Temat: mieszkanie w bloku czy dom? :)

Witam :)
W moich planach na przyszłośc jest przeprowadzka do większego mieszkania (obecnie mieszkam w bloku z chłopakiem), mieszkanko w którym jestesmy jest dośc małe i nie wygodne, po za tym nie chce mieszkać w JEGO mieszkaniu, tylko jak coś kupić razem żebym w razie czego nie została na ulicy bez dachu nad głową.
W moim mieście mieszkania w zadbanych blokach i na przyzwoitych osiedlach mają ceny w granicy 200tys do 300tys i wyżej. Przeglądałam dzis z mamą oferty domów jednorodzinnych (zazwyczaj na wsi w woj.łódzkim) z działką i ceny są praktycznie takie same. Miesięcznie za ta mała klitke płacimy lekko ponad 1tys., a spłacając kredyt na dom, wyniosłoby nas tyle samo, miesięcznie ok. 1200zł.
Co o tym myslicie? wolałybyscie odkładać na większe mieszkanie w bloku czy na własny domek jednorodzinny?

sebastiann napisał(a):

Pytanie do osób mieszkających w domu. Nie obawiacie się o dom, gdy całą rodziną wyjeżdżacie na wakacje na 2 tygodnie?

Zawsze znajdzie się ktoś zaufany, kto ma dość mieszkania w bloku i chętnie spędzi dwa tygodnie na wsi  

Edit. To chyba naturalne, że człowiek ma rodzinę, przyjaciół, dobrych znajomych. Chyba nie uważasz, że ludzie mieszkający w domkach, to jakieś dzikusy, nie mające życia towarzyskiego  To, że w mieszkaniu w bloku czuję się jak w klatce, nie oznacza, że żyję na pustyni.

jagoa napisał(a):

w domu nie można robić całonocnych imprez chyba ze to pole i nie masz sasiadów....

? Nie wiem, jakich Ty masz sąsiadów, ale u mnie w domu rodzinnym nigdy nie było z tym problemów. Zabudowa dość gęsta. Nigdy też nie zdarzyło mi się słyszeć imprez sąsiadów, choć widać było po stojących samochodach, że coś tam jest. Także nie bardzo wiem, o czym piszesz. 

sebastiann napisał(a):

HealthySlimFit napisał(a):

sebastiann napisał(a):

Pytanie do osób mieszkających w domu. Nie obawiacie się o dom, gdy całą rodziną wyjeżdżacie na wakacje na 2 tygodnie?
Nie bardzo rozumiem - chodzi Ci o martwienie się o to, że ktoś nam go rozkradnie czy o coś innego?
Dokładnie. Czy nie martwicie się, że ktoś wybije szybę w nocy i ukradnie wszystko z środka?Czy gdy w TV powiedzą, że w waszej okolicy były silne ulewy, a wy jesteście 2000km za granicą na wakacjach, to czy nie zastanawiacie się, czy z domem wszystko w porządku, czy nie zerwało dachu, czy nie wlała się woda do piwnicy itp.?


Mnie okradli ale założyliśmy sobie alarm i spokój. Jeśli chodzi o ulewy to nigdy nam piwnicy nie zalało. Kiedyś drzewo zawaliło się na bramę no ale wiesz w bloku też równie dobrze Ci pozalewa piwnicę (jak to było wcale nie tak dawno w Piasecznie), sąsiad Cię będzie zalewał albo Bóg wie co jeszcze. Trafisz na super sąsiadkę która Ci będzie wiecznie życie zatruwać. Dziękuję bardzo.

