Temat: Przeniesc sie na dzienne studia ??



Ostatnio sie tak zastanawialam po co ja poszlam na studia zaoczne . Nawet nie pracuje w tygodniu sie lenie  , nie mam rytmu dnia , na roku nie ma czasu nawet z kims zamienic slowo ,a przeciez to sa moje najlepsze lata zycia . Tyle tylko ze o egzaminy nie musze sie martwic , bo wiadomo jak jest na studiach zaocznych . Kierunek nie jest nie wiadomo jaki trudny , fakt materialu jest moze i wiecej , ale kurcze meczy mnie to siedzenie w domu . Co byscie zrobily na moim miejscu ?? Moze jeszcze ten rok sie przemecze , a na nastpny sie przeniose ?? jak myslicie??
No to może pójdź do pracy ? :D haha 
Ja też studiuję zaocznie - w prawdzie teraz nie pracuję - bo nie mam gdzie ;D Ale nie uważam żeby " najlepsze " lata przelatywały mi przed nosem , bo biorę życie studyjne garściami ;]

maharettt napisał(a):

amadeoo napisał(a):

Nie wiem czy to prawda bo studiowałam dziennie skończyłam wtym roku, ale mówią że zaoczni mają lepiej bo za kase i nawet uczyć się nie muszą bo na nich inaczej patrzą. Tak mówiono u mnie na uczelni i rzeczywiscie było że u nas np poprawek bylo 40 a u nich w ogóle a ten sam test. Nie wiem czy jest tak naprawde u Was tez?
U mnie jest sporo szans i poprawek.Ale czy to żle, że daje sie studentowi więcej szans i więcej czasu na opanowanie materiału?To, że wykładowcą zależy na studencie, a nie tylko patrzą jak by tylko oblać i wywalić?To ,że panie w dziekanacie są miłe a nie wredne zołzy?Byłam i na dziennych i na zaocznych.Powiem to tak, nauczyć sie i tak trzeba, ale jak zapłacisz to Cie szanują, a nie traktują jak gówno.A znajomości i imprezy na zaocznych też można mieć, trzeba tylko chcieć.


Ja studiuję na UŚ i naprawdę nie mogę powiedzieć, ze z powodu, ze jestem na dziennych ktoś mnie źle traktuje. Wręcz przeciwnie. Wykładowcy mają zdrowe podejście do studiowania i "zarażają nas swoją pasją". W dziekanacie można załatwić dosłownie wszystko. Przyjęli mnie na magisterskie mimo, ze nie zrobiłam obiegówki z licencjata. Nie zgadzam się z opinią, że jak nie płacisz to traktują cie jak gówno. Nie mniej jednak uważam, że na zaocznych przymykają na więcej rzeczy oko.

Ja też tak nie uważam i nikt dosłownie tego nie napisał. Tylko wydaje nam się że zaocznych mogą traktować lepiej bo płacą i pracują to niby ich żal. NIe wiem ile w tym prawdy ale kilka razy też to zauważyłam. Też studiowałam dziennie 3 lata i uważam że to był najlepsze 3 lata z mojego zycia pomijam znajomosci i imprezy, ale same rozmowy na wykładach i integracja z wykładowcami na obozach:)

natuuss napisał(a):

maharettt napisał(a):

amadeoo napisał(a):

Nie wiem czy to prawda bo studiowałam dziennie skończyłam wtym roku, ale mówią że zaoczni mają lepiej bo za kase i nawet uczyć się nie muszą bo na nich inaczej patrzą. Tak mówiono u mnie na uczelni i rzeczywiscie było że u nas np poprawek bylo 40 a u nich w ogóle a ten sam test. Nie wiem czy jest tak naprawde u Was tez?
U mnie jest sporo szans i poprawek.Ale czy to żle, że daje sie studentowi więcej szans i więcej czasu na opanowanie materiału?To, że wykładowcą zależy na studencie, a nie tylko patrzą jak by tylko oblać i wywalić?To ,że panie w dziekanacie są miłe a nie wredne zołzy?Byłam i na dziennych i na zaocznych.Powiem to tak, nauczyć sie i tak trzeba, ale jak zapłacisz to Cie szanują, a nie traktują jak gówno.A znajomości i imprezy na zaocznych też można mieć, trzeba tylko chcieć.
Ja studiuję na UŚ i naprawdę nie mogę powiedzieć, ze z powodu, ze jestem na dziennych ktoś mnie źle traktuje. Wręcz przeciwnie. Wykładowcy mają zdrowe podejście do studiowania i "zarażają nas swoją pasją". W dziekanacie można załatwić dosłownie wszystko. Przyjęli mnie na magisterskie mimo, ze nie zrobiłam obiegówki z licencjata. Nie zgadzam się z opinią, że jak nie płacisz to traktują cie jak gówno. Nie mniej jednak uważam, że na zaocznych przymykają na więcej rzeczy oko.

