Temat: Jak u Was wyglądają wykłady?

Wiem że na V dużo studentek więc może się ktoś wypowie. Ciekawi mnie jak na innych kierunkach wyglądają wykłady. U mnie zazwyczaj (niestety) jest tak, ze wykladowca puszcza slajdy. My je przepisujemy a on w międzyczasie je czyta (rzadko cos objasniając czy dodajac wiecej niz ma napisane w prezentacji). Dla mnie to głupota, bo i tak nie skupiam sie za bardzo podczas takiego przepisywania i równie dobrze wykładowca mógłby nam dać ta prezentacje i w ogóle nie przeprowadzac zajec. Często staram sie pisac jakos skrotowo, nie przepisywac slowo w slowo calego tekstu, ale zazwyczaj, przyznaje - nie chce mi sie i ide na latwizne. Łatwiej jest napisac wszystko jak leci niż zastanawiac sie co i jak skrocic. Zajmuje sie biernym pisaniem, a w miedzyczasie rozmyslam o czyms zupelnie innym. Jak jest u Was i co studiujecie? Chętnie bym się porównała do innych kierunków. 

Ps. oczywiście zdarzaja sie przypadki ciekawie przeprowadzonych zajec, ale to rzadkość. Nie mówimy tu o wyjątkach, ale o takiej ogólnej tendencji na danej uczelni.

 

bardzo fajnie wspominam też wykłady które prowadzili psychiatrzy, psychologowie i logopedzi.
Psychiatrzy robili z nas durni, psychologowie diagnozowali lub hipnotyzowali a logopedzi przedrzeźniali.
Wiele się człowiek o sobie dowiedział na tych wykładach

minutka3 napisał(a):

plastikowa.biedronka  jestem na 4tym roku :) I nie chodzi mi o "poziom nudności" przedmiotu ale tylko i wyłącznie o sposób przeprowadzenia go. Wydaje mi sie, ze kazdy temat, nawet nudy, mozna omówić w fajny sposób. Poza tym u mnie wyklady sa obowiazkowe (zmienil sie regulamin studiów) i na kazdym sprawdzaja obecnosc wiec chcac nie chcac chodze. Nawet jak przysypiam z nudów a reka mi odpada od 1,5 godzinnego pisania :PCancri u nas tak nie ma ze wykladowca daje swoje slajdy do wgladu studentom. Zdarza sie to bardzo rzadko. Zazwyczaj nie chca dawac. A szkoda, bo bym sie nie meczyla z pisaniem na wy tylko cos posluchala zamiast tego i pewnie bym wyniosla z takich zajec znacznie wiecej.

a to przepraszam :) 
No prowadzenie wykładu zależy wyłącznie od wykładowcy, są i fajni a są i niestety beznadziejni ... 
Co do obecności, u mnie nigdzie i nigdy nie sprawdzają obecności, a sale i tak są zawsze pełne...
U mnie podobnie jest, strasznie mnie to też denerwuje, męczy mi wzrok i też piszę jak leci. Generalnie denerwują mnie wykładowcy, bo albo właśnie czyta slajdy (sama mogę przeczytać), albo np. wszystko zerżnie z książki, plus zdjęcia objaśniające - więc raz nie pisałam, ściągnęłam książkę w pdfie bo co mi po tym, jak on ma słowo w słowo na prezentacji? Trudno było notować na jednych wykładach, bo właśnie nie było prezentacji, czasem tabele i pojęcia na rzutniku - i o dziwo nie wspominam źle tych wykładów, wykładowca dość wolno opowiadał, żeby dało się notować, trzeba było słuchać.

Cóż, są czasem lepsze wykłady, niektórzy dają prezentacje lub pozwalają robić zdjęcia. Ale to mniejsza część.
A kierunek: zootechnika.
Pasek wagi

puckolinka napisał(a):

bardzo fajnie wspominam też wykłady które prowadzili psychiatrzy, psychologowie i logopedzi.Psychiatrzy robili z nas durni, psychologowie diagnozowali lub hipnotyzowali a logopedzi przedrzeźniali.Wiele się człowiek o sobie dowiedział na tych wykładach


Hehe też lubiłam wykład dodatkowy z psychologii. Miałam też dodatkowy z psychologii uzależnień, miało być o różnych, a gość w kółko o alkoholu. Za to ekonomika i triki supermarketów są ciekawe.
Pasek wagi
Tzn. Obecnie mam wszystko na slajdach (ale szczegóły trzeba poszukać w literaturze), i wykłady są wrzucane albo tuż przed wykładem albo tuż po. To jest zależne. Ale np. chodzę na wykład, na którym jestem tylko ja i jeden koleś, ale wykład jest tak ciekawy, że poprostu szczęka opada. Babeczka ciekawie opowiada i o dziwo zapamiętuje wszystko co mówi. :) W przeszłości miałam wykłady na slajdach jak i "tablicowe", te drugie miło wspominam, bo do dzisiejszego dnia pamiętam wzory, wyprowadzanie wzorów itp. :)
Pasek wagi

cancri napisał(a):

Co do obecności, u mnie nigdzie i nigdy nie sprawdzają obecności, a sale i tak są zawsze pełne...


To fajnie. W Polsce tendencja odwrotna, nawet jak sprawdzają, to i tak mało osób chodzi na zasadzie weźmie się notatki i zaliczy. Ja chodzę na wszystko, bo na niektórych wykładach jest obecność cały czas, potem pół oceny w górę na zaliczeniach, często sa pojedyncze listy na którymś wykładzie, więc w ostateczności się opłaca i tak.
Pasek wagi
w u mnie to zależy do wykładowcy. Są takie gdzie wykładowca ma slajdy ale w sumie to opowiada włansymi słowami co tam pisze, dodaj inne informacje itp. Są takie gdzie wykładowca tylko mówi nie mając nic do wysietlania. Zdarzyło sie, że wykładowca tylko puszczał slajdy i cyztał dokłandie to co było na nich napisane, ale wydaje mi się, że jednak 1 forma przeważa. 
Pasek wagi
U mnie się też praktykowało np. na socjologii że to studenci prowadzili wykład plus prezentacja.
I to też było fajne bo były fajne tematy, samobójstwo, anoreksja, prostytucja, nekrofilia także nie było tak źle :)
ja jestem na ASP na licencjacie nie miałam wykładów praktycznie... tylko z historii sztuki to Pan miał slajdy ale ze zdjęciami dzieł i nam o nim opowiadał a teraz na magisterce mam kilka wykładów, ale raczej bierzemy w nich aktywny udział tzn dyskusje itp

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.