Temat: Najwieksza wtopa zycia ;) Lub cos krepujaco- rozsmieszajacego ;)

Przydazylo wam sie w zyciu cos tak krepujacego, ze na sama mysl pala was policzki? Nie wstydzcie sie ;) Ja nikomu nie powiem ;)


Na lotnisku w Brukseli udalam sie za potrzeba w wiadome miejsce. Byl wieczor i pani sprzataczka  myla podloge ;) Wpakowalam sie do kabiny...robie swoje w pozycji narciarza...i nagle otwieraja sie drzwi :D Nie wiem ktora z nas byla bardziej zdziwiona :D Popatrzyly my sobie w oczy przez kilka sekund...ja nie przerwalam...nieda sie przerwac :D  Szczesliwie mam male szanse na spotkanie z ta kobieta ;) Mam nadzieje, ze ona cieplo mnie wspomina::D
Pasek wagi
Dołączę się do wtop związanych z butami :) Pewnego pięknego dnia wybrałam się na zakupy, kupiłam piękne czarne baleriny. Przymierzyłam w sklepie prawego, nie chciało mi się drugiego mierzyć, bo miałam kozaki, a to dużo roboty :D. Nie myśląc wiele wzięłam pudełko, które było za tym butem, bo akurat był rozmiar z wystawy. Zaglądam do pudełka, wszystko się zgadza, lewy, czarny, 38. Idę do kasy, płacę i zadowolona wracam do domu :). Ubieram w domu buty a tam zupełnie 2 różne modele :O. Jeden miał czarną podeszwę, a drugi beżową O.o. Musiałam jechać wymieniać :D. Od tamtej pory dokładnie wszystko oglądam :D

Druga wtopa. Ide do wc u mnie w domu, wcześniej była siostra, skończył się jej papier i nie przyniosła nowego. A że mi jakoś bardzo nie był potrzebny to postanowiłam inaczej wykorzystać pustą rolkę :D. Wzięłam markera i napisałam kilka ładnych zdań na niej typu: zobaczymy, czym się teraz podetrzesz :D. Siostra została ukarana, pośmiałyśmy się, tylko że zapomniałyśmy to zutylizować :D. A co gorsza siostra miała gości. Najpierw poszła koleżanka do wc, wróciła jakaś radosna, potem poszedł kolega i taki sam wrócił. My z siostrą spojrzałyśmy tylko na siebie porozumiewawczo i się zaczerwieniłyśmy ;D ale wstyd
Pasek wagi
Jeszcze jedno - zupelnie jak z filmu Woody Allena
Bylismy na wakacjach. Robilismy duze zakupy w supermarkecie: owoce, warzywa, ogolenie zarcie i picie, proszki, proszek do ptania, etc. No i paczke balonikow tutti frutti marki "Durex", co by wprowadzic troszke "koloru" w nasze szare zycie:-) Kasjerka przepuszcza wszystko przez maszyne kasujaca. Przy balonikach sie zacielo. Podniosla je wysoko do gory i sie wydarla: ELENAAA, MOZESZ MI SPRAWDZIC KOD TEGOOO? Maz kamienna twarz, Mloda: mama, to dla mnie??? A ja pekam ze smiechu. A za nami dluuuga kolejka:-) W koncu pojawila sie Elena i podala kod. Kasjerka: wpisze panstwu jako "tekstylia", dobrze? Dobrze, dobrze:-))) W sumie, jak by wpisala jako "warzywa i owoce", tez by bylo ok:-)))
Kurcze, miałam taki wesoły i długi wpis... I korki mi wyskoczyły od prądu.. I wszystko się skasowało ;-(

1)
Z butami też miałam lipę.
Centrum miasta, do domu daleko....
A mnie się obcas złamał w bucie.... Na środku pasów ;-/. Dobrze,że miałam długie spodnie (czasy dzwonów) i szłam jak ostatnia ofiara losu..... Jedną nogą na palcach.

