Temat: Doswiadczone czy cnotki?

Jakie kobiety wolą wasi faceci/przyjaciele/mezczyzni ktorych znacie, wyzwolone czy cnotki? 

EDIT
Nie chodzi o to jakie wolą w związku, bo wiadomo, że urozmaicenia w lozku są pożądane :)
Chodzi mi o to czy wasz mezczyzna moglby byc w zwiazku z kobieta, ktora nie byla dziewica(albo np nie miala nigdy faceta) albo czy gdyby mial wybor to wolalby sie spotykac z taka ktora mialas juz partnerow, wie co to seks?

Ja zostałam wychowana w domu, w którym "szacunek do siebie" bardzo się ceni i wyrosłam we właśnie takich przekonaniach. Trafiłam na feceta, który uważa tak samo jak mój tata, nigdy nie mógłby być w związku z dziewczyną która wczesniej juz z kims spała, bo uważałby to za niemęskie
zgodzę się natomiast z Tobą w jednym- przykładowo 16-latka która miała kilku partnerów nie jest "fajnym" zjawiskiem i bardzo prawdopodobne, że kiedyś będzie ją to męczyło (o ile do tego dojrzeje). Nie mi ją jednak oceniać bo tak naprawdę nie wiem co w jej indywidualnym przypadku nią kieruje (często ludzie przez seks z wieloma partnerami leczą jakieś swoje kompleksy- np. podnoszą samoocenę itd)

Co do wychowania to wydaje mi się, że wytłumaczyłam we wcześniejszych postach. Skoro tata mówi Ci o kobietach które "miało pół miasta" a nie podejmował z Tobą tematu, że w życiu różnie bywa i dziewczyna nie musi wychodzić za mąż za swojego pierwszego partnera seksualnego, że bycie nie-dziewicą to nic złego (bo nie każda nie-dziewca to od razu puszczalska), że wartość dziewczyny to nie ten kawałek błony między nogami to chyba wyjaśnia wszystko?
Mnie rodzice nauczyli, że kobieta niezależna to kobieta szczęśliwa, że we współczesnych czasach kobieta która sama na siebie zarabia może stanowić o swoim życiu a o wartości człowieka stanowi jego uczciwość/dobroć/podejście do innych ludzi.
Dla lepszego zrozumienia opowiem Ci o sobie-

Mój pierwszy chłopak- moja wielka miłość- doszło między nami do bliskości (nie był to klasyczny seks ale nie czułam się już dziewicą). Zdecydowałam się na to bo bardzo go kochałam, marzyłam, że to na zawsze, nie ukrywam, że miałam już silną potrzebę tego typu doświadczeń (miałam 19 lat) ale byłam świadoma, że może się okazać, że kiedyś nie będziemy razem bo w końcu po ślubie nie byliśmy. No i związek się zakończył (nie z powodów seksualnych).

Kiedy poznałam mojego przyszłego męża po jakimś czasie (zanim zdecydowaliśmy się na współżycie) opowiedzieliśmy sobie o swoich doświadczeniach- ja o tym, że nie czuję się już dziewicą (choć do defloracji doszło właśnie z moim mężem), on o swoich doświadczeniach. W momencie kiedy zdecydowaliśmy się na seks (po pół roku znajomości) również zdawałam sobie sprawę, że bardzo mi zależy na tym człowieku ale nie jest powiedziane, że będziemy za kilka lat razem. Okazało się, że jesteśmy.

