- Dołączył: 2009-08-07
- Miasto: gdzieś
- Liczba postów: 2150
15 lipca 2010, 23:43
czesto zdaza mi sie ze ktos mi mowi cos na temat mojej tuszy myśląc ze wcale to nie jest chamskie.
Wam tez sie tak zdaza? Jak wtedy reagujecie? Jakie byly najgorsze komentarze jakie slyszalyscie?
Ja pamietam m.in. te:
-Ej Ty jesteś w ciąży?!?!
-yy nie ale dzieki za komplement..
-jezu bo myslalam bo masz taki brzuch!!
-nie jestes aż tak ruba jak o tobie gadają
rozmowa z kolegą siostry na gg:
-wyszla bys wkoncu na dwór :P
-wlasnie wrocilam...
-aha, bo twoja siostra mowila ze nigdzie nie wychodzisz bo gruba jestes :)
rozmowa z wychowawca przy calej klasie:
-a ty znów nie cwiczysz?
- no bo nie mam stroju
-i znów jesz! kobieto ty jestes coraz wieksza!!
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Meszna
- Liczba postów: 7074
16 lipca 2010, 19:10
Ja cale szczescie nie spotkalam sie z zadna uwaga na temat swojej wagi,co najwyzej z pozytywnymi typu"nie mozliwe,Ty wazysz 80kg,nie widac tego po Tobie"Mam to szczescie,ze jestem dosc wysoka,mam grube kosci i spora mase miesniowa wiec te kg maja sie gdzie rozlozyc,hehe.A moj facet stwierdzil,ze nawet gdy przytyje jeszcze z 5kg to dla niego i tak bede najpiekniejsza bo piekno to nie tylko wyglad zewnetrzny.
16 lipca 2010, 19:17
.
Edytowany przez Dangervisit 7 września 2010, 15:55
- Dołączył: 2010-06-01
- Miasto: Oblęgór
- Liczba postów: 285
16 lipca 2010, 19:38
2-3 lata temu w czasie wakacji pracowałam w barze/punkcie gastronomicznym, takim wiecie co tylko hot-dog, hamburger i inne tego typu rzeczy ociekające tłuszczem. moja szefowa była gruba, jakieś 80-90 kg, po 2 ciążach, stosująca kilka lat wcześniej diety cud i wierząca, że uda jej się coś zrzucić, ale bezskutecznie. kiedyś jej mąż powiedział mi, że współczuje sobie i mojemu przyszłemu mężowi, bo żaden z nich nie miałby szansy wygrać konkursu/ wyścigu, w którym to faceci pokonują jakiś tor przeszkód nosząc swoją żonę na plecach (takie zawody są chyba w Finlandii albo w Estonii). a do wymiarów jego żony sporo mi wtedy (i w sumie nadal) brakowało. :(
- Dołączył: 2010-06-20
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 412
16 lipca 2010, 19:54
Mi kiedyś walnięto tekst: oooo pani w ciąży? poród już całkiem niedługo prawda? :/ tekstów w stylu : ale tłusta doopa, nie warto nawet przytaczać.... ale najbardziej mnie zabolało, kiedy moja ukochana babcia mi powiedziała: "dziecko, zrób coś ze sobą, to już brzydko wygląda,jesteś za gruba...." . Płakałam wtedy niesamowicie, ważąc prawie 90 kg, przy 163 cm wzrostu ..... Ale dziś jestem jej za to wdzięczna. Otwierała mi stopniowo oczy, na to, co ja ze sobą robiłam. Sama miała kiedyś duże problemy z nadwaga, imając 50 lat, dała sobie z nią radę. Jest dziś dla mnie wzorem, i oparciem. I choć wtedy bolało, teraz niejednokrotnie jej za to dziękuję :)
16 lipca 2010, 20:01
ja też miałam różne docinki.Najbardziej utkwił mi jednak ten najstarszy-wiadomo człowiek młody głupi i przeżywa.Zaczęłam bardzo szybko dojrzewać szybciej niż inne dziewczynki miałam jedenaście lat biuścik i zaokrąglone kobiece kształty i od chłopaków usłyszałam (a nawet nadwagi nie miałam!!!)-patrz jeszcze jedna noga i fortepian.zapiekło jak cholera.
- Dołączył: 2010-03-27
- Miasto:
- Liczba postów: 109
16 lipca 2010, 20:01
był okres kiedy bardzo schudłam, a później był efekt jojo i przytyłam, a babka z geografi powiedziała mi przy całej klasie, że przytyłam, wscibska suka
16 lipca 2010, 20:02
mi kiedyś dziadek dowalił - ty chyba siedzisz tylko w domu i jjesz;/ nie było to miłe;(
16 lipca 2010, 20:08
Edytowany przez cookie1995. 22 sierpnia 2010, 13:13
- Dołączył: 2010-04-25
- Miasto: Gorzów Wielkopolski
- Liczba postów: 293
16 lipca 2010, 20:09
Mój były kiedyś ''w łóżku'' powiedział mi, że wyglądam jak hipopotam i przy każdej możliwej okazji wypominał mi, że jestem gruba. Krótko po tym się rozstaliśmy. Dodam że on sam był ''słusznych rozmiarów''. Teraz mam faceta, który uwielbia mój wielki tyłek i kocha mnie bez względu na wielkość mojego brzucha, ale te słowa o hipopotamie i tak nie chcą zniknąć z mojej głowy... :(
- Dołączył: 2007-07-21
- Miasto: Moje
- Liczba postów: 622
16 lipca 2010, 20:22
kiedys jeszcze w PL chcialam kupic spodnie (waga okolo70 kg-168 wzrostu)i pani do mnie powiedziala Nieeeeee takich duzych to my nie mamy .Przykro mi sie zrobilo a teraz to mi sie chce smiac :-)bo co by mi powiedziala dzisiaj????102 kg
Kolega do mojego wtedy jeszcze "nie meza" ani chlopaka:takiej to nie udzwigniesz!!!!(wazylam wtedy 67 kg)ha ha
Edytowany przez Pauli8 16 lipca 2010, 20:22