Temat: Straszne historie z życia wzięte

Znacie może jakieś  ? :)

ObyDo7 napisał(a):

kilka lat temu kiedy modne byly jeszcze dyskoteki wiejskiej i "tuningowane" maluchy, 4 chlopaków i 1 panna jechali na taką impreze, wyboista droga, kamyrdole, dziury, maluch skakał jak oszalały.... Dziewczyna pod dyskoteka nie wyszła z auta- kiedy koledzy ją wołali okazalo sie ze nie reaguje.... byla juz martwa- sekcja zwlok wykazała, ze musiała uderzyc tak niefortunnie glową o dach malucha ze pekło jej cos w kregoslupie, siedziala na kolanach 2 osilków, na tylnim siedzeniu


Boże... mając 9-10 lat skakałam po łóżku piętrowym i z całej siły uderzyłam głową w sufit. Przez długi czas nie mogłam złapać oddechu. Teraz sobie uświadomiłam jak to mogło się skończyć. :P
:(

mojej koleżanki kuzynka jechała na rowerze po wiejskiej drodze i autobus ją zahaczył i niestety zmarła - na pogrzebie -miała przykrytą twarz "welonem" ponieważ oczy jej wypłynęły.... miała ok 15 lat :( masakra

historie są straszne jakie tu opisujecie...brrr

Mam też znajomą - jechała z dyskoteki - 5 osób - wypadek - ona sparaliżowana, a 4 cała - odwrócili się od niej - dziewczyna do dziś jeździ na wózku....

Z dwa lata temu - spacerując z psem po osiedlu - widziałam jak facet spada z balkonu - z 9 piętra .... roztrzaskał się na chodniku - myślałam, że tam zawału dostanę - plotki chodziły takie, że żona była w hospicjum a on chciał skończyć z życiem, albo, że poprawiał antenę satelitarną na stołku i wypadł. Widok był straszny....

Ostatnio na moim osiedlu, przed blokiem leżał facet - nikt do niego nie podchodził - wiadomo jaka znieczulica jest - bo to może pijak itp. okazało się, że wracał z pracy i dostał zawału i zmarł ....


tak. ja znam... tematy na forum vitalii
Znam z bliskiego otoczenia.
Ślub.
Pan młody dostał motocykl w prezencie i go wypróbował podczas wesela...
Wrócił... Ale w worku...
Zginął w dniu ślubu....


Inna historia również z motocyklem.
Walentynki.
Kobieta nie chciała puścić faceta na przejażdżkę  
On się uparł i pojechał...Zginął na drzewie.


Kolejna.

Młody chłopak, przychodził do mojego taty naprawiać radia CB.
Pewnego dnia bardzo spodobał mu się pasek do spodni mojego taty, z Libii, mój tata dostał go od swojego taty.
Mój tata podarował ten pas Danielowi.
Za kilka dni dostaliśmy informację,że Daniel się powiesił na pasku od spodni..
Okazało się,że na tym od mojego taty ;-(((((((((((((

Powód - problemy rodzinne, z ojcem..


Kolejna.
Siostra mojego pierwszego w życiu chłopaka, de facto sąsiadki Visa-Vi nas.... Urodziła im się córcia, która w wieku 3 latek umarła w męczarniach z guzem mózgu..Kiedy ich widzę po kilku latach od tragedii to mnie zgina...
Tym bardziej,że rozmawiałam z ta niunią za życia..
Byli moimi sąsiadami..... Z byłym mam kontakt i mówi ,co u nich...Jak się trzymają.


I taka osobista...
Kiedy to tata mojej mamy zmarł na krześle przy Wigilii....
Zawał.


Pasek wagi

pannanikt00 napisał(a):

Historia z mojej miejscowości.Młode małżeństwo, bardzo bogate, długo nie mogli mieć dziecka. W końcu zdecydowali się na in vitro. Wszytko się powiodło, kobieta urodziła zdrowe dziecko.Akurat budowali dom, mieli duży balkon na piętrze, ale jeszcze bez balustrad. Kobieta siedziała z niemowlaczkiem w wózku na tym balkonie, weszła na chwilę do domu.. w tym czasie wózek się stoczył, spadł z balkonu (nie był zahamowany). Dziecko zmarło.

