Temat: Zakochałam się w księdzu

Nigdy nie byłam osobą dla której priorytetem była wiara. Byłam osobą wierzącą natomiast nie przywiązywałam do tematu Kościoła dużej wagi. Rok temu zaczęłam przygotowywać się do Bierzmowania. Wraz z częstymi spotkaniami i częstym uczęszczaniem na msze świete moja wiara uległa pogłębieniu. Spotkania do Bierzmowania były prowadzone przez młodego, przystojnego księdza na którego nigdy wcześniej nie patrzałam inaczej niż jak na osobę duchowną. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym do Niego coś czuć. Zaczęłam sobie wmawiać, że darzę Go jedynie szacunkiem, i sympatią. Niestety moja sympatia do Niego zaczęła przeradzać się w coś głębszego. W chwili obecnej wiem, że jest to coś więcej niż uczucie respektu i poszanowania. Rozsądek podpowiada mi, abym jak najszybciej zaprzestała rozmyślanie na ten temat, jednak okazuje się to trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Zapomnienie o tej osobie uniemożliwia mi fakt, że uczy On religii w liceum do którego chodzę. Nie wiem czy jest to miłość, czy po prostu fatalne zauroczenie. Co mi poradzicie? Co mam zrobić?
Znalazłaś się w trudnej sytuacji i radzę porządnie się zastanowić nad tym, co zamierzasz dalej. Jeśli ten ksiądz nie jest Twoim przyjacielem, pozostajecie tylko w relacji: duchowny-wierny, to najlepiej jeśli całkowicie się od niego odetniesz, może trochę pocierpisz, ale za to nie rozwalisz mu życia. Zapewne są księża, którzy prowadzą "drugie życie", ale większość wybiera Kościół z powodu potrzeby duchowej.
Powiem tak: sama kiedyś zauroczyłam się w zakonniku, byłam za młoda i za głupia żeby zrozumieć co robię. Strasznie kręciło mnie to, że jest o 12 lat starszy, że mieszka w klasztorze, nie może mieć kobiety i do tego był w moim "typie", co tu dużo mówić chciałam podjąć i podjęłam to idiotyczne wyzwanie. Trwało to długo (rok? półtora?). Doszło do tego, że osiągnęłam swój cel, on mnie pokochał do szaleństwa, a ja zdałam sobie sprawę, że byłam egoistką. On planował naszą przyszłość po opuszczeniu murów kościelnych, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Podobał  mi się, ale wspólne życie? Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić i nie chciałam. Zastanów się, bo Ty możesz zawsze się wycofać, ale on nie...
u nas w parafii co prawda kleryk a nie ksiądz, ale z seminarium wystapił dla takiej jednej co mu w głowie zawróciła :) no ale to on zawrócił w głowie Tobie, ciekawe jaki on ma stosunek do Ciebie...???

zuza1234 napisał(a):

MamaMychy napisał(a):

...a tylko dlatego ich stać na samochód lepszej klasy bo nie mają rodzin na utrzymaniu.
O naiwności ludzka
Uwierz,że wiem co pisze bo mam informacje z dobrego źródła.Oczywiście są przypadki gdy samochód kupują księżom starsze panie jako wyrazy uwielbienia lub po prostu rodzina dumna,że mają księdza.
U nas na parafii kilka lat temu był taki fajny organista, młody, przystojny, wiele lasek do niego wzdychało do tego stopnia, że chór momentalnie zrobił się 10x razy większy niż był. Po jakiś 2-3 miesiącach była specjalna msza na pożegnanie bo organista ( jak się okazało kleryk) wyjeżdżał na misję katolicką gdzie do Afryki. To był tak ogromny szok dla mnie bo wiele razy widziałam jak po mszy stał z 16-latkami z chóru( w mini) i bawił się telefonem- wyglądało to co najmniej jakby wymieniał się numerami.

ania87.anna napisał(a):

u nas w parafii co prawda kleryk a nie ksiądz, ale z seminarium wystapił dla takiej jednej co mu w głowie zawróciła :) no ale to on zawrócił w głowie Tobie, ciekawe jaki on ma stosunek do Ciebie...???

Jego stosunek do mnie jest taki jak duchownego do wiernego. Nie ma pojęcia jakie są moje uczucia względem Niego.

Miałam koleżankę, która wzdychała do każdego prawie księdza. W liceum uczył nas pewien młody i pszystojny, gadał mądre rzeczy itp. Ona oczywiście była zachwycona. Po liceum dowiedziała się że zrzucił habit:) Ponoć dla jakiejś kobiety. To się zdarza. 

Pamiętaj, że zakazany owoc najlepiej smakuje. To zwykle zauroczenie. Przejdzie Ci i kiedyś będziesz się z tego śmiać:)

Taliena napisał(a):

ania87.anna napisał(a):

u nas w parafii co prawda kleryk a nie ksiądz, ale z seminarium wystapił dla takiej jednej co mu w głowie zawróciła :) no ale to on zawrócił w głowie Tobie, ciekawe jaki on ma stosunek do Ciebie...???
Jego stosunek do mnie jest taki jak duchownego do wiernego. Nie ma pojęcia jakie są moje uczucia względem Niego.


Niech tak zostanie Lepiej rozejrzyj się za jakimś mundurowym... oni też są seksowni ;)
To zauroczenie. Niby niestosowne, ale w sumie naturalna rzecz. Może spróbuj odwrócić uwagę od tego księdza, naprawdę nie ma w pobliżu żadnego fajnego kolegi? I przede wszystkim nie nakręcaj się. Ludzie mogą to źle odbierać, to po pierwsze; a po drugie ta sytuacja jest bez sensu i jakiejkolwiek przyszłości.
zakazany owoc najlepiej smakuje :) wkręciłaś sobie, zajmij sie czymś innym to Ci przejdzie:)
miałam tak samo z moim wuefistą w podstawówce. Przeszło mi po roku/półtorej, przejdzie i Tobie :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.