Temat: nauka w klasie maturalnej

no właśnie, jutro rozpoczęcie, zaraz się zacznie nauka, w maju matura... jestem w klasie politologicznej.
macie jakieś "naukowe triki"? jak się szybko i skutecznie uczyć, bez zakuwania? jak się dobrze koncentrować BEZ KAWY i znosić uczucie senności?
dodam, że mój dzień zaczyna się około 5 rano, a kończy przed północą. sam dojazd do szkoły mi zajmuje ponad godzinę, a naukę w autobusie odpuszczam, bo mi po prostu nie idzie wtedy, już wolę się chociaż trochę zdrzemnąć...
w domu będę przeważnie około 16, a jak dojdą mi później korepetycje, to i później, ok 18 pewnie.
macie też jakieś rady dotyczące właściwego rozplanowania czasu? tak, żeby ze wszystkim się wyrabiać, ale też nie umęczyć i znaleźć czas na odpoczynek?

byłabym wdzięczna za wskazówki :)
ja się w maturalnej obijałam :) od kwietnia coś tam się uczyłam, zadania rozwiązywałam, słówka z ang kułam i tyle :)

daisyxoxo napisał(a):

a co do Twojego trybu życia zofii - naprawdę tak wyrabiasz? ja bym nie mogła...

jakoś wyrabiam, ale nieraz to były już granice wytrzymałości... siedziałam kilka razy do około 2:30 przy matmie, bo miałam poważny problem przed wystawieniem ocen, a potem nie słyszałam budzika, który był w moim pokoju, a słyszała go moja mama na dole :O więc bywało ciężko...
Polecam kalendarz i planowanie nauki tak, żeby rozłożyć ją w czasie i się nie przeciążać.
Porzuciłam swoje natręctwo robienia notatek i notatek z notatek, bo zdawałam bardzo dużo przedmiotów i po prostu bym się nie wyrobiła.
Czytałam książki, zakreślałam co trzeba zakreślaczem, co 1-2 strony czy co akapit zamykałam książkę i mówiłam własnymi słowami, co przeczytałam - to bardzo dobra metoda. To działało dobrze jak uczyłam się polskiego, historii, biologii, czasami też chemii.
Na matury z języków bardzo, ale to bardzo przydają się słówka pogrupowane tematycznie np. szkoła, jedzenie itd. I uczenie się na pamięć niestety.
Z matmy robienie zadań aż do porzygu :) Z chemii podobnie. Z różnych zbiorów zadań czy z testów z poprzednich lat.
Koniecznie zaglądaj do matur z ubiegłych lat, ja miałam cały segregator i robiłam np. jedną dziennie, potem sobie sprawdzałam i obliczałam punkty. To dobrze motywuje.

Życzę powodzenia!
ja bym znowu az tak nie dramatyzowała ;-) matura jak matura... pisze sie.. zdaje.. idzie na studia :p ja do swojej podchodziłam z lekka nutą olewki i nie wyszłam na tym źle. Bez SStresowoooo, proszę;)
2 dodatkowe - w sumie no 3 można powiedzieć ale jedno takie pitu pitu. średnia % koło 80. I nie mówiłem, że praktycznie się nie uczyłem tylko, że do pewnego momentu nie robiłem nic a potem robiłem tyle, żeby mi wszyscy dali spokój, że nic nie robię.

bah - tam nie miało być prześmiewczego tonu ;-) po prostu mi się przypomniało co ja robiłem i jak popatrzyłem na to co inni robią to eh masakra :o Lekki szok :-) No ale wiesz na pewno dużo mi dało to, że potem nie siedziałem i nie stresowałem się przez cały okres matur tylko podchodziłem na spokojnie. Dlatego też chce pokazać, że matura to nie jest coś mega trudnego. I żeby wyluzowała trochę bo się zepnie i wyjdzie, że nie da rady napisać ze stresu na tyle ile by chciała.

