- Dołączył: 2012-05-02
- Miasto:
- Liczba postów: 162
9 stycznia 2013, 23:03
Niedługo po raz pierwszy czeka mnie podróż samolotem, około 2 godzin. Już teraz spać nie mogę i tylko o tym myślę... Kilka lat temu gdy miałam gdzieś lecieć to chyba przed dwa dni wyłam, że się boję. Jestem przerażona wizją tego, że mam wsiąść do czegoś, co będzie wisiało w powietrzu przez długi czas. Jestem straszną panikarą, NIGDY nie wchodzę do wind, bo robi mi się słabo, a teraz mam wejść do samolotu! Jak sobie z tym poradzić?
Edytowany przez Daydreamer 9 stycznia 2013, 23:06
10 stycznia 2013, 11:41
sylwik1989 napisał(a):
Lawendowa1982 napisał(a):
sylwik1989 napisał(a):
Lawendowa1982 napisał(a):
sylwik1989 napisał(a):
nie wiedzialam ze aviomarinem mozna sie nacpac, wow haha pomysl ile ludzi codziennie lata samolotami... i nic sie nie dzieje. ja pracuje w firmie ktora zajmuje sie w jakis sposob samolotami i uwierz ZADEN srodek transportu nie jest sprawdzany tak dokladnie przed startem. Wszystkie procedury sa zawsze na 100% dopiete na ostatni guzik, jesli jest chocby 0,0001% prawdopodobienstwa, ze cos moze sie stac samolot NIE WYSTARTUJE! Jesli zdarza sie awaria po starcie, co zdarza sie tak rzadko ze niemalze jest mitem ;) piloci maja naprawde procedury i system tak stworzony ze jest w 99,9% w stanie zapobiec awarii. Tragiczne awarie zdarzaja sie raz na kilka lat i zwykle jest to w samolotach prywatnych, awionetkach itp. linie lotnicze sa najbezpieczniejszym srodkiem transportu, uwierz ze jestes w dobrych rekach a maszyna ktora lecisz to najbardziej zaawansowana technika jaka powstala do tej pory. Nie ma sie czego bac, enjoy!
Sylwik, nie przesadzaj, że awarie tak rzadko sie zdarzają, że to prawie mit. Mój ojciec jest pilotem m.in samolotów ultralight i wiele mogę na ten temat powiedzieć. Małych samolotów rozbija sie tylko w Polsce kilka rocznie (mówię o prywatnych samolotach). Do tego dochodzi błąd ludzki, wiec to nie prawda, że wypadki to promil, promila itp. To są maszyny, awaryjne, jak wszystkie inne, ale jedno jest faktem: pilot to nie samobójca i jemu zawsze zależy na tym, żeby i on i wszyscy na pokładzie wylądowali bezpiecznie.
Dobrze, ten promil to bylo do zobrazowania jak rzadko to sie zdarza w porownaniu do innych srodkow transportu. Kilka rocznie rozbitych malych samolotow? A ile samochodowych wypadkow smiertelnych mamy rocznie? Kilkaset tysiecy? Nawet trudno powiedziec. I kierowca samochodu tez nie jest samobojca - a jednak zabijaja sie codziennie na drogach. To dowodzi roznicy ktora jest ogromna pomiedzy transportem naziemnym i powietrznym. Nie badzmy dokladni co do statystyk, to bylo aby pokazac kontrast i przede wszystkim pocieszyc dziewczyne! Poza tym blad ludzki nie jest wielkim problemem w samolotach, bo samoloty sa maszynami inteligentnymi i ciezko jest popelnic blad, ale ty wiesz wszystko lepiej bo Twoj tata jest pilotem eh
Nie napisałam, że samolot nie jest bezpieczniejszy od samochodu, tylko,ze przesadziłaś w tych obliczeniach. Nie warto dawać fałszywego obrazu, wypadki zdarzają się wszędzie, w lotnictwie też. I tak, mój ojciec jest pilotem, jego środowisko to piloci latający na różnych maszynach, a ja pół dzieciństwa spędziłam na lotniskach , wiec wiem lepiej :) Pozdrawiam serdecznie :)edit: właśnie sprawdziłam, w 2012 roku na polskich drogach zgineło 4114 osób. Wiec też nie "setki tysięcy). Oczywiście to więcej niż w zdarzeniach lotniczych w tym samym czasie, penie na całym świecie.