2)
Pierwsze randki z moim narzeczonym.
Pierwsze spotkanie u mnie w domu :)
Siedzimy sobie na kanapie.
Coś mówiłam mu do ucha,szeptem i nagle ....bekłam!!!!!!!! 
Głupio mi było.

3)
Moja przyjaciółka była mistrzem wpadek hehehe.
Idziemy sobie kiedyś w trójkę.
Na przeciwko szli jacyś kolesie.
No i moja przyjaciółka taka dumna, wyprostowana kiedy ich mijałyśmy, odwróciła w ich stronę głowę i bah! Walnęła w słup heheheh.
Ale miała minę.

Albo stałam sobie przed Galerią i paliłam papierosa.
Szło kilku gówniarzy.
Z daleka już popisówa... Jacy to oni są zajebiści ;-) . I nagle jeden z nich wpadł na słup ;-))) 
Chcieli zaimponować ,a wyszli na debili.

4)
 Idziemy znów w trzy ;-), tym razem druga kumpela zabrała psa na spacer.
I jakimś dziwnym trafem zaplątały mi się nogi i wyrżnęłam się na chodnik.
Pełno ludzi.
A ja zamiast wstać, to leżałam na tym chodniku, na brzuchu.
Żeby było zabawniej to pies koleżanki (dosyć duży, mieszaniec owczarka) przeszedł sobie po mnie jak po dywaniku ;-).
Nie ,no spoko, he he.

Pasek wagi
Ja to jestem człowiek wtopa. W ciągu swojego życia chodziłam przypadkiem na plaży z cyckami na wierzchu. Wychodziłam z koszykami ze sklepu i chwilę tak szłam. Zdarzyło mi się pójść do szkoły bez placaka.  Wyjść gdzieś w pantoflach, ba. nawet w skarpetkach. Pukać wychodząc. Wielokrotnie spadać ze schodów i się wywracać. Łamać obcas i iśc przez całe miasto jak kuternoga albo bez butów.  I cała masa innych. Ja chyba ogólnie przyciągam dziwne przypadki. Obcy ludzie non stop mnie zaczepiają i opowiadają mi o jakiś dziwnych rzeczach. Menele proponują mi bym się z nimi przelizała. Wlatują we mnie stada gołębi. W tym tygodniu oczywiście nie mogło obyć się bez wpadki. Jestem sobie na praktykach. Jest tez tam chłopak i dziewczyna i gadamy o bzdurach. Jakich imion nie lubimy. No i ja mówię, że nie lubię takiego a takiego. Po tym jak zobaczyłam wzrok tego chłopaka olśniło mnie, że to jego imię i mnie wcięło. Przypuszczam, że nie będzie na mnie patrzeć już w ten sam sposób. Ogólnie rzecz biorąc jak czasem coś powiem to nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Ojj z tymi gumami to też przeboje :D Jak byłam jeszcze takim małym, sześcioletnim szkrabem to tata zabrał mnie ze sobą na małe zakupy na stację Statoil. Stoimy przy kasie, aż tu nagle upatrzyłam sobie gumy (wiadomo jakie :D) i tacie nie chciałam dać spokoju, rozpłakałam się na cały sklep, bo ze mnie histeryczne dziecko było no ale tata i tak nie kupił :P
Sytuacja druga, stoję sobie na przystanku w promieniach słońca. Spódniczka lekko powiewa na wietrze, wszędzie wokół pełno ludzi. No i nagle mój wzrok napotyka wielkiego psa (chyba labrador) którego od tyłu próbuje brać jork :D Dziwnym trafem, labrador bardzo mnie polubił, stanął obok mnie, zaczął lizać mnie w nogę. Gdy się przesunęłam, ten z towarzyszem oczywiście poszedł za mną... Wszyscy na przystanku zwinięci ze śmiechu, a ja spalona jak burak.

requiem29 napisał(a):

maharet17 napisał(a):

