- Dołączył: 2007-05-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 135
5 października 2010, 17:56
Witam,
Zostałam poproszona o bycie chrzestną dziecka mojego kuzyna.I nie wiem co dac dziecku na chrzest. Macie jakies pomysly? Chcialabym dac jakis upominek oraz pieniądze. Tylko jaki i ile tych pieniędzy? Bardzo proszę o pomoc, jestem calkiem zielona w tym temacie:)
6 października 2010, 12:24
i jeszcze ostatnie co mam do powiedzenia wymiar duchowy jest ważny oczywiście, ale to ludzie ludzi nauczyli z tymi prezentami, same widzicie, że jak ktoś nie wie ile się daje to pyta znajomych itd, podejrzewam, że gdyby w odpowiedzi na ten wątek wszyscy napisali, że daje się 2000 zł, to nie jedna by się zapożyczyła, dokładnie tak samo jest z komuniami i weselami, tak samo też jest z opłatami za mszę, byliśmy z mężem zapłacić za ten chrzest, on nie miał zielonego pojęcia ile się daje, ja się wcześnie podpytałam, ale myślałam, że po mszy gdy idzie się podpisać dokumenty się płaci a nie przy ustalaniu daty, no ale ksiądz wołał, mąż zapłacił i wg tego co się wcześniej dowiedziałam za mało, myślałam, że się ze wstydu spalę, ale co miałam mu powiedzieć, żeby dołożył? gdybym nie wiedziała tą kwotę za mszę bym uważała za jak najbardziej na miejscu, tym bardziej, że będzie kilka chrztów i ofiarę też zbierają, gdzie od strony kościoła wymiar duchowy?
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 5465
6 października 2010, 12:30
Aster ale to wystarczy sobie pomyslec swoje a nie komentowac bo nic tym gadaniem sie nie zmieni ze ludzie sa (nie wiem czemu szczegolnie w naszym kraju :/) zawistni - sami nie zrobia a zazdroszcza (czytaj sami nie pojda zarabiac a dogryzac lubia).
Uwazam tak jak Ty ze Twoj maz robi blad bo trzeba porozumiewac sie z rodzina (chrzestnym), mowiac zeby nie ingerowac... przeciez to tez ludzie prawda?
Zebra uwierz mi ze niektorzy sie nie tylko spodziewaja ale tez sie domagaja albo pozniej maja pretensje... ludzie sa rozni :/
Tak uwazam ze na chrzest zaprasza sie najblizszych a jezeli chodzi o np slub wypada dac pieniazki "za siebie" ale niektorzy to jak pisala
TeQuel taka kwota nie sa kontent.
A to o czym pisze Nimonia - ze jej malenstwo dostalo sama kase to tez glupio bo nikt sie nie wysilil jak dla mnie zeby cos orginalnego i fajnego znalesc przygotowac itd. Prezenty sa fajne kiedy sa od serca czyli albo zrobione albo dobrze dobrane (swiadczy to o tym ze zainteresowalismy sie co dana osoba potrzebuje czy chce...) a do tego zaleznie od okazji mozna dorzucic kilka zlotowek ale nie uwazam tego za wymog.
- Dołączył: 2009-03-20
- Miasto: Czwarty Szałas Od Lewej
- Liczba postów: 2677
6 października 2010, 12:35
fawnn mamy takie czasy a nie inne i nic nie poradzisz... My nie wychowywaliśmy się na takich bajerach na jakich teraz dzieci się wychowują. A każdy rodzic chce dla dziecka jak najlepiej. Nikt się nie spodziewa góry prezentów ale jednak kiedy dziecko dostanie coś fajnego to rodzicie bardzo się cieszą!! Bo dziecko niestety jest jeszcze za malutkie żeby się cieszyć z prezentów... A i ja mam wielką radochę kiedy daję jakiś super prezent mojemu chrześniaczkowi :)
Aster powiedz że chcesz od nich album albo jakiś drobiaz... albo powiedz komuś żeby delikatnie im zasugerował taki pomysł... Faktycznie strach wozić dziecko w foteliku za 100 zł a i szkoda wyrzucać...
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
6 października 2010, 12:37
Wiecie co np głupi przykład powiem...Ostatnio w sobotę bylismy z moim facetem na weselu...standartowo poszła koperta...jednak na zaproszeniu byl dopisek, że zamiast kwiatów przynieść wspomniane gdzies tam kupony totka. Wiekszosc dała te totki razem z kasa czyli w kopertach...my daliśmy bukiet z totków ;) i jeszcze jedna para dała bukiet ze zdrapek...to było robione recznie "po swojemu" a nawet nie wyobrazacie sobie jaką młodzi radoche z tego mieli.
