- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
6 kwietnia 2013, 17:40
Cześć.
Czy jest na forum ktoś kto przeżył włamanie?
Jestem przerażona tym ,co się dzieje na tym świecie!
Dookoła słyszę tylko od znajomych jak ktoś próbował się włamać do ich domu/mieszkania/samochodu ,albo udało się dostać do środka włamywaczom...
Jeśli tak to o jakiej porze dnia miało to miejsce? W jakich godzinach?
Dużo ukradli?
I najważniejsze dla mnie pytanie.... UDAŁO SIĘ ZŁAPAĆ WŁAMYWACZY???
Jeśli tak to w jakim czasie od włamania.
Odzyskaliście stracone przedmioty?
Długo baliście się zostawić mieszkanie puste? Np. kiedy trzeba było być w pracy?
Czy alarmy , monitoring na prawdę są skuteczne?
- Dołączył: 2009-03-09
- Miasto: Hmm
- Liczba postów: 967
6 kwietnia 2013, 20:22
nigdy nie przezylam wlamania, ale strasznie sie go obawiam.. nawet nie chodzi o skradzione rzeczy, ale wlasnie o ta swiadomosc,ze ktos chodzil po Twoim domu, grzebal w Twoich rzeczach.. no i strasznie sie boje o moje ukochane zwierzaki (2 koty i pies)... bo slyszalam o historiach jak wlamywacze sie jeszcze znecali nad zwierzakami.. np wsadzali do mikrofali, wieszali itp.. po prostu serce by mi peklo gdybym weszla do mojego domu, a tam moje zwierzata bylyby martwe i jeszcze w tak straszny sposob =// nie wiem jak bym sie po takim czyms pozbierala..
6 kwietnia 2013, 20:25
.Ewelina.. napisał(a):
SecretCode napisał(a):
.Ewelina.. napisał(a):
SecretCode napisał(a):
ja mam dom, ale nie przeżyłem kradzieży w domu ale na podróży w Budapeszcie tak. Okradli prawie cały samochód. Zostawili lub nie zdążyli zabrać jednej dużej torby. Niech spróbują dom okraść, wejdą na własne życzenie!
A później?
a później po stracie to na policję, ale jest foto w necie na którym parkingu zostawiliśmy samochód. Było to na własne życzenie. Ale nie ja prowadziłem a tata. Po powrocie kasę częściowo odzyskaliśmy a siostra musiała odkupić książki do biblioteki.
Pytam co będzie, jak na własne życzenie do domu wejdą.
Jak wejdą to się przekonają;) nie mówię że zagram jak Kevin sam w domu;) Na pewno będa mieli twardy orzech do zgryzienia:)
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
6 kwietnia 2013, 20:26
menevagoriel napisał(a):
jak mieszkałam na parterze, nie mogłam wywieszać prania na balkon, bo ginęło ;/moim rodzicom co roku okradają dziłkę z zapasów warzyw (ukradli by więcej, ale tam nic nie ma ;p tata z wiadomych względów nie trzyma tam żadnych sprzetów typu kosiarka itp)natomiast szczytem dla mnie było to, że gdy moja babcia umarła i dom stał pusty (przez kilka dni) WYCIĘTO WSZYSTKIE RURY W DOMU. nawet ściany rozbijali żeby się do tych rur dostać. nie mówię już o tym że zniknął piec gazowy, piecyk w łazience i jeszcze kilka innych rzeczy, ale do cholery, żeby rury wycinać?????
Matko....
U nas gdyby sąsiedzi ich nie zobaczyli ,to ponieśli by wszystko...
Bo stała obok lodówki kuchenka, w łazience pralka, kabina prysznicowa,ale taka ,że mogli ją spokojnie zdemontować i wynieść.....
Jak pisałam wcześniej wszystkie drzwi zdjęli i oparli o ściany - do zabrania,ale nie zmieścili za pierwszym razem...
Na 100% odkręcili by wszystkie kaloryfery.....
Nawet porozwalali bombki po całym pokoju ,bo szperali w kartonach....
Wybili szybę,bo weszli oknem..Z drzwiami sobie nie poradzili......
Weszli oknem,otworzyli taras i przez taras wynosili...
Niestety poniszczyli ściany, płytki na podłodze w łazience, gres w salonie............ ;-/
Szkoda słów na to wszystko.
Ewelina - Na pewno obserwowali długo dom.
Ale najlepsze jest w tym wszystkim,że ponad 1,5 roku nie mieliśmy drogi dojazdowej ,wielkie błoto itd...A 2 tygodnie przed włamaniem zrobili nam drogę.....