Ponad 4000 wypadkow samochodych rocznie w Polsce i kilka samolotowych (samolotow prywatnych, linie lotnicze mialy raczej zero wypadkow podjrzewam) zalozmy ze te 'kilka' to 4. To juz jest 0,001 % proporcji wypadkow samochodowych do samolotow prywatnych. Jak juz tak zaczelas sie czepiac takich szczegolow. Ja mialam w zamiarze tylko pokazac dziewczynie, ze nie ma sie czego bac i dac zarys tego jak bardzo to jesst bezpieczne, a Ty na sile musisz wcisnac cos, co nawet nie zmienilo mojej wczesniejszej tezy zbytnio, ale musialas to powiedziec zeby przypadkiem nie bylo zbyt kolorowo . Nie wiem, chcialas pokazac, ze Ty to sie znasz, bo spedzilas pol zycia na lotniskach - ale nie zaskoczylas mnie zadnym argumentem, ani wiedza. Nie wiem czemu wdalam sie w te dyskusje w ogole :P
No właśnie, chciałam tylko napisać, że nie jest tak kolorowo :) To wszystko :)
Każdy ma swoje przekonania i oczywiście ma do tego prawo. Nie moja rzecz.
A lek przed lataniem, niewiele ma wspólnego z racjonalnymi argumentami, dlatego tak trudno się go pozbyć.
Koleżance, zamiast dyskusji o promilach, wypadkach, stosunku ilości samolotów do ilości samochodów itd polecam poprosić lekarza o silny lek uspokajający czy przeciwlękowy. Bedzie łatwiej i skuteczniej :)
- Dołączył: 2012-08-10
- Miasto: Kraj
- Liczba postów: 182
10 stycznia 2013, 11:49
Oj, jak ja dobrze to znam :-)
Latanie przerażało mnie od zawsze. Nie mogłam pozbyć się wizji, że cała maszyna może przecież zawsze runąć na dół. Nie pomogły wyjaśnienia, jak samolot jest skonstruowany, jak jest kontrolowany i że w zasadzie nie ma prawa ot tak, bez powodu spaść.
Jeśli chodzi o sposoby na przezwyciężenie strachu- jedni lubią sobie wypić, czego ja osobiście nie polecam, ponieważ często potęguje to lęk zamiast go złagodzić. Pomagają natomiast czynności zabijające czas, w zależności od tego, co lubisz- film, który od dawna chciałaś obejrzeć, na przykład.
Najbardziej skuteczną metodą są jednak tabletki nasenne. Najczęściej sprawę załatwia dawka Aviomarinu, choć niektórzy nie odczuwają po nim senności.
Głowa do góry! :-)
- Dołączył: 2012-07-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2631
10 stycznia 2013, 11:57
faulty napisał(a):
Zdajesz sobie sprawę z tego, że samolot to jeden z najbezpieczniejszych środek transportu? Także głowa do góry! :) Najwyżej łyknij coś na uspokojenie i będzie git. W końcu 2 godziny to nie aż tak długo.
Dokładnie - najbardziej niebezpieczne są samochody.
Strzel sobie drinka na pokładzie na rozluźnienie :)
A może jednak Ci się spodoba? Ja też zawsze czuję lęk jak wsiadam do samolotu, ale mimo to uwielbiam latać. Kocham ten moment jak samolot startuje :)
10 stycznia 2013, 12:06
Daydreamer napisał(a):
Niedługo po raz pierwszy czeka mnie podróż samolotem, około 2 godzin. Już teraz spać nie mogę i tylko o tym myślę... Kilka lat temu gdy miałam gdzieś lecieć to chyba przed dwa dni wyłam, że się boję. Jestem przerażona wizją tego, że mam wsiąść do czegoś, co będzie wisiało w powietrzu przez długi czas. Jestem straszną panikarą, NIGDY nie wchodzę do wind, bo robi mi się słabo, a teraz mam wejść do samolotu! Jak sobie z tym poradzić?
Jakby co
'
Ci, którzy chorobliwie boją się latania, powinni – dla własnego spokoju – wybierać miejsca przy przejściu, najdalej w piątym rzędzie od przedniego wyjścia. Z badań uniwersytetu w Greenwich, który przeanalizował ponad 100 wypadków lotniczych, wynika, że te właśnie miejsca dają największe prawdopodobieństwo przeżycia w razie pożaru albo kolizji z ziemią.' Usiadz tam a jakby co to przezyjesz ![]()
A teraz na serio, nie masz sie czego bac, jak dziewczyny juz napisaly, samolot to najbezpieczniejsza forma podrozowania
![]()
i przeciez bedziesz tylko leciec przez 2h, miesiac temu lecialam 6 godzin z Egiptu do Manchesteru, to dopiero byla meczarnia! Tak wiec jedyne niebezpieczenstwo w samolocie to..nuda
![]()
wiec musisz miec na przygotowanie ipoda, jakies magazyny, ksiazke bo inaczej zanudzisz sie na smierc
![]()
xx
Edytowany przez Patrysia92 10 stycznia 2013, 12:10
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
10 stycznia 2013, 12:11
Jak nie lecisz Dreamlinerem to nie masz co sie bac;). Ja tez sie boje a mimo to latam choc niecierpie nawet samego bookowania biletu bo juz mnie skreca. Lecialam wiele razy, najdluzej jakies 7h. Na takich trasach to juz masz alko za free wiec jest luz, gorzej jak lecisz tanimi liniami bo na pokladzie to kupe kasy kosztuje. Wiec zalezy czym lecisz.
