Temat: Włamanie do domu/mieszkania.

Cześć.
Czy jest na forum ktoś kto przeżył włamanie?

Jestem przerażona tym ,co się dzieje na tym świecie!

Dookoła słyszę tylko od znajomych jak ktoś próbował się włamać do ich domu/mieszkania/samochodu ,albo udało się dostać do środka włamywaczom...

Jeśli tak to o jakiej porze dnia miało to miejsce? W jakich godzinach?
Dużo ukradli?
I najważniejsze dla mnie pytanie.... UDAŁO SIĘ ZŁAPAĆ WŁAMYWACZY???
Jeśli tak to w jakim czasie od włamania.
Odzyskaliście stracone przedmioty?


Długo baliście się zostawić mieszkanie puste? Np. kiedy trzeba było być w pracy?

Czy alarmy , monitoring na prawdę są skuteczne?
Pasek wagi
Ja myślę, że we włamaniu najgorsze nie są straty materialne. Ale to poczucie, że ktoś sobie ot tak wchodzi, bezcześci czyjąś własność, niszczy poczucie bezpieczeństwa, zabiera coś co miało wartość sentymentalną.

Ja na przykład na swój aparat fotograficzny odkładałam kilka miesięcy każdy grosz, nic sobie nie kupowałam - bo marzyłam o aparacie. Potem bardzo o niego dbałam, czyściłam z najmniejszego kurzu, nosiłam tylko w pokrowcu, żeby się przypadkiem nie porysował. Dla mnie to było coś bardzo ważnego, związanego nie z samą wartością finansową, a raczej z możliwościami jakie dawał i właśnie sentymentem. Tymczasem ktoś przyszedł i sobie go po prostu od tak sobie zabrał. Nie mogłam tego przeżyć.
Tak samo przeżyłam kradzież mojego roweru. Ta sama sytuacja - również kilka miesięcy odkładania pieniędzy, żeby sobie kupić wymarzony rower. Dbałam, wycierałam jak był mokry po deszczu, żeby mi nie zardzewiał, jeździłam na przeglądy do serwisu, uwielbiałam na nim jeździć, miałam tyle wspomnień i tyle planów z nim związanych. Już tylko czekałam - "jak przyjdzie wiosna, to zaraz wsiadam na rower.." - no i nie wsiadłam, bo ukradli. Dla mnie to było coś bardzo ważnego, a dla kogoś kupa złomu, którą może sprzedać za flaszkę.. To poczucie towarzyszy mi do dziś.. że ja na to zbierałam tyle miesięcy, odkładałam, a toś to sobie w ciągu 5 minut zabrał! To tak jakby dostać w twarz.

Choć z drugiej strony nauczyłam się też, że nie warto jest się przywiązywać do rzeczy. Bo jednego dnia są twoje, a drugiego już nie.
Kupiłam sobie później drugi - identyczny aparat. I już o niego nie dbam, już mi się nie chce robić zdjęć, już mam to gdzieś. Chyba podświadomie nie chce się przywiązywać.

Tak jak ktoś wcześniej wspomniał, że po włamaniu nie mógł tego bajzlu tak od razu posprzątać.. u nas było identycznie. Nikt z nas się nie chciał za to zabrać, jakieś takie wyparcie, próba odseparowania się od tego.
 


Do mojej koleżanki, która mieszka w kamienicy i ma własne ogrzewanie włamali się do piwnicy i ukradli węgiel! Pomyślcie sobie..
Jak komuś ukradną laptopa, aparat czy rower - to są takie rzeczy bez których można żyć, boli po kradzieży, ale no da się żyć.. A jak komuś ukradną węgiel, jest zima i ktoś nie ma pieniędzy - to nie ma nawet czym napalić w piecu. To jest dopiero tragedia. Jak okradną nie bogatego, a biednego. Człowiek cały rok odkłada z wypłaty po grosiku, żeby móc sobie kupić opał na zimę, a ktoś przychodzi i kradnie! Co wtedy taka osoba ma zrobić, jak nie ma za co kupić sobie tego węgla, iść też kraść..?
Straszne to jest :(

FammeFatale22 napisał(a):

