Temat: Nienawidzę zdrobnień, a Wy? :)

Do szału doprowadza mnie, jak ktoś zdrabnia słowa. Kanapeczka z masełkiem i szyneczką, herbatka z miodkiem, ziemniaczki z suróweczką. Aaaaaaaaaaa!!! Ostatni przykład: stoję w kolejce w sklepie, przede mną gościu na oko 45 lat - poproszę drożdżóweczkę z maczkiem i kruszoneczką. Przysięgam, mało nie zemdlałam :D
hehe, ja też nienawidzę zdrobnień, u mnie w pracy mamy 3 mistrzów od tego, jak rozmawiają z klientami, można się przekręcić, tak mulą i słodzą

A "panienki", które piszą, że zdrobnień nie lubią sflustrowane, grube kobiety- są w błędzie i chyba same mają z tym problem.
Równie dobrze można wydać kontr-opinię, że osoba, która wszystko i do wszystkich zdrabnia sprawia wrażenie fałszywej i interesownej.

Zdrobnienia używane na każdym kroku są infantylne i tak samo nieznośne,  jak wspomniane przez Was bluzganie.


We wszystkim umiar- i w diecie i w języku polskim.

pyzia1980 napisał(a):

A mnie najbardziej irytuje mówienie o płodzie/dziecku .....fasolka
Albo fasolinka!!! 
Polska norma językowa zwraca uwagę na problem nadużywania zdrobnień. Owszem, nie powinno stosować się ich w sytuacjach oficjalnych, publicznych, w rozmowie z obcymi ludźmi. Ale ważniejszy jest jednak uzus językowy- to, jakie są przyzwyczajenia ludzi i jak faktycznie mówimy. Często zdarza się, że błędne zwroty wchodzą z języka potocznego do ogólnego i stają się poprawne. Osobiście, nie mam nic przeciwko zdrobnieniom w rozmowach z ludźmi, których się kocha- chłopak, dziecko, przyjaciółka. Dużo sympatyczniej powiedzieć/napisać "buziaki!" niż "ślę ucałowania" albo - "przesyłam najszczersze pozdrowienia", prawda? :) A teraz dziewczyneczki, główeczki do górki i nie nerwusiamy się, nio? :))))) (Pojechałam :D)
Pasek wagi
nie lubie jak mi imię zdrabniają...
o cholercia... przeczytałam temat i teraz cały dzień będę wyłapywać zdrobnienia z ciekawości czy to aż takie powszechne zjawisko :/ Z drugiej strony czy nie jest przyjemnie usłyszeć/powiedzieć "mamusiu","mameczko", "mamciu" (zdrobnienia mojej małej) zamiast "mamo"? Zdrobnienia są miłe a irytować by mnie mogły tylko w nadmiarze, nikt w moim otoczeniu ich jednak nie nadużywa chyba ;)
Sporadyczne i uzasadnione zdrobnienia mi nie przeszkadzają, ale jak ktoś zdrabnia co drugie słowo w zdaniu, to też mnie szlag trafia...
Wszystko w ramach rozsądku. Bo np pracując na infolinii nie można używać zdrobnień jednak moim zdaniem jak powie się, że proszę chwileczkę zaczekać to lepiej brzmi niż proszę chwilę zaczekać. Jednak kelnerzy nie powinni np zdrabniać słów kawka herbatka to jest nieeleganckie. Ogólnie dużo zdrobnień jest okropnych i mnie irytują. Wszystko w ramach dobrego smaku ok ale maczek i kruszonka wymiatają :p
Co do zdrobnień uważam, że używane od czasu do czasu w stosunku do kochanej osoby, dziecka są ok, ale "drożdżóweczka z maczusiem i kruszoneczką" ....

To wszystko jest niczym wobec "zróbkaj" "chodźkaj" "dajkaj" "weźkaj" używane przez dorosłe osoby tu gdzie mieszkam codziennie, szczególnie, gdy chcą "ładnie" kogoś o coś poprosić. Jest to chyba jakaś regionalna naleciałość, pierwszy raz słyszałam to od mojego szefa, myślałam, że się przewrócę . No i schab "bez kościa" i "z kościem" ech, co region to obyczaj.
Zdrobnienia są miłe i sympatyczne, ale nie  w każdej sytuacji. :)

wienia64 napisał(a):

o cholercia... przeczytałam temat i teraz cały dzień będę wyłapywać zdrobnienia z ciekawości czy to aż takie powszechne zjawisko :/ Z drugiej strony czy nie jest przyjemnie usłyszeć/powiedzieć "mamusiu","mameczko", "mamciu" (zdrobnienia mojej małej) zamiast "mamo"? Zdrobnienia są miłe a irytować by mnie mogły tylko w nadmiarze, nikt w moim otoczeniu ich jednak nie nadużywa chyba ;)


Cholercia


A mnie bardziej wkurza jak ktoś sepleni do dziecka, potem takie dzieci często mają problem z wymową.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.