- Dołączył: 2013-02-13
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 10655
12 kwietnia 2013, 21:45
Przydazylo wam sie w zyciu cos tak krepujacego, ze na sama mysl pala was policzki? Nie wstydzcie sie ;) Ja nikomu nie powiem ;)
Na lotnisku w Brukseli udalam sie za potrzeba w wiadome miejsce. Byl wieczor i pani sprzataczka myla podloge ;) Wpakowalam sie do kabiny...robie swoje w pozycji narciarza...i nagle otwieraja sie drzwi :D Nie wiem ktora z nas byla bardziej zdziwiona :D Popatrzyly my sobie w oczy przez kilka sekund...ja nie przerwalam...nieda sie przerwac :D Szczesliwie mam male szanse na spotkanie z ta kobieta ;) Mam nadzieje, ze ona cieplo mnie wspomina::D
Edytowany przez Marta11148 12 kwietnia 2013, 22:06
13 kwietnia 2013, 18:27
Kiedyś też złamalam obca w butach i przez pół miasta szłam na palcach :)
Ostatnio na wakacjach w Hiszpanii wychodziłam ze sklepu i oglądał się za mną ochroniarz. Pomyślałam, że się chyba mu spodobałam :) Po przejściu kilkunastu metrów okazało się, że ze sklepu wyniosłam koszyk na zakupy. Na szczęście za mną nie biegł i grzecznie odniosłam koszyk do sklepu.
- Dołączył: 2013-03-01
- Miasto: Madryt
- Liczba postów: 1861
13 kwietnia 2013, 19:47
Genialne historie
![]()
Bardzo często zostawiam telefon na łóżku przy poduszce i gdy usłyszę dźwięk przychodzę do pokoju i może rzec rzucam się na łóżko po niego, żebym nie musiała obchodzić dookoła. Pewnego razu wieczorem siedzę w kuchni, a tu SMS. No to idę do pokoju, nie zapalam światła i rzucam się z impetem... na podłogę
![]()
Jak mogłam nie trafić na wielkie dwuosobowe łóżko?? Nie wiem :) Huk był niemiłosierny, siniak na biodrze też bardzo okazały :)
- Dołączył: 2013-03-21
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 181
13 kwietnia 2013, 19:51
hahaha, nie moge przestać sie smiac:D
to ja może opiszę jedna taką, z czasów gimnazjum:P
Nigdy nie grałam w koszykówkę za dobrze, ale jak pewnego dnia były zawody międzyszkolne, to ubłagałam pana, żeby mnie wziął chociaz na rezerwe (nie chciałam mieć wtedy lekcji, bo jakiś sprawdzian był). Mecz już trwa, oczywiscie nasza szkoła przegrywa, a tu nagle słysze, ze mam wejsc na boisko. Byłam tak zestresowana i zdenerwowana, ze nie wiedzialam co sie dzieje. Ktoś podał mi piłkę, to ja podniecona lecę do kosza, patrze, nie ma żadnych przeciwników, to wtedy w ogole myślalam ze oszaleje z podekstcytowania.. Słysze jakieś krzyki na widowni ( myslalam ze to doping) i o dziwo trafiłam!. Dopiero pozniej sie zorientowałam,że trafiiłam nie do tego kosza, a wszyscy na widowni wcale mnie nie dopingowali, tylko wrzeszczeli, CO JA ROBIE! Niby nic takiego, ale myślałam ze umre ze wstydu:(
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
13 kwietnia 2013, 20:03
piwnookaa napisał(a):
