Temat: Nie stać nas na dziecko - zgadzacie się?

Często rozmawiając ze znajomymi parami oni wysuwają ten właśnie argument: "Nie stać nas teraz na dziecko". Czy uważacie, że finanse pełnią najistotniejszą rolę w podjęciu decyzji o dziecku?

Wyobraźcie sobie sytuację: po opłaceniu mieszkania, wszystkich opłat i jedzenia, zostaje Wam na życie 500 zł miesięcznie. Oboje z mężem/partnerem pragniecie dziecka. Zdecydowałybyście się?

Ja - tak. Powinno nam wystarczyć na wszystkie potrzeby, przynajmniej "na niskim poziomie", ale niczego by nie zbrakło. W razie jakiegoś kryzysu finansowego obie rodziny by nam pomogły.

Moja przyjaciółka - nie. Dopiero, kiedy mieliby 4-5 tys. miesięcznie, żeby żyć "na wysokim poziomie", zaczęłaby myśleć o dziecku. Tak, żeby wystarczyło na wszystkie ich potrzeby i na wszystkie potrzeby dziecka, żeby "niczego mu w życiu nie brakowało".

Jak jest w Waszym przypadku? Jeśli brak innych przeciwwskazań, to czy decyzję o dziecku uzależniałybyście od stanu portfela?

Według Was - ile "kosztuje" dziecko miesięcznie? Nie mówiąc o początkowej wyprawce ani potem o książkach do szkoły, ale miesięczny koszt jedzenia, ubranek i zabawek (mam na myśli oszczędne życie).
Pasek wagi
Miłego dnia, Dziewczynki :) Ja również dziękuję za dyskusję ;)

Serce roście, patrząc na te czasy, kiedy vitalijki o odmiennych poglądach mogą dyskutować przez 16 stron w kulturalny sposób
Pasek wagi
i bukaka, zgadzam sie z Tobą w 100% - najwazniejsze jest wychowanie :)
Moje dziecko nie ma i nie będzie miało markowych ciuchów - moda jest dla mnie nieistotna, też nie mam markowych rzeczy, mam bardzo starą, ale odporną na uderzenia i gryzenie nokię i nie mam potrzeby szpanowania. Moje dziecko za to ma prawo się brudzić, tarzać po trawie, bawić z naszymi zwierzakami (w rodzinie są 4 psy i 3 szczury), ale uczymy go szacunku dla tych zwierzaków. Nie będzie uczone, ze musi mieć, a jedynie, ze musi szanować zabawki. My mu kupiliśmy w sumie kilka zabawek, po prostu lepszej jakosci. Od rodziny dostał różne, ale te, któe uznaliśmy za niebezpieczne lub bezsensowne, są pochowane. Chcemy, zeby wyrósł na dobrego człowieka, szanujacego innych.
Pasek wagi
Też nie ufam lekarzom. 
Ale szczepiłam tylko obowiązkowymi szczepionkami. Owszem, podobno jest ryzyko autyzmu po szczepieniu, ale spotkałam ostatnio kobietę, która ma dorosłą już córkę z autyzmem, którego dorobiła się po antybiotyku. Każde lekarstwo ma jakieś możliwe skutki uboczne i nie przewidzi się, czy spotkają one akurat nasze dziecko. Jeżeli ryzyko jest małe, to nie ma co się zastanawiać - pod warunkiem, ze lekarstwo rzeczywiście jest potrzebne (obowiązkowe szczepienia, jak uważam, są potrzebne). Niestety, wielu lekarzy leczy objawowo i na ślepo przepisuje lekarstwa (w tym antybiotyki), zawsze powinno sie patrzeć im na ręce.

Nikki23 napisał(a):

Miłego dnia, Dziewczynki :) Ja również dziękuję za dyskusję ;)Serce roście, patrząc na te czasy, kiedy vitalijki o odmiennych poglądach mogą dyskutować przez 16 stron w kulturalny sposób

aż dziwne że tak długo jest kulturalnie =)
dziwne, ale godne pochwały
Pasek wagi

Nikki23 napisał(a):

dziwne, ale godne pochwały

to prawda =)
I miło się czyta :)
Pasek wagi
co do samych szczepień -temat rzeka - z uwagi na starszą córkę, powiem że"połamałam zęby" żeby zgłębić temat, starsza córka jest pod opieką neurologa od urodzenia, a przez pierwszy rok życia jeszcze był kardiolog, immunolog z dobrych  szpitali dziecięcych, bo wszyscy bali się ją szczepić (córka urodziła się w bardzo złym stanie - przez lekarzy którzy źle prowadzili mój poród przez ich głupotę prawie ją straciłam).  Obie córki zaszczepione są tylko na choroby śmiertelne.


Wracając do dyskusji zauważyłam w większości wpisów jeden tręd, który ma odbicie w zachowaniu dzieci. Moje córki chodzą dość dobrze ubrane, nie jestem krezusem, ale udaje mi się nieźle obłowić na wyprzedażach. Kupienie ubrań za 10% ich pierwotnej ceny jest warte świeczki. I siebie też tak ubieram, i już nie chodzi tu - w moim mniemamiu- o metki, ale o jakość ubrań. Czesto ubrania bazarowe o których któraś pisała są droższe.
Przykład. - kupowałam córkom leginsy w zeszłym roku w lipcu (niestety tu trzeba liczyć czy na pewno zakup trafi w wzrost dziecka - aczkolwiek strata nie wielka bo markowe ubrania na allegro schodzą jak bułeczki), 2pak leginsów Mothercare na roczne dziecko kosztował raptem 12,99 znajdźcie mi proszę,w tej cenie 1 parę!? Kolejna rzecz jakość bawełny jest znacznie lepsza niż oferta zwyklych sklepów, a w niskiej cenie można trafić jeszcze na bawełnę bio.

