2 września 2012, 19:00
no właśnie, jutro rozpoczęcie, zaraz się zacznie nauka, w maju matura... jestem w klasie politologicznej.
macie jakieś "naukowe triki"? jak się szybko i skutecznie uczyć, bez zakuwania? jak się dobrze koncentrować BEZ KAWY i znosić uczucie senności?
dodam, że mój dzień zaczyna się około 5 rano, a kończy przed północą. sam dojazd do szkoły mi zajmuje ponad godzinę, a naukę w autobusie odpuszczam, bo mi po prostu nie idzie wtedy, już wolę się chociaż trochę zdrzemnąć...
w domu będę przeważnie około 16, a jak dojdą mi później korepetycje, to i później, ok 18 pewnie.
macie też jakieś rady dotyczące właściwego rozplanowania czasu? tak, żeby ze wszystkim się wyrabiać, ale też nie umęczyć i znaleźć czas na odpoczynek?
byłabym wdzięczna za wskazówki :)
2 września 2012, 19:41
ja się w maturalnej obijałam :) od kwietnia coś tam się uczyłam, zadania rozwiązywałam, słówka z ang kułam i tyle :)
2 września 2012, 19:42
daisyxoxo napisał(a):
a co do Twojego trybu życia zofii - naprawdę tak wyrabiasz? ja bym nie mogła...
jakoś wyrabiam, ale nieraz to były już granice wytrzymałości... siedziałam kilka razy do około 2:30 przy matmie, bo miałam poważny problem przed wystawieniem ocen, a potem nie słyszałam budzika, który był w moim pokoju, a słyszała go moja mama na dole :O więc bywało ciężko...
Edytowany przez zofii 2 września 2012, 19:43
2 września 2012, 19:42
Polecam kalendarz i planowanie nauki tak, żeby rozłożyć ją w czasie i się nie przeciążać.
Porzuciłam swoje natręctwo robienia notatek i notatek z notatek, bo zdawałam bardzo dużo przedmiotów i po prostu bym się nie wyrobiła.
Czytałam książki, zakreślałam co trzeba zakreślaczem, co 1-2 strony czy co akapit zamykałam książkę i mówiłam własnymi słowami, co przeczytałam - to bardzo dobra metoda. To działało dobrze jak uczyłam się polskiego, historii, biologii, czasami też chemii.
Na matury z języków bardzo, ale to bardzo przydają się słówka pogrupowane tematycznie np. szkoła, jedzenie itd. I uczenie się na pamięć niestety.
Z matmy robienie zadań aż do porzygu :) Z chemii podobnie. Z różnych zbiorów zadań czy z testów z poprzednich lat.
Koniecznie zaglądaj do matur z ubiegłych lat, ja miałam cały segregator i robiłam np. jedną dziennie, potem sobie sprawdzałam i obliczałam punkty. To dobrze motywuje.
Życzę powodzenia!
2 września 2012, 19:46
ja bym znowu az tak nie dramatyzowała ;-) matura jak matura... pisze sie.. zdaje.. idzie na studia :p ja do swojej podchodziłam z lekka nutą olewki i nie wyszłam na tym źle. Bez SStresowoooo, proszę;)
- Dołączył: 2012-08-09
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 5208
2 września 2012, 19:47
2 dodatkowe - w sumie no 3 można powiedzieć ale jedno takie pitu pitu. średnia % koło 80. I nie mówiłem, że praktycznie się nie uczyłem tylko, że do pewnego momentu nie robiłem nic a potem robiłem tyle, żeby mi wszyscy dali spokój, że nic nie robię.
bah - tam nie miało być prześmiewczego tonu ;-) po prostu mi się przypomniało co ja robiłem i jak popatrzyłem na to co inni robią to eh masakra :o Lekki szok :-) No ale wiesz na pewno dużo mi dało to, że potem nie siedziałem i nie stresowałem się przez cały okres matur tylko podchodziłem na spokojnie. Dlatego też chce pokazać, że matura to nie jest coś mega trudnego. I żeby wyluzowała trochę bo się zepnie i wyjdzie, że nie da rady napisać ze stresu na tyle ile by chciała.