Może teraz jest inaczej bo niż demograficzny wchodzi na studia.Ja jestem niestety z wyżu i jak szłam na studia zaraz po LO to przyjmowano specjalnie więcej studentów na początku już z góry planując liczbę miejsc na drugim roku mniejszą. Także wykładowcy mieli za zadanie część odrzucić.A traktowanie było takie, że niektóre jednostki psychicznie nie wytrzymywały. 
Pasek wagi
No u nas na dziennych przyjeli około 500 i 100 zaocznych na II roku zostało 200 dziennych i około 70 zaocznych. Na 3 140 dziennych i 40 zaoczych więc co by nie było i tak by ich nie rozwalili...A ci co zaginęli z zaocznych poprostu odeszli a dziennych egzaminy rozwalily.
Zawsze tak jest, że liczba studentów maleje (nieraz znacznie) po 1 roku, a już w szczególności na kierunkach trudnych. Na moim 1 kierunku ze 160 zostało nas po 1 roku ok. 130, a licencjata zrobiło 116 osób. Na 2 kierunku przyjęto 200 osób, nie było jeszcze pierwszej sesji a już jest mniej niż 160. Wiele osób zdaje sobie sprawę, że to ich nie kręci lub nie dają rady.

EDIT: Oczywiście studia dzienne

Przenieś się...po pierwsze marnujesz faktycznie najlepsze lata, a skoro nie pracujesz i masz mozliwosc studiowania dziennie to szkoda pieniędzy...kwoty które przeznaczasz na opłacenei studiów mozesz sobie odkladac na konto i korzystac z nich w razie potrzeby czy gorszych czasów. Jednym słowem marnowanie kasy, czasu i energii życiowej:P

natuuss napisał(a):

Ja jestem na dziennych i nie wyobrażam sobie być na zaocznych. Poznałam super ludzi... Mamy szanse na fajne staże i prace łatwiej potem znaleźć po dziennych. Uważam, że dzienne lepiej przygotowują do pracy późniejszej i są o wiele ciekawsze.
przeicez jest ten sam material na zaocznych i na dziennych. i nieprawda ze wy macie jakies szanse na lepsze staze. ja juz jeden staz odbylam zaraz po liceum i studiowalam zaocznie, a teraz po licencjacie ide na drugi staz. i watpie czy w tych czasach ktos patrzy na to czy studiowales dziennie czy zaocznie, bo przeciez nie pisze sie tego w cv..

babencjalasencja12 napisał(a):

tak tylko kto mnie przyjmie do pracy ?? bez wyksztalcenia i z 13 % bezrobociem w PL nie mowiac juz o podkarpaciu


ale podejście, wstyd byłoby mi całymi dniami nic nie robić, ale rozwaliło mnie że chcesz się przenieść na dzienne żeby imprezować;/. Leń z Ciebie i tyle.

Ps. weź z łaski swojej daruj sobie teksty typu "wiadomo jak jest na zaocznych- nie muszę się martwić o zaliczenia", bo nie wszędzie tak jest(ja mam na odwrót), a szerzysz mit pt "płacę i mam".
Studiuję dziennie i zaocznie - jednocześnie dwa kierunki. Studia zaoczne to śmiech na sali, na dziennych przynajmniej od nas czegoś wymagają, na zaocznych ważne, że po prostu się jest. Na dziennych mogę wylecieć z zajęć za nieprzygotowanie, na zaocznych musieliby odprawić całą grupę, bo rzadko ktoś coś ma mądrego do powiedzenia... Na Twoim miejscu przeniosłabym się na dzienne, bo będziesz miała skrzywiony obraz studiowania. I tak nie pracujesz, więc po co masz jeszcze płacić dodatkowo czesne?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.