Temat: Włamanie do domu/mieszkania.

Cześć.
Czy jest na forum ktoś kto przeżył włamanie?

Jestem przerażona tym ,co się dzieje na tym świecie!

Dookoła słyszę tylko od znajomych jak ktoś próbował się włamać do ich domu/mieszkania/samochodu ,albo udało się dostać do środka włamywaczom...

Jeśli tak to o jakiej porze dnia miało to miejsce? W jakich godzinach?
Dużo ukradli?
I najważniejsze dla mnie pytanie.... UDAŁO SIĘ ZŁAPAĆ WŁAMYWACZY???
Jeśli tak to w jakim czasie od włamania.
Odzyskaliście stracone przedmioty?


Długo baliście się zostawić mieszkanie puste? Np. kiedy trzeba było być w pracy?

Czy alarmy , monitoring na prawdę są skuteczne?
Pasek wagi
Ja przeżyłam włamanie w październiku ubiegłego roku, była to chyba jedna osoba ale nie dam sobie uciąć ręki. Było to koło północy, jedyne co zdążył zwinąć to playstation, portfel z kartami w środku ( bez gotówki) i kluczyki do dwóch samochodów. Wszedł drzwiami od tarasu, miał już przygotowany telewizor koło drzwi kiedy zachcialo mu sie poszperac na górze i wejść do mojej sypialni. Otwieranie drzwi mnie obudzilo i już tylko usłyszałam zbieganie po schodach. Zanim ja sie ocknelam i zorientowalam o co biega to on już pewnie był na zewnątrz. Ja oczywiście w krzyk, domownicy spali nawet jak on zabiegał po schodach a hałas był duży bo to stare drewniane schody. 
Potem jeszcze zorientowalam sie ze pożyczył sobie nasz nóż kuchenny jak paradowal po domu bo był rzucony w salonie na podłodze kolo telewizora. Oczywiście nikogo nie złapali a my zaraz po tym zdarzeniu zamontowalismy alarm przeciwwlamaniowy dla komfortu. Tutaj w UK widać kto ma alarm i jak taki złodziej widzi dom z i bez to pewnie prędzej wejdzie do tego bez.
Po dwóch miesiącach powrócił po samochód od którego zabrał sobie kluczyki. Wszedł bagaznikiem bo do innych zamków klucz nie pasował a ze go odpalic nie mógł to z górki sam sie toczył. To było koło 5 nad ranem i tutaj dzięki policji samochód daleko nie ujechal bo policjantów uwagę przyciągnął fakt ze szyby byly ciagle zamarzniete a koleś jak sie skapl ze coś za nim jedzie to wysiadł i uciekł. Policja myślała ze poszedł po spray do szyb ale ze nie wracał to sprawdzili numery i już wiedzieli o co chodzi.
Traume mam do dziś, śpię bardzo czujnik, jest mnie w stanie obudzić zapalajace sie światło w ogrodzie ( jest na czujnik), czy nawet jakieś odgłosy nawet u sąsiadów. Jak to mówią nie ważne co zabrał ale to co po sobie zostawił :-(
Dubel
Przeżyłam włamanie. 9 lat temu.
Mieszkam w domku jednorodzinnym. Śpimy na pietrze. Włamywacze weszli nam przez balkon na parterze , było to wieczorem po 22.
Całe szczęście pies śpiący pod drzwiami naszej zaczął szczekać , nas obudził , włamywaczy wystraszył. Nic materialnego nie ukradli , tylko moje poczucie bezpieczeństwa. 
Policja przyjechała , zebrała ślady , spisała protokół , po miesiącu śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców.
Kilka dni po włamaniu założyliśmy monitoring i od tamtej pory nic się nie wydarzyło.
Ja niestety długo nie mogłam dojść do siebie , skończyło się półroczną psychoterapią.
Pasek wagi

Puckolinka napisał(a):

Jak wybuduję już dom i będę mieć ogrodzenie, kupię sobie 2 ogromne psy które będą luzem biegać po podwórku.Na szczęście nie doświadczyłam takiej sytuacji

Mojemu wujkowi otruli psy, a dom okradli, także psy to żaden problem dla złodzieja :(
Do mnie sie wlamali raz. Tzn wlamali to za duzo powiedziane bo poprostu weszli do domu otwierajac normalnie drzwi ktore byly nie zamkniete. A drzwi byly nie zamkniete bo w domu byla bratanica, dziadek na dworze a wujek przed chwilka wyszedl. Weszli, zabrali 2 laptopy i kase ze sloika. Wszystko w bialy dzien i w dodatku w poblizu byli inni ludzie.

Wlamano sie rowniez do domu mojej sasiadki. Mieszka sama w wielkim domu, akurat gdzies pojechala wieczorem. Pokradli bizuterie i jakies pieniadze. Wszystko przewrocili do gory nogami. Weszli okienkiem od piwnicy.

Wlamano sie tez  do domu sasiadow kolezanki. Troszke przed poludniem, jak wszyscy wyszli. Nie wiem co wyniesli.