Moliye napisał(a):

ja na maturze zdaje dodatkowo 4 rozszerzone przedmioty i nie wiem jak sie zabore do tego wszystkiego 

O mater, strasznie dużo! 

właśnie - jest różnica między zdawaniem podstawowego 'pakietu', do którego faktycznie nie trzeba się przykładać [może do matmy jak ktoś ma problem], a zdawaniem dodatkowo np. pakietu medycznego - bioli, chemi i fizy na rozszerzeniu, gdzie zawsze znajdzie się milion rzeczy, których trzeba się wyuczyć... ;)
ja z dodatkowych rzeczy zdawałam historię, francuski i polski na rozszerzeniu, i o ile polski olewałam, bo nie ma się po co uczyć, to z historii i j. obcego jednak TRZEBA się pouczyć, poczytać, porobić jakieś zadania - jeżeli oczywiście komuś zależy. lepiej to robić regularnie niż potem obudzić się w kwietniu z przerażeniem. :)
tak samo jest różnica między zdawaniem wosu a fizyki, bo, nie oszukujmy się, ale do wosu nie trzeba dużo wkuwania czy rozumienia, przez co zdaje go olbrzymi % uczniów. :P nie ma sensu oceniać, czy ktoś jest lepszy czy gorszy, bo to każdego wybór, ale poziom trudności matur z różnych przedmiotów nie jest taki sam. ;)
no i różni ludzie, różne ambicje - jedni uczą się bardzo szybko, inni wolniej; jedni chcą bardzo dobrze zdać maturę, inni tylko zdać.

a co do tematu, to kup sobie koniecznie kalendarz, w którym zapiszesz najważniejsze rzeczy, żeby Ci nic nie uciekło. przy takim trybie dnia, jaki musisz prowadzić, najważniejsza będzie systematyczność, czyli zabieranie się za ważne rzeczy od razu, żebyś mogła w weekend trochę odsapnąć.
korzystaj z okienek, z bzdurnych lekcji typu religia, PO, godz. wych. - co tam macie luźniejszego. ja nie chodziłam na wf i religię i w tym czasie przez trzy lata liceum albo odrabiałam lekcje, żeby w domu nie robić, albo się uczyłam na jakiś sprawdzian. przypuszczam, ze od stycznia/lutego na niektórych przedmiotach będą cisnęli tylko maturzystów - mi na ang czy wosie pozwalano iść do czytelni czy bufetu, wtedy bardzo często czytałam coś ze swoich przedmiotów, robiłam jakieś arkusze.
jeżeli jesteś wzrokowcem - ucz się z wykresów, map myśli, używaj kolorów do notatek, przyczepiaj sobie w pokoju kartki np. z definicjami, wzorami, słówkami, zależnie od tego, co musisz wkuć.

moja koleżanka też dojeżdżała, wstała po 5, w domu była koło 18, większość jej prac domowych powstawała na przerwach, okienkach, czekając na pociąg, ale w domu i tak miała mało sił na naukę, zostawały jej weekendy.
Wiecie ja tez ide do maturalnej klasy boj sie matury strasznie... jak moja siostra chodzila do szkoly to miala polski obowiazkowy i wybrane przedmioty na mature obowiazkowo chyba 2 i to wszystko... a my mamy gorzej... :( jeszcze najlepsze jest toze jestem w technikum gastronomicznym i w 4 klasie dali mi rachunkowosc oraz marketing gdzie te przedmioty do zawodowych nie naleza ani nie beda na maturze a jednak musze miec z nich minimum 3. Gdzie rachuna nie ogarniam :(
"to z historii i j. obcego jednak TRZEBA się pouczyć, poczytać, porobić jakieś zadania - jeżeli oczywiście komuś zależy. :)" to też zupełna bzdura. Ja nawet chciałem się pouczyć do języka ale stwierdziłem, że to jakaś żenada jeśli chodzi o poziom i zupełnie olałem.

Przy okazji nie kumam ludzi zdających dużo przedmiotów, zazwyczaj wystarczą 2 rozszerzenia - mi by wystarczyło połączenie rozszerzony + podstawa, ale no tak wyszło, ze pisałem jeszcze jeden inny -  na kierunek, czasem jest tak, że rozszerzenie + jakaś inna podstawa typu wos czy jakaś kultura języka czy coś.

podziwiam wszystkich maturzystów z technikum i tego typu szkół, jeśli dają radę zdać testy zawodowe i maturę na fajne wyniki...

matura sama w sobie pół biedy, ja się bardzo stresowałam tym, że nie zdążę się nauczyć historii, zrobić zadań ze zbioru itp., bo w chwili wejścia na salę jakoś mi to już zwisało. nawet mnie bawiły chwilami zadania.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.