Tak czy siak polecam ci alkohol a nie uspokajacze a juz napewno nie mieszanka. Ja tak robilam czasem to potem nawet nie pameitam jak z samolotu wysialdalam i czlowiek jest przez reszte dnia zamulony totalnie. Tak ze jak dla mnei to tylko alko.
Jak lecisz tanimi to kup sobie na bezclowej jakis likierek zapakuj w torebke, wez slomke i ciagnij na pokladzie;). dobry sposob tylko uwazaj bo przez slomke dobrze idzie a przez torebke nei widac ile jeszcze jest. Ja juz tak raz obrocilam pol litra likieru w 2h i to byl straszny blad.
Jak lecisz czyms lepszym i alko jest za darmo do bierz od razu jakiegos whiskacza. Ja tam sie nie szczypie tylko nawet o 7 rano od razu startuje z ginem i winem:P. Walne sobei dobra dawke to od razu mi lepiej:)
Mozesz tez powiedziec stewaressie ze masz stracha to napewno cie jakos pocieszy.
Nie wsluchuj sie w silnik bo one raz sie wlaczaja raz wylaczaja.
Jak kaza zapiac pasy i beda straszy turbulencjami to sie nie boj bo raz ze nie jest to dla samolotu grozne a dwa ze zwykle konczy sie na malusienkim potrzasnieciu albo w ogole nic nie ma ale pilot poprostu musi wszystkich zapiac w pasy bo taka jest procedura i koniec.
Popatrz tez sobie jak ladnei startuja i laduja samoloty i nic sie zadnemu nei dzieje.
Jak bedzie mgla czy ciemno to to nie ma znaczenia dla pilota wiec sie nei boj ze nie wyladuje. Ostatni raz jak lecialam to pogoda byla na moje oko super do ladowania - czyste niebo, slonbko, sucho- a ladowanie bylo twarde, jak lupnal w lotnisko to az mi oczy wyszly.
Natomiast nastepne ladowanie bylo w takiej mgle ze nic za oknem nie widzialam a pilot powiedzial przez mikrofon ze warunki do ladowania super- gdybym nie spojzala przez okno w ostatnim momencie i nie zobaczyla plyty lotniska to nawet bym nie wiedziala ze wyladowal bo tak miekko usiadl! Tak ze deszczu i mgly sie nei boj.
Co tam jeszcze...Aha pomysl o sweardessach ktore lataja w kolko.
Edytowany przez KotkaPsotka 10 stycznia 2013, 12:14
- Dołączył: 2011-08-26
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4278
10 stycznia 2013, 12:44
Ja uwielbiam latac ale postaram się pomóc ;)
wez cos ziołowego na uspokojenie ;) ulubiona muzyka w uszy, albo wypij na odwagę trochę ;p
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4437
10 stycznia 2013, 13:07
ja moze i nie kocham latac ale najgorsze to jest stres zeby zdazyc, zeby wszystko przeszlo przez skany, zeby mic ok kg, zeby znalezc miejsc i siedziec z mezem i dziecmi w jednym rzedzie i jak juz siadam w srodku to czuje taka ulge...
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
10 stycznia 2013, 14:51
kraaa napisał(a):
ja moze i nie kocham latac ale najgorsze to jest stres zeby zdazyc, zeby wszystko przeszlo przez skany, zeby mic ok kg, zeby znalezc miejsc i siedziec z mezem i dziecmi w jednym rzedzie i jak juz siadam w srodku to czuje taka ulge...
To dziwne masz stresy:P
Wystarczy nei wkladac niczego do podrecznego co mialoby nei przejsc przez skan. Kilogramy sie sprawdza w domu a miejsca to sie przeciez bookuje wczesniej a nie siada gdzie popadnie jak w autobusie. Jedyny stres to chyba taki zeby bagaz przylecial z toba a nie ty do Sydney a bagaz do Toronto. Dlatego ja zawsze do podrecznego jak na dluzszy pobyt lece wkladam przynajmniej jedne gacie, bikini, szczoteczke do zebow.