Przy każdej takiej dyskusji przypomina mi się też jedna rzecz...ma pewna znajoma ktora przedkłada własnie wszystko na kasę, jak ją facet gdziez zabiera, kupuje prezenty to jest "o jaki on dobry"a jak nie to lecą różne wrzuty, że się tak wyrażę. Dla przykładu mój facet w zimie nie pracował jakiś czas...przyszły walentynki..planowaliśmy je inaczej ale oboje w tym czasie bylismy "gołodupcami" więc..spedzilismy wieczór razem, romantycznie, przy swiecach, z szama przygotowana razem i było przecudownie. A teoretycznie moglismy spędzić ten weekend z pompą za 1000 zł...ale w zyciu bym nie oddała tamtego wieczoru za żaden inny :)
Wiecie co w tym wszystkim, nie wazne kto buduje materialistyczny świat czy księza, czy skorumpowani lekarze czy my sami, człowiek sam w sobie musi odkryć wartości jakimi się w zyciu kieruje i się po prostu nimi kierować. Niestety z doświadczenia wiem, że póki ma się pieniądze to i ma się wielu przyjaciól i na odwrót..tych co masz w biedzie nie będziesz ieć w bogactwie...stad te dąsy i zazdrości...i szczerze zastanowiłabym się nad wyborem chyba innego chrzestnego skoro to, że macie oboje prace tak bardzo ich razi-ja wychodzę z założenia, że powinni się cieszyć z tego że innym się udaje, ze może kiedyś im w czymś pomożcie-i znów zasada "jak ja nie mam to Ty tez nie powinieneś mieć" jak ten świat jest zepsuty :/
Edytowany przez TeQueL 6 października 2010, 12:44
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 5465
6 października 2010, 12:37
> i jeszcze ostatnie co mam do powiedzenia wymiar
> duchowy jest ważny oczywiście, ale to ludzie ludzi
> nauczyli z tymi prezentami, same widzicie, że jak
> ktoś nie wie ile się daje to pyta znajomych itd,
> podejrzewam, że gdyby w odpowiedzi na ten wątek
> wszyscy napisali, że daje się 2000 zł, to nie
> jedna by się zapożyczyła, dokładnie tak samo jest
> z komuniami i weselami, tak samo też jest z
> opłatami za mszę, byliśmy z mężem zapłacić za ten
> chrzest, on nie miał zielonego pojęcia ile się
> daje, ja się wcześnie podpytałam, ale myślałam, że
> po mszy gdy idzie się podpisać dokumenty się płaci
> a nie przy ustalaniu daty, no ale ksiądz wołał,
> mąż zapłacił i wg tego co się wcześniej
> dowiedziałam za mało, myślałam, że się ze wstydu
> spalę, ale co miałam mu powiedzieć, żeby dołożył?
> gdybym nie wiedziała tą kwotę za mszę bym uważała
> za jak najbardziej na miejscu, tym bardziej, że
> będzie kilka chrztów i ofiarę też zbierają, gdzie
> od strony kościoła wymiar duchowy?
Dlatego ja jestem za ateizmem bo po co udawac ze cos jest o co nawet kaplani nie dbaja?
(osobiscie jestem wierzaca nie praktykujaca bo blizej Boga jestem na Giewoncie niz w kosciele).
I dlatego napisalam ze to dorosli ucza nowe pokolenia zlych rzeczy :/
Ksiezy tez zaliczam do nauczycieli i wychowawcow ktorzy nie powinni tak postepowac.
A jak widac z mediow i nie tylko - ksieza biora kase za nauki przedslubne czy kilka tysiecy za pogrzeby...
(a wystarczy takiego ksiedza podkablowac do Watykanu jak moj kolega zrobil bo zarzadal faktury za nauki i co? ksiadz od razu zrezygnowal z oplat :>)
I nie powinno byc Ci wstyd ze dalas za msze za malo bo ksieza maja byc z powolania a nie z cennika...
- Dołączył: 2008-11-26
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 5465
6 października 2010, 12:43
TeQuel :)) widze ze masz podobne podejscie jak ja - ze prezenty maja cieszyc nie cena a pomyslowoscia tak naprawde :D
Ja ostatnio kupilam wujkowi na 50 !!! 50 lizakow i zrobilam z nich bukiet bo wiem ze rzucal palenie i ciezko mu szlo :)
A poza tym zycie oslodzic...
