Temat: otyły chłopak- jak to zmienić?

Wrr, jestem wściekła. Na chłopaka. Przy wzroście 186cm waży 100kg ( tak przynajmniej mówi, bo wagi unika jak ognia). Sprawdziłam i jego bmi pokazuje, że ma nadwagę. W sumie to nie potrzebne jest bmi, żeby to wiedzieć. I chociaż dobrze nam razem, to nie podoba mi się, że on nie dba o swój wygląd. Tyle razy mu sugerowałam, aby zaczął ćwiczyć, prosiłam, żeby coś tam zmienił w diecie. Opowiadałam o swoich doświadczeniach i o swoich zmaganiach z kg. Myślałam, że takimi rozmowami dam mu do zrozumienia, że powinien zacząć nad sobą pracować i zrzucić ten brzuszek, który ma. Niestety, jak grochem o ścianę
I jak widzę jak pakuje w siebie te kromy chleba, te słodycze, to aż mi się słabo robi. Nie umiem powiedzieć wprost, żeby się odchudzał. Nie wiem już co mam zrobić.
pomóżcie mi proszę...

Jakbyś go kochała to kochałabyś jego kilogramy!

Mój obecny partner przy wzroście 192 waży 145kg.... wspomniałam raz czy myślał o diecie on mi powiedział że on się takim lubi więc zostawiłąm temat!

zresztą ja lubie dużych facetów, jest się do czego przytulić i w końcu w razie czego przeniesie przez próg :)

Kocham go za mądrość, inteligencję, i to że widzi we mnie najpiękniejszą kobiete na świecie! i co najważniejsz każdego dnia mi to udowadnia...

Kiedyś mojej koleżanki babcia powiedziała... abys była szcześliwa to masz się dobrze czuć z facetem i musi on sprawiać że się uśmiechasz i potrafi cię rzśmieszyć i to wielka prawda!

 

Zas inna koleżanka zaczeła spotykac sie z facetem - pokazała mu jak sie ma ubierac, czesać, że istnieją wody pachnące dla factów... i zostawił ją dla innej!

:) mój ma 176 - 178 cm nie wiem dokładnie i waży coś koło 90-95 kg tak na oko, na brzuszek i ekstra tyłek - taki jędrny i odstający ale nie za dużo :) a kiedyś był szczupły jak zapałeczka, twarz pociągła, poliki zapadnięte - OKROPNIE - gdyż ma szczupłą twarz, a teraz jak przytył to taka śliczna bużka mu się zrobiła i nie ma już tylko oczu i nosa a widać faceta :) hehe co prawda brzuszek ma odstający ale co tam ... mi się podoba taki jaki jest ...

ale jak chcesz żeby schudł Twój facet, to proponuje wspólne sporty, wypady czy namawianie - u facetów (większości) bardziej działa sport niż dieta ... oni nie wiedzą co to jest i niektórzy uważają to za chore to przecież można się poruszać i jeść normalnie
misssy, nie nie mieszkamy razem, raczej dość daleko od siebie (studia)