hahaha, nie moge przestać sie smiac:D to ja może opiszę jedna taką, z czasów gimnazjum:P Nigdy nie grałam w koszykówkę za dobrze, ale jak pewnego dnia były zawody międzyszkolne, to ubłagałam pana, żeby mnie wziął chociaz na rezerwe (nie chciałam mieć wtedy lekcji, bo jakiś sprawdzian był). Mecz już trwa, oczywiscie nasza szkoła przegrywa, a tu nagle słysze, ze mam wejsc na boisko. Byłam tak zestresowana i zdenerwowana, ze nie wiedzialam co sie dzieje. Ktoś podał mi piłkę, to ja podniecona lecę do kosza, patrze, nie ma żadnych przeciwników, to wtedy w ogole myślalam ze oszaleje z podekstcytowania.. Słysze jakieś krzyki na widowni ( myslalam ze to doping) i o dziwo trafiłam!. Dopiero pozniej sie zorientowałam,że trafiiłam nie do tego kosza, a wszyscy na widowni wcale mnie nie dopingowali, tylko wrzeszczeli, CO JA ROBIE! Niby nic takiego, ale myślałam ze umre ze wstydu:(
hahahh pewnie do końca życia na myśl o tym bym robiła facepalma :D
- Dołączył: 2013-02-13
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 10655
13 kwietnia 2013, 20:07
Cos co przydazylosie mojej siostrze ;) Wracalysmy razem z szkoly i biedulka narzekala, ze potrzeba zaczyna ja cisnac;) Czekalysmy na autobus jakies 10 min+ podroz kolejne 10. Z przystanku do domu jakies 10 min...z 2 nie ma zartow jak cisnie to cisnie;) Sapala, dreptala, dyszala ;) Pekalysmy ze smiechu z kolezanka;) Gdy wysiadlysmy z autobusu ona stwierdzila, ze biegnie do domu bo nie wytrzyma ;) Ja szlam powoli plotkujac z kumpela. Pogoda ladna wiec niema co sie spieszyc ;) Stanelysly na chwilke przed jej domem porozmowiac i ruszylam dalej. Podchodze pod dom...patrze a tam siostra stoi pod drzwiami i placze. Pytam ja...a Ty czego tu stoisz? A ona.....nie dalas mi klucza :D Do dzis sie z tego smieje ;) Gdy weszlysmy siostra zajela sie.... praniem....;)
- Dołączył: 2013-04-04
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 1056
13 kwietnia 2013, 20:08
marzenaki napisał(a):
Kiedyś też złamalam obca w butach i przez pół miasta szłam na palcach :)Ostatnio na wakacjach w Hiszpanii wychodziłam ze sklepu i oglądał się za mną ochroniarz. Pomyślałam, że się chyba mu spodobałam :) Po przejściu kilkunastu metrów okazało się, że ze sklepu wyniosłam koszyk na zakupy. Na szczęście za mną nie biegł i grzecznie odniosłam koszyk do sklepu.
Lata temu, jakieś 10 myślę, moja mama miała taką, nie wiem jak to okreslić, wełnianą kamizelko-narzutkę bez rękawów za to długą do kostek, weszła do sklepu odzieżowego, pobuszowała między wieszakami i wyszła, niewygodnie jej się szło, patrzy w dół a do tej kamizelki przywiesiło się kilka wieszaków z ciuchami, oczywiście odniosła wszystko a w sklepie nawet nikt nie zauważył, że niechcący "ukradła" kilka rzeczy :D
- Dołączył: 2008-02-26
- Miasto: Loin
- Liczba postów: 3027
13 kwietnia 2013, 22:59
mega dobry temat :D też mam kilka "historii" z życia wziętych
1. Dwa lata temu, przyszła teściowa mojej siostry przyleciała z Australii do Polski. Miałam ją zawieźć z jednego miasta do innego a akurat to był taki okres że bardzo rzadko używałam auto, więc stało w domu. Po pracy pojechałam do domu rodzinnego, zwinęłam szybko auto i podjechałam po "teściową". Zaparkowałam, poszłam po nią do hotelu i razem wróciłyśmy na parking. No i pierwsza wtopa - nie mogę otworzyć drzwi. Szwagier mnie uprzedzał że jeden z kluczyków może się zacinać i widać pech trafił że trafiłam na ten. No to w akcie desperacji sprawdzam wszystkie drzwi