Temat: ile wydajecie na życie?

Zainspirowana tematem z głównej czy da się przeżyc do końca miesiąca za 200zł, pytam was:
Ile macie na życie? Czy możecie sobie pozwolić na drobne przyjemności? Jak oceniacie swoją sytuację finansową?
Pasek wagi
Nie wliczając rachunków i mieszkania na miesiąc na 2 osoby dostajemy 1600-2000 zł. I czasem jestesmy załamane tym jak szybko kasa się rozpływa. ( głownie jedzenie/niestety palenie/ wyjscia ze znajomymi). 

nierzryj napisał(a):

Pisałam już wcześniej ale napisze jeszcze raz. Mam na siebie i córeczkę miesięcznie 750 złoty. Muszę opłacać z tego rachunki wszystkie. Reszta zostaje na życie.Jest ciężko ale żyć się da, ba przy rozsądnym gospodarowaniu da się jeszcze odłożyć.


ogromny szacun

ania6351 napisał(a):

My na same opłaty wydajemy jakieś 300 zł + paliwo+ jedzenie. Ciuchy rzadko i to w outlecie na wyprzedaży :/O wakacjach możemy zapomnieć. Tak naprawdę jesteśmy bardzo biednym krajem. Mamy ceny zachodnie patrz np h&m tam bluzka kosztuje 30 E a to dla nas 120 zł; tylko że dla Europejczyka to 30 E to nic, jak on ma najniższą pensję na poziomie 1200 Euro. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej, bo zapłącimy jako obywatele za euro2012, za wszystkie rozrywki, mecze i inne bzdury... Prawda jest taka, że podziwiam ludzi którzy żyją u nas za 1200zł. Chociaż to nie życe- to wegetacja :(
za 30 e jak kupisz bluzke to nosisz ja troche czasu a pomysl ze chleb kosztuje w brukseli w piekarni 2 euro mama te 1200 e wyplaty ale mieszkam w brukseli a za 2 pokojowe mieszkanie place 700 euro plus woda gaz prad razem ok 200 euro na jedzenie wydaje tez miesiecznie duzo plus fajki paczkla 5 euro najtansza !
Pasek wagi

SSnickers napisał(a):

Żyję za 400zł miesięcznie + utrzymuję pieska.Powiem więcej - często uda mi się jeszcze zaoszczędzić!I rozwala mnie, jak ktoś twierdzi, że tak się nie da.


po odliczeniu opłat?

Dlaczego Cię rozwala?

Samo picie, jedzenie dla jednej osoby to duży koszt; Skoro tak skromnie żyjesz, to co robisz na vitalii?
To nie jest złośliwe pytanie, ale jeśli są tutaj osoby, które żyją za naprawdę małe pieniądze- 200-500 zł, to dlaczego się odchudzają?
Jak ja żyłam za 200 zł, to byłam tak przeraźliwie chuda, że szok.
Podstawa higieniczna to antyperspirant, szampon i mydło, tampony- ok 30 zł, więc 170 zł zostawało mi na jedzenie i picie na cały miesiąc.

Co Wy jecie za tak małe pieniądze, że macie problem z nadwagą? A może nie macie takiego kłopotu? Więc skąd vitalia?

Jeszcze raz podkreślam, że pytam z czystej ciekawości.

Grian napisał(a):

SSnickers napisał(a):

Żyję za 400zł miesięcznie + utrzymuję pieska.Powiem więcej - często uda mi się jeszcze zaoszczędzić!I rozwala mnie, jak ktoś twierdzi, że tak się nie da.
po odliczeniu opłat?Dlaczego Cię rozwala?Samo picie, jedzenie dla jednej osoby to duży koszt; Skoro tak skromnie żyjesz, to co robisz na vitalii? To nie jest złośliwe pytanie, ale jeśli są tutaj osoby, które żyją za naprawdę małe pieniądze- 200-500 zł, to dlaczego się odchudzają?Jak ja żyłam za 200 zł, to byłam tak przeraźliwie chuda, że szok. Podstawa higieniczna to antyperspirant, szampon i mydło, tampony- ok 30 zł, więc 170 zł zostawało mi na jedzenie i picie na cały miesiąc.Co Wy jecie za tak małe pieniądze, że macie problem z nadwagą? A może nie macie takiego kłopotu? Więc skąd vitalia?Jeszcze raz podkreślam, że pytam z czystej ciekawości.

wydaje mi się że właśnie tańsze jedzenie typu ziemniaki, mąka, tani ryż czy makaron tuczą, bo wiesz co inengo jest zrobić na obiad np. mączne rzeczy typu placki ziemniaczane czy kopytka, albo naleśniki i to kosztuje niewiele a co innego zjeść np. ryż brązowy z warzywami i kawałkiem mięsa....cena jest zdecydowanie wyższa...zwłaszcza poza sezonem np. na warzywa czy owoce

Grian napisał(a):

SSnickers napisał(a):