Przerażacie mnie....MilaGrubaskaa- Pomogła Ci ta terapia?Wiecie,co siedzę z prawie zawałem.... Córka śpi, narzeczony w pokoju obok ogląda tv...Ja tutaj na kompie...Cisza, spokój, na dole gra cicho muzyka..... I nagle jakiś huk!!!Mało mi serce nie wyskoczyło.Poszłam z duszą na ramieniu na dół...Stałam na schodach i bałam się przejść włączyć światło,bo już widziałam,że mi ktoś przywali w głowę...A to spadła gąbka do paneli......... :-(Oszaleję chyba...Dobrze,że nie spadła w nocy,bo już bym dzisiaj nie spała...KotkaPsotka - Co racja to racja...My tam jeszcze nie mieszkaliśmy,ale było już blisko i przywieźliśmy lodówkę (stała w hurtowni od zakupu ponad pół roku...) ,bo kupiliśmy kuchenkę,więc za 1 zamachem nam to przywieźli... Nie mieliśmy gdzie tych rzeczy trzymać,a jak były pieniądze to kupowaliśmy... I wreszcie zawieźliśmy do siebie...........Tv był bo jeden pokoik mieliśmy skończony i była tam kanapa, tv i dvd dla małej,żeby się nie nudziła kiedy my robiliśmy wykończeniówkę......Mikrofala,żebyśmy mieli w czym jedzenie sobie podgrzać.A panele i sprzęty budowlane to wiadomo,że tam były.Nic więcej typu aparat, komputer itd. nie było na szczęście.Ah i wieża grająca była,ale nie zdążyli ponieść.Najśmieszniejsze jest to,że ten dom stał z kablami i rurami na wierzchu!!! Kaloryferami... Stan surowy, drzwi to były deski zbite gwoździami na kłódkę...... I nikt tam nie wszedł,ale tak jak podejrzewam ,przez brak drogi dojazdowej.

Albo czekali na wiecej. Wiesz dla fachowcow to nie problem jak widzisz drzwi otworzyc. Mysle ze obserwowali kiedy w koncu jakies rzeczy wlasnie wstawicie. I to jak pisalam jest dla mnie najgorsze, az mam gesia skorke jak mysle ze ktos w krzaczorach siedzi i obserwuje mnie. Ale tak niestety jest co widac po opisach innych dziewczyn. A nastepnym razem jak uslyszysz huk to lepiej zawolaj "kto tam" zeby zlodziej uciekl albo wyslij meza bo lepiej jednak miec wybite okno niz obita glowe ;/.
Pasek wagi
Kupowanie najtańszego zamka, to zapraszanie złodzieja do siebie, posiadanie nowego, dobrego zamka wysokiej klasy, mając drzwi stare, nie uchronią przed włamaniem (zależy jeszcze od stanu drzwi).

Jeżeli wychodzisz z domu, obejrzyj się czy nikogo nie ma. Jeżeli nikogo nie ma a jest ktoś w samochodzie, który coś robi, nie oznacza że faktycznie coś robi. Może ciebie obserwuje lub twój dom? Jeżeli jest grupa ludzi przy trzepaku, siedzących naławeczce patrzących na ciebie. Nie oznacza, że im się podobasz a jeżeli tak, to wystarczy zrobić myk. Cofnij się udając, że czegoś zapomniałaś nie patrząc na grupkę ludzi. Jeżeli zobaczysz, idącego za tobą lub o jeden mniej, to masz odpowiedź, lecz może oznaczać, że jeden z nich ot tak sobie poszedł lub .....

pannanikt00 napisał(a):

Ja myślę, że we włamaniu najgorsze nie są straty materialne. Ale to poczucie, że ktoś sobie ot tak wchodzi, bezcześci czyjąś własność, niszczy poczucie bezpieczeństwa, zabiera coś co miało wartość sentymentalną.Ja na przykład na swój aparat fotograficzny odkładałam kilka miesięcy każdy grosz, nic sobie nie kupowałam - bo marzyłam o aparacie. Potem bardzo o niego dbałam, czyściłam z najmniejszego kurzu, nosiłam tylko w pokrowcu, żeby się przypadkiem nie porysował. Dla mnie to było coś bardzo ważnego, związanego nie z samą wartością finansową, a raczej z możliwościami jakie dawał i właśnie sentymentem. Tymczasem ktoś przyszedł i sobie go po prostu od tak sobie zabrał. Nie mogłam tego przeżyć. Tak samo przeżyłam kradzież mojego roweru. Ta sama sytuacja - również kilka miesięcy odkładania pieniędzy, żeby sobie kupić wymarzony rower. Dbałam, wycierałam jak był mokry po deszczu, żeby mi nie zardzewiał, jeździłam na przeglądy do serwisu, uwielbiałam na nim jeździć, miałam tyle wspomnień i tyle planów z nim związanych. Już tylko czekałam - "jak przyjdzie wiosna, to zaraz wsiadam na rower.." - no i nie wsiadłam, bo ukradli. Dla mnie to było coś bardzo ważnego, a dla kogoś kupa złomu, którą może sprzedać za flaszkę.. To poczucie towarzyszy mi do dziś.. że ja na to zbierałam tyle miesięcy, odkładałam, a toś to sobie w ciągu 5 minut zabrał! To tak jakby dostać w twarz.Choć z drugiej strony nauczyłam się też, że nie warto jest się przywiązywać do rzeczy. Bo jednego dnia są twoje, a drugiego już nie.Kupiłam sobie później drugi - identyczny aparat. I już o niego nie dbam, już mi się nie chce robić zdjęć, już mam to gdzieś. Chyba podświadomie nie chce się przywiązywać.Tak jak ktoś wcześniej wspomniał, że po włamaniu nie mógł tego bajzlu tak od razu posprzątać.. u nas było identycznie. Nikt z nas się nie chciał za to zabrać, jakieś takie wyparcie, próba odseparowania się od tego. 

