misssy, nie nie mieszkamy razem, raczej dość daleko od siebie (studia)
nenne29, też myślę, że najlepiej byłoby to załatwić wprost, przynajmniej ja jestem takim typem, który lubi konkretne sytuacje
![]()
Może rzeczywiście basen zostawię na później, a póki co skupię się na innych aktywnościach, idzie, miejmy nadzieję, ładna pogoda, to może uda mi się go namówić na jakieś spacery etc. "Kampanię informacyjną" staram się przeprowadzać na bieżąco, zawsze mu mówię o wadach i zaletach jakiś produktów, o porach posiłku etc. Ale wszystko przez pryzmat mnie, czyli, że np. ja nie jem wieczorem węgli, tylko białko, bo bla bla bla. Robię tak, żeby go zainspirować i pocichu podsunąć pomysł na wprowadzenie niektórych zasad w życie. Ale nie zmuszam, tylko opowiadam, a to jest różnica.
kalinagryz, właśnie boję się o to jedzenie w ukryciu. Może nie na złość mnie, ale po prostu z czystej paskudości
![]()
Tak jakby to jakoś zmieniało fakt, że ja o tym nie wiem.
MissHepburn, tak, to nie jest choroba, tylko podjadanie. I właśnie przez to, że u niego w rodzinie panuje swego rodzaju swoboda w jedzeniu, to staram się go sama informować co i jak. Ale ciężko faceta oduczyć złych nawyków, bo uparty
![]()
Nie chcę, żeby był chudzielcem, ale powiedzmy jak nawet w sklepach ma problem z kupieniem czegoś, to raczej nie jest to dobre. On bardzo nie lubi chodzić na zakupy "dla niego", bo nie często może coś dla siebie znaleźć i wyglądac w tym dobrze. Przez nadprogramowe kg.
TeQueL, nie nie obrażam się
![]()
zdaję sobie sprawę z tego, że ja do ideałów też nie należę i spodziewałam się, że prędzej czy później ktoś to napisze. Ale staram się i pracuję nad sobą, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem. Mam wzloty i upadki. Ale robię coś. I tu pojawia się pewien szkopuł, bo mojemu chłopakowi podobam się taka jaka jestem, a ja mam wobec niego kilka zastrzeżeń (co do sylwetki). I uwierz mi, że na prawdę jest mi bardzo głupio cokolwiek mu mówić, biorąc pod uwagę to, jak on patrzy na mnie. Ciągle powtarza mi jak ładnie wyglądam, że nie powinnam się odchudzać etc. Ale ja znam swoje niedoskonałości i wiem, że gdy schudnę, to będę o wiele bardziej wesoła i pogodna, że będę pozwalać mu łapać mnie za brzuch
![]()
, że pozwolę mu w końcu mnie podnieść i wziąć na ręce (za każdym razem jak próbuje ja przytwierdzam się do podłogi i nie pozwalam ). Już coraz lepeij wychodzi mi akceptacja jego wyglądu, ale dla jego dobra nie będę akceptować tego, co złe. A złe jest jedzenie olbrzymich ilości jedzenia, i to wysoko kcal, złe jest częste jedzenie fast foodów. Już nawet wyszukuję mu alternatywnych dań, uczyłam go jak samemu przygotować zdrowego domowego hamburgera, ale nie wiem, może nie mam siły przebicia, może mówię to zbyt swobodnym tonem, żeby brał to na poważnie, a może zapamiętuje to, ale ma zbyt słabą wolę. I nie chcę go broń Boże zmuszać do jakiś restrykcyjnych diet, na których schudnie 1,5 kg na tydzień. Ale gdyby robił choć coś w kierunku zdrowego odżywiania, to nawet 1 kg na 2 tygodnie byłby dobrym rozwiązaniem. 3 mjiesiące i 6 kg mniej, przecież to od razu byłoby widoczne. Przy kolegach czy w towarzystwie nie zwracam mu nigdy uwagi, bo wiem, że to byłoby okrutne i upokarzające. A ja tego nie chcę. Na prawdę staram się mówić o odchudzaniu najdelikatniej jak potrafię. Czasem jak mam okazję, to na zakupach powiem mu na ucho, żeby nie brał jakiś tam słodyczy, ale to tak, żeby nikt inny tego nie słyszał. Sama bym się czuła podle, gdyby ktoś zaczął komentować moją wagę przy innych, dlatego robię to w cztery oczy i "na około", by go nie urazić.
To mój mężczyzna przytył właśnie po sezonowej pracy jak się jeszcze nie znaliśmy - uważał, że musi "nadrobić" to , co spalił i jadł o wiele za dużo niż powinien. A później przyzwyczaił się do tego i praktykował zapychanie się słodkimi bułkami i picie gazowanych napoi.
loana, to jest tak niesprawiedliwa ocena, że aż żal mi ją komentować. Sorry za porównanie, ale tak zachowują się dzieci w podstawówce. Wyżej opisałam mój stosunek do jego kg, więc nie będę się powtarzać. A jakby pił i był alkoholikiem, to też miałabym kochać jego nałóg? Albo jakby chodził na baby to też miałabym nie reagować i akceptować to, że taki jest? Nie każę mu zrzucać wszystkiego co ma i leżeć pod kroplówką w szpitalu z wycieńczenia, ale skoro widzę, że jemu też przeszkadzają dodatkowe kg, to staram mu się uświadomić co może z nimi zrobić. Zgadzam się, że facet powinien mieć super wnętrze, rozśmieszać, pokazywać, że mu zależy itp. A że jakiś facet odszedł od dziewczyny, bo ta go nauczyła jak się ubierać i dzięki niej stał się bardziej atrakcyjny, to nie świadczy dobrze o nim. Ja byłabym w siódmym niebie, gdybym potrafiła "uatrakcyjnić" mojego faceta tak, żeby sam to odczuwał i dalej chciał być ze mną. widocznie tamci nie byli sobie pisani.
LadyJolie, namawiałam mojego chłopaka, by zaczął znów uprawiać sporty, które tak lubi, ale on zawsze się wykręci. Wiem, że mam na niego wpływ, ale nie chcę tego cały czas wykorzystywać, by nie czuł się przytłoczony i miał prawo do swoich decyzji. Szkoda tylko, że wszystkie są nastawione na " nie" jeśli chodzi o robienie czegoś ze swoim ciałem.
to się opisałam :)