11 stycznia 2013, 23:00
.
Edytowany przez szagaa 12 stycznia 2013, 09:36
11 stycznia 2013, 23:31
prawda jest taka ze z tej choroby wychodzi tylko ten kto chce calkowicie zerwac z alkoholem
prawda jest tez taka ze juz stajecie sie wspoluzaleznione poczucie "winy bycia dobra corka dobra zona milosc do ojca czy przywiązanie bdzie ci kazalo go chronic i bronic i tlumaczyc gdy rozsadek bedzie kazal ci dzwonic po policje
prawda jest taka ze jak policja przyjedzie i zabierze twojego ojca na wytrzezwienie za hotel trzeba bedzie zaplcic i to nei malo wiec bedzie dodatkowa frustracja ze za blad ojca placi cala rodzina
miejsce zamkniete nie da nic osobie ktora nie chce calkowicie odstawic alkohol
a policja powie ci tylko jedno
"zalozyc sprawe o znecanie sie nad rodzina" wyrok w zawieszeniu jako ostrzerzenie wezwanie kolejne policji ojciec bedzie siedzial i pytanie czy jestescie na to przygotowane jesli tak no to zglaszajcie duzo i czesto na policje zaloza wam błękitna karte i wszystko sie zacznie
11 stycznia 2013, 23:33
meryZpakamery napisał(a):
I ja bym dodała, że jak jest pijany i wtedy przeprasza, obiecuje, płacze - to nie robi tego on - tylko wóda którą wychlał. Nie ma co wierzyć i słuchać jak jest pijany. Poproście, żeby powtórzył słowa po miesiącu trzeźwości. Dołączam się do misi.misi - tylko kilkumiesięczny odwyk w zamkniętym ośrodku, a dla Was terapia jako dla współuzależnionych. Tak, uzależnionych od bycia z uzależnionym - bez pomocy profesjonalnej, może być Wam cieżko zrozumieć jakie mechanizmy żądzą pijakiem. Kochacie go - ale pamiętajcie, że pijany jest zupełnie inną osobą. I jeszcze jedną - żanda z Was nie jest winna ani współodpowiedzialna za jego picie, on sam o sobie decyduje.
niestety nie zawsze kilkumiesięczne zamknięcie gwarantuje wyjście z nałogu- bo samo niepicie to tylko jeden z etapów leczenia, najważniejszy jest psycholog i dobry terapeuta Ja przerabiałam leczenie męża i znam mechanizm alkoholika i osoby współuzależnionej, bardzo dobrze, że wspomniałaś w ostatnim zdaniu o poczuciu winy, to bardzo cenna uwaga
dlatego jeśli nawet on sam nie podejmie leczenia warto zając się sobą i terapią dla samej siebie- człowiek wtedy dużo się dowiaduje o samym sobie
11 stycznia 2013, 23:35
magduśka twoj maz wyszedl z tego ? znaczy czy jest niepijacym alkoholikiem czy wasze malzenstwo przetrwalo ?
11 stycznia 2013, 23:36
Zala21 napisał(a):
Szczerze nie słyszałam o przymusowym leczeniu! Mój ojciec uchodzi za pracowitego, dobrze prosperującego człowieka sukcesu. Ale chleje na umór już jakieś 15 lat.I kiedy tylko wspomniałam mu o tym, że powinien się leczyć to oczywiście leciały epitety.Byłam na policji, ale nic mi nie wspomniano o możliwości przymusowego leczenia... Usłyszałam tylko, że jeśli nie chce się leczyć, to nikt go nie zmusi.
z tego co wiem, zakłada się sprawę o przymusowe leczenie w zakładzie zamkniętym, nie wiem tylko czy jest to na zasadzie ubezwłasnowolnienia w tej kwestii czy jednak dana osoba sama musi wyrazic wolę leczenia, nie wiem dokładnie co i jak, ale istnieje taka opcja
- Dołączył: 2012-11-26
- Miasto: Nysa
- Liczba postów: 347
11 stycznia 2013, 23:37
z autopsji,wyrzuc na zbity pysk,niech siegnie dna
11 stycznia 2013, 23:38
angel3103 napisał(a):
magduśka twoj maz wyszedl z tego ? znaczy czy jest niepijacym alkoholikiem czy wasze malzenstwo przetrwalo ?