nenne29, też myślę, że najlepiej byłoby to załatwić wprost, przynajmniej ja jestem takim typem, który lubi konkretne sytuacje Może rzeczywiście basen zostawię na później, a póki co skupię się na innych aktywnościach, idzie, miejmy nadzieję, ładna pogoda, to może uda mi się go namówić na jakieś spacery etc. "Kampanię informacyjną" staram się przeprowadzać na bieżąco, zawsze mu mówię o wadach i zaletach jakiś produktów, o porach posiłku etc. Ale wszystko przez pryzmat mnie, czyli, że np. ja nie jem wieczorem węgli, tylko białko, bo bla bla bla. Robię tak, żeby go zainspirować i pocichu podsunąć pomysł na wprowadzenie niektórych zasad w życie. Ale nie zmuszam, tylko opowiadam, a to jest różnica.
kalinagryz, właśnie boję się o to jedzenie w ukryciu. Może nie na złość mnie, ale po prostu z czystej paskudości Tak jakby to jakoś zmieniało fakt, że ja o tym nie wiem.
MissHepburn, tak, to nie jest choroba, tylko podjadanie. I właśnie przez to, że u niego w rodzinie panuje swego rodzaju swoboda w jedzeniu, to staram się go sama informować co i jak. Ale ciężko faceta oduczyć złych nawyków, bo uparty Nie chcę, żeby był chudzielcem, ale powiedzmy jak nawet w sklepach ma problem z kupieniem czegoś, to raczej nie jest to dobre. On bardzo nie lubi chodzić na zakupy "dla niego", bo nie często może coś dla siebie znaleźć i wyglądac w tym dobrze. Przez nadprogramowe kg.
TeQueL, nie nie obrażam się zdaję sobie sprawę z tego, że ja do ideałów też nie należę i spodziewałam się, że prędzej czy później ktoś to napisze.  Ale staram się i pracuję nad sobą, raz z lepszym, raz z gorszym skutkiem. Mam wzloty i upadki. Ale robię coś. I tu pojawia się pewien szkopuł, bo mojemu chłopakowi podobam się taka jaka jestem, a ja mam wobec niego kilka zastrzeżeń (co do sylwetki). I uwierz mi, że na prawdę jest mi bardzo głupio cokolwiek mu mówić, biorąc pod uwagę to, jak on patrzy na mnie. Ciągle powtarza mi jak ładnie wyglądam, że nie powinnam się odchudzać etc. Ale ja znam swoje niedoskonałości i wiem, że gdy schudnę, to będę o wiele bardziej wesoła i pogodna, że będę pozwalać mu łapać mnie za brzuch , że pozwolę mu w końcu mnie podnieść i wziąć na ręce (za każdym razem jak próbuje ja przytwierdzam się do podłogi i nie pozwalam ). Już coraz lepeij wychodzi mi akceptacja jego wyglądu, ale dla jego dobra nie będę akceptować tego, co złe. A złe jest jedzenie olbrzymich ilości jedzenia, i to wysoko kcal, złe jest częste jedzenie fast foodów. Już nawet wyszukuję mu alternatywnych dań, uczyłam go jak samemu przygotować zdrowego domowego hamburgera, ale nie wiem, może nie mam siły przebicia, może mówię to zbyt swobodnym tonem, żeby brał to na poważnie, a może zapamiętuje to, ale ma zbyt słabą wolę. I nie chcę go broń Boże zmuszać do jakiś restrykcyjnych diet, na których schudnie 1,5 kg na tydzień. Ale gdyby robił choć coś w kierunku zdrowego odżywiania, to nawet 1 kg na 2 tygodnie byłby dobrym rozwiązaniem. 3 mjiesiące i 6 kg mniej, przecież to od razu byłoby widoczne. Przy kolegach czy w towarzystwie nie zwracam mu nigdy uwagi, bo wiem, że to byłoby okrutne i upokarzające. A ja tego nie chcę. Na prawdę staram się mówić o  odchudzaniu najdelikatniej jak potrafię. Czasem jak mam okazję, to na zakupach powiem mu na ucho, żeby nie brał jakiś tam słodyczy, ale to tak, żeby nikt inny tego nie słyszał. Sama bym się czuła podle, gdyby ktoś zaczął komentować moją wagę przy innych, dlatego robię to w cztery oczy i "na około", by go nie urazić.
To mój mężczyzna przytył właśnie po sezonowej pracy jak się jeszcze nie znaliśmy - uważał, że musi "nadrobić" to , co spalił i jadł o wiele za dużo niż powinien. A później przyzwyczaił się do tego i praktykował zapychanie się słodkimi bułkami i picie gazowanych napoi.
loana, to jest tak niesprawiedliwa ocena, że aż żal mi ją komentować. Sorry za porównanie, ale tak zachowują się dzieci w podstawówce. Wyżej opisałam mój stosunek do jego kg, więc nie będę się powtarzać. A jakby pił i był alkoholikiem, to też miałabym kochać jego nałóg? Albo jakby chodził na baby to też miałabym nie reagować i akceptować to, że taki jest? Nie każę mu zrzucać wszystkiego co ma i leżeć pod kroplówką w szpitalu z wycieńczenia, ale skoro widzę, że jemu też przeszkadzają dodatkowe kg, to staram mu się uświadomić co może z nimi zrobić. Zgadzam się, że facet powinien mieć super wnętrze, rozśmieszać, pokazywać, że mu zależy itp. A że jakiś facet odszedł od dziewczyny, bo ta go nauczyła jak się ubierać i dzięki niej stał się bardziej atrakcyjny, to nie świadczy dobrze o nim. Ja byłabym w siódmym niebie, gdybym potrafiła "uatrakcyjnić" mojego faceta tak, żeby sam to odczuwał i dalej chciał być ze mną.  widocznie tamci nie byli sobie pisani.
LadyJolie, namawiałam mojego chłopaka, by zaczął znów uprawiać sporty, które tak lubi, ale on zawsze się wykręci. Wiem, że mam na niego wpływ, ale nie chcę tego cały czas wykorzystywać, by nie czuł się przytłoczony i miał prawo do swoich decyzji. Szkoda tylko, że wszystkie są nastawione na " nie" jeśli chodzi o robienie czegoś ze swoim ciałem.