- Dołączył: 2008-03-20
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 7287
6 kwietnia 2013, 20:32
Ja przeżyłam włamanie do mojego domu rodzinnego, było to co prawda jakieś 24 lata temu. Pamiętam panujący w domu bałagan (tylko na parterze), powyrzucane ciuchy z szaf, powywracane krzesła. Nie ukradli za dużo, bo tylko odtwarzacz vhs i pilot od tv, złoto i pieniądze leżące w barku zostały nie tknięte. Było to zimą o 17- 18 godzinie.
Często też włamywali się nam do domku letniskowego (odpukać od kilku lat jest spokój) a tam kradli dosłownie wszystko, sztućce, suszarkę do naczyń, szklane butelki, szczotki, gumki do weków, stare ciuchy, otwieracze do konserw. Jak nie było co kraść to po złości tłukli talerze, szklanki. Najgorsze było to, że palili w domku i rzucali pety na drewnianą podłogę.
Edytowany przez kaatarzynka 6 kwietnia 2013, 20:33
6 kwietnia 2013, 20:40
Jak mialam okolo 6-7 lat to pojechalam z mama i siostra na noc do siostry na noc, wtedy wlasnie bylo wlamanie... pewnie w nocy.
Wczesniej prawdopodobnie mieszkanie bylo obserwowane, bo skad wlamywacze mieliby wiedziec, ze na noc nikogo w domu nie bedzie... Nie udalo sie ich zlapac. Ale jakichs wielkich strat nie bylo, bo kasy w mieszkaniu nie trzymalismy, jakies tam 30 zl tylko ze skarbonki ;) posciel nowa, kielbase z lodowki- swojska
![]()
, telewizor, wieze itp. potem przez dwa lata jakos nie chodzilam w nocy do mamy spac.
Do piwnicy ze 3 wlamania.. (narty, walizki itd)
![]()
a i przez pewien okres czasu ginely biale ubrania z balkonu, ktore sie suszyly.. Tylko i wylacznie biale
Edytowany przez afde248869d3534bebc2bd756f73240f 6 kwietnia 2013, 20:42
- Dołączył: 2006-11-26
- Miasto: Middle Of The Road
- Liczba postów: 1598
6 kwietnia 2013, 20:42
Mieszkałem w bloku na parterze i parę lat temu miałem włamanie do mieszkania przez...zakratowany balkon!
Nie było nas w domu trzy godziny, pomiędzy godziną 20stą a 23!
Nikt z sąsiadów oczywiście nic nie słyszał, nic nie widział itp.
Kraty były przecięte i wygięte a wynieśli nam cały sprzęt grający włącznie z wielkimi głośnikami!
Policja upierała się abym zaniżył kwotę strat by "ułatwić" pracę organom ścigania!
Protokoły spisywali do 5 rano (policja przyjechała szybko po interwencji sąsiada...emerytowanego policjanta;-)
Od razu mi powiedzieli, że zazwyczaj takie sprawy po trzech tygodniach są umarzane a szanse na odzyskanie
przedmiotów z kradzieży są bardzo nikłe!
I tak się stało. Po trzech tygodniach dostałem pisemnie powiadomienie o umorzeniu, ale że policaj oczywiście
"dalej prowadzi czynności związane z..." takie typowe piardu, piardu!:))
Jedynym zabezpieczeniem przed włamaniem jest....dobre ubezpieczenie!:)))
A do samochodu miałem chyba...cztery razy. Dwa razy ukradli mi radioodbiorniki, a dwa razy
próbowali mi ukraść samochód ale się nie dziwię bo jeździłem wtedy najbardziej chodliwym "towarem" czyli VW Golfem!:)))
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
6 kwietnia 2013, 20:44
Menevagoriel - Aż zaraz zejdę zobaczyć jak mamy zamki w drzwiach wejściowych..Ale chyba dobrze chronią skoro musieli cisnąć się oknem :) bo drzwi są tak osadzone ,że elewacja nie pozwala wcisnąć łomu. Dobre tyle....
Mieszkamy tu już jakiś czas,ale pierwszy tydzień to był horror.
Miałam dosłownie depresję, nie spałam w nocy.
Nie znałam jeszcze dźwięków jakie wydaje dom.... Strych..Piec.....Każde puknięcie, trzaśnięcie doprowadzało mnie do histerii . Budziłam się milion razy w nocy , latałam do okna sprawdzać,czy samochody jeszcze stoją...
![]()
Do tej pory wszystkie klucze, portfele, dokumenty trzymamy tam gdzie śpimy, a na następny dzień szlag mnie trafia jak chcę otworzyć okno,a muszę lecieć do góry po klucze hehe.