Żyję za 400zł miesięcznie + utrzymuję pieska.Powiem więcej - często uda mi się jeszcze zaoszczędzisię odchudzają?Jak ja żyłam za 200 zł, to byłam tak przeraźliwie chuda.Co Wy jecie za tak małe pieniądze, że macie problem z nadwagą? A może nie macie takiego kłopotu? Więc skąd vitalia?Jeszcze raz podkreślam, że pytam z czystej ciekawości.
ja jestem na vitalii nie dla odchudzania bo schudlam dawno z glowa a nie z vitalia;) natomiast interesuja mnie tematy dot. cwiczen sportu diety dla sportowcow itp.co do budzetu i tycia to mysle ze to calkiem oczywiste. majac malutko kasy nie mozna sobie pozwolic na diete zbilansowana, drogie owoce itp. mysle, ze glowne pozywienie to makarony, ziemniaki i dania maczne bo to dosc tanie produkty. ktos kto ma 200- 300/ m-c chyba nie moze sobie pozwolic na miesa codziennie, filety h kurczaka, ryby itp.
Wydaje mi sie ze zalezy kto na co 'lubi' wydawac, za pare miesiecy wprowadzamy sie z narzeczonym do jakiegos mieszkanka z 1 sypialnia i tak sobie podliczalam ze ja np dostaje okolo £780 z pracy na miesiac, on okolo £900-950, wiec razem na miesiac mamy no powiedzmy 1650 (wiem ze sie nie dodaje ale lubie tak jakby..zmniejszac..ha ha) mieszkanie kosztuje £75 na tydzien, ja dostaje wyplate co tydzien wiec ja za to bede placic (a te rachunki ktore musza byc placone co miesiac bedzie placil moj narzeczony) + ja musze jezdzic autobusem do pracy wiec to kolejne £60, moj chlopak ma blisko wiec autobusu nie potrzebuje.

Jesli chodzi o jedzenie i jakies przyjemnosci to z tych £195 co dostaje na miesiac £75 idzie na mieszkanie, i £20 na jedzenie skladamy sie z lubym (czyli £40 na tydzien) wiec zostaje mi £100 i zwykle lubie cos wlozyc na konta oszczednosciowego jakies chociaz £20-30 wiec zostaje mi na tydzien okolo £50-60 czyli nie jest tak zle..



chociaz ja pamiętam że będąc w Anglii przez wakacje schudłam z braku kasy, no ale jadłam naprawdę niewiele i mimo tego że gówniane to były rzeczy ale mało, dodatkowo miałam dużoo ruchu 

Nenecha napisał(a):

iketeva napisał(a):

Przeżyć się da, ale funkcjonować pełnią życia nie bardzo zwłaszcza, gdy dobra materialne są środkiem do osiągnięcia satysfakcji.
Dokładnie tak Na miesiąc ('na czysto', pomijając rachunki) mam +/- 200zł, z czego co najmniej połowa zazwyczaj ląduje w 'skarpecie'. Nie czuję wielce potrzeby wydawania na jakieś zbędne 'pieniądzo-żerne' rzeczy, typu specjalne środki czystości (które nie dość, że drogie, to tak naprawdę g* warte), modne ubrania (większość to dla mnie szmaty; mam własny styl i sama sobie szyję), leki (uzdrawiam się naturalnie; na szczęście do tej pory), żywność w znacznej mierze mam własną, tak samo jak wodę i prąd...Grunt, to się jak najbardziej uniezależnić - ale to wymaga wielkiego wysiłku i codziennej pracy, nie dla wygodnych leniwców ;PMnie się takie życie podoba (choć nie ukrywam, że od czasu do czasu zamarzy się coś, co jest bardziej kosztowne i... nie ma od razu. Ciuła się długo... ale potem i satysfakcja większa - jak się pocieszam ;PP)Oczywiście, da się - jednakowoż to nie zmienia faktu, że sytuacja w Polsce jest zła i rząd powinien brać te wygodnickie, pazerne dupska w troki i zacząć w końcu odpowiednio działać, żeby ludziom tu żyło się lepiej; żeby nikt nie musiał się martwić, jak przeżyć od 1 do 1-go (przy rozsądnej gospodarce finansami, nie tak restrykcyjnymi może jak moje, ale normalnie). Ot.


wygodnych leniwców?

Jeśli ktoś mieszka i pracuje w Warszawie, to jest wygodnym leniwcem?
Moim zdaniem masz bardzo ograniczony światopogląd. Musisz zrozumieć jedną rzecz: nie każdy jest rolnikiem, mieszka na wsi i ma swoją ziemię żeby sobie coś na niej uprawiać i wyżyć z tego.
Poza tym, skoro wydajesz tylko 100 zł... A materiał na ciuchy, nici, maszynę do szycia- to też za darmo?
5l najtańszej wody mineralnej to koszt ok. 3 zł., jeśli pije się tylko wodę, to min. 2,5 butli na tydz. => 7,5 x 4,5 mc => 33,75 zł., a nasiona czy sadzonki? Skąd bierzesz, że uważasz, że za darmo i tylko ciężka praca? Żebrzesz? Kradniesz? Ktoś Ci daje z dobrej woli?
Jakoś mi się nie chce wierzyć...

Odnoszę wrażenie, że albo ściemniacie, albo nie wiem... Bo nie rozumiem, jak można się odchudzać wydając 100-200 zł na jedzenie, z czego się odchudzacie? Ja musiałabym chyba się leczyć z anoreksji a nie odchudzać nie jedząc prawie nic.

Grian napisał(a):

Co Wy jecie za tak małe pieniądze, że macie problem z nadwagą? A może nie macie takiego kłopotu? Więc skąd vitalia?Jeszcze raz podkreślam, że pytam z czystej ciekawości.


Grian, a mnie to wcale nie dziwi, bo najtańsze są rzeczy tuczące: tłuszcz + mąka lub inne węglowodany (ziemniaki, makaron itp.) Jeśli jest mało pieniędzy na jedzenie, to nie kupisz sobie chudego mięsa, ryb, owoców morza, warzyw (poza podstawowymi marchewką czy kapustą), nie kupisz orzechów czy oliwy. Jadłospis dla uboższych jest tuczący i mało wartościowy, a jeśli nie pobieramy  z żywności niezbędnych składników odżywczych, to organizm domaga się więcej i więcej jedzenia, by te braki uzupełnić.

W USA też najgrubsi są właśnie najbiedniejsi. Logiczne to jest, i smutne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.