i okazało się że bagażnik był otwarty, ja cała szczęśliwa że jednak dostaniemy się do środka wlazłam przez ten bagażnik (w środku było pełno suchego chleba i zakodowałam że muszę opieprzyć rodziców co to ma być!) otworzyłam drzwi teściowej i próbuje odpalić auto ale nadal nie działa :/ no to znowu dzwonię o poradę do szwagra ale on oznajmił że kluczyk zacinał się tylko w zamku od drzwi a nie od zapłonu. Zmartwiona dałam sobie chwilę na namył i spojrzałam przed siebie a na masce naklejka z wózkiem inwalidzkim. Myślę sobie "ja nie mam takiej naklejki w aucie" patrzę w bok na "teściową" a przez szybę widzę moje auto dwa miejsca dalej
![]()
oj ciężko mi to było z siebie wydusić. Co więcej to było na parkingu na przeciw urzędu miasta a 30m od nas dwa radiowozy z policjantami
![]()
do dziś to wspominamy, teściowa zrobiła mi nawet zdjęcie z tym autem ale nie dałam się jej namówić aby wejść do bagaja ;) w tym szoku zamknęłam drzwi tylko z jej strony a tych od strony kierowcy już nie
Moja siostra jedzie raz z koleżanką autem. W połowie drogi do domu (20minut) koleżanka pyta się mojej siostrze co to za sterta książek na tylnym siedzeniu na co siorka "jakie książki? ja nie mam żadnych książek". Też pomyliła auto ale o dziwo kluczyk pasował bez problemu :D:D:D Wróciła na parking, na szczęście jej auto nadal stało ale ze stresu nie zakluczyła cudzego. Po tym zdarzeniu zawsze ma jakieś małe naklejki na swoim aucie :D
2. Czasy liceum. Późna jesień, na dworze już bardzo zimno i wietrznie. Urywałam się z angielskiego kilka minut aby zdążyć na pociąg do domu. Kurtkę zawsze brałam wcześniej z szatni i chowałam do plecaka. Raz tak wybiegłam z lekcji w samym swetrze bo czasu mało i zdecydowałam że ubiorę kurtkę w tramwaju. Zdążyłam na tramwaj więc cała happy otwieram plecak bo mega zimno a tam... ani kurtki ani piórnika ani podręcznika i zeszytu od ang :D Na domiar złego rozładował mi się telefon i nie miałam jak się skontaktować z chłopakiem aby odebrał mnie ze stacji z dodatkową kurtką dla mnie ale w końcu spotkałam w pociągu znajomego z którym jestem na "cześć" ale i tak użyczył mi telefon (musiałam zmienić karty;])
Nauczycielka oddała moją kurtkę do kantorka i jak odbierałam ją kolejnego dnia to sprzątaczka nie omieszkała tego skomentować jak w taką pogodę można zapomnieć kurtkę :D Nauczycielka też miała ze mnie niezły ubaw i widziałam że ledwie się powstrzymywała od wybuchu śmiechu gdy oddawała mi podręcznik itd.
3. Wakacje 4lata temu. Jadę z siostrami i siostrzeńcem na zakupy do sąsiedniego miasta. Wychodzimy z auta, ja wzięłam Michałka na ręce i zsunął mi się klapek, oglądam się za butem bo nie mogłam go nigdzie blisko wyczuć i jak go dojrzałam to mówię do sióstr "dziewczyny, patrzcie co ja mam na nogach!" 25*C a ja miałam fioletowo-różowe kaciochy z dziurą na przedzie w jednym z nich. Jedna z sióstr popuściła ze śmiechu ale powiedziałam jej że nie ma bata i to ja będę prowadzić wózek (chowając tym samym nieco stopy;). W pierwszym lepszym sklepie dziewczyny kupiły mi japonki za 6zł (mam je do dziś:D) a siostra chowała plamę na spodniach plecakiem.
