Temat: Paranormalne historie

Witam, dziewczyny.
Temat troszkę nie z tej ziemi, ale mam propozycję.Opowiedzcie jakieś niestworzone, straszne, lub niewyjaśnione historie, które Wam się przydarzyły, lub waszym bliskim/znajomym. Może przyda nam sie dreszczyk w ten wieczór ;)
Moj dziadek zmienial baterie w zegarze w kilka dni przed swoja smiercia. Wskazowki zegara zatrzymaly sie tego samego dnia i o tej samej godzinie, w ktorej odszedl (o ile dobrze pamietam, dziadek umarl jakos o godzinie 18.16?, a zegar zatrzymal sie ok. 18.20), co dziwniejsze baterie byly nowe. 

Edit:
A co do mnie, to przez kilka miesiecy, noc w noc, budzilam sie o tej samej godzinie (z minutowymi roznicami), zawsze okolo godziny trzeciej (a jak wiadomo, jest to 'godzina duchow'). Na poczatku nie zwracalam na to zbytniej uwagi, chociaz czulam sie niespokojnie i przez kilkadziesiat minut meczylam sie z zasnieciem. Po jakims czasie zaczelam miec zwidy - wydawalo mi sie, ze recznik powieszony na drzwiach sie poruszal, albo cien troche przemieszczal. Czasami tez czulam, jakby cos mi 'chuchalo' na twarz. Ale jako, ze uporczywie powtarzalam, ze zadne duchy nie istnieja, staralam sie tym nie przejmowac i na wszystko znalazlam wytlumaczenie: wyobraznia i przeciag. Pierwszy raz przerazilam sie, kiedy obudzilam sie w nocy i nie moglam sie ruszyc. Czulam sie jak sparalizowana. I koldra zaczela sie ze mnie osuwac. Wiec chcialam krzyknac i obudzic mame, ale jakos mi sie nie udawalo, jakby odebralo mi glos. W koncu obudzilo mnie  moje wyjeczane przez sen 'maaam'. Przez pol godziny nie wiedzialam, co ze soba zrobic. :D I jakos od tego czasu juz spie w miare spokojnie, nie budzac sie tak wczesnie, chociaz rozne koszmary mnie mecza. ;D
Bogata wyobraznia, to pewnie to. ;p No i pewnie zbyt wiele horrorow ogladam. 
Historia pierwsza:
Krótko po śmierci mojej cioci, którą darzyłam sporym uczuciem, przyśniłam mi się cała zielona i zgniła, siedząca w kuchni, w domu, w którym mieszkała i mówiła do mnie "już za późno".
Historia druga:
moi znajomi z podwórka wywoływali duchy, miałam jakieś 12-13 lat. Nie uczestniczyłam w tym obrządku, jednak pewnego dnia, wychodząc do szkoły usłyszałam pukanie o moją szafkę, stanęłam, cofnęłam się, spojrzałam na moją szafkę i wyszłam... wybiegłam wręcz i od tamtej pory wierze, że takie zabawy nie są beztroskie... w tym samym czasie mojej koleżance przydarzyło się, że jej wież wariowała włączając się i wyłączając (jej tata zginął z jej siostrą w wypadku jak miała 1/1,5)
Trzecia historia:
Odszedł mój pupil, ukochany przez wszystkich, traktowany jak członek rodziny. Odszedł na łóżku moich rodziców, moja siostra trzymała go za łapkę, zapadł w śpiączkę i hipotermię. Czekaliśmy z 1-2 h i wzieliśmy zwłoki (pieska - był to styczeń) na balkon. Na drugi dzień sprzątałam mieszkanie rodziców - śmierdziało chemią, gdyż piesek od 2 tyg miał kroplówki, był po operacji i zmywając podłogę słyszałam jak zeskakuje z łóżka siostry i słyszałam jak stuka swoimi pazurkami o panele, innego dnia mój tato poczuł jak się obił o nogi taty i- często to robił za życia...
p
s. mój mąż często jest prześladowany przez godz. 9:37, 21:37 lub minuty 37. Ostatnio jak braliśmy od moich rodziców auto to był rachunek z automatu 9:37. Jak wychodzi do pracy na 22 i patrzy na zegarek na mikrofalówce to jest 21:37 i tak ciągle - sama jestem świadkiem.
Pasek wagi
mialam kiedys faze nam Korna, ustawilam w całym pokoju swieczki, wyłączyłam światło, właczyłam muzyke, wieża zaczela sie właczać i wyłączać , przeraziłam się, wyłązyłam wszystko,

z wiezą przed i po wszystko ok, działa jak należy
Ja powiem jedną, która do dzis mnie zastanawia. Otóż strasznie się pochorowałam, czułam się jakbym zaraz miała wyziąnąć ducha, był już wieczór i byłam w kuchni pić herbatę, moja mama w pokoju. Idąc do niej zemdlałam a co najważniejsze widziałam z drzwi od kuchni wszystko co się dzieje. Jak się przebudziłam wiedziałam doładnie gdzie złapała mnie mama, żeby mnie podnieśc i jak wołała na tate, widziałam to wszystko, mama nie mogła uwierzyć, ja nie wierzę do dziś. Tak jakbym wyszla z własnego ciała i obserwowała to, co się działo. Brrr