Kolejna rzecz moja córka mimo 6 lat nie jest tak materialna żeby zauważała co ma na sobie, czy to ma metkę Gap, czy inną. Dla niej ma to być wygodne, przewiewne, z naturalnych materiałów, buty dobrej jakości, żeby stopa się nie pociła i nie męczyła. Nigdy się nie spotkałam z tym żeby małe dzieci się licytowały na marki, szybciej rodzice (a dzieci przenoszą wszystko co usłyszą od rodziców, i głównie przez rodziców zwracają na takie rzeczy uwagę). U mojej córki kartą przetargową są teraz lalki monster high i wszystko co się wokół tego kręci. Czy kupię? tak ale nie dlatego że mnie stać, a dlatego że będzie to nagroda na koniec roku szkolnego za dobre wyniki.

Sztuką jest dzieci wychowywać, a nie tylko hować i wystawiać na pokaz.

Autorko wątku fajnie że masz rodzinę na którą możesz liczyć, i trochę zazdroszczę, i nie chodzi tu o to że liczę na to że ktoś mi coś da, dla mnie większą radością była by babcia która może wpaść do dzieci, czy dzieci kuzynek z którymi córki miały by kontakt.
Dzieci są drogie w utrzymaniu, ale to też nie znaczy że nie należy ich mieć.

500 zl na miesięcznie utrzymanie dziecka...hmm...powiem wam tak,zależy kto co kupuje tak naprawdę.
U mnie w domu są miesiące że 500 zł musi starczyć na 3 osoby.I dajemy radę.
Aktualnie mąż tylko pracuje,ja wychowuję synka,ale daję go do przedszkola a sama zamierzam iść do pracy to już będzie może lepiej;przedszkole też nie mało kosztuje...ehh...

Ja jak wyszłam za mąż nauczyłam się oszczędzać i nie szastać kasą.
Aż sama się sobie dziwię,ale jak widać można.
Wiadomo że jak dziecko jest w drodze to jest to duży wydatek(wózek,ubranka,łóżeczko itp.)
Nam sporo rzeczy dala rodzina i znajomi więc łóżeczka,wózka głębokiego,nosidełka,ubranek nie musiałam kupować.
Synek ma 2,5 roczku i do tej pory mało co z ubrań mu kupowałam(chyba że na allegro duże zestawy ubrań za niewielkie pieniądze w różnych rozmiarach,więc będzie miał jak podrośnie)
Szczepiliśmy się na NFZ więc za szczepienia nie płaciłam,do lekarza też chodzę na NFZ tylko na leki wydaję jak trzeba,ale rzadko chorujemy na szczęście.:)
Zabawek prawie nie kupujemy(ma już całą stertę),chyba że jest jakieś święto.(na promocjach można fajne rzeczy kupić i niedrogo,albo na aukcjach internetowych)

Bywa też tak,że rodzina nie może pomóc bo sama ma kłopoty finansowe,więc samemu trzeba sobie radzić.



Pasek wagi

wrednababa56 napisał(a):

moj mezczyzna teraz marudzi ze byl glupi jak zarabial 1700 zl i wydawal na gry zamiast odkladac na kompa czy na cos tamkiedy zarabial 1000-1400 narzekal ze malo, ze tego nie kupi, tam nie pojedzieteraz ma pol etatu ok 750 zl i dalej narzeka ze malo, ale jakos zyjemy z pomoca rodzinygdyby zarabial 2000 zl to spokojnie by mnie utrzymywal na wiekszym poziomie

Kochana, to już Ci nie przeszkadza,że mężczyzna utrzymuje kobietę?
Widzę ,że z czasem i wymagania wzrosły do "wyższego poziomu" .



Szczerze nawet nie wiem ile wydawaliśmy i ile teraz wydajemy na dziecko.
Nigdy tego nie liczyliśmy.
Nawet na siebie nie liczymy.

Ale gdybym miała wolne 500zł. od tak dla córki 3,5 letniej, wydaje mi się ,że to bardzoo dużo.
Nie wiem,co bym miała jej kupować co miesiąc za pół tysiaka ;-).
Zabawek nie mam już gdzie układać.
Posiłki je razem z nami.
Za przedszkole póki,co nie płacę ,ani za dodatkowe zajęcia (angielski, rytmika, gimnastyka).
Pewnie wydawałabym na karuzele :D i ubrania.

Ale przy małym dziecku , tak do 2 latek, pieniędzy trochę trzeba.
Fakt pampersy, mleko ( o ile nie karmi się piersią) chusteczki do pupy, kosmetyki, leki....
Nie wspominając o wyprawce.
Ja wyprawkę kupowałam na spokojnie przez całą ciążę, więc kiedy córcia się urodziła, miała wszystkiego pod dostatkiem.
Kiedy zaczęła jeść, starałam się sama jej gotować zupki, robić deserki owocowe, jogurtowe tak jak w słoikach.
Ale moi rodzice mieli szajbę na pkt. kupowania obiadów i deserów z Hippa i Gerbera.... I wiem,że na same te słoiki wydawali miesięcznie od 200zł. do 300zł.
A jak otworzyłam szafkę to miałam sklep.. Więc słoiki służyły nam na wycieczki, spacery ,odwiedziny u kogoś.
Ale spokojnie nie musieli ich kupować, zbędny wydatek.

Podsumowując, myślę 500zł. wolnych środków przeznaczonych jedynie na dziecko powinno wystarczyć.


Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.