Jezus Maria, weź nie pisz takich rzeczy, też mam balkon jeszcze bez barierek ;(((( i córka mi się tam pcha, cięgle muszę okno na klucz zamykać,ale już mi się takie tragedie śniły,że spada i ginie...............
Pasek wagi
Historia prawdziwa
Mój tata wracał z trasy (jest zawodowym kierowca) i  jechał przez pewną miejscowość już niedaleko naszego domu, na łuku drogi wjechała w niego rozpędzona tigra. 4 mężczyzn zginęło na miejscu bo wjeżdżając w tira którym jechał mój tato ścieło cały dach(i przy okazji ich głowy...)
co gorsza wszyscy byli pijani. Jednego z tych chłopaków znałam , miał dziewczynę w ciąży. Urodziła chyba miesiąc po jego śmierci

Momoo napisał(a):

może nie straszna a głupia, ale jakieś 4 dni temu z 3 piętra mego bloku, ponoć, bo nie wiem czy na 100% zjarany chłopaczek wyleciał przez balkon, oczywiście krzywdy sobie żadnej nie zrobił. znam rodzinę, w której kobieta miała męża i chyba 4 synów. Mąż zginął w wypadku, 2 lata później jeden z synów się utopił w stawie jadąc samochodem, a za kolejne 2 lata, drugi syn jadąc motocyklem nie wyrobił się w zakręt i walną w betonowy słup, też zginął. koleżanka mi opowiadała, jak jej kolega zginął w pożarze. Jego rodzice byli po rozwodzie, ojciec nienawidził matki i któregoś razu pijany poszedł do domu w którym mieszkała z synem. Zobaczył, że nie ma auta, wiec był pewien, że i syna nie ma w domu (auto zostało u jego dziewczyny, bo wypili kilka piw). Podpalił dom. Chłopak młody, zginął wraz z matką. Chłopak poszedł ze znajomymi nad rzekę, a owe "kąpielisko" słynęło z wirów i głębszych miejsc. Chciał ostatni raz, zanim mieli się "zwijać" do domu, wskoczyć do wody. Wskoczył. Nie wypłynął. Utopił się. A wszystko miało miejsce zaledwie 3 lata po śmierci jego ojca, który został pobity ze skutkiem śmiertelnym 40m od własnego domu. Wdowie, został tylko najmłodszy syn. Edit:Miałam pradziadka, wspaniały mężczyzna, chociaż mało go pamiętam jakoś 7 lat temu blisko mu już było do śmierci. Odkąd pamiętam nie ukrywał, że nie lubił synowej i jak już wiedział, że umiera, nie chciał by była obecna na pogrzebie. Tak też było, gdy na 3 dni przed jego śmiercią jego synowa dostała niedotlenienia prawej półkuli mózgowej. Mój pradziadek także nie tolerował księdza prawosławnego, którego miał w swojej wiosce, bo ten popijał i nie dawał przykładu jako duchowny. Pradziadek powiedział, że jeśli umrze, to on ie chce być pochowany przez owego duchownego. Na dzień przed pogrzebem dziadka, dowiedzieliśmy się, że ów ksiądz został potrącony przez samochód idąc do cerkwi. 

Podobnie.
Babcia mojego taty nie lubiła mojej mamy.
Kiedy babcia taty zmarła,a mama chodziła 1wszego listopada palić jej znicze, zawsze kończyła chorobą... Wielokrotnie szpitalem...
Raz z jakimś guzem na jelicie. Wystarczyło,że przed  świętem umyła jej grób, 2 dni po zdychała, za przeproszeniem. Kilka lat z rzędu.... W końcu powiedziała dość!
Nie dotyka grobu i jest zdrowa................


LadyZgaga - To jakieś 1,5 miesiąca temu na mojej wsi zginął jeden z bliźniaków,"gruba ryba miasta",, Każdy się go bał......Mieszkali wieś za nami... Rozwalili się na drzewie. Po narkotykach,a kierowca przeżył, amputowali mu nogę i pójdzie siedzieć.
A 4 godziny później znów u mnie na przedmieściach, kawałek za naszym domem, młoda para zjechała na drzewo,bo wybiegła im sarna albo jeleń..Trupy na miejscu...........Osierocili dziecko :(


A przypadki z wypadaniem przez balkon z wieżowca,to są u mnie (dom rodzinny,miasto) notorycznie. Z okien moich rodziców widać balkon przez który z 9 piętra 2 razy wypadło 2 kolesi.........



Sąsiadka, mieszkała naprzeciw nas (dom rodzinny) hodowała róże..Kochała je ponad wszystko! Pewnego dnia pielęgnacji ów kwiatów... Zakuła się jednym z nich...
Po 2 godzinach , na pogotowiu zmarła.
Przyczyna? Tężec od kolca róży rana i ziemia...w której dalej grzebała...