Czy uważam moje pierwsze doświadczenia za błąd? Absolutnie nie. Owszem przez moment gryzło mnie, że może mój drugi partner poczuje, że czegoś ma "mniej" ale na szczęście mój mąż okazał się mądrym człowiekiem- sam również miał pewne doświadczenia więc gdybym ja ich nie miała to jeszcze bardziej gryzłoby mnie to, że on już coś z kimś kiedyś a ja nic... i wtedy byłabym o jego przeszłość zazdrosna a tak nie jestem :) Teraz po latach doświadczeń/praktyki uważamy siebie za super partnerów w tej sferze  i żadne z nas nie zamierza nigdzie indziej szukać bo ma wszystko czego potrzebuje w tej dziedzinie w domu :)
Rozmowy z moim tata nigdy nie wygladaly tak jak mowisz. Moj tata to naprawde wartosciowy czlowiek - staral sie mi przekazac, ze rodzina to dobro najwyzsze i powinno okazywac sie szacunek partnerowi i samemu sobie. Owszem, mowil o puszczalskich, ze tego wiekszosc mezczyzn nie jest w stanie zaakceptowac bo takie sa normy spoleczne ( niestety, ale ten syndrom swietej i ladacznicy o ktorym pisalas posiada wiele facetow). Wiele moich kolezanek ma wlasnie takie wolne podejscie i jakos te najbardziej wyzwolone nigdy nie mialy powaznego chlopaka, przez opinie sa skazane na niepowodzenie, a interesuja sie nimi mezczyzni nastawieni na seks. i to one potem cierpia na samotnosc i nieszczesliwe milosci i zauroczenia. Nie skreslam kobiet, ktore z milosci mialy partnerow seksualnych, ale ze sama chcialabym zeby wszystko bylo zawsze idealnie i zle znosze porazki to chcialbym jak najlepiej wszystko sobie ulozyc. Spotkalam chlopaka, ktory popiera moje myslenie i to chyba jest najwazniejsze. A jeszcze moze dodam, ze duzo kobiet tez jest "puszczalskimi" z desperacji, bo mysla ze tak utrzymaja przy sobie faceta bo nie potrafia dopuscic do siebie mysli ze moga byc same. To tez jest zle i na pewno bardziej cenie osoby ktore robia tak jak robia z przekonan aa nie z naiwonosci.
No i moim zdaniem slub nic nie gwarantuje, a na pewno nie milosc(ludziom sie nie uklada, sa razem z przyzwyczajenia i lenistwa - bo to slub przeciez, to juz trzeba byc razem, tyle zalatwiania, paapierkow itp). Wiec teoretycznie zawsze moze sie cos nie udac, ale powinno sie byc pewnym swojego partnera tak mi sie wydaje. 
I tu wychodzi Twoja młodość. ;)
Pewnym w życiu to można być tylko śmierci. ;)
Ja jestem prawie 10 lat starsza od Ciebie więc wiem, że może przez Twój idealizm inaczej patrzysz na świat. Każdy człowiek ma wolną wolę a życie biegnie swoimi drogami. Moim zdaniem człowiek powinien być przygotowany na różne możliwości.
Ja po prostu do seksu nie potrzebowałam gwarancji pt.obrączka/ akt u prawnika czy co tam jeszcze- potrzebowałam tylko i aż miłości.
Miłości nie jako fascynacji ciałem, nie burzy hormonów, ale tego uczucia w którym czujesz, że jesteś w stanie oddać siebie dla drugiej osoby za nic, jesteś się w stanie poświęcić bo kochasz i oddajesz siebie w ręce drugiej osoby. Co to za miłość co potrzebuje gwarancji?
To prawda, ale chyba nie myslisz o tym ze jest bardzo prawdopodobne, ze sie rozstaniesz z mezem bo nagle sie cos wydrzy. Mozesz byc przygotowana na taka mozliwosc, ale szanse sa male