To tak jak z nami.... Zbieranie kasy, radość,że kupiliśmy za gotówkę, bez rat itd..... A oni sobie weszli i zabrali.Lodówka była nasza wymarzona, taką zawsze chciałam......Ehhh ;-(, nawet jej nie zdążyłam włączyć do prądu.....
Ja niestety musiałam sprzątać ,bo miałam pół parteru w szkle ( potrójna szyba, więc szkła od groma) wy ili taką jakby ogromną cegła, kominy się z tego stawia... Leżało na podwórku, najpierw jedną, nie dało rady,szyba za oporna i później tym drugim ..Jak przywalił, tak pół chaty zasypało szkłem.......


SecretCode - No u mnie z tymi podejrzanymi osobami nie ma problemu.
Mieszkam na można powiedzieć "zadupiu".Działek budowlanych 50,ale my pierwsi się tutaj wybudowaliśmy.....
Do drogi mamy parę set metrów.
Samochody koło nas nie mają się gdzie zatrzymać, chyba,że wjadą na naszą dojazdówkę...

Dookoła nie ma jakiś postronnych ludzi, więc każdy samochód ,czy człowiek jest automatycznie podejrzany.
Pasek wagi
na szczęście nie doświadczyłam
Jest jedna zasada, nie zapraszam złodziei do domu lub tego nie okazuj:) Sam mam kraty a kraty zapraszają złodzieja ale nic się do tej pory nie zdarzyło:)

SecretCode napisał(a):

Kupowanie najtańszego zamka, to zapraszanie złodzieja do siebie, posiadanie nowego, dobrego zamka wysokiej klasy, mając drzwi stare, nie uchronią przed włamaniem (zależy jeszcze od stanu drzwi).Jeżeli wychodzisz z domu, obejrzyj się czy nikogo nie ma. Jeżeli nikogo nie ma a jest ktoś w samochodzie, który coś robi, nie oznacza że faktycznie coś robi. Może ciebie obserwuje lub twój dom? Jeżeli jest grupa ludzi przy trzepaku, siedzących naławeczce patrzących na ciebie. Nie oznacza, że im się podobasz a jeżeli tak, to wystarczy zrobić myk. Cofnij się udając, że czegoś zapomniałaś nie patrząc na grupkę ludzi. Jeżeli zobaczysz, idącego za tobą lub o jeden mniej, to masz odpowiedź, lecz może oznaczać, że jeden z nich ot tak sobie poszedł lub .....

Moja ulica jest specyficzna. Jest jakby troche na koncu osiedla i nie chodza tu przypadkowi ludzie. Nie ma rowniez placow zabaw itp. Ot poprostu domki z ogrodkami stoja jeden obok drugiego. Mnie to bardzo zastanawia jak ktos nas obserwowal. Chyba ze to jakis sasiad bo jest taki jeden gowniarz, caly czas imprezki robi a jak przyszla policja do neigo to ich najnormalniej w swiecie nie wpuscil bo przyszli bez nakazu.

Bywa tez tak ze wlamywacze sa wsrod ludzi ktorych sie zna. Wystarczy ze dziecko w szkole powie ze mama lupila sobei nowego laptopa a tak pozatym to leca do egiptu na 2 tygodnie w sierpniu. Niektorzy tez wlasnie rozpowiadaja o wyjazdach i imprezach na ktore ida np na facebooku. 
Pasek wagi

SecretCode napisał(a):

Jest jedna zasada, nie zapraszam złodziei do domu lub tego nie okazuj:) Sam mam kraty a kraty zapraszają złodzieja ale nic się do tej pory nie zdarzyło:)

No ja nie mam krat, póki,co nawet porządnego ogrodzenia.
Ot taki domek bez kolorowej elewacji, bez bram itd.......
A się połasili ;-/
Pasek wagi
Wszystkim złodziejom powinno łapy poucinac zeby już nie kradli. Najlepsze jest to ze ja wiem kto nam to zrobił i widuje go czasem bo mieszka w okolicy. Policja w tych sprawach jest beznadziejna, nawet jakby na gorącym uczynku złapali to i tak nic by nie było. Wyobraźcie sobie, ze ten co próbował ukraść auto zostawił jakaś butelkę w nim i nawet jego DNA nie wystarczyło, nawet to ze koleś już miał dość bogata kartoteke. Ich argument był taki, ze butelka jest obiektem ruchomych więc nie moze byc żadnym dowodem w sprawie no i nie ma żadnego dowodu łączącego włamanie z kradzieżą auta, chociaż w stacyjce zostawił klucz ukradziony z domu sprzed dwóch miesięcy. Niestety te dowody nie sa wystarczające! Paranoja 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.