Najgorszy wniosek z tego taki ze wyraznie widac ze ktos domy obserwuje caly czas i tylko czeka na dogodny moment.
Pasek wagi
Moim sąsiadom włamali się do mieszkania (w bloku), w czasie, gdy byli w pracy - strasznie je zdemolowali - porozcinali obicia mebli, powyłamywali drzwiczki szafek w kuchni, ściany pomazali sprayem. Pamiętam jak sąsiadka się żaliła, że pięć razy tyle co ukradli będzie kosztował remont i zakup nowych mebli. Ukradli 2,500 zł i do tego biżuterię wartą drugie tyle, sprzęty RTV i AGD.

Moim rodzicom ukradli samochód. Mi rower. Raz włamali się nam do domu, ale niczego jeszcze w środku nie było, więc ukradli tylko narzędzia i kable.

Koledze mojego ojca włamali się złodzieje w nocy, gdy on spał z żoną i dziećmi na piętrze - ukradli portfele, biżuterię, obrazy i sprzęt grający - straty oszacowano na 4 tys. zł.

Mojej koleżance włamali się w te święta, wiem, że ukradli 2 laptopy i pieniądze.
Daltego parafrazujac nie wiem czyje slowa : Im mniej masz tym lepiej spisz
Pasek wagi

menevagoriel napisał(a):

jak mieszkałam na parterze, nie mogłam wywieszać prania na balkon, bo ginęło ;/moim rodzicom co roku okradają dziłkę z zapasów warzyw (ukradli by więcej, ale tam nic nie ma ;p tata z wiadomych względów nie trzyma tam żadnych sprzetów typu kosiarka itp)natomiast szczytem dla mnie było to, że gdy moja babcia umarła i dom stał pusty (przez kilka dni) WYCIĘTO WSZYSTKIE RURY W DOMU. nawet ściany rozbijali żeby się do tych rur dostać. nie mówię już o tym że zniknął piec gazowy, piecyk w łazience i jeszcze kilka innych rzeczy, ale do cholery, żeby rury wycinać?????

Moze miała miedziane i chcieli sprzedac na złom - sporo kasy .
Moim rodzicom do domu letniego włamano się dwa razy. Za pierwszym razem ukradli dwa duże telewizory, lodówkę, krzesła i stół dębowy, zdemontowali sporą część parkietu z drewna, odkręcili drzwi od szafek kuchennych (nie wiem po co), wzięli też dwa kaloryfery Nikogo z rodziny wtedy tam nie było, bo przyjeżdżamy tam tylko na wakacje, a tak to domem opiekuje się kuzynka. Drugi raz okradli dom jak tam nocowaliśmy, akurat poszliśmy nad morze. Zabrali 2 aparaty - lustrzanki, z zestawem obiektywów o wartości 20 tys. zł, statyw, mojego prawie nowego laptopa za 3 tys. , nowiutki ekspres do kawy za 5 tys. zł, gotówkę - 800 zł, złote kolczyki i łańcuszek mojej mamy - 1500zł, bransoletka Pandory mojej siostry - 1200zł. Wzięli też walizki z ciuchami, kosmetykami i rzeczami osobistymi - moją i mojej siostry - wartość zapewne coś około 2 tys. razem. Oczywiście teraz mamy ochronę, bo ciotka nie była zbyt skuteczna.
Przerażacie mnie....

MilaGrubaskaa- Pomogła Ci ta terapia?

Wiecie,co siedzę z prawie zawałem.... 
Córka śpi, narzeczony w pokoju obok ogląda tv...
Ja tutaj na kompie...
Cisza, spokój, na dole gra cicho muzyka..... I nagle jakiś huk!!!
Mało mi serce nie wyskoczyło.
Poszłam z duszą na ramieniu na dół...
Stałam na schodach i bałam się przejść włączyć światło,bo już widziałam,że mi ktoś przywali w głowę...
A to spadła gąbka do paneli......... :-(
Oszaleję chyba...
Dobrze,że nie spadła w nocy,bo już bym dzisiaj nie spała...


KotkaPsotka - Co racja to racja...
My tam jeszcze nie mieszkaliśmy,ale było już blisko i przywieźliśmy lodówkę (stała w hurtowni od zakupu ponad pół roku...) ,bo kupiliśmy kuchenkę,więc za 1 zamachem nam to przywieźli... Nie mieliśmy gdzie tych rzeczy trzymać,a jak były pieniądze to kupowaliśmy... I wreszcie zawieźliśmy do siebie...........
Tv był bo jeden pokoik mieliśmy skończony i była tam kanapa, tv i dvd dla małej,żeby się nie nudziła kiedy my robiliśmy wykończeniówkę......
Mikrofala,żebyśmy mieli w czym jedzenie sobie podgrzać.

A panele i sprzęty budowlane to wiadomo,że tam były.

Nic więcej typu aparat, komputer itd. nie było na szczęście.

Ah i wieża grająca była,ale nie zdążyli ponieść.



Najśmieszniejsze jest to,że ten dom stał z kablami i rurami na wierzchu!!! Kaloryferami... Stan surowy, drzwi to były deski zbite gwoździami na kłódkę...... I nikt tam nie wszedł,ale tak jak podejrzewam ,przez brak drogi dojazdowej.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.