Ja rowniez nie potrzebowalam gwarancji przeciez. ale uwazam, ze samo uczucie nie wystarczy. musialam poczekac jakis czas, poznac partnera i miec swiadomosc ze ten zwiazek ma szanse na przyszlosc ( chyba, ze to wszystko u Ciebie znaczy po prostu milosc ). Jestem troche przyzwyczajona do pojecia milosci przez moje kolezanki, ktore sa kochliwe i uwazaja, ze kogos kochaja co 3 miesiace. dla mnie to nierealne, dlatego tak sie rozpisalam.
Zarówno w przypadku pierwszego i drugiego związku nie przewidywałam, że rozstanie jest bardzo prawdopodobne. ;)
Ja liczę się z tym, że w życiu nic nie jest dane raz na zawsze.
Miłość to dla mnie wielkie, głębokie uczucie na całe życie pod warunkiem, że obie osoby będą do tej miłości co raz coś z siebie dawać- inaczej ona odchodzi w przeszłość. Mój mąż dużo lata samolotami więc czasem się bardzo boję i stresuję, że w razie wypadku mogłoby mu coś się stać- zobacz ilu ludzi ginie co roku na drogach, nic nie jest w życiu takie pewne i na 100%. Fakt, marze, że jako dziadkowie będziemy siedzieć razem w parku na ławce trzymając się za ręce :)
Nie , ja ciebie nie atakuję :) tylko ciekawa byłam ile masz lat mając taki światopogląd, oj myślę, że napewno ci się zmieni, jak pożyjesz trochę dłużej. Życie potrafi tak dać w d..., że szkoda gadać. Osoby za które dałabyś sobie rękę uciąć zdradzają.
 Wydaje mi się, że tata wyrządził ci krzywdę, skoro jeśli by związek się rozpadł musiałabyś żyć z brakiem szacunku do siebie samej... rozumiem, że on też by szacunku nie miał do córki nie dziewicy? To jest chore. A życie to nie bajka, już nie raz byłam czegoś pewna a w ciągu tygodnia tak się potrafi wszystko zmienić, że nawet sobie sprawy nie zdajesz. Ale życzę ci, żeby cię to ominęło :)
ja myślę jeszcze (co normalne w tym wieku), że autorka dosyć mocno wiąże doświadczenia seksualne z miłością, niech pamięta tylko, że u mężczyzn często te dwa wyrażenia nieźle się rozjeżdżają w niektórych momentach (osobiście nie znam zdrowego faceta który na pewnym etapie swojego życia nie oglądał filmów porno, nie uwielbiał oglądać nagich kobiet itd. i nie miało to nic wspólnego z miłością :))
co do rozczarowań w życiu- uważam jak sadcat (życzę by Cię to ominęło) ale jesteśmy tylko ludźmi i prawdopodobnie zarówno Tobie jak i Twojemu chłopakowi zdarzy się popełnić jakiś bład/ rozczarujecie się na drugiej osobie. Grunt to umieć sobie wybaczyć i żyć bez powtórek takich potknięć :)
Możliwe, że macie racje :) ale mimo wszystko mam nadzieje, że wszystko uda się tak jak w przypadku moich rodziców albo rodziców mojego chłopaka, bo chciałabym mieć poczucie w życiu, że wybrałam dobrze. Ja rozumiem to, że w wieku dojrzewania(teraz ma 22 lata i - pewnie tak jak większość chłopców po wyjściu z LO baaardzo zmądrzał) mój chłopak był bardziej ciekawy seksu, oglądał filmy porno i miał wieeelkie potrzeby seksualne. Rzecz w tym, żeby nauczyć się nad nimi panować i nie robić nic pochopnie. Może troche się zagalopowałam ze stwierdzeniem, że każda kobieta, która nie jest dziewicą jest gorsza, ale w przypadku gdy tych partnerów było 4,6,8,20 - takiej osoby nie będę cenić. Bo ile razy można popełniać błąd? 
A co do naszych błędów... oprócz zdrady i kłamstwa(oczywiscie w granicach rozsadku, bo mysle ze z biegiem czasu nawet jakies male klamstweka beda sie pojawialy czesciej na co oboje bedziemy musieli zwrocic uwage!) jestem w stanie wybaczyć wszystko. sama wybralam tego chlopaka i bede wierna i sobie w tym wyborze i naszej milosci:) Jestem zdania, ze jak sie cos zaczelo to trzeba w tym wytrwac!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.