- Dołączył: 2011-07-15
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 2047
14 lipca 2012, 20:51
Dziewczyny marzy mi się zostanie nauczycielką. Czy znajdę tutaj jakąś Panią X którą będzie chętna opowiedzieć mi nieco o tym zawodzie? Doradzacie czy odradzacie tę pracę? Jak ten zawód wygląda w praktyce? Jak to jest z zarobkami? Bardzo bym była wdzięczna za pomoc
Edytowany przez Domi93 14 lipca 2012, 21:00
- Dołączył: 2011-11-23
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1108
15 lipca 2012, 10:10
a jak inaczej sie dzieli nauczycieli niz na beznadziejnych i dobrych? z pozycji uczennicy - dobry nauczyciel to taki, ktory potrafi tak wylozyc przedmiot, ze 90 procent materialu zapamietasz z lekcji, beznadziejny nauczyciel to taki, kiedy chocbys sleczala nad notatkami 2 dni to i tak nic nie zrozumiesz. i nie ma tu wielkiej filozofii. to tak samo jak lekarz, ksiadz, zawod z powolania, przynajmniej powinien byc, bo jak widac, czesto nie sa to zawody wybierane z powolania.
Edytowany przez BeTheChampion 15 lipca 2012, 10:11
- Dołączył: 2011-08-22
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1505
15 lipca 2012, 11:04
powiem Ci tak, moja kuzynka, nauczycielka w klasach 1-3, dziewczyna uwielbiająca dzieci do szaleństwa, uwielbia swoją pracę, ma 28 lat a już od 3 lat uczy w szkole w Poznaniu. zarobki, hmm ok 1800zł. jak masz dar do dzieci to spróbuj ;) ja też się nad tym zawodem zastanawiam ;)
- Dołączył: 2006-01-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 246
15 lipca 2012, 11:32
Hej, ja jestem nauczycielką w klasach I-III:) Pracuję już 8 lat. Ja miałam szczęście jeśli chodzi o miejsce pracy, bo i grono fajne i dyrektor bez zastrzeżeń. Dzieci jak dzieci:) Myślę, że gorsi rodzice, chociaż ja osobiście żadnego zatargu ani problemu w dotychczasowej pracy z rodzicami nie miałam. Fakt, że pracuję w małej szkole, mam 14 osób w klasie i jest to małe środowisko gdzie każdy każdego zna. Lubię swoją pracę i myślę nawet,że wakacje mogłyby trwać góra 2 tygodnie, tylko po to by złapać oddech ;) Jak pisały wcześniej dziewczyny pracy czasami jest dużo i trzeba zwykle ją wykonać w domu, ponieważ w szkole nie mam warunków ( kończę zajęcia i muszę wyjść z sali bo jest angielski, religia itp). Poza tym część swojej wypłaty wydaję na książki, papiery i dojazdy na szkolenia ( niestety jest to wieś i szkolenia odbywają się w ośrodku 50 km ode mnie więc jest to duuuuże utrudnienie, tym bardziej, że często godzina szkoleń to 13 czy 14 a ja mam zajęcia np. do 12:35, dlatego doszkalam się we własnym zakresie w domu za pomocą fachowej literatury czy internetu). Jeśli chodzi o pensję to myślę, że teraz nie jest źle z zarobkami. Ja zaczynając pracę w 2004 roku dostałam niecałe 800zł, teraz stażysta ma chyba 1400 jeśli się nie mylę, więc nie jest chyba tak źle jak na pierwszy rok pracy. wiadomo, że to tez kwestia tego gdzie się mieszka i czy samemu trzeba się utrzymać czy np pomagają rodzice czy mąż. Dużo zależy od środowiska, bo moja pensja patrząc na warunki i płace ludzi tutaj jest uważam bardzo wysoka w porównaniu właśnie z tym ile zarabiają ludzie, jeśli natomiast miałabym zarabiać tyle w Warszawie to starczyłoby na wynajęcie kawalerki i opłaty;) Nigdy nie żałowałam swojej decyzji, że wybrałam takie studia i taka pracę a nie inną, mimo, że niestety nauczyciel nie ma teraz co liczyć na jakikolwiek szacunek w społeczeństwie i wiele razy spotykam się z różnymi opiniami ludzi nawet tutaj ale przecież ja nikomu nie zabraniam skosztowania pracy w szkole. Nawet czasami zapraszam do siebie do klasy na tydzień :) Ale nikt się nie odważył przyjść zobaczyć jak to wygląda od środka. Wiem, ze w miastach wygląda to inaczej, bo szkoły większe, rodzice mają inne wymagania itp. Nawet w małej szkole widać jak zmienia się nauczanie. Kiedy ja chodziłam do szkoły niektóre zachowania były nie do pomyślenia, teraz są normą. Słownictwo nawet tych najmłodszych dzieci daje wiele do życzenia, ale ja staram się je jakoś "ułożyć" bo małe to słuchają jeszcze:) Niestety zdarza się tak, i to jest przykre, że niektórzy moi uczniowie, którzy są już w gimnazjum udają przechodząc ulicą, że mnie nie znają. No ale to już taka nasza polska młodzież. Jeśli wiesz, że naprawdę jest to Twoje powołanie i nie wyobrażasz sobie innej pracy niż z dziećmi to jak najbardziej próbuj. Być może znajdziesz pracę bez problemu jeśli masz szczęście w życiu :) A być może w czasie studiów okaże się że jednak nie spełniają one Twoich oczekiwań ( będziesz mieć dużo praktyk to na własnej skórze się przekonasz czy warto).Ja uważam, że warto :)