Edytowany przez OrdemEprogresso 2 września 2012, 19:53
- Dołączył: 2012-08-18
- Miasto: Świnoujście
- Liczba postów: 401
2 września 2012, 19:53
właśnie - jest różnica między zdawaniem podstawowego 'pakietu', do
którego faktycznie nie trzeba się przykładać [może do matmy jak ktoś ma
problem], a zdawaniem dodatkowo np. pakietu medycznego - bioli, chemi i
fizy na rozszerzeniu, gdzie zawsze znajdzie się milion rzeczy, których
trzeba się wyuczyć... ;)
ja z dodatkowych rzeczy zdawałam historię, francuski i polski na
rozszerzeniu, i o ile polski olewałam, bo nie ma się po co uczyć, to z
historii i j. obcego jednak TRZEBA się pouczyć, poczytać, porobić jakieś
zadania - jeżeli oczywiście komuś zależy. lepiej to robić regularnie niż potem obudzić się w kwietniu z przerażeniem. :)
tak samo jest różnica między zdawaniem wosu a fizyki, bo, nie oszukujmy
się, ale do wosu nie trzeba dużo wkuwania czy rozumienia, przez co zdaje
go olbrzymi % uczniów. :P nie ma sensu oceniać, czy ktoś jest lepszy
czy gorszy, bo to każdego wybór, ale poziom trudności matur z różnych
przedmiotów nie jest taki sam. ;)
no i różni ludzie, różne ambicje - jedni uczą się bardzo szybko, inni
wolniej; jedni chcą bardzo dobrze zdać maturę, inni tylko zdać.
a co do tematu, to kup sobie koniecznie kalendarz, w którym zapiszesz
najważniejsze rzeczy, żeby Ci nic nie uciekło. przy takim trybie dnia,
jaki musisz prowadzić, najważniejsza będzie systematyczność, czyli
zabieranie się za ważne rzeczy od razu, żebyś mogła w weekend trochę
odsapnąć.
korzystaj z okienek, z bzdurnych lekcji typu religia, PO, godz. wych. -
co tam macie luźniejszego. ja nie chodziłam na wf i religię i w tym
czasie przez trzy lata liceum albo odrabiałam lekcje, żeby w domu nie
robić, albo się uczyłam na jakiś sprawdzian. przypuszczam, ze od
stycznia/lutego na niektórych przedmiotach będą cisnęli tylko
maturzystów - mi na ang czy wosie pozwalano iść do czytelni czy bufetu,
wtedy bardzo często czytałam coś ze swoich przedmiotów, robiłam jakieś
arkusze.
jeżeli jesteś wzrokowcem - ucz się z wykresów, map myśli, używaj kolorów
do notatek, przyczepiaj sobie w pokoju kartki np. z definicjami,
wzorami, słówkami, zależnie od tego, co musisz wkuć.
moja koleżanka też dojeżdżała, wstała po 5, w domu była koło 18,
większość jej prac domowych powstawała na przerwach, okienkach, czekając
na pociąg, ale w domu i tak miała mało sił na naukę, zostawały jej
weekendy.
Edytowany przez oublier 2 września 2012, 19:55
2 września 2012, 19:54
Wiecie ja tez ide do maturalnej klasy boj sie matury strasznie... jak moja siostra chodzila do szkoly to miala polski obowiazkowy i wybrane przedmioty na mature obowiazkowo chyba 2 i to wszystko... a my mamy gorzej... :( jeszcze najlepsze jest toze jestem w technikum gastronomicznym i w 4 klasie dali mi rachunkowosc oraz marketing gdzie te przedmioty do zawodowych nie naleza ani nie beda na maturze a jednak musze miec z nich minimum 3. Gdzie rachuna nie ogarniam :(
- Dołączył: 2012-08-09
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 5208
2 września 2012, 19:59
"to z
historii i j. obcego jednak TRZEBA się pouczyć, poczytać, porobić jakieś
zadania - jeżeli oczywiście komuś zależy. :)" to też zupełna bzdura. Ja nawet chciałem się pouczyć do języka ale stwierdziłem, że to jakaś żenada jeśli chodzi o poziom i zupełnie olałem.
Przy okazji nie kumam ludzi zdających dużo przedmiotów, zazwyczaj wystarczą 2 rozszerzenia - mi by wystarczyło połączenie rozszerzony + podstawa, ale no tak wyszło, ze pisałem jeszcze jeden inny - na kierunek, czasem jest tak, że rozszerzenie + jakaś inna podstawa typu wos czy jakaś kultura języka czy coś.
Edytowany przez OrdemEprogresso 2 września 2012, 20:00
- Dołączył: 2012-08-18
- Miasto: Świnoujście
- Liczba postów: 401
2 września 2012, 20:00
podziwiam wszystkich maturzystów z technikum i tego typu szkół, jeśli dają radę zdać testy zawodowe i maturę na fajne wyniki...
matura sama w sobie pół biedy, ja się bardzo stresowałam tym, że nie zdążę się nauczyć historii, zrobić zadań ze zbioru itp., bo w chwili wejścia na salę jakoś mi to już zwisało. nawet mnie bawiły chwilami zadania.