Temat: Czy można anulować chrzest w Kościele Katolickim?

Proszę o potraktowanie tego pytania poważnie, to dla mnie sprawa bardzo osobista.

Chiii napisał(a):

melagrana napisał(a):

Puckolinka napisał(a):

unodostress napisał(a):

do autorki: fakt, jak dziecko dorosnie bedzie moglo zdecydowac, czy chce byc w tej a nie innej wierze, wtedy zostanie mu apostazja


Wydaje mi się, że potwierdzeniem chrztu jest bierzmowanie. Sama nie jestem wierząca, więc nie chcę zbyt obszernie się na ten temat wypowidać, ale wydaje mi się, że - skoro reszta twierdzi iż nie można anulować chrztu - wyjściem jest nieprzystąpienie do tego drugiego sakramentu. Na naukach w końcu plotą, że do tego trzeba być gotowym i świadomym, pewnym swojej miłości do boga, bla, bla..

etienet23 napisał(a):

LiuAnne napisał(a):

Łatwo powiedzieć: szanujmy się nawzajem. Wydaje mi się, że katolicy, przynajmniej ci, wśród których przebywam, szanują ateistów. Ja nie nawracam innych na siłę, nie wyśmiewam ich poglądów, nie żartuje z przedstawicieli innych kościołów. Tylko dlaczego ludzie niewierzący kpią z księży, sakramentów, różnych obrzędów i w ogóle Kościoła?
Nie wszyscy nie wierzący kpią z Kościoła, tak jak i nie wszyscy wierzący szanują poglądy ateistów i osób innego wyznania tak było jest i będzie i czas najwyższy chyba to zrozumieć trudno całego świata się nie zmieni.
tez mam wsrod bliskich znajomych nie wierzacych, szanujemy sie wzajemnie i nie ma takiej krytyki, niestety sa nie wierzacy/ateisci/wierzacy ktorzy no niestety jakos nie toleruja.. ale coz poradzic, tak niestety jest, jest to troche przykre, ale nie mozna uogolniac ze X osoby sa tacy a tacy, taka prawda :)

bayaderka napisał(a):

Chiii napisał(a):

melagrana napisał(a):

Puckolinka napisał(a):

unodostress napisał(a):

do autorki: fakt, jak dziecko dorosnie bedzie moglo zdecydowac, czy chce byc w tej a nie innej wierze, wtedy zostanie mu apostazja
Wydaje mi się, że potwierdzeniem chrztu jest bierzmowanie. Sama nie jestem wierząca, więc nie chcę zbyt obszernie się na ten temat wypowidać, ale wydaje mi się, że - skoro reszta twierdzi iż nie można anulować chrztu - wyjściem jest nieprzystąpienie do tego drugiego sakramentu. Na naukach w końcu plotą, że do tego trzeba być gotowym i świadomym, pewnym swojej miłości do boga, bla, bla..
to ciekawe co napisalas, jednak jak sie nie przyjmie bierzmowania, to dalej jest sie dzieckiem Bozym.. np. w Hiszpanii wiele ludzi nie ma bierzmowania, obecnie kościoł (przynajmniej tam, nie wiem jak w polsce), jest skłonny udzielic skaramentu malzenstwa parze w ktorej przynajmniej jedna osoba ma bierzmowanie, wiec druga wcale nie musi.. tak samo w przypadku swiadkach, chrzestnych itp. Do tego u nich np bierzmowanie przyjmuje sie przed komunia (ze wzgledu ze mlodziez pozniej po prostu nie chce bierzmowania, bo nie dostaja wtedy prezentow - taka prawda) u nas jest inaczej troche.. ale nikt nikomu nie broni przyjac bierzmowania.. jezeli ktos nie czuje sie gotowym, pewnym i swiadomym.. zrobi jak zechce, troche denerwuje mnie nacisk.. bo widze jak w rodzinie dziewczyna sie meczy, bo proboszcz spotkania prowadzi za przeproszeniem "o du*ie marynie" .. wymysla testy itp, wiec nei dziwie sie, ze mlodziezy sie nie chce, bo ten obecny proboszcz nie zacheca, ale zniecheca (ale cos.. zdazaja sie takie "cukiereczki") ja za to milam przygotowania z licealistka, ktora prowadzila wspaniale, na temat i naprawde az sie chcialo chodzic i czlowiek rozumial do czgeo przystepuje, dzieki temu to bylo przezycie.. duzo zalezy od miejsca zamieszkania, parafii, ksiezy itp.. aj sie rozpisalam, trohe nie na temat, ale moze kogos to zaciekawi ;) tak czy siak chodzilo mi o to, ze brak bierzmowania w jakims nie wyklucza z kosciola/wiary (niepotrzebne skreslic) trzeba zrozumiec o co chodzi w bierzmowaniu, bo to co innego :) pozdrawiam
autorko, ale po co w ogóle chciałabyś ten chrzest anulować?
-
aaa...chrzest jako 'szatański podstęp wiary katolickiej' nie wiem czy sie śmiać, czy płakać? 
Pasek wagi
Ciekawe co na to twoi rodzice, pewnie są dumni
Pasek wagi
Dla mnie wiara to uczucie, ewentualnie umiejętność - a nie pogląd.
Można być wychowanym w rodzinie o poglądach skrajnie prawicowych, a w dorosłym życiu popierać ugrupowania liberalne. Można urodzić się wśród faszystów i nie zaakceptować nigdy ich poglądów. Można mieć ojca antysemitę i kochać go nad życie, a nigdy nie poprzeć tego, co uważa. Z uczuciami jest inaczej. Można być niezdolnym do miłości, współodczuwania i litości. Można też nigdy nie wierzyć w Boga ani bogów, ufać tylko losowi, naturze albo przypadkowi - a każde szczęście, cierpienie i każde wydarzenie tłumaczyć sobie tylko w racjonalny sposób. Wierzyć, że Wszechświat powstał z przypadku, a wszystkie późniejsze wydarzenia mają swoje wyjaśnienie w nauce. Nie można nauczyć się kochać. I nie można nauczyć się wierzyć.