Pasek wagi
Mój kolega jechał z laską przez las, było już pózno
ale ona musiała się wysikać. Zatrzymali się, on czekał przy aucie a ona
poszła dalej, czekał dość długo i nagle usłyszał krzyki, zaczął jej szukać, gdy ją
znalazł miała kilka ran kłutych... okazało się że.... usiadła na jeża.
Hahaha musiałam to napisać.

A tak poza tym to od tych historii mam ciarki.
Pasek wagi
Przypomniała mi się autentyczna historia z miejscowości w której mieszkałam w dzieciństwie.

Młoda dziewczyna mieszkała tylko z matką, bo ojciec zmarł parę lat wcześniej na zawał. Dziewczyna miała chłopaka. Po jakimś czasie okazało się,że jest z nim w ciąży. Planowali ślub i ponoć dobrze im się układało. Któregoś dnia w tygodniu dziewczyna  poszła do kościoła na mszę. Zawsze wracała na piechotę,a z kościoła do jej domu było ok. 3 km więc trochę czasu jej to zajmowało. Tamtego dnia koleżanka podwiozła ją do domu samochodem,więc dziewczyna wróciła wcześniej. Weszła do domu i zobaczyła swoją matkę w łóżku ze swoim chłopakiem. Wyszła z pokoju i pobiegła do stodoły. Tam się powiesiła.

Ta sprawa była wielkim skandalem na tamtej wsi. Do tej pory wszyscy to pamiętają. Matka się stamtąd wyprowadziła,bo ludzie by ją zlinczowali. Chłopak też wyjechał.
Jak dla mnie to straszna i okropnie smutna historia. Szkoda dziewczyny i jej nienarodzonego dziecka 

Edit,bo przypomniały mi się inne opowieści,tym razem z miejscowości,w której mieszkam teraz.

Około 10 lat temu jedna z rodzin w mojej wsi miała córeczkę. Dziewczynka była malutka i ledwo co nauczyła się chodzić. Matka wyszła z nią na podwórko, ale potem weszła do domu i obserwowała dziecko przez okno. Chwila nieuwagi... i skończyło się tragicznie.
Na schodkach stało duże metalowe wiadro wypełnione wodą. 
Dziewczynka pochyliła się nad nim i wpadła do niego... Niestety utonęła   Kiedy jej matka spostrzegła,że coś jest nie tak,było już za późno.

Historia starsza od mojej mamy, czyli z początku lat 50.
Koło mojej wsi,w polach znajduje się nieczynna już piaskownia. Za nią rośnie mały zagajnik,a w zagajniku jest niewielkie jeziorko.
We wsi mieszkała kobieta z dzieckiem. Ojciec małego był 'czarodziejem' (to znaczy zmajstrował dziecko i zniknął).
Kobieta w końcu odnalazła tego mężczyznę. Miał przyjechać do niej pociągiem i spotkać się ze swoim synem.
Przyjechał. Na koniec spotkania,kiedy kobieta z dzieckiem miała odprowadzić go na pociąg (stacja kolejowa jest w mojej wsi, a obok niej biegnie droga przebiegająca także niedaleko owego zagajnika) Mężczyzna zaproponował spacer. Doszli do zagajnika.
Tam udusił kobietę i dziecko,a ich ciała porzucił na brzegu jeziorka. 
Wsiadł do pociągu i odjechał,ale na szczęście udało się go znaleźć jakiś czas po odkryciu morderstwa.
Od czasu gdy usłyszałam tę historię,nawet nie zbliżam się do tego zagajnika.


A teraz opowieść znana całej Polsce.
Pamiętacie sprawę Krzysztofa B. nazywanego polskim Fritzlem? Ten facet przez lata gwałcił swoją córkę, urodziła mu dwójkę dzieci. Poza tym w tej rodzinie było jeszcze wiele przerażających spraw,ale większości niestety nie pamiętam. O tej historii powstał film dokumentalny, 'Anatomia przemocy', gdzie Alicja B.(pokrzywdzona) opowiada swoją historię. 
Kiedy sprawa wypłynęła,mieszkali pod Siemiatyczami. Parę lat wcześniej mieszkali jednak koło Wrocławia. We wsi sąsiadującej z moją...
Zaledwie kilka km od mojego domu dział się dramat tej dziewczyny... I nikt nie wiedział. Młodszy brat Alicji jest w moim wieku i chodził do klasy równoległej z moją. Kiedy jakiś czas po ich wyprowadzce ta sprawa się wydała,nikt nie mógł uwierzyć. Co prawda dzieci rodziny B. zawsze były 'jakieś dziwne', ale Krzysztof B. był postrzegany jako zwyczajny człowiek.
Coś strasznego.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.