Temat: jak powiedzieć rodzicom że jestem ateistką

Nad istnieniem zastanawiałam się już od paru lat.Moi rodzice są katolikami,ale nie takimi co często chodzą do kościoła.Pytanie takie jak w temacie.Moi rodzice nic nie wiedzą,moja mama stale kładzie mi w pokoju jakieś obrazki święte,myśląc że są mi potrzebne,że stanowią część mojej wiary.
Do kościoła nie chodzę,znaczy tylko w święta(wtedy idzie cała rodzina razem)
I boję się że jak im to powiem to będą źli i powiedzą że jakieś bzdury sobie wymyślam(w maju 2013 skończą 18 lat)

proszę o pomoc,bo głupio mi to ukrywać..
:)

Dziewczyny, po co ta nagonka na Migotkę? Narzekacie, że katolicy próbują przeforsować swoje racje, a same robicie to samo. Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Uszanujmy, tolerujmy (odsyłam do łac. tolerare). Oczywiście nie mówię tu do wszystkich, bo wiele osób zachowuje się bardzo, bardzo ok, ale nie chcę wywoływać po imieniu. Na jakiej podstawie możemy nazwać Migotkę dewotką, moherem, stwierdzić, że jej wiara jest płytka? Na podstawie jakiegoś tam postu? Troszkę płytkie, nie uważacie? Nie obrażajcie się tylko :). Trochę refleksji :).

PS: przepraszam za tę okropną pomarańczową czcionkę, nie mogę jej zmienić na normalną ;o (talent, talent techniczny ;) )
Pasek wagi
Najlepszy temat prowadzący do kłótni, to temat o wierze.. Nigdy nie wychodzi z tego nic dobrego, nie wiem czy wynika to z tego że NIEKTÓRZY nie umieją rozmawiać, czy po prostu brakuje im argumentów aby kogoś przekonać. Nie wiem tylko po co :) Lubię rozmawiać i szanuję osoby wierzące.
moja córka to mi mowi średnio 6 razy dziennie więc nie robi to na mnie żadnego wrażenia .Corka ma 14 lat.

migottka napisał(a):

Ana899 napisał(a):

migottka napisał(a):

Salemka ale wiara w Boga to nie tylko chodzenie do kościoła....
migottka, ale co odróżnia człowieka, który jest dobry i jest ateistą od człowieka, który jest dobry i jest chrześcijaninem.Tak sobie myślę - wyobraź sobie sąd ostateczny. Bóg mówi do katolika: "wierzyłeś we mnie, przestrzegałeś przykazań, byłeś dobrym człowiekiem, idziesz do nieba", a potem bóg powie do ateisty: "nie wierzyłeś we mnie, uważałeś, że przykazania są niepotrzebne, ale ich przestrzegałeś nie licząc 3 pierwszych, zrobiłeś w życiu wiele dobrego, pomagałeś innym nie widząc w nich mnie, kochałeś, byłeś dobrym człowiekiem..." i co? Jeśli wyśle tego człowieka do piekła, to ja takiego boga nie chcę. Jeśli wyśle go do nieba, to w takim razie, co oprócz chodzenia do kościoła dla osób postronnych odróznia dobrego katolika od dobrego ateisty? Nic. Motywacji i wiary nie widać, widać uczynki, bez których wiara jest niczym.Na marginesie - wiara wg wiary katolickiej jest łaską - jak mozna mieć pretensje do człowieka, że nie dostąpił łaski? Łaskę daje bóg, w takim razie jak może karać, że człowiek nie ma czegoś, czego on nie dał?
ja nie jestem Bogiem, więc na to Ci nie odpowiem. Co do przykazań, to nie można ich traktowac wybiórczo, Bóg mówi, że jest to dekalog, wg. którego ludzie powinni żyć. To tak jakby ktos powiedział, że warunkiem otrzymania nagrody jest odpowiedzenie na 10 pytań z 10. Nie otrzymam nagrody jeśli odpowiem na 3, 8 a nawet 9. Nie twierdzę, że ludzie wierzący stosuja się nalezycie do przykazań. Człowiek jest grzeszny, taka jest jego natura ale najważniejsze jest to, zeby jak najbardziej starał się żyć wg. tych przykazań, a nawet jeśli zgrzeszy to niech sie nad tym zastanowi, niech poczuje wyrzuty sumienia, że źle postąpił i obieca poprawę.Nie wiem jak Bóg będzie nas oceniał ale na pewno nie będzie patrzył tylko na to, czy ktoś chodził do kościoła czy nie. Na pewno nas obserwuje. Poza tym Bóg jest miłosierny i wybacza ludziom, jeśli ktoś miał słabości, zwątpienia ale nie uciekał za wszelką cenę od Niego to miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jest napisane, ze Bóg cieszy sie bardziej z jednego nawróconego grzesznika niż z dziesięciu sprawiedliwych. Ja w Boga wierzę, chodze do kościoła bo czasami nawet fajne są kazania, lubie posłuchac i dzięki nim wiele rzeczy mogę zrozumieć. Poza tym przyjmuję tam Eucharystię, przystępuję do sakramentów. Niejednokrotnie Bóg pomógł mi w moim życiu i wiem, ze to jego zasługa.