junes napisał(a):

swoją drogą, nie rozumiem po co komuś jakiś manifest, potwierdzenie tego, że już nie chce wierzyć, zamiast po prostu zrobić sobie to wszystko po cichu, w zgodzie z sobą, i po prostu nie praktykować, jeśli się nie chce.


A ja myślę zupełnie inaczej - żeby żyć w zgodzie ze sobą, nie mogę figurować w kartotekach jako Katolik. W głębi duszy nigdy nie byłam wierząca i oszukiwanie instytucji Kościoła było dla mnie gorsze od zadeklarowania ateizmu. Nie potrzebuję manifestu, gdyż nie obnoszę się ze swoim brakiem wiary. Mimo tego, żyjąc demokratycznym kraju i ucząc się w publicznym liceum, cały czas muszę zgłaszać brak chęci do uczestniczenia w katolickim obrządku - a to lekcje religii, rekolekcje w trakcie zajęć, pielgrzymka do Częstochowy przed maturą, wyjście do pobliskiego kościoła na drogę krzyżową (na godzinie wychowawczej!), modlitwa na opłatku klasowym - i wiele innych. I najgorsze - to, że rodzina nie potrafi tego zrozumieć i zaakceptować.

Szanuję ludzi, niezależnie od wiary i uznaję ich prawo do wolności. "Żyj i daj żyć innym".

Mogę zamknąć konto w banku, zmienić nazwisko, zrzec się praw do własnych dzieci. Mogę przekazać na cele charytatywne wszystko, co posiadam i zdecydować, co ma się stać z moimi organami po śmierci.
Dlaczego miałabym nie móc przestać być Katolikiem, którym moi rodzice uczynili mnie, gdy miałam kilka miesięcy?



______________

grubaska8400 napisał(a):

Ciekawe co na to twoi rodzice, pewnie są dumni

Dumni pewnie nie są, ale myślę, że cieszą się, że nie wychowali hipokrytki niezdolnej do zaakceptowania poglądów innych. Pozdrawiam!

melagrana napisał(a):

Puckolinka napisał(a):

unodostress napisał(a):

yy z tego co wiem to można się wynieść z kościoła i to chyba jest równoznaczne z anulowaniem wszystkich sakramentów
no niestety tak nie jest
I to jest właśnie największy szatański podstęp całej tej katolickiej wiary. Człowiek sam nie może za siebie zadecydować, decydują za niego, gdy nie ma świadomości ani głosu. Powinno się chrzcić dorosłych, świadomych tego ludzi.
Rodzice ponoszą za dziecko odpowiedzialność i mają prawo wychować w takiej wierze jak chcą...mądry rodzic woli ochrzcić dziecko na wypadek gdyby coś mu się stało.Nie odpowiada Ci wiara-zmień.Nikt Cie za to nie zabije(bynajmniej w naszym kraju).
Kazdy sakrament to laska.
Mam nadzieje,ze dzieki tej lasce ktora zostala na Ciebie zlana podczas Chrztu poznasz kiedys troche lepiej Boga i ze spotkamy sie razem w niebie! 
powodzenia na maturze!
Pasek wagi

Nevergonnabethin napisał(a):

... Nie można nauczyć się kochać. I nie można nauczyć się wierzyć.

Dodam tylko, że do świadomej wiary można dojrzeć. Bo brzmisz jak większość egzaltowanych podlotków które nie chcą  i nie próbują zrozumieć o co w tym KK chodzi....

Co do tematu, to jak wcześniej napsano - chrztu nie da się anulować. Można dokonać aktu apostazji.

A skoro nie wierzysz, to nie martw się, nikt Cię na siłę do Nieba nie weźmie po śmierci....

 

Pasek wagi
jakie niebo

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.