Chodzi o to COŚ ;))
A wracajac do chrztu i prezentu to moze... w porozumieniu z rodzicami i dziadkami (nie mowiac o co chodzi tylko poprosic o najfajniejsze zdjecia dziecka, zdjecia z ciazy mamy, z pierwszych godzin zycia... najlepiej jakies pamiatki... pasek z raczki ze szpitala?) zrobic album (moze byc nawet ze skory:P) od poczecia (bez pornografii:P) do chrztu i dalej juz rodzice beda uzupelniac... (taki wlasnoreczny z wklejonymi roznymi rzeczami...zdjeciami i innymi dodatkami kolorowymi albo koroneczkami albo kwiatkami suszonymi.... tego tyle teraz jest ) :) Bedzie to prezent wyjatkowy bo jedyny i unikatowy :)) Trzeba miec checi...
6 października 2010, 12:48
ale wy gadacie:) i o tych "przeżyciach duchowych" i innych :D jakie przeżycie duchowe będzie miało kilkotygodniowe dziecko? Teraz jest wszystko dla picu...taka prawda. A komunia? Sama pamiętam, jak każda dziewczynka mówiła jaką będzie miała sukienkę, fryzurę czy jaki sobie prezent zamarzyła :) Jest tak, że takie już starsze dzieci nie idą do kościoła w pełni świadome, wiedzą, że jest Bóg oczywiście. Ja dostałam DVD do dziś mam, bardzo się cieszyłam z takiego prezentu, a medalika nigdy na sobie nie miałam. Do kościoła chodziłam, tata mama mówili chodź. Tak było dość długo, potem się człowiek robi straszy i idzie w swoją stronę. Tak samo bierzmowanie, o tym się nie mówi, ale sama byłam świadkiem wielu rozmów np ze idą do bierzmowania aby potem nie mieć np problemów ze ślubem, czy właśnie chrztem. Na bierzmowanie dostałam pieniądze, a mój kolego od jakiejś ciotki klotki dostał jakąś figurkę Matki Boskiej czy coś takiego. Śmiechu było dużo :) A prezent np na komunię - rower (super sprawa!) jakiś sprzęt elektroniczny (przecież się będzie używać) komputer (w tamtym roku, syn sąsiadów dostał na komunie superowy komputer - cała rodzina się złożyła, a komputer będzie na kilka lat) A na chrzest - moja mama raz dała taką fajną huśtawkę :) jakąś matę edukacyjną, jakieś fajne zabawki, albo taki wieeeelki pluszak - sama o tak marzyłam, pieluchy, czy nawet ubranka, przecież potem można takie ubranka oddać jakiemuś młodszemu członkowi rodziny jak dzieciątko wyrośnie :DMyślę, że tak by było najlepiej :D
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
6 października 2010, 12:49
Ano chyba podobny :) Bo w tym wszystkim chodzi o to , żeby był złoty środek, kasa jest wazna w życiu ale nie sprzedawajmy takich dni jak tych kilka uroczystości w życiu za to kto ile nam da...
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1494
6 października 2010, 12:54
Olga oczywiście masz po częsci rację...ale u nas oburzenie raczej polegało na tym, że w tych czasach żadko się spotyka przypadek gdzie cała rodzina składa się na coś tylko brzydko mówiąc przypieprzają się do chrzestnego czy też chrzestnej i albo daj trzy tysie, albo kup laptopa albo wypasiona lustrzankę...stąd nasuneła mi się mysl dojna krowa. Osobiście ostatnio byłam niestety świadkiem pewnej rozmowy pewnego gówniarza ze swoją matką brzmiało to mniej wiecej tak: -Zaproś ciocię x na 18tkę no i chrzestnego y, eee ciotka pewnie mało da...ale wujowi powiedz, żeby mi kupił laptopa bo w końcu pracuje w urzedzie a jest starym kawalerem to go stać :/ jak bym takie gówno pizgnęła w gębe to by się rozbryzgło :D
6 października 2010, 12:57
Wiadomo, żeby nie naciągać i też to mi się bardzo nie podoba. Ale dawanie samej kasy to takie olanie sprawy i tak wiadomo, ze to nie pójdzie na dziecko :D I sugerowanie bez potrzeby komuś co ma kupić to tez głupota- ale najbardziej się skupiłam na tych komentarzach, że to duchowe przeżycie - bo sprawy z "dojnymi krowami" bardzo przeanalizowałyście :D