- Dołączył: 2009-02-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3028
15 lipca 2012, 11:34
Carlsberg napisał(a):
Ja też po polonistyce jestem. Nie pracuję w zawodzie, praktyki mnie do tego skutecznie zniechęciły :) Wolę moje wagony niż chmarę rozwrzeszczanych dzieciaków. Niemniej jak u mnie w domu ktoś najeżdża na nauczycieli (że nieroby, że za duże przywileje etc) to szybko zamykam mu usta. Jak dla mnie to jest niewdzięczna praca, więc szanuję ludzi którzy mają ochotę tracić zdrowie na wychowywanie (no, starają się) cudzych dzieci. I uważam, że rodzice są często wrogami dobrego nauczania. W domu źle mówią o nauczycielach, a dzieci potem przenoszą te opinie na grunt szkolny... Oj, chyba trochę odbiegłam od tematu :)
![]()
podzielam Twoje zdanie :) z wyjątkiem tego, że ja na praktykach stwierdziłam, że to jest "moje miejsce na ziemi"
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
15 lipca 2012, 11:36
Moja mama jest polonistką a babcia matematyczką. Nigdy przenigdy nie poszłabym w ich ślady. Babcia jest już na emeryturze ma 2200 zł emy ale jej koleżanki, które nie mają choroby zawodowej po 1500-1600 zł. Moja mama zarabia 2700 zł ale jest nauczycielem dyplomowanym. Na początku kariery nie licz na więcej jak 1200 zł. Z urlopami tez nie jest tak wesoło. W wakacje są dyżury i układanie planów lekcji także nie tak prosto. A jak będziesz jeszcze pracować w gimnazjum to OMG... Sprawdziany w domu sprawdzasz itd. Niewdzięczny zawód.
- Dołączył: 2007-12-06
- Miasto: Thehell
- Liczba postów: 4622
15 lipca 2012, 11:38
U mnie jest dużo nauczycieli w tym ja angielskiego. Nie jest źle bo wakacje itp, na początku mało zarobków bo to zależy od mianowania, no i niby się mówi że nauczyciel ma minimum 18h tygodniowo ale w domu też dużo pracy, plus użeranie się z dziećmi i z rodzicami :)
- Dołączył: 2009-02-28
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3028
15 lipca 2012, 11:40
a ja się chciałam zapytać osób, które już są nauczycielami, jak szukaliście pracy? Ile zajęło wam znalezienie pracy? Jak zaczęliście staż?
- Dołączył: 2011-12-23
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 300
15 lipca 2012, 12:02
A jak jest z tym mianowaniem? Co ile lat, trzeba jakies kursy jeszcze robić czy po prostu mija kilka lat i dostajesz papierem z wyższym poziomem? Mógłby ktoś wytłumaczyć? :)
15 lipca 2012, 12:33
Jeśli masz cierpliwość do szatanów w dziecięcej skórze, to jasne. Jeśli jesteś z małej miejscowości, to na pewno u siebie pracę ciężko będzie dostać. Do tego nie myśl, że to kilka godzin dziennie i do widzenia. Praca nauczyciela to zajęcie prawie non stop, bo oprócz godzin w szkole masz jeszcze godziny stracone na uzupełnianie dziennika, karty pracy, konspekty, sprawdzanie klasówek, rady pedagogiczne, zebrania, użeranie się z rodzicami przekonanymi, że "przecież ich dziecko to aniołek i się tak w domu nie zachowuje". Można stracić głos i zryć sobie psychę. Dzisiejsi uczniowie to bydło w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Jeśli Cię to wszystko nie zniechęca, znaczy, że się nadajesz :)
- Dołączył: 2006-01-29
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 246
15 lipca 2012, 13:30
Z mianowaniem jest tak, że nie dostaje się go tak po prostu. Ja jestem mianowanym nauczycielem i aktualnie skończyłam rok stażu na dyplomowanie. Moja ścieżka awansu wyglądała tak:
- pierwszy rok pracy - nauczyciel stażysta - po roku składa się wniosek o postępowanie kwalifikacyjne i powołanie komisji. W skład komisji wchodzi dyrektor jako przewodniczący i dwóch nauczycieli ( u mnie był chyba matematyk i moja opiekun stażu). Komisja zadaje pytania i dostaje się stopień nauczyciela kontraktowego.
- później musiałam przepracować rok i mogłam zacząć staż na stopień nauczyciela mianowanego. Staż trwa 2 lata i 9 miesięcy i kończy się egzaminem. Egzamin odbywa się w urzędzie prowadzącym szkołę -u mnie gmina. W skład komisji wchodził zastępca wójta i jakichś dwóch ekspertów z kuratorium. Był tez mój dyrektor.
- przepracowałam rok i zaczęłam staż na dyplomowanie. Zostały mi jeszcze 2 lata stażu i rozmowa w kuratorium, ale z opinii koleżanek wiem, że jest łatwiej niż na mianowaniu.
Oprócz tych przepisów czasowych oczywiście każdy staż kończy się napisaniem sprawozdania. Na egzamin z mianowania przygotowałam prezentację multimedialną. Fajnie wyszło ale roboty z tym mnóstwo. Tyle że łatwiej na egzaminie później opowiadać bo ze slajdów można ściągać - ze zwykłych kartek raczej nie powinno się czytać;) Wiadomo, że szkolenia, konferencje itp też trzeba jakieś mieć no ale to zawsze się robi, nie tylko pod katem awansu w nauczaniu. Niestety zwykle za swoją kasę.