5. jestem mało spostrzegawcza, do tego stopnia, że często nie poznaję znajomych na ulicy. jak byłam w liceum, to chłopak często po mnie przychodził pod szkołę. tego dnia też się tak umówiliśmy. wychodzę ze szkoły - nigdzie go nie ma, więc idę z koleżankami przy okazji narzekając, że nie przyszedł. one cały czas się głupio uśmiechają. okazało się, że on szedł cały czas obok mnie:/6.
Zrobiłam podobnie, pojechałam z koleżanką do pracy nad morzem, robiłyśmy jako kelnerki, pracuje jak mróweczka, w kelnerskim stylu trzymam na rękach 3 talerze, podchodzi do mnie człowiek z uśmiechem coś tam zaczyna mówić a ja "proszę usiąść za chwilkę Pana obsłużę" i dopiero po chwili załapałam, że chłopak przyjechał mnie odwiedzić :D

Hahahaha :-DD

Miałam podobnie.
Przyjechałam do mojego faceta do pracy.
Czekam, nie wychodzi, to weszłam do lokalu.
Pytam się koleżanki Jego ,gdzie jest Mój.
Ona pokazuje na koniec lokalu, siedział i czytał gazetę.
Nagle wstał.
Przeszedł obok mnie nie zauważając mnie kompletnie ;-)
Wziął to,co dała  mu koleżanka... Ja dalej obok Niego stoję.
Odwraca się i nagle "Ooo,cześć kotek." 
Wyszliśmy.
Mówię mu,że stałam dobre 2 minuty  obok Niego,a On mnie nawet nie widział.
Nie mógł uwierzyć ;-)


RWETES hahaha nie dam rady. Ty poszłaś do szkoły bez plecaka,a ja wyszłam ze szkoły do domu...Też bez plecaka..Mało tego w obuwiu zmiennym,a było błoto, padało.

Pasek wagi
Ja ostatnio mialam taki jeden dzien wariata, otoz:
Wychodze z domu, kurtka w samochodzie a mama pyta -tak idziesz?
ja na to- no tak,
ona znowu-ale na pewno tak jedziesz na uczelnie?
ja- wlasnie tak, nie martw sie mamo mam kurtke w samochodzie.
mama- pekajac ze smiechu zapytala jeszcze ze trzy razy, ja potwierdzilam, po czym ona zapytala:
-na pewno jedziesz w tych klapkach? (mam dosc smieszne rozowe klapki)
Myslalam ze skonam, na prawde bym tak pojechala bo juz stalam na dworze:)
Tego samego dnia na uczelni wkurzyla mnie kolezanka wiec po zajeciach szybko wstalam, i z nikim nie rozmawiajac pobieglam do samochodu, na parkingu bylo "zabojcze" bloto posniegowe. Na samym srodku wyrznelam orla, cala obolala szybko wstalam rozgladajac sie tylko czy nikt nie widzial.
Caly lewy bok mialam w blocie a musialam pojechac jeszcze do Biedronki, z tego wszystkiego jedna minelam, a w drugiej byla otwarta tylko jedna kasa a na niej kasjer- moj znajomy. Ja do niego -dzien dobry, a on w smiech i mowi ze chyba nie taki dobry....

A no i kiedys tez mi sie zdarzylo wyjsc z koszykiem ze sklepu, przeszlam tak ze 30 metrow po czym kolezanka (tez malo spostrzegawcza) zapytala co tam niose. Mialam ochote go wyrzucic na miejscu, najbardziej glupio bylo mi go odnosic bo i tak nikt w sklepie nie zauwazyl i nie mieli czujnikow:)
Pasek wagi

