5 października 2012, 18:46
Czy ktoś był wolontariuszem w Domu Dziecka ? Nie wiem do kogo mam się zgłosić , jeśli chciałabym np. tak po prostu poprzebywać i porozmawiać z dziećmi ( wolałabym ze starszymi 13-16lat)
Edytowany przez 092f91ba90dcb18a137d75532ecaa44b 5 października 2012, 18:48
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88339
5 października 2012, 20:03
Ja gdybym nie miała z nimi przez ponad rok do czynienia też bym nie nazwała, ale po ponad roku, nie mam złudzeń.
Nie mówię, że wszystkie dzieci, bo były takie, które były okej.
Ale niestety większość, zwłaszcza te starsze, już tak.
Rozmawiałam z kolesiami, którzy remontowali ich część budowli, mówili, że z sercem, bo dla dzieci,
a po pół roku wszystko było doszczętnie zdemolowane.
Dzieci wagarowały a jak nie dostawały kieszonkowego ze szkoły, to rozwalały co popadnie.
Wychowawczynie, laski z przypadku, siedziały i miały wszystko w poważaniu.
5 października 2012, 20:08
taka przykra rzeczywistość, zgadzam się ale patologia to obraza a te dzieciaki jednak niczym nie zawiniły... bo to wina rodziców/innych opiekunów a w końcu otoczenia czyli właśnie domu dziecka w którym się znalazły.
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88339
5 października 2012, 20:17
15-18sto latki już swoje rozumy mają, i jakby chcieli, to mogliby się zachowywać inaczej.
Rozumiem, że system zawinił, ale nikt nie każe im jarać fajek na korytarzu czy wagarować,
też nie można bronić takich dzieciaków i zrzucać wszystkiego na rodziny, z jakich pochodzą.
Są dzieciaki z różnych rodzin, które wychodzą na ludzi.
Edytowany przez cancri 5 października 2012, 20:20
- Dołączył: 2007-11-08
- Miasto: B
- Liczba postów: 11273
5 października 2012, 20:21
Znam opowieści z domów dziecka z kilku źródeł. Moja znajoma wychowywała się w domu dziecka od 7 roku życia. Jakie ona historie opowiadała, to krew w żyłach staje. Gwałty i molestowanie na porządku dziennym i nocnym
Kiedyś też rozmawiałam ze studentami, chyba pedagogiki, którzy mieli praktyki w domu małego dziecka i to było coś rozdzierającego serce, bo te dzieciaczki strasznie pragnęły czułości i ciepła. Wchodziły na kolana i się przytulały, a jak praktykanci już kończyli i musieli wychodzić, to w całym budynku była jedna wielka histeria
![]()
5 października 2012, 20:21
a na kogo można to zrzucać?:O kto w takim przypadku zawinił? oczywiście że te rodziny. gdzieś się nauczyły palenia, chlania, agresji i tak dalej.
poza tym pomyśl, mają 15 czy 18 lat ale jak mają się inaczej zachowywać, skoro wszyscy naokoło tak robią? to nawet nie jest sytuacja jak z normalnych szkół, gdzie też jest taka patologia ale oni mają kontakt z normalnymi ludźmi więc wiedzą że można żyć lepiej... a ci z domu dziecka? jedyne co znają to ten syf więc jak mają mieć swój rozum, według nich to pewnie norma.
5 października 2012, 21:20
ja jestem wolontariuszem sportowym
najlepeij poszukaj na stronach internetowych domow dziecka
tak powinni miec informacje o wolontariacie
a jak nie to istnieje cos takiego jak wolontariat miejski
trzeba sie zglosic do urzedu miasta i oni ci pomoga
- Dołączył: 2012-03-17
- Miasto:
- Liczba postów: 2620
5 października 2012, 21:27
ja mam to organizowane w szkole, tzn katechetka o zalatwia a ja poprostu ide i pomagadm odrabiac lekcje, bawie sie itp (ale to z dziecmi z podstawowki)
- Dołączył: 2009-11-08
- Miasto: Wyspa Snów
- Liczba postów: 3678
5 października 2012, 21:30
To nie jest takie proste... dobre serce nie wystarczy do pracy z ludzmi niepelnosprawnymi, dziecmi z domu dziecka itp. Moja mama x lat temu, jak jeszcze mnie nie bylo na swiecie dorabiala sobie w domu dziecka, jako sprzataczka, byly tam w wiekszosci dzieci, nie nastolatkowie. To co opowiadala...
Trzeba jeszcze miec psychike do tego, mowila jakie te dzieci przywozili brudne, glodne, pobite, bojace sie wlasnego cienia. Jednego chlopca nie umieli nauczyc spac na lozku, bo jak mama sobie imprezowala z panami, normalka bylo, ze spal na wycieraczce, za drzwiami.
Cancri- po czesci zgodze sie z Toba, ze kazdy odpowiada za swoje czyny. Ale nie latwo jest ich wrzucic do jednego worka, skoro od malego wychowywaly sie w agresji, byc moze byly molestowane czy gwalcone w domu, takie dzieciaki nie maja normalnej, zdrowej psychiki a jeszcze trafiajac do domu dziecka jak mowisz, sa olewane przez opiekunow, to kto ma ich nauczyc co jest dobre a co zle? Szacunku do siebie , innych, wlasnego ciala?
Znam osoby, ktore wychowaly sie w domu dziecka i zyja jak normalni ludzie ale znam i takich, ktorzy nadal maja problemy ze soba, z agresja.. widoczny jest brak psychologa wspolpracujacego z nimi, gdy byl potrzebny.
Przykro mi, ze takie rzeczy sie zdarzaja ale niestety... psychika ludzka jest bardziej krucha niz nam sie wydaje.. a tacy rodzice wedlug mnie powinni ponosic wielkie konsekwencje swoich czynow a nie robic kolejne dzieci i oddawac do domu dziecka.. A znam taka rodzine. Co se dziecko zrobia, to panstwo do domu dziecka zabiera. A moze by tak jakas praca i odpowiedzielnosc? Koszty? Cokolwiek?
5 października 2012, 21:41
sluttypumpkin napisał(a):
ja mam to organizowane w szkole, tzn katechetka o zalatwia a ja poprostu ide i pomagadm odrabiac lekcje, bawie sie itp (ale to z dziecmi z podstawowki)
rozumiem , tak też pracowałam , ale to były dzieci tylko z biedniejszych , lekko patologicznych rodzin , nie z domu dziecka.
- Dołączył: 2010-09-09
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 500
5 października 2012, 21:48
Mój tata jest dyrektorem domu dziecka i szczerze mówiąc nie słyszałam, żeby był jakiś wolontariat.. Mają tam aż za dość wychowawców i rówieśników do gadania. Poza tym, chodzą normalnie do szkoły, mają kontakt z dziećmi spoza domu dziecka.