- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 czerwca 2013, 19:18
12 czerwca 2013, 04:55
12 czerwca 2013, 09:21
Kochana nie będzie Ci do śmiechu, kiedy staniesz przed decyzją o dziecku, którego pragniesz, a okaże się, że nie funkcjonujesz już bez leków lub, że nie jesteś nawet w stanie przejść zespołu odstawiennego. Obyś nie musiała tego przechodzić. Dlatego powtórzę - tylko terapią (behawioralną) sobie pomożesz, leki w ostateczności. Zwłaszcza jeśli choroba nie trwa jeszcze długo. Im dalej tym trudniej. Żeby pokonać lęk musisz go przeżywać. Jak będziesz pracować nad objawami skoro je stłumisz lekami? Nie, nie przesadzasz - lęki to są ogromne problemy, które potrafią zniszczyć życie.I z wielką chęcią sięgnęłabym po jakieś medykamenty (wcześniejsze twierdzenia o ewentualnej ciąży trochę mnie rozbawiły - to tak, jakby odmawiać sobie pomocy na tu i teraz bo kiedyś być może zechcę zostać matką...), ale nie pójdę do lekarza bo...mama nauczyła mnie, że przesadzam/wymyślam i "takie"problemy to żadne problemy.
Trochę zdenerwowałaś mnie takim generalizowaniem, że każda kobieta marzy o dziecku i wcześniej czy później się na nie decyduje. Niektórzy wiedzą, że nigdy nie zostaną rodzicami i takie "wybieganie przed orkiestrę" mówiąc "będziesz żałowała kiedy..." jest bardzo nie na miejscu...
Pewnie, że łatwiej (zdrowiej?) jest zrezygnować z leków. Jak jednak można pracować nad lękiem spowodowanym nagłym dźwiękiem? Nie spodziewam się go przecież (gdy jest inaczej nie wytrąca mnie to aż tak bardzo z równowagi). Kiedy wychodzę z domu zdaję sobie sprawę z tego, że po ulicy przetoczy się pewnie jakiś cięższy (głośniejszy) samochód, ktoś gdzieś zatrąbi, dzieciaki mogą odpalić petardę, ale.... ja się boję jak pies nagle zaszczeka! Jak pracować nad ujarzmieniem takiego lęku?
Edytowany przez kawonanit 12 czerwca 2013, 09:23
12 czerwca 2013, 13:03
Edytowany przez 20 sierpnia 2013, 22:19
12 czerwca 2013, 14:33
A jakie bierzesz leki???jak już wcześniej wspomniałam dla mnie psychoterapia nie zadziałała ... moja nerwica polegała na omdleniach - więc leki uratowały moje życie, nie wyobrażam sobie co by było gdybym nie zaczęła się leczyć. Hmm nie powiem, żeby leki maskowały objawy, bo odstawiłam na miesiąc leki - chciałam z nich spokojnie wychodzić, ale pojawił się lęk - omdleń już nie było - więc dla mnie leki zadziałały jak leki - zniwelowały omdlenia.Moja psychiatra zanim dostałam leki, kazała pracować nad sobą - no więc próbowałam przezwyciężyć swój lęk - małymi krokami - np. wsiadałam do autobusu i przejechałam jeden przystanek, następnego dnia dwa przystanki .... Miałam też problem w sklepach w dużych sklepach - raz musiałam usiąść na środku sklepu bo zrobiło mi się czarno przed oczami, siedziałam jak "debil" i ryczałam, że jestem psychiczna. Niestety bez leków się nie obeszło - wolałam je brać i żyć. Każdy ma swój wybór - nikogo nie namawiam do brania leków. Ja biorę je 3 lata i poza wzmożoną sennością nie mam żadnych objawów ubocznych. Moja dawka leków jest również niewielka, zaledwie 10mg .... niektórzy biorą nawet po 50mg.Dziewczyny tylko nie pakujcie się w leki. Któraś z Was pisała, że leki nowej generacji są bezpieczne. Fajnie, po miesiącu działają, część objawów znika. Ale pomyślałyście o tym, że nawet takie trzeba odstawić na czas ciąży? Może o tym jeszcze nie myślicie, ale przyjdzie ten czas. Poza tym leki nie leczą , tylko maskują objawy. Z lękiem trzeba się zmierzyć, ponoć innej drogi nie ma. Tak jak napisała Rwetes - metoda małych kroków. Nie oczekujcie, że jak raz się uda, to kolejny raz już będzie ok. Być może lepiej będzie za 3 razem, a być może za 50-tym To jest masa pracy nad sobą i własnymi myślami. Bo chwilę przed napadem paniki jest zawsze jakaś MYŚL. Trzeba nauczyć się ją zauważać i pracować na nią.
12 czerwca 2013, 22:59
12 czerwca 2013, 23:03
13 czerwca 2013, 07:30