FriendlyFires napisał(a):

ok teraz ja...jak mialam z 6 (?) lat bylam z tata na wsi i tam byly kozy... no i wydawalo mi sie ze pod nimi lezaly borowki :) usiadlam i z 15 min zajadam sie borowkami a tata "eee? jesz kozie gówno?"  hahaha masakra jakas nie mogli mi rąk doczyścić i jaki smród kiedys jechalam autobusem i kupowalam bilet u kierowcy no i on cos tam "ale ladny dzien dzisiaj prawda tak slonecznie" a ja myslalam o czyms innym zupelnie bylam nieobecna i nie wiem czemu powiedzialam "no no zamknij sie juz" haha mina jego bezcennaostatnio w bibliotece spadla mi woda i chcialam podniesc i jak kucnelam to sie wywalilam... i bylo mi glupio wstac (nie wiem czemu) wiec tak siedzialam z 5 minut :/kiedys sie upilam (mialam z 16 lat) i wracalam nocnym autobusem.. i nie moglam wejsc nie wiem czemu i drzwi od autobusu sie na mnie zatrzasnely mialam z 10 lat, chyba w 5 klasie podstawowki bylam w mcdonalds i bylam z kolezanka w toalecie i bylysmy tylko my, bylo tak ze sa drzwi dla wszystkich i tam 2 ubikacje i ja bylam w jednej a kolezanka czekala przy umywalkach no i ja z ubikacji wolam "ooooooo ale kapsko (w ogole nie robilam kupy), ooooo ale smierdzi, uuuu wysmaruje sobie twarz moja kupa, ahhh zjem swoje gowno" (nie wiem co mi odbilo........) wychoodze a tam oprocz mojej kolezanki jakies 5 osob w kolejce do toalety placzacych ze smiechu ... myslalam ze umre ze wstyduw klasie "moge isc do toalety" "NIE." a ja bez namyslu "to spierdalaj" 


Popłakałam się ze śmiechu!!!!!!! 

Co do tej toalety.
Robię sobie siku :P i słyszę jak wpada jakaś laska do łazienki....
Stęka niemiłosiernie "O Jezuu,Jezuuuu, sikuuuu,sikuuuuuuu!!!"
Jak sikała to miała takie ciśnienie,że myślałam,że sedes rozwali  A na koniec z ulgą sama do siebie"Alee mi się sikuuu chciałoooooooo...."
Pasek wagi

randomfailure napisał(a):

O, a przypomniała mi się moja ostatnia historia. Wracałam zjechana z pracy komunikacją miejską i moim celem był ostatni przystanek. Siedziałam na tyłach, a oprócz mnie była tylko jedna pasażerka i to rozmawiająca z kierowcą - stwierdziłam więc, że nacisnę przycisk "stop", żeby o mnie nie zapomniał. Mężczyzna był tak zagadany, że zgasił silnik, zamknął drzwi i... wyszedł. Byłam uwięziona w autobusie przez dobre pół godziny, a on nie usłyszał ani mojego walenia w szyby ani krzyków...

Mnie tak babka w sklepie zamknęła ;-)
Poszłam do przymierzalni,a Ona myślała,że nikogo nie ma i pobiegła do toalety zamykając sklep...
Wychodzę z przymierzalni ,patrzę, pusto...... Drzwi się nie rozsuwają....
Bałam się,że szybciej zamknęła i poszła do domu heheh.
Jej mina bezcenna jak wróciła ;-),ale mnie przepraszała.
Pasek wagi
czytając o lodowisku przypomniało mi się jak była mała, bardzo lubiła jeździć na łyżwach (mama była łyżwiarką figurową) także jeździłam bardzo często, miałam chyba z 5 czy 6 lat jak dawałam popis umiejętności wszyscy się gapili a ja taka szczęśliwa, pojechała bardzo szybko żeby zrobić skok, ale nadziałam się rękom na łyżwę jakiegoś faceta, wbiła mi się w łokieć, straciłam równowagę i upadłam, trochę bolało, nie powiem. miałam małą rankę, rodzice stwierdzili że nic mi nie jest bo nie wyglądało groźnie, ale że narzekałam to zabrali mnie do lekarza, okazało się że mam pęknięty łokieć a rana jest do szycia - odechciało mi się jeździć na jakiś czas... :C

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.