4. Czasy liceum, musiałam wstawać po 4 aby dojechać na pierwszą lekcję a kładłam się spać o północy więc byłam nie w najlepszej kondycji. 6 rano już w tramwaju oparłam się o rurę pomiędzy drzwiami i zasnęłam. Obudziłam się w momencie jak otworzyły się drzwi z obu stron i mnie "zmiażdżyły". Nic mi się nie stało, nikt nie zareagował. Ja też - każdy jeszcze był w fazie snu. Zaczęłam się z tego śmiać około 11... może reszta też :D
Mam więcej takich historii ;)
Edytowany przez anastazja2812 13 kwietnia 2013, 23:07
- Dołączył: 2010-01-18
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 3883
13 kwietnia 2013, 23:08
To co opowiem jest bardzo, bardzo obrzydliwe i to chyba najgorsza, najbardziej wstydliwa rzecz jaka mi się przytrafiła. Na zakończenie gimnazjum (4 lata temu) mieliśmy takie spotkanie z wychowawcą i każdy z nas z osobna składał Mu podziękowania itd. I mnie, całej zapłakanej (nie tylko ja płakałam, wszyscy płakaliśmy, że już się żegnamy) przy tych podziękowaniach, kiedy patrzyłam wychowawcy prosto w oczy, wypłynął z nosa glut!! Nie spodziewałam się tego kompletnie, nie miałam w ręku chusteczki, a facet zrobił taką mine, że do tej pory na samo wspomnienie tego wydarzenia mam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
13 kwietnia 2013, 23:13
anastazja2812 napisał(a):
mega dobry temat :D też mam kilka "historii" z życia wziętych1. Dwa lata temu, przyszła teściowa mojej siostry przyleciała z Australii do Polski. Miałam ją zawieźć z jednego miasta do innego a akurat to był taki okres że bardzo rzadko używałam auto, więc stało w domu. Po pracy pojechałam do domu rodzinnego, zwinęłam szybko auto i podjechałam po "teściową". Zaparkowałam, poszłam po nią do hotelu i razem wróciłyśmy na parking. No i pierwsza wtopa - nie mogę otworzyć drzwi. Szwagier mnie uprzedzał że jeden z kluczyków może się zacinać i widać pech trafił że trafiłam na ten. No to w akcie desperacji sprawdzam wszystkie drzwi i okazało się że bagażnik był otwarty, ja cała szczęśliwa że jednak dostaniemy się do środka wlazłam przez ten bagażnik (w środku było pełno suchego chleba i zakodowałam że muszę opieprzyć rodziców co to ma być!) otworzyłam drzwi teściowej i próbuje odpalić auto ale nadal nie działa :/ no to znowu dzwonię o poradę do szwagra ale on oznajmił że kluczyk zacinał się tylko w zamku od drzwi a nie od zapłonu. Zmartwiona dałam sobie chwilę na namył i spojrzałam przed siebie a na masce naklejka z wózkiem inwalidzkim. Myślę sobie "ja nie mam takiej naklejki w aucie" patrzę w bok na "teściową" a przez szybę widzę moje auto dwa miejsca dalej oj ciężko mi to było z siebie wydusić. Co więcej to było na parkingu na przeciw urzędu miasta a 30m od nas dwa radiowozy z policjantami do dziś to wspominamy, teściowa zrobiła mi nawet zdjęcie z tym autem ale nie dałam się jej namówić aby wejść do bagaja ;)
he he z moją maą miałyśmy podobnie, mama wzięła od babci samochód i pojechałyśmy do fryzjerki, po powrocie z salonu mama normalnie otwiera samochód, siada i komenytuje jak to babcia ma syf w środku, ze wszystko juz się sypie, ze nie dba, próbuje odpalić i nie może, długo wojuje, międzyczasie zjada jakiegoś cukierka papierek wrzuca w takie miejsce pomiędzy fotelami przednimi, kombinuje kombinuje, ja w końcu zrzygnowana siedzę i patrze sie w okno a tam obok stoi drugi identyczny samochód "mamooo, czy to przypadkiem nie jest samochód babci?" :D jak się można domyślić zawinęłyśmy się szybko pozostawiajac po sobie śmieci i zmieniony układ lusterek i fotela (mama się dziwowała czemu jej tak nie wygodnie) :D
rechoptałyśmy z tego całą drogę powrotną:D
Edytowany przez manru 13 kwietnia 2013, 23:14
13 kwietnia 2013, 23:19
Niestety często popełniam takie gafy, np. dzisiaj 2 facetów przywiozło pralkę, mieli ją wnieść, zamontować i jeden z nich mówi "poproszę jeszcze dokumenty", pokazuję mu dowód, na co on "miałem na myśli fakturę" -_- nie będę udawać, głupio zrobiło mi się na maksa, no ale sory, DOKUMENTY?;)