edit. Jeszcze coś pamiętam. Mianowiscie jak byłam jeszcze szczylem u mojej kuzynki na urodzinach postanowiliśmy wzywać duchy, wydrukowaliśmy jakieś straszne, nawiedzone opowiadania a że na "odważna" to czytałam je jako jedyna. Rozlożyliśmy w kółko świeczki i zaczęłam czytać. W połowie zgasła pierwsza świeczka. Wszyscy się zaczeli śmiać, że ktoś zdmuchnął, zaczęłam czytać dalej i wtedy zgasła druga, wszyscy popatrzyli się na siebie ze strachem w oczach i zaczęli spieprzać dalej niż widzą, a ja z nimi. Po zejściu na dół dostałam tak okropnego bólu głowy, że nie mogłam go nawet zoobrazować, to było coś okropnego, bolała mnie caly wieczór tak samo mocno, nie przestała dopóki poszłam spać.

Ogółem jak obudze się w nocy staram się nie myśleć o duchach, ale ciężkie to jest, kiedy w koło ciemno i głucha cisza 
Już parę razy zdarzyło mi się, że czułam na policzku zimny powiew, mimo, że wszystko było pozamykane.
Aż mnie ciary przeszły.
Miałam masę dziwnych przypadków. No i miewam prorocze sny notorycznie. Wszyscy się śmieją, że jestem czarownicą;) We wrześniu wychodzę za mąż i wyprowadzam się z domu - zwalniam całkiem ładny, stosunkowo nowy pokoik - moje rodzeństwo stwierdziło, że nie wezmą po mnie pokoju, pewnie jest nawiedzony...xD
moja ciotka lubi się bawić we wróżenie z tarota i inne dziwne rzeczy, bo często miała sytuacje z dreszczykiem a jest ateistką. a więc:
1. kiedyś w słoneczny poranek obudziła się ze swoją małą córką i nad łóżkiem krążył kruk(albo wrona, w każdym razie to jakiś zaboboniczny zwiastun czegoś niedobrego). godzinę później okazało się, że zmarła moja prababcia.

2. ta sama ciotka myła sobie naczynia czy jakieś inne domowe pierdle, aż tu nagle ni z tąd ni z owąd coś ją tknęło żeby się pomodlić(wtf, jest ateistką). po prostu coś jej to mówiło i już. więc klęka i mówi 'Matko Boska kurczę no, o co chodzi' i wtedy telefon, że umarł mój dziadek.

3. na drugi dzień po śmierci mojego dziadka obudziło mnie mocne i głośne szarpanie klamki od drzwi wejściowych i miałczenie naszego małego kota. pomyślałam że to mój brat, że wraca z zakupów. ale patrzę na zegarek a tu 7 rano, o tej porze on śpi, mama w pracy a babcia w zamkniętej kuchni. po południu babcia powiedziała mi, że o 7 rano dziadek zawsze przychodził na śniadanie przed pracą w warsztacie i drzwi były otwarte, a tego poranka zamknięte na klucz. a ponadto koty na ludzi nie miałczą, za to duchy wyczuwają.
dobrze że miałam wtedy 8 lt, bo teraz to bym się skitrała w gacie ze strachu.
kilka dziewczyn pisało, że w nocy się budziły i były sparaliżowane - to akurat się nazywa paraliż przysenny. jak się nie wie, że to wina mózgu, to wrażenie jest przerażające, sama to przeżyłam. a "wychodzenie" z własnego ciała i obserwowanie go (czy też nawet wędrówki dalsze), to było chyba OBE. kiedyś o tym sporo czytałam, ale dawno to było.
Dodałam wczoraj wątek do obserwowanych bo jestem sama w chacie i bałam się czytać :P
Co do opowieści Kitty nr 5 to jak już wcześniej któraś mówiła miejska legenda, słyszałam tą opowieść od kilku osób, z różnych stron Polski, ale nie powiem jak usłyszałam ją po raz pierwszy to się wystraszyłam nieźle..

Trafiłyście z tematem i to strasznie, czekam mnie właśnie napisanie pracy z demonologi ludowej i tak sobie myślę czy mogłabym wykorzystać wasze historie ? Ma ktoś coś przeciwko???

Co do strasznych historii to trochę się ich nasłuchałam jak robiłam badania terenowe do pracy licencjackiej ( temat zwyczaje pogrzebowe). Z tych najbardziej ciekawych to:

1. Moja babci od śmierci dziadka( w tym roku mija 6 lat) cały czas twierdzi że go widzi, chodzi wieczorami po domu, albo siedzi przed Tv w swoim fotelu tak jak miał to w zwyczaju.