Co do imprez to chyba raczej w bloku jest z tym problem. Grilla nie zrobisz bo sąsiedzi, muzyka za głośna, ścisk że nie ma jak się ruszyć, łazienka wiecznie zajęta, chyba że masz dwie.
Nie nie nie, ja się w bloku namieszkałam z rodzicami i dla mnie to porażka - chów klatkowy jak ja to mówię.
Tak swoją drogą z tym zalewaniem, to faktycznie większe prawdopodobieństwo, że sąsiad w bloku Cię zaleje niż ulewa w domu.
dom, w bloku to jak w klatce
Nie jest to strach, a raczej obawa. Od tego są sąsiedzi, lub rodzina mieszkająca w okolicy. U mnie praktykuje się przekazywanie kluczy zaufanym ludziom (podlewanie kwiatów, nakarmienie kota), czy ogólne "udawanie" że dom jest nadal zamieszkały w przypadku o obawy wypisane przez ciebie.
Ja się nie zgadzam. Owszem koszta utrzymania domu są spore ale nie popadajmy w skrajności i nie róbmy z domu na wsi jakiegoś zadupia. Ja mieszkam 50km od Warszawy, 7km mam do miasta w którym mam biuro, codziennie zawozi mnie tam mąż albo jeżdżę sama. Kurde, nie każdy dom to też willa wspomnianego Kulczyka i nie ma tam nie wiadomo ile m2. Co do zagospodarowania to albo się ma na to kasę albo się odkłada i robi później. Nie oszukujmy się, tam gdzie mieszkam bardzo niewielka garstka ludzi korzysta z usług projektantów ogrodów. Mój mąż zakłada systemy nawodnień trawników i ogrodów oraz trawniki jako takie. Tu akurat to kwestia gustu - może ktoś lubi opony i thuje?
Jeśli chodzi o kwestię grzewczą to my akurat mamy gazowe, no płaci się ale nie takie kwoty o jakich tu piszesz. Wyłączamy tylko wtedy gdy nie ma nikogo w domu oraz nie grzejemy w pokojach które są puste.
Kwestia odśnieżania, koszenia trawy i innych prac jest kwestią dogadania się domowników i niestety jeśli chce mieć się porządek i ład na działce to są to podstawowe zabiegi jakie trzeba robić.
Dojazd wszędzie mam super, na piwo mogę sobie wyjść nad rzekę a nie do jakiegoś pubu, do kina jeżdżę w sumie często i bardzo odpowiada mi to że mieszkam na wsi, z daleka od tych betonów i smrodu.
Jak dla mnie dom w mieście - tylko na obrzeżach i broń Boże na osiedlu domów. Mam również w swojej okolicy takie osiedla i w sumie to jedna cholera czy się mieszka w bloku czy na takim osiedlu.
No i co do tych nieotynkowanych straszydeł, niewykończonych koszmarów z polem zamiast trawnika to nie koniecznie jest to argument przeciwko bo równie dobrze ktoś sobie kupi mieszkanie w bloku i będzie miał kartony zamiast mebli. jest to raczej kwestia indywidualna kupującego/budującego bo nie sztuką jest postawić wielką chałupę ale nie mieć na tynki ani na ogrzewanie. Zawsze trzeba mierzyć siły na zamiary.
Sebastianie, demonizujesz. Zgadzam się, że dom nie jest dla wszystkich, ale wiele osób, w tym ja, bardzo sobie chwali mieszkanie w domu.
a) Wierz mi, że nie trzeba nikogo błagać i nie jest to żadne obciążenie.
b) i c) Ceny ogrzewania bierzesz z kosmosu. Ogrzanie domu można mieć za 500 zł miesięcznie (ekogroszek) lub 1000 zł miesięcznie (gaz). Kwoty należy pomnożyć przez 6 i mamy ogrzewanie na cały rok. Temperatura w okolicach 20 stopni, wyższa jest szkodliwa dla zdrowia.
d) W moim domu nigdy się to nie zdarzyło.
e) Nie mam potrzeby korzystania z kin, filharmonii i oper. Do teatru raz na miesiąc da się dojechać. Jak kogoś stać na bilet do teatru, to i na paliwo mu starczy. Sklepy są wszędzie, nie trzeba przepłacać, jeżdżąc do centrum.
f) g) h) racja. Właściciele domów muszą być lepiej zorganizowani i myśleć perspektywicznie.
i) Nie zaglądam nikomu do ogrodu, bo nie mam takiej potrzeby. Nie jestem też estetką i nie przeszkadza mi gruz ani opony na czyimś ogrodzie. O tujach nie wspomnę, bo sama lubię.
j) Odśnieżanie to świetny sport. Koszenie trawnika też.
k) Zła droga, to mniej smrodu i większe bezpieczeństwo dla mojego dziecka. Dla mnie to wygodne.
l) Zupełnie mi to nie przeszkadza.
m) Mieszkańcy wsi rzadziej mają zawały, bo żyją wolniej, spokojniej i przyjemniej. Jakoś nie boję się o to, że karetka nie dojedzie.
n) Nigdy mi się nie zdarzyło wyglądać pługu. A ludzie na rzeczywistych wsiach nie muszą czekać na pług, mają swoje narzędzia.
o) puby, dyskoteki i pizzerie omijam z daleka, niezależnie od miejsca zamieszkania
p) Ja byłam takim dzieciakiem i zawsze chwaliłam sobie powrót do miejsca, gdzie mogłam wreszcie nabrać powietrza w płuca.

Reasumując - każdy ma inne potrzeby i oczekiwania w życiu. Dla jednego dom to marzenie, dla drugiego same minusy. Grunt to wiedzieć, co jest dla nas i jakie się z tym wiążą wady i zalety.
Popieram koleżankę Agnieszkę tylko mi się nie chciało na każdy punkt z osobna odpowiadać
Wybacz, ale ja akurat jestem osobą, która w dzieciństwie mieszkała w domu jednorodzinnym, potem w mieszkaniu w bloku na ładnym i nowym osiedlu, teraz w połowie domu, a marzę o własnym domu. Więc wierz mi, że nic sobie nie wmawiam. Wszystko znam z autopsji. Ceny ogrzewania również, koszty też. Mam pełne porównanie, więc wiem, co mówię. Po prostu nie mam zwyczaju wtrącać się w czyjeś życie i tyle. Nazywaj to bezguściem jak chcesz, ja nazywam to dobrym wychowaniem.
Co do minimalnej temperatury w domach, to położna, która przyszła do mnie po porodzie (zimą) bardzo mnie skrzyczała, że mam w domu 23 stopnie i kazała zmniejszyć do maksymalnie 20, bo to dla noworodka najkorzystniejsze. Ciekawe, czy minister infrastruktury konsultował się z lekarzami. Tak więc nic sobie nie wmawiam.

Edit. Na starość zawsze można sprzedać dom i wrócić do mieszkania w bloku. Chociaż na wsiach, przynajmniej tych, które ja znam, ludzie nie dają innym zginąć i dzieci pomagają rodzicom z miłości, nie z musu. Kocham wieś, choć nigdy nie mieszkałam na stałe na prawdziwej wsi i nic tego nie zmieni.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.