to się opisałam :)

Hugebelly, no właśnie, jesli z domu wyniósł paskudne nawyki to tym bardziej warto mu pomóc. Przecież nikt nie mówi, ze chcesz zrobić z niego przecinek. Gdyby zrzucił z 10 kg nadal nie byłby szczuplakiem, ale wyglądałby ok, a przede wszystkim byłby zdrowszy i sprawniejszy. Może spróbuj wymyśleć aktywność fizyczną, coś co lubi, może basen ? Jak zobaczy, ze się szybciej męczy., moze nabierze ochoty na zmiany ?

Mój mąż kiedyś też ważył 60-65 kg i wyglądał okropnie, potem stopniowo tył, aż zrobiło się 76 i dorobił się "boczków"- on- kiedyś szczapa. Ale wtedy akurat byłam w ciąży, dbałam o zdrowe odżywianie, zaczęłam zdrowo gotować i teraz oboje jesteśmy szczuplejsi i zdrowsi, nie mówiąc już o tym, ze przenosimy to na dziecko.

Ioana, oczywiście, akceptacja to postawa, ale nie martwisz się, co z nim będzie za 10-15 lat ? To bardzo duża otyłość :(

1. Twój chłopak ma nadwagę, nie jest otyły - ogromna różnica !
2. Też masz nadwagę.
3. Zmotywuj go, kobieta może wszystko - trzeba tylko pokombinować ;)))
Loana...hmm no cóż trochę chyba przeważasz szalę mi się wydaje. To dobrze, że kolezanka martwi się o wagę faceta. Z doświadczenia jednak wiem, że człowieka trzeba motywować na wszelkie sposoby oprócz krytyki i ciągle dudlenie o danym temacie...i to nie tyczy się tylko wagi. Ja dudliłam swojemu na temat pracy...wystarczyło, że się zamknęłam tylko na kilka dni..wziął się w garść i podjął prace...można? ;) Twój facet widać jest dość oporny, ale hmm może pooglądajcie kiedyś sobie wspólnie fotki z czasów kiedy był choć troche mniejszy i komplementuj fotki na których właśnie było go chociazby 5 kg mniej :D pozachwycaj sie troche może podziała. Ja się zachwycałam tak nad fotką mojego mena z czasów kiedy miał 18 lat i teraz wygląda o niebo lepiej. Tak jak to ujęła LadyJolie mój równiez wygląda o niebo lepiej gdyż jego buźka w apogeum szczupłości to był tylko nos i oczyska :D Skoro udało się zmotywować facetów do przytycia, to myslę, że w drugą stronę tez się da. Ja bym próbowała na wszelkie sposoby gdybym sobie coś umaniła ;)
Pasek wagi
Przyszła mi do głowy pewna myśl...a może on lubi tańczyć?? :D może zapiszcie się na zajęcia dla par-takie umiejętności się czasem przydają :) albo zaproponuj karnet na siłke dla Dwojga, albo basen, tenis, squash...cokolwiek-lub całkiem darmowe wypady na rowerach :)
Pasek wagi
> 1. Twój chłopak ma nadwagę, nie jest otyły -
> ogromna różnica !2. Też masz nadwagę.3. Zmotywuj
> go, kobieta może wszystko - trzeba tylko
> pokombinować ;)))