No to ja będę niemiła i Cię rozczaruję. Nie ma żadnego Boga, nikt nas nie obserwuje i nikt nas nie będzie rozliczał. "Na pewno." To, że Ty wierzysz w takie rzeczy nie znaczy, że jest to PRAWDĄ ogólną! Nie można nikomu narzucać swojego światopoglądu bo to przemoc symboliczna...

Anusinski napisał(a):

Dziewczyny, po co ta nagonka na Migotkę? Narzekacie, że katolicy próbują przeforsować swoje racje, a same robicie to samo. Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Uszanujmy, tolerujmy (odsyłam do łac. tolerare). Oczywiście nie mówię tu do wszystkich, bo wiele osób zachowuje się bardzo, bardzo ok, ale nie chcę wywoływać po imieniu. Na jakiej podstawie możemy nazwać Migotkę dewotką, moherem, stwierdzić, że jej wiara jest płytka? Na podstawie jakiegoś tam postu? Troszkę płytkie, nie uważacie? Nie obrażajcie się tylko :). Trochę refleksji :).PS: przepraszam za tę okropną pomarańczową czcionkę, nie mogę jej zmienić na normalną ;o (talent, talent techniczny ;) )


Trafne spostrzezenie! Rowniez to zauwazylam.
Ja też jestem ateistką. Moja mama o tym wie, rodzina jakby też, ale faktycznie nikogo to nie obchodzi. Więc. Ja jej powiedziałam, gdy chciałam się wypisać z religii, a tak to bym nie wspominała. Nie wierzę w nic i nikogo nie powinno to obchodzić.

ataanvarne napisał(a):

Puste jest życie człowieka bez wiary.

tak, ale życie bez religii jest uwolnieniem się od fałszywych przekonań. wierzę w stwórcę wszechświata, ale on zupełnie odbiega od wyobrażeń np. katolików, to nie jest jakiś dziadek, który siedzi i sądzi ludzi, ci do nieba, ci do piekła, takie coś jest bajką
Pasek wagi
jestem katolikiem a takie wyobrażenie Boga to dla mnie też bajkacoś słabo znasz wyobraźnię katolików. He he nie jestem złośliwa tylko to mnie trochę rozśmieszyło sorry

NastyGal napisał(a):

migottka napisał(a):

Ana899 napisał(a):

migottka napisał(a):

Salemka ale wiara w Boga to nie tylko chodzenie do kościoła....
migottka, ale co odróżnia człowieka, który jest dobry i jest ateistą od człowieka, który jest dobry i jest chrześcijaninem.Tak sobie myślę - wyobraź sobie sąd ostateczny. Bóg mówi do katolika: "wierzyłeś we mnie, przestrzegałeś przykazań, byłeś dobrym człowiekiem, idziesz do nieba", a potem bóg powie do ateisty: "nie wierzyłeś we mnie, uważałeś, że przykazania są niepotrzebne, ale ich przestrzegałeś nie licząc 3 pierwszych, zrobiłeś w życiu wiele dobrego, pomagałeś innym nie widząc w nich mnie, kochałeś, byłeś dobrym człowiekiem..." i co? Jeśli wyśle tego człowieka do piekła, to ja takiego boga nie chcę. Jeśli wyśle go do nieba, to w takim razie, co oprócz chodzenia do kościoła dla osób postronnych odróznia dobrego katolika od dobrego ateisty? Nic. Motywacji i wiary nie widać, widać uczynki, bez których wiara jest niczym.Na marginesie - wiara wg wiary katolickiej jest łaską - jak mozna mieć pretensje do człowieka, że nie dostąpił łaski? Łaskę daje bóg, w takim razie jak może karać, że człowiek nie ma czegoś, czego on nie dał?
ja nie jestem Bogiem, więc na to Ci nie odpowiem. Co do przykazań, to nie można ich traktowac wybiórczo, Bóg mówi, że jest to dekalog, wg. którego ludzie powinni żyć. To tak jakby ktos powiedział, że warunkiem otrzymania nagrody jest odpowiedzenie na 10 pytań z 10. Nie otrzymam nagrody jeśli odpowiem na 3, 8 a nawet 9. Nie twierdzę, że ludzie wierzący stosuja się nalezycie do przykazań. Człowiek jest grzeszny, taka jest jego natura ale najważniejsze jest to, zeby jak najbardziej starał się żyć wg. tych przykazań, a nawet jeśli zgrzeszy to niech sie nad tym zastanowi, niech poczuje wyrzuty sumienia, że źle postąpił i obieca poprawę.Nie wiem jak Bóg będzie nas oceniał ale na pewno nie będzie patrzył tylko na to, czy ktoś chodził do kościoła czy nie. Na pewno nas obserwuje. Poza tym Bóg jest miłosierny i wybacza ludziom, jeśli ktoś miał słabości, zwątpienia ale nie uciekał za wszelką cenę od Niego to miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jest napisane, ze Bóg cieszy sie bardziej z jednego nawróconego grzesznika niż z dziesięciu sprawiedliwych. Ja w Boga wierzę, chodze do kościoła bo czasami nawet fajne są kazania, lubie posłuchac i dzięki nim wiele rzeczy mogę zrozumieć. Poza tym przyjmuję tam Eucharystię, przystępuję do sakramentów. Niejednokrotnie Bóg pomógł mi w moim życiu i wiem, ze to jego zasługa.
No to ja będę niemiła i Cię rozczaruję. Nie ma żadnego Boga, nikt nas nie obserwuje i nikt nas nie będzie rozliczał. "Na pewno." To, że Ty wierzysz w takie rzeczy nie znaczy, że jest to PRAWDĄ ogólną! Nie można nikomu narzucać swojego światopoglądu bo to przemoc symboliczna...