Najgorsze jest to,że sąsiadów mamy parę set metrów dalej.......
I ten nasz dom, stoi tak jakby na odludziu.... No,ale nic na to nie poradzimy.
Sąsiad z naprzeciwka już wykańcza swój dom,to może do zimy już będą tutaj mieszkali :) będzie raźniej, swoją drogą do nich też się włamali.
Edytowany przez FammeFatale22 6 kwietnia 2013, 20:44
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
6 kwietnia 2013, 20:51
kaatarzynka napisał(a):
Ja przeżyłam włamanie do mojego domu rodzinnego, było to co prawda jakieś 24 lata temu. Pamiętam panujący w domu bałagan (tylko na parterze), powyrzucane ciuchy z szaf, powywracane krzesła. Nie ukradli za dużo, bo tylko odtwarzacz vhs i pilot od tv, złoto i pieniądze leżące w barku zostały nie tknięte. Było to zimą o 17- 18 godzinie. Często też włamywali się nam do domku letniskowego (odpukać od kilku lat jest spokój) a tam kradli dosłownie wszystko, sztućce, suszarkę do naczyń, szklane butelki, szczotki, gumki do weków, stare ciuchy, otwieracze do konserw. Jak nie było co kraść to po złości tłukli talerze, szklanki. Najgorsze było to, że palili w domku i rzucali pety na drewnianą podłogę.
Ojj wcześniej napisałam,że zawinęli nam DVD,ale źle napisałam.... DVD chcieli ukraść, znieśli je z góry,a leżało na dole i jeszcze zdeptane ;/ bo błoto na nim było...Ale właśnie ponieśli pilota od tego dvd... I tak mają samego pilota.
W du...ę niech go sobie włożą
![]()
Ewelina pisałaś wcześniej,żebyśmy się rozeznali po okolicy.
W noc włamania (23, byliśmy tam przed 1wszą) siedzieliśmy tam do rana i rano po wszystkich okolicznych wioskach jeździliśmy, szukaliśmy tego auta (sąsiad opisał mniej więcej) pytaliśmy się trochę,ale oczywiście nikt nic nie wie :-).
Zobaczymy.
To było 1,5 miesiąca temu, mamy kontakt z prowadzącym tę sprawę i czekamy.
EMWUWU - Żartujesz z tym umarzaniem! No ja chyba zawału dostanę jak takie pismo ujrzę.
Jak napisałam sprawa trwa od 1,5 mies... Jakiś tydzień ,może ponad odezwał się prowadzący sprawę i informacjami, ale prosił ,aby dać im jeszcze czas.... Wierzymy.
U nas też protokoły spisywali kilka godzin.....Szukali odcisków,pełna profeska, w rękawiczkach,odcisków mnóstwo,ale bez linii...złodzieje zostawili nawet nowiutki łom zgubili latarkę...
Policjanci zbierali ślady wkoło domu, przeczesywali okolicę z psami, ale ślad się urwał na betonowej drodze za lasem.... Tam musieli zgarnąć tego gnoja ,co zwiał moim sąsiadom... I to jest dowód,że znali dobrze okolicę czyli są tutejsi ;-/
Edytowany przez FammeFatale22 6 kwietnia 2013, 20:59
6 kwietnia 2013, 21:00
U mnie w domu mieliśmy włamanie. W Święta Bożego Narodzenia kilka lat temu. Musieliśmy ich wystraszyć i mało zdążyli ukraść na szczęście...
Ale niestety cała moja biżuteria złota sobie poszła. Chociaż tak naprawdę to, że straciłam sporo pamiątek chyba nie było w tym wszystkim najgorszym uczuciem... Dla mnie najgorsze było to jak wyglądał dom. Powywalane rzeczy z szafek, półek i to dziwne uczucie, że ktoś grzebał w Twoich prywatnych rzeczach. Przez dobre kilka dni nikt z rodziny nie miał chęci się za to zabierać, i mimo tego że bałagan po tym był mega to jakoś tak to leżało i czekało aż się oswoimy z sytuacją. Włamywaczy znaleźć się nie udało i rzeczy też nie..
A to, że potem przez kilka lat sama w domu bałam się zostać to już zupełnie inna sprawa....
A do tej pory czuję jakiś dziwny lęk jak wracamy do domu późno po kilku godzinnej nieobecności, czy na pewno wszystko w porządku, czy na pewno pali się wcześniej zostawione światło,,, czy przypadkiem żadne okno nie jest otwarte... myślę że ciężko się będzie pozbyć takich myśli