- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 czerwca 2013, 19:18
10 czerwca 2013, 20:29
bez leków nie mogłam ćwiczyć - bo zaraz mi było słabo i jadłam za pięcioro - bo myślałam że jak zjem będzie mi lepiej - i w efekcie mam 20kg więcej. Teraz z lekami ćwiczę bez stresu - biegam sama w lesie z psem - co kiedyś nie było możliwe :)I jak wygląda u Was kwestia uprawiania sportu? Bo ja przez to paskudztwo nie mogę sobie pozwolić na intensywny wysiłek bo zaraz szybkie bicie serca mnie stresuje i się automatycznie źle czuję. A kiedyś tak lubiłam np biegać...
10 czerwca 2013, 20:38
O kurde, no to ja mam to samo. Co prawda staram się nie przesadzać z "uzupełnienianiem zapasów życiowych" hehe ale odczucie takie samo! Już naprawdę sądziłam, ze może to moje jakieś fizyczne dolegliwości, ale to jednak ta beznadziejna nerwicabez leków nie mogłam ćwiczyć - bo zaraz mi było słabo i jadłam za pięcioro - bo myślałam że jak zjem będzie mi lepiej - i w efekcie mam 20kg więcej. Teraz z lekami ćwiczę bez stresu - biegam sama w lesie z psem - co kiedyś nie było możliwe :)I jak wygląda u Was kwestia uprawiania sportu? Bo ja przez to paskudztwo nie mogę sobie pozwolić na intensywny wysiłek bo zaraz szybkie bicie serca mnie stresuje i się automatycznie źle czuję. A kiedyś tak lubiłam np biegać...
10 czerwca 2013, 20:49
O nerwicy przeczytałam masę książek ... co jeszcze bardziej nakręcało moją psychikę. Nerwica to są objawy somatyczne, które mózg wysyła i w efekcie czujemy się, źle, słabo, bije nam serce jak przy zawale. Jest do nerwica wegetatywna - czyli obejmuje jakiś układ, narząd - który wysyła sygnały, że coś mu jest - u mnie był to układ krążenia - czyli serce, niskie ciśnienie, omdlenia i siniejące ręce i usta - jak przy wadzie serca. Nerwica jest beznadziejna - ale niestety coraz więcej osób będzie na to chorować - wieczna gonitwa i stres. U mnie przyczyną powstania było napięcie w domu - kłótnie rodziców i wieczna walka z nadwagą. Byłam twarda psychicznie ale do czasu, kiedyś to pękło. Polecam rozmowę z psychologiem, ale najpierw zrobienie wszystkich badań podstawowych a także konsultacji neurologa i kardiologa.O kurde, no to ja mam to samo. Co prawda staram się nie przesadzać z "uzupełnienianiem zapasów życiowych" hehe ale odczucie takie samo! Już naprawdę sądziłam, ze może to moje jakieś fizyczne dolegliwości, ale to jednak ta beznadziejna nerwicabez leków nie mogłam ćwiczyć - bo zaraz mi było słabo i jadłam za pięcioro - bo myślałam że jak zjem będzie mi lepiej - i w efekcie mam 20kg więcej. Teraz z lekami ćwiczę bez stresu - biegam sama w lesie z psem - co kiedyś nie było możliwe :)I jak wygląda u Was kwestia uprawiania sportu? Bo ja przez to paskudztwo nie mogę sobie pozwolić na intensywny wysiłek bo zaraz szybkie bicie serca mnie stresuje i się automatycznie źle czuję. A kiedyś tak lubiłam np biegać...
10 czerwca 2013, 20:51
Mam tak samo :) również gadam "do siebie", że jestem bezpieczna, że nic mi nie grozi. To trzeba robić regularnie, żeby weszło w krew, ja mam jeszcze z tym problemy. Co do leków tylko validol i sedatif pc, a Wy dziewczyny?
10 czerwca 2013, 20:52
I jak wygląda u Was kwestia uprawiania sportu? Bo ja przez to paskudztwo nie mogę sobie pozwolić na intensywny wysiłek bo zaraz szybkie bicie serca mnie stresuje i się automatycznie źle czuję. A kiedyś tak lubiłam np biegać...
10 czerwca 2013, 20:56
hydroxyzyna na większe wyjścia aczkolwiek potem mam stan nacpania i nie moge sie wybudzic z drzemki;) ale ona mi najbardziej pomaga .. a tak to kalmsy ... duuuuzo kalmsow jak np ide na zakupy :PMam tak samo :) również gadam "do siebie", że jestem bezpieczna, że nic mi nie grozi. To trzeba robić regularnie, żeby weszło w krew, ja mam jeszcze z tym problemy. Co do leków tylko validol i sedatif pc, a Wy dziewczyny?
10 czerwca 2013, 20:56
10 czerwca 2013, 21:00
10 czerwca 2013, 21:02
10 czerwca 2013, 21:03
Nie wiem czy można to nazwać nerwicą, ale... od 5 lat panicznie boję się mijać mężczyzn, albo dzieci idąc gdziekolwiek. Czemu dzieci? Jestem kurduplem (piękne 155cm robi swoje) i nie było dnia kiedy jakieś 7-8 latki albo na mnie dosłownie pluły, albo wyjeżdżały z tekstami "zrób mi loda dziwko" i tym podobne. Mężczyźni? W lany poniedziałek zostałam napadnięta przez byłego ucznia, który nienawidzi mojej matki i ze swoimi 3 kumplami wrzucili mnie do zasyfionego, śmierdzącego bajora w parku, oczywiście pełno ludzi. Nikt nie zareagował. Wiem, tak w życiu bywa, to normalne. W takich sytuacjach się duszę, z trudem łapię powietrze, staram się jak najszybciej odejść. Niestety, powoduje to jeszcze większą zadyszkę. Staram się z tym walczyć, ale jak widać po 5 latach nic się nie zmieniło. (mam 18)