ha ha ha:D no dalej analizuj po kolei moje każde słowo, bo tak naprawdę na każde słowo można znaleźć haczyk;) to, że użyłam tych słów znaczy, że ja w to wierzę, że tak jest ale Tobie nic nie każę! tak jak Ty nie mozesz mi kazać wierzyć w to co Ty mówisz, proste. Bo jeszcze raz powtórzę:

NIE MAM ZAMIARU NIKOGO NAWRACAĆ, WIĘC NIE ROZUMIEM CIĄGLE POWTARZAJĄCYCH SIĘ POSTÓW, ŻE KOGOŚ CHCĘ NAWRACAĆ;)
Najpierw trzeba dokładnie przeczytać, żeby się wypowiadać.

To co wytłuszczone: nie rozczarujesz mnie bo wiem, że są ludzie wierzący i nie wierzący. Ty jesteś nie wierząca i dlatego tak mówisz, więc ja tego nie podważam i wcale to nie jest dla mnie nowość.




Pasek wagi

natuuss napisał(a):

Nie wiem czy śmiać się czy płakać jak czytam niektóre wypowiedzi... :) Typowe (przepraszam za określenie) "katole" propagujące teorię, że jak nie wierzysz w boga to nie wiadomo co jesteś... Jakie to masz marne życie i jak źle Ci na pewno jest... Każdy wierzy w to co chce i jak chce... Ja mam dość surowe podejście do kościoła i gdybym tylko je wypowiedziała tutaj to miałabym bana na wypowiedzi, aż do nawrócenia xD Co do wątku "znajomości pisma świętego" - znam bardzo dobrze i wcale nie odzwierciedla ono zasad kościoła, co jest smutne niestety... Co do wątku ateistów przy stole wigilijnym - mam znajomych, którzy nie wierzą, w wigillię jedzą mielone i traktują to jako spotkanie rodzinne, a nie jako oczekiwanie na nadejście JezusaCo do stwierdzenia, że ateiści są ateistami do czasu kiedy nie potrzebują ślubu - to chciałam zauważyć, że istnieją również Urzędy Stanu Cywilnego i można tam też barć ślub... A śluby kościelne ateistów (czy też chrzty i inne takie) najczęściej są wynikiem presji środowiska, czyli rodziny. Do autorki: ja powiedziałam i zaznaczam to przy każdej możliwej okazji. Rodzice się złoszczą, ale co ja poradzę. Mogą mnie zaakceptować taką jaką jestem, a jak im nie pasuje to nie muszą się ze mną kontaktować. To jest jedna z tych rzeczy, których się nie wybiera i uważam, że nie ma co zmuszać kogoś do własnych poglądów. Do katoliczek: dajcie sobie na luz trochę i więcej tolerancji..


To akurat chyba miało być do ateistek;) ja jestem na luzie, nikogo nie nawracam, do niczego niezmuszam i przede wszystkim nie wyzywam, tak jak to robią niektóre ateistki tutaj.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.