
Ja zdałam za drugim razem. Za pierwszym razem byłam trochę zestresowana! Za drugim poszłam na lajcie i się udało. W sumie nie jestem osobą która jakoś bardzo się denerwuje przed egzaminami. Najbardziej przed obroną. Trzeba się jakoś opanować:P bo ja jak jechałam wkuzona autem to je rozwaliłam. W aucie emocje idą na bok!
mam tak samo, zdawałam 4 razy już i prawie cały czas to samo, tj. łuk, robię za szybko prawdopodobnie.. Ale jak ćwiczę to ani razu nie wyjeżdżam, nie zahaczam, nic.. Masakra jakaś, ale na następny idę chyba z moim instruktorem, bo skoro jest możliwość, że może być obecny to czemu nie spróbować? Tymbardziej, że teraz oblewają za każdy błąd prawie.. bo im zależy na kasie..
Miałam tak samo, dopiero, gdy powiedziałam sobie " dobra, miej to gdzieś i wyluzuj, jak zdasz to fajnie, jak nie- nic się nie stanie" - zdałam. Za 7razem. Wcześniej zjadał mnie stres..
Pasek wagi
Ja zdalam za trzecim ale doskonale cię rozumiem, dla mnie prawko bylo większym stresem niż matura :-) ja za 2 i 3 razem bylam z tatą, przed egzminem mnie przytulił i jakos spokojniej mi sie jeziło wiedząc, że ktoś tam czeka i w razie czego pocieszy :-)

rainbownail napisał(a):

mam tak samo, zdawałam 4 razy już i prawie cały czas to samo, tj. łuk, robię za szybko prawdopodobnie.. Ale jak ćwiczę to ani razu nie wyjeżdżam, nie zahaczam, nic.. Masakra jakaś, ale na następny idę chyba z moim instruktorem, bo skoro jest możliwość, że może być obecny to czemu nie spróbować? Tymbardziej, że teraz oblewają za każdy błąd prawie.. bo im zależy na kasie..

Ja też właśnie nie mogę łuku przebrnąć a na jazdach z instruktorem było ok podobnie jazda na mieście.
Nie stresuj się w ogóle, rozmawiaj z nim tak jakby to był Twój instruktor - to serio działa :)
ja zdałam za drugim razem i jestem z tego dumna, swoją drogą podobno najlepsi zdają za drugim :)
a za pierwszym razem oblałam na łuku - siara wiem :]
ja ogólnie do prawka podeszłam na totalnym luzie, testów zaczęłam uczyć się dzień przed i zdałam bez błędnie.
Więc więcej luzu mniej stresu i będzie dobrze laska! :)

Ja zdawałam X razy (kryje się tu wielka cyfra, nie ma się co chwalić nawet) i już byłam bliska rozpaczy. Przed każdym egzaminem stres, wycie, skurcz żołądka itp. Dawno bym się poddała gdyby nie namowy rodziny, żebym podeszła ostatni raz do egzaminu...a tych ich ostatnich razów było mnóstwo :/ aż w końcu sama sobie powiedziałam, że piernicze to i tym razem to będzie stanowczy koniec. Tak bardzo się cieszyłam na myśl, że już nie będę musiała tam wracać, że skończy się ta męczarnia, że już mi nie zależy żeby zdać tylko uciec jak najszybciej. Byłam tak zajęta tymi pięknymi wizjami, że nawet nie pamiętam kiedy wyszłam z pozytywem. Po prostu podeszłam na totalnym luzie :D
Pasek wagi

cancri napisał(a):

NewStart80 napisał(a):

Ja po 7 nie zdanym na razie zrezygnowałam bo od h poszło kasy i nerwów i straciłam wiarę w Siebie a podobno dobrze jeździłam.
Przepraszam, ale ja nigdy nie uwierze w to, ze ktos kto nie zdaje tyle razy dobrze jezdzi.

Spoko nie obrażam się bo każdy ma prawo myśleć inaczej - a wiem że tak dobrze nie jeżdżę bo się stresuje za mocno a to gubi ja tylko powiedziałam, że podobno.
Moj brat sie tak stresowal i zdal dopiero za 5tym czy 6tym razem...i byl taki zestresowany, ze pod wlasnym domem (!) nawet popelnil blad przy strzalce, gdzie jezdzimy tamtedy samochodem milion razy dziennie. Ale w koncu zdal, moze z rok musial sie wyjezdzic ale teraz jest dobrym kierowca ;-)
Za pierwszym razem zawaliłam na łuku. Za drugim zestresowałam się przez bardzo niemiłego egzaminatora i jego niestosowne docinki toteż poległam na mieście. Przychodzę na trzeci egzamin i co? Trafiam na tego samego egzaminatora co za drugim razem. Myślę sobie: aha, no to to by było na tyle, nie zdam na pewno. I co? Zdałam, wszystko zrobiłam perfekcyjnie. Trochę wiary w siebie! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.