jeśli już  rozróżniasz nadwagę od otyłości, to wystarczyło sprawdzić w moim pamiętniku, że mam wagę normalną, nie mam nadwagi.

a tańczyć on też nie lubi, ciężki przypadek z niego po prostu ale dziękuję za wszystkie rady
TeQel pamiętaj, na siłę nie da się niczego.... znam mojego miśka czym więcej na niego naskakuje o coś tym bardziej się oddala. Niestety mój misiek wychowany w USA jest postury tam tegoż napisze kolokwialnie LUDU.... sama wiem po sobie że do czegoś musimy dojrzeć i gadanie innych nie pomoże bo jesteśmy z natury przekorni. Jak wcześniej pisałam kocham go bo jest wyjątkowy, a to, że przy okazji jest dość ciężki i duży. Wiem na pewno, że kiedyś  sam zrozumie, że dla zdrowia lepiej być lżejszym ale na pewno nie będę go do niczego zmuszać bo to daje odwrotne skutki....
Ja mam w d...pie krytykę i typu oglądanie zdjęć moich z lepszych chudszych lat wcale mnie nie przekonuje, każdy jest inny. I wiem, że ja jestem przekorna jeśli ktoś mnie do czegoś zmusza coś się we mnie w środku buntuje.... NIC NA SIŁĘ to moje zadanie.
Dziewczyny - pamiętajmy o tym, żeby oddzielić uczucia skierowane do partnera od kwestii zdrowotnych. Dla mnie waga nie jest kryterium akceptacji partnera i nie odniosłam wrażenia, żeby hugebelly tak uważała.
Moja miłość do partnera nie zależy od ilości kilogramów. I nie jest warunkiem tego, czy go akceptuję czy nie, czy z nim jestem czy nie. Ale zdrowie partnera jest dla mnie bardzo ważne i gdyby mocno przytył, zaczął mieć nadwagę/otyłość, zrobiłabym wszystko, żeby mu pomóc tej nadwagi/otyłości się pozbyć. Oczywiście Ioana ma rację, że naciskanie może dać efekt odwrotny do zamierzonego, wiem po sobie, więc starałabym się po prostu zachęcać do sportu, podsuwać czasami jakieś informacje o zdrowym odżywianiu, a przede wszystkim sama dawałabym mu dobry przykład. Postępowałabym w tej sprawie delikatnie i bez nacisków, stosowałabym bodźce pozytywne, a nie negatywne i nie odpuściłabym, dopóki wszystko nie zaczęłoby wskakiwać w odpowiednie tory. I nie zrażałabym się tym, że np przez pół roku nie odniosłabym skutku. Próbowałabym po prostu dalej. Gdyby w jakimś momencie było widać, że z jakiejś przyczyny temat jest wykluczony,  że on ma tego dosyć i kompletnie nie jest skłonny do współpracy, na jakiś czas zrobiłabym przerwę, a potem znowu przystąpiłabym do "ataku" ;) Trzeba też mieć wyczucie, kiedy można trochę przycisnąć, a kiedy trochę odpuścić. Poza tym wytrwałość się opłaca. Jest to wiadome każdej osobie, która sama kiedykolwiek się odchudzała, więc my powinnyśmy być wytrwałe nie tylko we własnych zamierzeniach, ale też w zamierzeniach dla dobra naszych partnerów.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.