tak, mój mąż nie pije już półtora roku, jednak uważam że kiedy przestał pic nie był jeszcze na takim totalnym dnie, choc daleko nie miał, od czasu trzeźwości przechodzimy różne problemy i uczciwie mówiąc bywało różnie, ale trzeba zdac sobie sprawę, że osoba niepijąca to jakby nowy człowiek....niekoniecznie taki sam, jakim go znamy póki co trwamy ale bywa różnie
- Dołączył: 2012-01-26
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 8496
11 stycznia 2013, 23:39
Magduska1983 napisał(a):
Zala21 napisał(a):
Szczerze nie słyszałam o przymusowym leczeniu! Mój ojciec uchodzi za pracowitego, dobrze prosperującego człowieka sukcesu. Ale chleje na umór już jakieś 15 lat.I kiedy tylko wspomniałam mu o tym, że powinien się leczyć to oczywiście leciały epitety.Byłam na policji, ale nic mi nie wspomniano o możliwości przymusowego leczenia... Usłyszałam tylko, że jeśli nie chce się leczyć, to nikt go nie zmusi.
z tego co wiem, zakłada się sprawę o przymusowe leczenie w zakładzie zamkniętym, nie wiem tylko czy jest to na zasadzie ubezwłasnowolnienia w tej kwestii czy jednak dana osoba sama musi wyrazic wolę leczenia, nie wiem dokładnie co i jak, ale istnieje taka opcja
Noo myślę, że to nie taka łatwa sprawa, aby kogoś zamknęli.
Ilu jest alkoholików, którzy świetnie się maskują i ukrywają chorobę?
Wydaje mi się, że tutaj musi być wyrażona zgoda chorego. Nie można kogoś od tak ubezwłasnowolnić.
11 stycznia 2013, 23:41
nic chyba tu nie pomoże..
jak nie chce, to nikt go nie zmusi.
u mnie alkohol był jednym z wielu problemów.
z kolei pamiętam sytuację koleżanki mojej mamy, której mąż zaczął pić codziennie, chlać, zalewać się w trupa... doszło do tego że żebrał od ludzi na ulicy na wódę... ona wystąpiła o rozwód i eksmisję go z mieszkania to się na nią wypięli. rozwód oczywiście był, ale jako że nie mogła mu zapewnić innych poza mieszkaniem warunków do życia sądowo przydzielili mu pokój w tym samym, małym mieszkaniu i mógł sie jej codziennie smiac w twarz. bo wciaz to ona łożyła na jego utrzymanie, podkradał jedzenie itp. w dodatku robił awantury. za kazdym razem policja byla wzywana ale to oczywiscie nie dziala u nas jak np w USA. panowie przyjda, poucza, i wyjda i gowno ich to obchodzi.
potem zmarł z przepicia..
najlepiej spróbujcie go od siebie odsunąć, jeśli nie z mieszkania/domu to chociaż ze swojego życia najbardziej jak sie da. nie podsuwajcie mu obiadów, jedzenia itp. a jesli nie pomoże, wystawcie mu walizki za drzwi.
to czasem działa - wypróbowałam. ale na chwilę.
11 stycznia 2013, 23:42
podziwiam
zawsze slyszalam o tym ze corki alk przewaznie wybieraja takich samych partnerów na zycie dzięki bogu ja odwrotnie
owszem u nas alk jest ale moj m jak nei ma ochoty to nie pije i zadna sila go do tego nei przekona a na imprezach jak uzna ze juz dosc odstawia kielich i mowi dziękuje nikt nigdy jeszcze go nei przekonal zeby wypil jeszcze jeden czy jeszcze dwa
alkoholizm polaczony z agresja u rodzica jest jedną z niewielu rzeczy najokrutniejszych jakie moze doswiadczyc dziecko
Edytowany przez edda324bfb29cee0c3a8742b28e1245b 11 stycznia 2013, 23:43
11 stycznia 2013, 23:42
Zala21 napisał(a):
Magduska1983 napisał(a):
Zala21 napisał(a):
Szczerze nie słyszałam o przymusowym leczeniu! Mój ojciec uchodzi za pracowitego, dobrze prosperującego człowieka sukcesu. Ale chleje na umór już jakieś 15 lat.I kiedy tylko wspomniałam mu o tym, że powinien się leczyć to oczywiście leciały epitety.Byłam na policji, ale nic mi nie wspomniano o możliwości przymusowego leczenia... Usłyszałam tylko, że jeśli nie chce się leczyć, to nikt go nie zmusi.
z tego co wiem, zakłada się sprawę o przymusowe leczenie w zakładzie zamkniętym, nie wiem tylko czy jest to na zasadzie ubezwłasnowolnienia w tej kwestii czy jednak dana osoba sama musi wyrazic wolę leczenia, nie wiem dokładnie co i jak, ale istnieje taka opcja
Noo myślę, że to nie taka łatwa sprawa, aby kogoś zamknęli. Ilu jest alkoholików, którzy świetnie się maskują i ukrywają chorobę?Wydaje mi się, że tutaj musi być wyrażona zgoda chorego. Nie można kogoś od tak ubezwłasnowolnić.
tego nie wiem, u mnie taka opcja nie była potrzebna, ale pewnie w necie można znaleźc jakieś info