2. Mój tata kiedy objeżdżał nasze łąki latem, przy strasznym upale twierdzi że rozmawiał z dziadkiem na jednej z łąk, fakt jest taki że dziadek często przyjeżdżał w to miejsce, bo był leśniczym, a ten teren był pod jego zarządzaniem i często przywoził też jakieś jedzenie i wodę jak tata kosił tam trawę. Jak mi rodzice o tym powiedzieli to zamarłam, tym bardziej że mój ojciec ma dość racjonalne podejście do takich tematów. 

3. W 3 rocznicę śmierci dziadka, dokładnie o tej samej godzinie umiera jego starszy brat.... i uwaga moja babcia wcześniej śniła o mnie z wielkimi, czarnymi zębami które wypadają o jak wiadomo sen o wypadających zębach oznacza śmierć w rodzinie, dodatkowo małe dzieci symbolizują kłopot. Na parę minut przed odebraniem telefonu o śmierci wujka mój pies, strasznie ujadał i gapił się w kąt pokoju....

4. Podczas badań przeprowadzałam wywiad z kobietą której mąż zmarł parę lat wcześniej, twierdziła że jak się kładzie do łóżka na stronę gdzie sypiał jej mąż coś ją spycha na jej stronę.

5. Syn tej kobiety był w nocy duszony, widział jak coś czarnego, owłosionego siedzi na nim i go dusi... Demonologia tłumaczy to jako zmorę, ktoś już wcześniej o tym wspominał też..z tym że zmora to nie do końca duch tylko dusza osoby żyjącej która się oddziela od śpiącego ciała i atakuje... I teraz deser, historia zasłyszana od mojego wykładowcy, który est ekspertem od demonologii słowiańskiej. Facet śpi sobie w nocy, czuje że coś na nim leży i go dusi... otwiera oczy, widzi jabłko więc je zjada i zasypia.Budzi się rano a na łóżku pełno krwi a obok niego ludzkie kości. 

6. Dużo osób mówiło, że przed tym jak ktoś umiera dzieją się dziwne rzeczy tzw. zwiastuny śmierci:  pękają naczynia, stają zegary, sny o czarnych ptakach, oczkach w rajstopach. Często coś puka w okno. Kukułka zwiastuje śmierć oraz sowa, przed śmiercią mojego dziadka, jak opowiadała mi jedna osoba podobno strasznie sowa pohukiwała, nad ich domem (dziadków) i nie można było jej przepędzić.

Tyle, jest jeszcze więcej ale nie będę Was zanudzać :) Zainteresowanym polecam książkę A. Fishera Zwyczaje pogrzebowe ludu polskiego, z 1921 roku, czysta etnografia i wiele tłumaczy :)

Ja zawsze dziwne rzeczy próbuję sobie wytłumaczyć na tyle by jakoś przejść nad nimi do porządku dziennego. Miałam jednak jakieś 10lat temu sytuację, której nie potrafię sobie wytłumaczyć, a ktora co jakiś czas wraca do moich myśli. Działo to się letnią porą, był półmrok. Razem z chłopakiem pojechaliśmy nad rzekę się kąpać - trochę odludzie ale nie pierwszy raz tam byliśmy. Tym razem było jednak inaczej, jak już się zbliżaliśmy to zaczęłam czuć coś złego, ale tak bardzo, że gdybym powiedziała o tym na głos to wpadła bym w panikę i zrobiła z siebie idiotkę, więc byłam cicho. Chłopak zszedł po schodkach sprawdzić wodę, a ja byłam jak sparaliżowana strachem, czułam ogromne zło, tak jakby po drugiej stronie w krzakach ktoś był zamordowany, oczyma wyobraźni widziałam zakrwawione ciało i to zło. Na propozycję, żeby wracać ucieszyłam się, bo byłam o krok od paniki. Całą drogę nic nie mówiąc zajechaliśmy do domu. S wszedł, obejrzał dłonie, ściągnął buta, obejrzał podeszwę. Pytam, co on robi, a on do mnie "patrzę czy nie ma krwi" Zamarłam, S kontynuował, że jak byliśmy nad rzeką to miał wrażenie, że kogoś tam zamordowano, że ciągle miał to  na myśli bo tak dziwnie coś czuł  i że woda jakaś lepka była. Poryczałam się z tego wszystkiego.Popytałam na temat tego miejsca, nikt nic nie wiedział, aż rok później z koleżanką rozmawiałyśmy o dziwnych historiach i mówiła o tej rzece i mniej więcej w tym czasie co my byli tam wieczorem ze znajomymi i było tam ognisko, dużo osób, a żadnych pojazdów (a to odludzie) gdy podjechali, to tamci odwrócili się i zaczęli do nich iść, więc uciekli. Dziwne było to, że nie biegli za nimi tylko normalnie szli w ich stronę. Nie mam pojęcia co tam się stało ale mam wrażenie, że to jest jakoś ze sobą powiązane. A może po prostu anamy wariować zaczęła :/
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.